„Wojna w eterze 1914-1945. Wywiad i kontrwywiad radiowy”- Peter Matthews - recenzja


Wszystko zaczęło się w 1947 r., kiedy młody żołnierz brytyjski, Peter Matthews trafił do garnizonu w podzielonym między aliantów, powojennym Berlinie, gdzie miał do czynienia z niemieckimi kryptografami i kryptologami. Rozmawiał z nimi, poznawał tajniki służby radioelektronicznej, a niegdyś tajne dokumenty wymieniał za papierosy. Po latach wrócił do sprawy, by spróbować połączenia ówczesnych doświadczeń z ogromem dostępnej dziś wiedzy na temat działalności służb kodowych i wywiadu sygnałowego podczas obu wojen światowych i w okresie między nimi. Wyszła z tego książka nieco chaotyczna, lecz wciąż interesująca.

Wojna w eterze 1914-45 SKLAD v4.inddPójdźmy po kolei tak, jak proponuje autor. Na przełomie wieków XIX i XX rozwinął się szybko przesył informacji kodowanych. Najpierw telegrafem Morse’a za pomocą kabli, również układanych po dnie morskim, a następnie, nadajnikami i odbiornikami radiowymi, pozwalającymi na wykorzystanie zjawiska fali elektromagnetycznej. Oczywiście, takie nowości nie uszły uwadze armii wielu państw, zauważających możliwość komunikacji szybszej, niż poprzez gońców, gołębie, czy inne, dotychczas stosowane sposoby, ale przewodzili stawce Francuzi, Brytyjczycy i Niemcy. W I wojnie światowej, kiedy łączność była w sporej mierze kablowa, rozwojowi jej sprzyjała zachodnia wojna pozycyjna, pozwalająca na rozciąganie linii telefonicznych między pozycjami bojowymi a sztabami i dowództwem. Zarazem przynosiło to kłopoty, bo np. zerwanie kabli międzykontynentalnych powodowało stałe przerwanie łączności, co dla rozległych imperiów, uzależnionych od kolonii, oznaczać mogło niepowetowane straty gospodarcze i zgrzyty machiny wojennej. Jednak okręty wojenne korzystały już z nowocześniejszych narzędzi do komunikacji, jakimi były radiotelegrafy. Łączność radiowa coraz szybciej wchodziła na wyposażenie armii i flot, a końcówka wojny powodowała silne jej rozpowszechnienie. I kontrdziałania zarazem, bo wszystkie pomysły unowocześnienia łączności wzbudzały też próby przejmowania wiadomości, podsłuchu i deszyfrowania, a także wyprowadzania przeciwnika w pole błędnymi informacjami. Dość powiedzieć, że impulsem do przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny był tzw. telegram Zimmermanna, czyli sprytnie wypuszczona dezinformacja.

Mimo, że Matthews pisze o wywiadzie i kontrwywiadzie sygnałowym różnych państw, stale w centrum jego zainteresowania pozostają Niemcy. Między wojnami najciekawszy okazał się międzynarodowy wyścig w budowie coraz bardziej skomplikowanych maszyn szyfrujących, a do najbardziej znanych należały niemieckie Enigmy i Lorenze. Równie ważny okazał się lustrzany wyścig w próbach łamania kodów szyfrujących i przejmowaniu ksiąg kodowych potencjalnego przeciwnika.

W kolejnej wojnie światowej cała dziedzina wywiadu sygnałowego nabrała jeszcze większego znaczenia, lecz zarazem silniejszego utajnienia. Tak, że właściwie do dzisiaj o wielu sprawach nie wiemy, a część tajemnic brytyjskiej centrali deszyfrujacej z Bletchey Park nadal zasnuta jest mgłą tajemnic. Stąd też, najlepiej znamy szczegóły działania wywiadu pokonanych, bo niemieckich sekretów nikt już zbytnio nie pilnował. Co nie oznaczało, że łacznościawcy Hitlera nie mieli sukcesów. Wręcz przeciwnie, kampanie wojny błyskawicznej, które dały III Rzeszy wiele zwycięstw w kontynentalnej Europie, polegały na masowym wykorzystaniu radia w wojskach pancernych, marynarce i lotnictwie. Dobre rozpracowanie radiowe pozwoliło Rommlowi na sukcesy w kampanii afrykańskiej, przerwane dopiero rozbiciem jego oddziału nasłuchowego podczas brytyjskiej akcji dywersyjnej. Bezpieczna komunikacja przez długi czas powodowała skuteczność niemieckiej akcji podwodnej na szlakach transportowych przez Atlantyk. Jednak brytyjskie służby kryptologiczne, opierając się na doświadczeniach polskiego wywiadu z międzywojnia, coraz śmielej rozpracowywały niemieckie kody, nie ujawniając zarazem tej wiedzy i stosując ciągłą zasłonę kontrwywiadowczą. Najważniejsze ze zdekodowanych wiadomości wędrowały też do sojuszników, a odbywało się to za pomocą kamuflażowej sieci radiostacji, zlokalizowanych w neutralnej Szwajcarii. Tuż po wojnie alianci zachodni chętnie skorzystali z pomocy niemieckich specjalistów od wojny w eterze, a nawet pozwolili im na odtworzenie działań w ramach tzw. organizacji Gehlena, która z czasem przekształciła się na powrót w wywiad wojskowy przy Bundeswehrze, mający największe doświadczenia w konfrontacji, z – do niedawna sojusznikiem, a teraz znów przeciwnikiem Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych – komunistycznym Związkiem Sowieckim.

Po zakończonej lekturze stwierdzam, że jednak mam problem, bo kolejny już raz trafiłem na książkę, która zapowiadała się ciekawie, ale czytelniczo przebrnąć przez nią było trudno. Trochę żal, bo obiecywałem sobie po niej więcej i nie wiem, czy powinienem te pretensje zgłosić autorowi, czy też redakcji w brytyjskim wydawnictwie, które całość miało w pierwodruku. Bo jestem pewien, że nakierowując Matthewsa na pewne ślady, zeznania i dokumenty niemieckich kryptologów i żołnierzy nasłuchu, z którymi miał onegdaj do czynienia, można by rzecz przygotować lepiej. Jest jednak, jak jest i zmierzyłem się z treścią od pierwszej do ostatniej strony. Stąd też głośno napominam, że jeden z najciekawszych wątków, które można było rozwinąć, jest zawarty w kończącym książkę, acz nie wychodzącym poza dokumentację, zeznaniu Wilhelma Flickego, opisującym sabotaż dokonany przez grupę prokomunistycznych konspiratorów w niemieckiej stacji nasłuchowej w Lauf. Czyli to, co mogło być atutem tej książki, zostało mało znaczacym uzupełnieniem.

Wewnątrz znajduję kilkanaście ciekawych mapek, prezentujących zmagania służb nasłuchowych różnych krajów podczas ciekawszych akcji, związanych z walkami na dużych obszarach, głównie na morzu i w powietrzu. Jedną stronicę zajmuje skrótowa bibliografia. Trzy kolejne – indeks geograficzny i rzeczowy. Tu zauważę, że jednym z wyszczególnionych haseł jest „polski wywiad radioelektroniczny”, opisany w siedmiu miejscach książki, ale naprawdę, jeśli ktoś pisze trzysta stron o wojnie informacyjnej i nie wymienia nazwisk trójki polskich matematyków, którzy rozszyfrowali kody Enigmy, to tak, jakby nie napisał nic.
Tak tę recenzję zakończę.

Plus/Minus

Na plus:

- temat rzadko podejmowany  i opisywany

- bezpośrednie kontakty autora z niemieckimi radiowcami

Na minus:

- niedostateczne wykorzystanie znanych autorowi ciekawostek i wiedzy wyjątkowej

Tytuł: Wojna w eterze 1914-1945. Wywiad i kontrwywiad radiowy

Autor: Peter Matthews

Tłumaczenie: Grzegorz Siwek

Wydawca: Wydawnictwo RM

Data wydania: 2015

Okładka: miękka

ISBN: 978-83-7773-341-7

Liczba stron: 316

Cena: ok. 34,90 zł (okładkowa)

Ocena recenzenta: 6,5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz