„Wszystkie moje mamy” – R. Piątkowska – recenzja


Irena Sendlerowa, choć przyczyniła się do uratowania znacznie większej liczby osób, niż znany na całym świecie Oskar Schindler, przez wiele lat była postacią zupełnie zapomnianą. Zmieniło się to dopiero w 1999 roku, kiedy to w jednej z amerykańskich szkół powstała inspirowana wojenną aktywnością „Jolanty” sztuka pt. Życie w słoiku. Obecnie życie i działalność Ireny Sendlerowej przybliżają zarówno publikacje – wystarczy wspomnieć biografię pt. Matka dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej pióra Anny Mieszkowskiej, jak i powstały na podstawie tej książki film pt. Dzieci Ireny Sendlerowej. Bohaterską postawę „Jolanty” prezentuje także opublikowana nakładem Wydawnictwa Literatura pozycja pt. Wszystkie moje mamy. Ośmielę się rzec, że to książka wyjątkowa i zasługująca na uwagę nas – dorosłych, przede wszystkim dlatego, że skierowana jest do najmłodszych czytelników.

wszystkie-moje-mamy-okladka_3_6-1Zanim jednak do Ireny Sendlerowej przejdziemy, należy powiedzieć kilka słów o podjętych na kartach niniejszej publikacji problemach. Wszak Wszystkie moje mamy, jak sam tytuł wskazuje, są opowieścią nie tylko o mamie pod pseudonimem „Jolanta”. Renata Piątkowska – autorka omawianej pozycji, postawiła sobie jasny i ambitny cel, tj. przybliżenie wojennych losów dziecka, któremu dane było urodzić się w żydowskiej rodzinie. Główny bohater –Szymon Bauman, dziś już pan Szymon Bauman, podczas niemieckiej okupacji miał zaledwie kilka lat. Wraz z rodzicami i siostrą mieszkał wówczas w Warszawie i z dziecięcą naiwnością wierzył, że nawet jeśli wojna wybuchnie, weźmie w niej udział z drewnianym karabinem na ramieniu. Rzeczywistość jednak przerosła te wyobrażenia. Jak wspomina pan Szymon: „Ale kiedy wybuchła [wojna], na nic zdały się nasze drewniane karabiny, ogryzki i punkt obserwacyjny na drzewie. W całej Warszawie słychać było wybuchy i terkot karabinów maszynowych. Kiedy nadlatywały niemieckie bombowce, najpierw rozlegało się takie dziwne brzęczenie, a potem samoloty z każdą chwilą robiły się coraz większe. Wtedy musieliśmy chować się w piwnicy, a one krążyły nad nami jak wściekłe osy. W wielkich brzuchach miały pełno bomb, które spadały na miasto ze świstem. Kiedyś ledwo dobiegliśmy do najbliższej piwnicy, gdy rozległ się straszny huk i dudnienie. Nie wiem, jak długo to trwało. Zatkałem sobie uszy, a mama objęła mnie i czułem, jak przy każdym wybuchu drży i wstrzymuje na chwilę oddech”. Wszystkie moje mamy to książka, która stara się uświadomić czytelnikom bezsensowność wojny, jej brutalność i niesprawiedliwość, która najbardziej dotkliwie uderza właśnie w dzieci.

Rodzinę pana Szymona spotkał los typowy dla Żydów mieszkających wówczas w Warszawie – najpierw życie w ukryciu, później zamknięcie w getcie. Z relacji naszego bohatera dowiadujemy się, jak potoczyły się losy poszczególnych członków jego rodziny: ojciec – schwytany w ulicznej łapance i wywieziony do obozu, siostra – zabrana z getta i przetransportowana pociągiem do Treblinki, oraz matka, która z powodu dramatycznych warunków panujących w getcie poważnie zachorowała. Nikt z nich nie przeżył. Jednemu panu Szymonowi udało się przetrwać wojnę. Zapytacie: jakim cudem? I tu właśnie pojawia się słynąca z wyprowadzania żydowskich dzieci z getta postać Ireny Sendlerowej. Jednym z uratowanych przez nią szkrabów był właśnie nasz główny bohater – pan Szymon Bauman. Naturalnie, sama „ucieczka” z getta warszawskiego nie była rzeczą łatwą: mały Szymonek musiał nauczyć się nie tylko swojego nowego imienia i nazwiska czy pacierza, lecz także obiecać, że nikomu nie wyjawi swojej prawdziwej tożsamości. Wyprowadzenie dziecka z getta także nie oznaczało jego uratowania, bowiem trzeba było to dziecko jeszcze „ulokować” w polskiej rodzinie, która zdecydowała się pomóc. W tym miejscu wyjaśnia się tytuł naszej publikacji, bowiem Wszystkie moje mamy to termin odnoszący się do kobiet, które podczas wojny opiekowały się panem Szymonem. I tak należy wymienić: jego mamę – rodzicielkę, siostrę Jolantę – czyli Irenę Sendlerową, która wyprowadziła go z getta, oraz kolejne kobiety, w domach których pomieszkiwał do czasu zakończenia działań zbrojnych. Choć opowiadając swoją historię nasz bohater sporo uwagi poświęcił swej prawdziwej matce, to nie ulega wątpliwości, że duży nacisk położono na przybliżenie działalności Ireny Sendlerowej. W narracji nie zabrakło wzmianki o tym, iż siostra Jolanta, z powodu przemycanych na własnym ciele do getta dodatkowych ubrań, wyglądała jak „wielka chodząca szafa”, czy o słynnym słoiku, w którym znajdowały się karteczki z danymi osobowymi uratowanych dzieci.

Wszystkie moje mamy to książka, w treści której znajdziemy nie tylko poruszającą historię żydowskiego dziecka uratowanego podczas wojny przez Irenę Sendlerową. Warto zwrócić uwagę także na to, iż w relacji głównego bohatera wyjaśniono najmłodszym odbiorcom pewne, powiedziałabym, cechy charakterystyczne polityki niemieckiego okupanta względem Żydów. I tak na przykład bardzo zgrabnie na kartach książki zdefiniowano czym jest getto i dlaczego osoby wyznania mojżeszowego musiały podczas wojny nosić opaski z gwiazdą. Poza tym opowieść pana Szymona stanowi także niebywałą kopalnię wiedzy na temat żydowskiej kultury. Mamy bowiem okazję dowiedzieć się nieco o tym, czym jest strudel, bajgiel, cymes, chałka czy czulent – tradycyjne potrawy kuchni żydowskiej. Zwieńczeniem książki jest krótki biogram Ireny Sendlerowej wraz z jej zdjęciem.

Oferta publikacji historycznych dla najmłodszych jest coraz bogatsza. I dobrze, bo nie ma nic przyjemniejszego, niż wspólnie z dzieckiem przeczytać książkę nie tylko przyjemną, mądrą czy dobrze napisaną, lecz przede wszystkim ważną. Za taką pozycję uważam Wszystkie moje mamy, którą podczas tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia przeczytałam wspólnie z moim siedmioletnim siostrzeńcem. Naturalnie wielokrotnie musiałam przerywać lekturę z powodu pytań, które padały z jego strony w odniesieniu do czytanej przeze mnie treści. Fakt ten niezmiernie cieszy, bo świadczy to o tym, że opowieść zawarta w książce nie pozostaje dziecku obojętna i skłania do refleksji. Po stokroć zatem polecam.

Plus/Minus

Na plus:

+ wzruszająca fabuła

+ książka zabiera nas w spacer po żydowskim getcie

+ treść, która uczy

+ wiele istotnych informacji na temat działalności Ireny Sendlerowej

+ narrację stanowi relacja głównego bohatera

+ przepiękne ilustracje

+ solidne wydanie książki

Na minus:

- brak

Tytuł: Wszystkie moje mamy

Autor: Renata Piątkowska

Ilustracje: Maciej Szymanowicz

Wydanie: 2014

Wydawca: Wydawnictwo Literatura

ISBN: 978-83-7672-256-6

Ilość stron: 47

Oprawa: twarda

Cena: 21,90 zł

Ocena recenzenta: 10/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz