Wywiad z dr Aleksandrem Wolickim, współautorem „Książki Historycznej Roku” 2009 |
Z dr Aleksandrem Wolickim, adiunktem w Zakładzie Historii Starożytnej Instytutu Historii UW, współautorem „Książki Historycznej Roku” w kategorii od starożytności do końca XIX wg czytelników „historia.org.pl” rozmawiał Sebastian Pawlina.
Sebastian Pawlina: Co sprawiało największy problem przy opracowywaniu tej pozycji? Niejednokrotnie autorzy tego typu publikacji za swój największy problem, uważają chęć uczynienia jej atrakcyjną zarówno dla historyków/studentów historii, jak i amatorów historii. Czy tutaj było podobnie?
Dr Aleksander Wolicki: Rozczaruję Pana od razu na wstępie: w zasadzie wybór formuły nie stanowił dla nas większego problemu, bo książka była od początku zamierzona jako podręcznik akademicki. Ponieważ wszyscy autorzy pracują z tymi samymi studentami nie było też rozbieżności co do tego, jaki ma być poziom trudności wykładu.
Trudność sprawiało przede wszystkim uzgodnienie elementarnej spójności wymaganej przy publikacji tego typu. I nie mówię tylko o kwestiach redaktorskich: indeksach, transliteracji nazw greckich itp., choć zapewniam Pana, że praca nad tym przypominała momentami męki Syzyfa. To nie jest zbiór artykułów, w którym poza uzgodnieniem zasad edytorskich każdy autor robił co chciał, ale pewna całościowa konstrukcja będąca wynikiem długich dyskusji. Kłóciliśmy się, co w książce powinno się znaleźć, a co nie, kto ma o czym pisać, co jest ważniejsze a co mniej ważne i w konsekwencji, o czym należy pisać więcej, a o czym mniej. No, i w jakim porządku Czytelnikowi ten nie zawsze lekkostrawny posiłek podać. O pewnych kwestiach dwóch autorów musiało pisać w dwóch miejscach i wówczas wypadało uzgodnić stanowiska czy przynajmniej „protokół rozbieżności„. Na szczęście czwórka autorów zna się nie od wczoraj (jakby nie było dr Węcowski i ja zdobywaliśmy nasze akademickie ostrogi na zajęciach prof. Benedetto Bravo i prof. Ewy Wipszyckiej) i rozumiemy się znakomicie. To pozwoliło doprowadzić pracę do szczęśliwego finału bez większych wstrząsów. Szczególna w tym zasługa prof. Wipszyckiej, która sprawowała ”nadzór ogólny” nad całością.
Jakie elementy tej pracy uważa Pan Doktor za największą jej zaletę?
- Z pewnością jej szczegółowość: nie ma na rynku polskim nowoczesnego podręcznika dziejów Grecji klasycznej tej objętości. No i formułę podręcznika problemowego. My nie serwujemy Czytelnikowi wiedzy objawionej, którą ów ma przyjąć na wiarę. Poprzez obszerne rozdziały źródłoznawcze staraliśmy się ukazać materię, którą historyk dysponuje, a poprzez rozdziały o kwestiach dyskusyjnych, w jaki sposób owa materia służy mu do budowania hipotez. Taka forma podręcznika ma skłaniać do krytycznego myślenia i ustawicznej refleksji nad tym, że nasza wiedza o przeszłości to wypadkowa źródeł i tego, co nasz rozum potrafi z nimi zrobić.
Walorem podręcznika jest też z pewnością starannie dobrany bogaty materiał ilustracyjny. Staraliśmy się, żeby stanowił on coś więcej niż ozdobnik przerywający monotonię tekstu. Dzięki opisom i odsyłaczom Czytelnik ma zobaczyć, jak historyk może wyciągać wnioski nie tylko ze źródeł pisanych, ale z rzeźb, monet, map, zdjęć krajobrazu będącego teatrem historycznych wydarzeń itp.
Do kogo jest ona głównie skierowana?
- Tak jak powiedziałem: w pierwszym rzędzie do studentów.
Jednakże historia starożytna stanowi od dawna uprzywilejowany obszar zainteresowania dość szerokich kręgów. Mniej więcej 10 lat temu przeprowadzono ponoć badania, z których wynikało, że w niemal każdym polskim domu są trzy książki: Biblia, książka kucharska i mitologia starożytnych Greków i Rzymian. Jakby nie było, przynajmniej dwie z nich dotyczą starożytności. Tak szerokie zainteresowanie antykiem z pewnością generuje ludzi, których nazwałbym „wysokiej klasy hobbystami”. I to jest nasz drugi Czytelnik.
Ale to jeszcze nie wszyscy. Pewien filozof powiedział, że dzieje filozofii to przypisy do Platona. Platon żył w Grecji klasycznej. Demokracja i zawód polityka powstały w Grecji klasycznej. Herodot żył w Grecji klasycznej. Filozof zatem i polityk na równi z historykiem są naszymi potencjalnymi czytelnikami, o ile interesują się początkami własnych profesji. W ogóle, Grecja klasyczna jest kolebką naszej cywilizacji i jakby się ta nasza cywilizacja szybko nie starzała, nie przestanie nią być. W ostatecznym rozrachunku naszym potencjalnym czytelnikiem jest każdy człowiek, którego interesuje świat, w którym współczesna cywilizacja tkwi korzeniami.
Czy istnieje szansa, że wydanie tej, bądź co bądź, legendarnej pozycji, w jakiś sposób przyczyni się do rozruszania tematyki Grecji starożytnej w Polsce?
- Nie sądzę, żebyśmy mieli aż taką moc sprawczą. Ale będzie mi miło, jeśli się pomylę.
Nawiązując do poprzedniego pytania. Przeglądając rynek wydawniczy w Polsce pod kątem publikacji omawiających starożytną Grecję, widać że ustępuje ona innym epokom. Z czego może wynikać taki stan rzeczy?
- Po pierwsze, historyków starożytności jest w Polsce wielokrotnie mniej niż mediewistów czy nowożytników (że o badaczach historii najnowszej nie wspomnę). Na dodatek w wyniku splotu różnych czynników, o których długo by opowiadać, dominuje w Polskim świecie akademickim zainteresowanie Rzymem i późną starożytnością. Po trzecie, ponieważ historia starożytna jest nauką z definicji międzynarodową, dużo powstaje książek popularnych w językach obcych. Proszę pamiętać, że Tłumaczowi i wydawnictwu zagranicznemu za prawa do przekładu płaci się znacznie mniej niż autorowi, u którego trzeba by książkę zamówić. Istnieje zatem pokusa, żeby przekładać. I rzeczy przekładanych jest sporo, inna sprawa, że nie zawsze najwyższej jakości.
Gdyby miał Pan doktor wskazać dwa-trzy obszary tematyczne (rzecz jasna z historii starożytnej Grecji), które Pana zdaniem zasługują na szczególną uwagę i zainteresowanie badaczy, z racji niewielkiej liczby omawiających je publikacji na naszym rynku, co by to było?
- Ze względu na wagę problematyki na pewno ateńska demokracja, choć rozdział dr Węcowskiego w istotnej mierze tę lukę wypełnia. Boleśnie odczuwam brak jakiejkolwiek nowoczesnej systematycznej pracy omawiającej całościowo polisgrecką. Brak to szczególnie dotkliwy, dlatego że postęp archeologii przewraca nasze myślenie o początkach greckiej cywilizacji miast-państw. Moim najbardziej osobistym marzeniem jest pojawienie się dobrej książki o miejscu wojny w świecie greckim. Nie mam przy tym na myśli kolejnej książki z działu ‘taktyka i uzbrojenie’; chodziłoby o inteligentny wykład o wojnie jako zjawisku społecznym i kulturowym i jej miejscu w greckiej cywilizacji.
Jak Państwo, autorzy tej książki, przyjęliście wiadomość o takim uznaniu wśród internautów?
- Ja z ogromną przyjemnością i pewnym zaskoczeniem. Jak już mówiłem, myślałem o naszej książce przede wszystkim jako o podręczniku. A podręczniki kojarzą się raczej ze zgrzytaniem zębami, nie z uznaniem...
Kiedy można spodziewać się reedycji pozostałych dwóch tomów? Jak duże zmiany, w stosunku do pierwszych wydań, są planowane?
- Trzeciego tomu można się spodziewać jeszcze w tym roku, choć to pytanie nie do mnie, tylko do prof. Wipszyckiej, która nad nim pracuje. O ile mi wiadomo najistotniejsze zmiany to daleko idąca wymiana materiału ilustracyjnego oraz dodanie na początku dużego rozdziału o wyprawie Aleksandra Macedońskiego. Ale tak naprawdę zmiany będą po trochu wszędzie. Będzie to zatem prawdziwe drugie wydanie a nie powtórka pierwszego wydania z minimalną korektą.
Co do pierwszego tomu, to sprawa nieco bardziej odległej przyszłości. Na pewno się ukaże, i na pewno mocno przerobiony. Kiedy dokładnie? Odpowiem cytatem z Tukidydesa: „to leży jeszcze pośród spraw niejawnych”.
* dr Aleksander Wolicki - polski historyk, adiunkt w Zakład Historii Starożytnej UW. Członek Redakcji czasopisma „Palamedes. A Journal of Ancient History”.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.