„KG 200. Bezimienny oddział Luftwaffe” - J.D. Gilman, C. John - recenzja


Nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się ostatnio ciekawa pozycja – KG 200. Bezimienny oddział Luftwaffe autorstwa J.D. Gilman’a oraz John’a Clive’a. Krótko mówiąc: dynamiczna akcja, którą świetnie się czyta i która nie nudzi, lecz trzyma w napięciu aż do ostatnich stronic. Nic tylko dać się porwać…

Tajemnice zaczynają się już od samego początku. Bowiem wbrew temu, co możemy przeczytać na okładce, autorów jest trzech. J. Clive to aktor filmowy, zaś J.D. Gilman: pseudonim za którym kryją się: ekspert wojskowy i autor powieści sensacyjnych. Enigmatyczne.

Fabuła, przez którą nie usiedzisz w fotelu

Recenzowana publikacja to w rzeczywistości szpiegowsko-sensacyjna powieść oparta na faktach. Mamy kolejny rok wojny, na terytorium Anglii rozbija się amerykańska „latająca forteca„ –  bombowiec B-17. Z katastrofy ocalał jedynie Rolf Warnow – jak się niebawem okazało niemiecki as myśliwski, ze specjalnej, tajnej jednostki Luftwaffe, tytułowej KG 200. Pilot ten jest jednocześnie ważnym „elementem„ przygotowywanej właśnie operacji „Ulisses”, która ma zmienić bieg wojny i przechylić  szalę zwycięstwa na stronę III Rzeszy. Zmuszony okolicznościami ukrywa się. Nie na długo jednak. Dzięki niemieckiej agentce udaje mu się wreszcie uciec do ”swoich” i to w niezwykle brawurowy sposób.

Nie wie tylko, że jego tropem już od dłuższego czasu podążają dwaj śledczy (amerykański płk Vandamme i brytyjski mjr Croasdell), którzy z poruczenia swoich mocodawców chcą wydrzeć mu tajemnicę KG 200  i operacji „Ulisses„. Sensacja ustępuje w tym miejscu szpiegowskiej grze. Zaczyna się zabawa w przysłowiowego „kotka i myszkę„ oraz śmiertelny wyścig z czasem, pełen emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Do końca powieści siedzimy jak na ”rozżarzonych węglach”, a napięcie towarzyszy nam jaszcze długo po lekturze. Uzupełnieniem tej fabuły jest przewijający się obraz niemieckiego i alianckiego dowództwa. Daje nam to wgląd w całokształt jednostki KG 200: strukturę, organizację i inne (przykładowe, lakonicznie opisane) zadania, jakie wykonywała podczas II wojny światowej.

Rzecz o plusach

Fabuła powieści skonstruowana została w sposób logiczny. Akcja jest dynamiczna: nie nudzi, ani nie „ciągnie się„. Podobnie ma się sprawa z dialogami: konkretne, rzeczowe, pozbawione swoistego rodzaju „przesycenia„ frazeologią. Niewątpliwa w tym oczywiście zasługa tłumaczy, p. Małgorzaty i Andrzeja Grabowskich. Ich wysiłek sprawił, że książkę czyta się naprawdę wyśmienicie. Autorzy zadbali ponadto o realizm historyczny. Nazwy, opisy i „sposób użytkowania„ wymienianych w pracy samolotów obu stron, odtworzenie walk powietrznych, strategii wykrywania wrogich formacji, a także relacje panujące w poszczególnych „obozach” są zgodne z rzeczywistością. Nawet obrazy fantastycznych na pierwszy rzut oka ”obiektów”, jak Mistele czy ”Willy Maleństwa” (prototypy pocisków zdalnie sterowanych), są prawdziwe.

Dużym plusem KG 200… jest też bez wątpienia sama forma nadana książce. Zresztą wydaje się ona jedyną najsensowniejszą. Ww. jednostka Luftwaffe istniała naprawdę. Na jej temat zachowało się jednak bardzo niewiele materiałów, a sądząc po wstępie są one mocno rozproszone. Co więcej, nieliczni żyjący jeszcze piloci także siłą rzeczy nie wiedzą lub nie pamiętają wszystkiego. Jeżeli w ogóle chcą o tym rozmawiać, skoro sam ich dowódca W. Baumbach nic nie wspomniał nt. tej formacji w swojej powojennej autobiografii. Tak więc temat ten ma wiele „dziur”, a najlepszym ich spoiwem wydaje się właśnie fikcja literacka. Tak przedstawiona historia na pewno jest atrakcyjniejsza i lepiej trafi do Czytelnika, aniżeli pozbawione podstawy źródłowej twierdzenia naukowe (w tym przypadku byłyby to raczej pseudonaukowe przypuszczenia).

Czy to aby jednak nie bajka?

Czy można coś powiedzieć in minus? W zasadzie kwestia ta sprowadza się do odpowiedzi na podstawowe tu pytanie: ile w tym wszystkim jest prawdy? Nie jest ona wcale łatwa. Wiemy tylko jedno: KG 200 istniało i przeprowadzało na zdobycznych alianckich maszynach specjalne operacje na terytorium wroga typu: zrzucanie agentów, ewakuowanie ważnych osób z zagrożonych odcinków frontu itp. Szkoda, że Autorzy (albo w miarę możliwości redakcja) nie zaznaczyli w tekście, które z opisywanych akcji były prawdziwe, a które nie, bo zarzekają się w słowie wstępnym, że część zdarzeń to fakt „autentyczny”. We wstępie przydało by się również nieco więcej informacji o zachowanych źródłach: skąd pochodzą, kim byli ich twórcy, gdzie są dostępne, kim są żyjący jeszcze piloci itp. Wszystko jest osnute gęstą mgłą tajemnicy, niedomówień, tylko dlaczego? Ogólnie Czytelnik całą tą historię odbiera jako dobrze napisaną, ale jednak… bajkę. W każdym razie Autorzy nie są przekonywujący pisząc, że jest inaczej.

Wydanie

Na koniec tradycyjnie, garść uwag nt. „techniki” wydania. Książka jest klejona i w miękkiej oprawie. Wiecznej trwałości to owszem nie sprzyja, ale klejenie jest solidne w porównaniu z innymi tego rodzaju pozycjami na rynku. Tekst jest ponadto wolny od wszelkich błędów stylistycznych, ortograficznych i in., które odbierałyby przyjemność z czytania. Uogólniając, całość prezentuje się naprawdę schludnie i estetycznie.

Pierwszorzędna rozrywka

Po książkę powinien sięgnąć każdy. Bez przesady mogę powiedzieć, że to lekka i przyjemna lektura. Jak żadna inna niesie rozrywkę oraz relaks. KG 200. Bezimienny oddział Luftwaffe jest dla wszystkich bez wyjątku i wszystkim ją polecam.

Plus minus:
Na plus:
+ interesująca i logicznie skonstruowana fabuła
+ forma nadana publikacji
+ ciekawe i nienużące przy tym dialogi
+ staranne opracowanie tekstu
Na minus:
- brak zaznaczenia co jest prawdą, a co fikcją (nie da się wierzyć Autorom, że część wydarzeń miała rzeczywiście miejsce)
- nieco za mało informacji nt. zachowanych źródeł

Tytuł:
 KG 200. Bezimienny oddział Luftwaffe
Autor: J. D. Gilman, John Clive
Przekład: Małgorzata Grabowska, Andrzej Grabowski
Wydawca: 
Wydawnictwo Literackie 
Data wydania: 
2011
ISBN/EAN: 
978-83-08-04601-2
Liczba stron: 511
Oprawa: 
miękka
Cena: 
ok. 35 zł
Ocena recenzenta: 
8.5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz