Chrzest Polski i jego przyczyny. Dlaczego Mieszko I zdecydował się na przyjęcie chrztu? |
Chrzest, na który zdecydował się Mieszko I jest bez wątpienia jednym z kluczowych wydarzeń w dziejach Polski. Jednak jakie przyczyny zdecydowały, że książę Polan chciał schrystianizować swoje państwo? Czy przeważyły względy polityczne, czy może uległ on namową czeskiej żony Dobrawy? A może inne okoliczności odegrały pierwszoplanową rolę?
Kim był Mieszko I?
Mieszko I to historyczny władca Polan, który jest uznawany za twórcę polskiej państwowości. To właśnie słowiańskie plemię Polan i ich przywódca Mieszko I doprowadzili do powstania pierwszego państwa na polskich ziemiach. Książkę Polan poza Wielkopolską podporządkował sobie inne plemiona zamieszkujące Kujawy, Pomorze Wschodnie i Mazowsze. Podczas swojego panowania i dzięki swoim talentom wojskowym i politycznym z powodzeniem toczył walki o Pomorze Zachodnie, Małopolskę i Śląsk. Także za jego panowania w 966 r. doszło do chrystianizacji Polski. Czyli wydarzenia, które miało znaczący wpływ na całą historię Polski. Jednak jakie były powody, że akurat w 966 r. i akurat Mieszko I zdecydował się na przyjęcie wiary chrześcijańskiej?
Tło historyczne
W okresie bezpośrednio poprzedzającym decyzję o chrzcie, Mieszko I walczył z plemionami Wieletów, którzy zamieszkiwali tereny między rzekami Odrą i Łabą. Ich potężnym sojusznikiem byli Czesi, co znacząco pogarszało sytuację Mieszka I.
W 963 r. lub w 964 r. rozpoczęła się wojna Polan z Wieletami. Walki rozgrywały się na terenach przyległych do górnego biegu Odry, tj. na ziemi lubuskiej i Pomorzu Zachodnim. W pierwszej fazie konfliktu to Wieleci osiągnęli przewagę. Byli wspierani nie tylko przez Czechów, ale także saskiego hrabiego Wichmana. Podczas jednej z bitew Mieszko I stracił nieznanego z imienia brata. Dodatkowo Wieleci zagarnęli ogromne łupy. Całość tych okoliczności w sposób bezpośredni zagrażały księstwu Mieszka I.
Zagrożenie ze strony Wieletów zmusiły Mieszka I do szukania sojuszników. Co ciekawe, znalazł ich u swoich czeskich sąsiadów, którzy przeszli na stronę Mieszka I. Udział w tym miał zapewne cesarz (Święty Cesarz Rzymski od 962 r.) Otton I, który chciał przy pomocy Mieszka I i Czechów pokonać Wieletów, którzy także zagrażali jego ziemiom. Sami Czesi od 950 r. byli częściowo zależni od monarchii Ottona I. By sojusz okazał się trwały, nijako jako jego gwarancja, zaaranżowano małżeństwo Mieszka I z czeską księżniczką Dobrawą, córką księcia czeskiego Bolesława I Srogiego.
Był to zatem typowo polityczny mariaż, ale dla Mieszka I opłacalny. Wieleci, straciwszy sojusznika już w 967 r. zostali zupełnie rozbici przez Polan i Czechów w bitwie, w której zginął sam Wichman. Było to możliwe dzięki decyzji, która rok wcześniej doprowadziła do zbliżenia między Mieszkiem I i Bolesławem I.
Zatem niewątpliwie sojuszu Polan z Czechami, przy aprobacie cesarstwa było kluczem do obronienia księstwa Mieszka I, które bez takiej pomocy z dużym prawdopodobieństwem upadłoby. Pytanie pozostaje, czy elementem koniecznym tego porozumienia był chrzest? Czy może inne okoliczności, niezależne od sytuacji politycznej, zdecydowały o takim zamyśle księcia Polan? Wreszcie, czy była to przemyślana decyzja Mieszka I, czy może książę uległ namowom nowej żony? Na te pytania od lat odpowiedź starają się znaleźć historycy.
Czy Mieszko I przyjął chrzest ze względu na żonę?
Niestety nie zachowały się żadne źródła, które w sposób pewny opisywałyby przyczyny i przebieg chrztu. Kronikarskie opisy pochodzą z okresów późniejszych. Wymienić można Kronikę Thietmara z Merseburga z lat 1012–1018 oraz Kronikę Galla Anonima z lat 1113–1116.
Pierwsza z kronik jest autorstwa niemieckiego biskupa Thietmara z Merseburga, który na swoich kartach opisał czyny znakomitego księcia Polan Mieszka. Jak podaje Thietmar Mieszko I pojął za żonę córkę księcia czeskiego Bolesława, czyli Dobrawę. Kronikarz w podaje, iż to Dobrawa pracowała nad swoim małżonkiem, by nakłonić go do przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Ten nawrócony przyjął chrzest wraz ze swoim ludem.
Podobny opis zawiera także druga z kronik. Bowiem Gall także w Dobrawie widzi moc sprawczą polskiego chrztu. Jak podaje, Dobrawa odmówiłaby ślubu Mieszkowi, gdyby ten nie chciał przejść na wiarę chrześcijańską. Ten przystał na te warunki przez co odbył się zarówno chrzest, jak i w roku 965 zostało zawarte małżeństwo Mieszka I z czeską księżniczką. Niektórzy badacze twierdzą, że to, iż do chrztu doszło rok po ślubie świadczy o tym, iż chrzest nie był elementem zawartej umowy. Pozostaje jednak pytanie, czy to świadczy właśnie o działaniach samej Dobrawy, czy po prostu Mieszko I wkrótce po ślubie dostrzegł korzyści związane z chrystianizacją.
Opowiadający się za tą przyczyną chrztu twierdzą, że Mieszko I nie był przymuszany do zawarcia chrztu, o sojuszu decydowały wyłącznie względy pragmatyczne. Po prosty chodziło o walkę ze wspólnym wrogiem, bez względu na wyznanie władców. Toteż wyłączną przyczyną akcji chrystianizacyjnej była wola żony, która pragnęła męża chrześcijanina.
Czy Mieszko I przyjął chrzest z przyczyn politycznych?
Druga z teorii na pierwszym miejscu stawa powody polityczne, militarne i społeczne. Akcentuje się w niej przede wszystkim korzyści, jakie Mieszko I odnosił ze swojej decyzji. Skoro zaś te korzyści dostrzegamy teraz, to i zapewne mógł o nich wiedzieć także książę Polan.
Przede wszystkim szukając sojusznika u Czechów Mieszko I musiał liczyć się z najpotężniejszym władcą tego regionu, czyli cesarzem Ottonem I. Ten był chrześcijaninem, toteż przyjęcie chrztu umożliwiało Mieszkowi I większe zbliżenie z potężnym władcą i zawiązanie sojuszu militarnego przeciwko Wieletom.
Zatem kluczem do uratowania się z beznadziejnej sytuacji w wojnie z Wieletami było zachowanie dobrych stosunków z Ottonem I. Na to z pewnością mógł mieć korzystny wpływ chrzest, gdyż nijako wyrównywał poziom relacji między księciem Polan, a zachodnim monarchą. Można powiedzieć, że Mieszko I wchodził w rodzinę władców chrześcijańskich oczekując, że ta wspólnota wyznania umocni ten sojusz i jego ostrze skieruje w pogańskich Wieletów.
Dodatkowo przyjęcie chrztu odbierało Niemcom powody do najazdów na polskie ziemie, które w prosty sposób usprawiedliwiali rzekomym krzewieniem chrześcijaństwa. Rzecz jasna, naprawdę chodziło o podporządkowanie sobie kolejnych terytoriów i zgarnięcie łupów.
Czy Mieszko I przyjął chrzest by uniknąć narzucenia go siłą?
Co jeszcze mogło mieć wpływ na decyzję o chrzcie? Przede wszystkim Mieszko I mógł się obawiać, że nawet jeśli sam nie przyjmie chrztu, to zostanie do niego zmuszony. Czy to militarnie, czy to z przyczyn politycznych. Jednak wówczas taka chrystianizacja odbyłaby się na warunkach narzuconych przez najeźdźcę lub silniejszego partnera. Zatem rozsądniejsze było wyjście temu na przeciw i zorganizowanie chrztu na własnych warunkach.
Taka kalkulacja nie była bezpodstawna, gdyż w latach 60-tych X w. księstwo Polan, ze swoją stolicą w Gnieźnie sąsiadowało bezpośrednio z terenami chrześcijańskimi. Od południa były to tereny, dla których ustanowiono biskupstwo ratyzbońskie, które podlegało arcybiskupstwu w Salzburgu. Natomiast od zachodu były to tereny diecezji brandenburskiej, podlegającej arcybiskupstwu mogunckiemu. Dodatkowo organizowano także arcybiskupstwo w Magdeburgu. Zatem napór chrześcijański był znaczny i tylko kwestią czasu pozostawało, gdy tamtejsi biskupi będą chcieli prowadzić akcję chrystianizacyjną terenów Mieszka I. To rzecz jasna oznaczało podporządkowanie polskiego kościoła niemieckim biskupom.
Znacznie korzystniejsze było w takiej sytuacji przyjęcie chrztu z rąk czeskich. Wszak nadarzyła się ku temu świetna okazja. Przede wszystkim zawiązano z Czechami sojusz pod patronatem Ottona I. Dodatkowo żoną Mieszka I została czeska księżniczka. Błędem politycznym byłoby niewykorzystanie takiej okazji do przyjęcia chrztu na własnych warunkach. Książę Polan musiał zdawać sobie sprawę, że chrystianizacja niosła za sobą pozytywne skutki, nie tylko w wymiarze politycznym, ale także w wymiarze organizacyjnym.
Jednolita religia mogła być czynnikiem państwotwórczym, którą sprawny Mieszko I mógł wykorzystać do budowy swojego autorytetu i pozycji nie tylko wobec obcych władców, ale także na użytek polityki wewnętrznej. W jaki sposób? Otóż podbijając lokalne ziemie i likwidując tamtejszych książąt plemiennych Mieszko I narzucał „religię państwową”, czyli chrześcijaństwo. Co za tym idzie marginalizował lokalne ośrodki polityczne związane także z kultem religijnym na rzecz wartości uniwersalnych skupionych wokół siebie. Co oznaczało także sakralizację władzy, gdyż każdorazowy władca stawał się Bożym Pomazańcem, co sprzyjało budowie autorytetu.
Przyjęcie chrztu i zgoda na chrystianizację księstwa pozwoliła na budowę struktury kościelnej. Pierwszym polskim biskupem był Jordan. Jego pochodzenie nie jest pewne, ale prawdopodobnie był Czechem. Kwestią otwartą pozostaje, czy był to biskup pomocniczy diecezji ratyzbońskiej, czy może był to inny kapłan wysłany specjalnie z misją chrystianizacyjną. Raczej pewne jest, że swoją posługę rozpoczął w 968 r. O jego działalności nie wiemy zbyt wiele, ale Thietmar podaje, że wiele się z nimi (tj. poddanymi Mieszka I) napocił, zanim-niezmordowany w wysiłkach-nakłonił ich słowem i czynem do uprawy winnicy Pańskiej. O znaczeniu kościoła czeskiego może świadczy to, że już w latach 973/975 utworzono biskupstwo w Pradze i w Ołomuńcu. Natomiast w 1000 r., syn Mieszka I, Bolesław I Chrobry doprowadził do utworzenia arcybiskupstwa w Gnieźnie, co rzecz jasna uniezależniało Królestwo Polskie od wpływów zewnętrznych.
Podsumowanie
Nie uda nam się zapewne nigdy z całą pewnością stwierdzić, które z powyższych powodów był decydujący dla decyzji Mieszka I o przyjęciu chrztu. Może każdy z nich odegrał swoją rolę w kalkulacji księcia Polan? Jednak niezależnie od tego, czy była to decyzja politycznie przemyślana czy wynikała wyłącznie z zapobiegliwości Dobrawy, to jej skutki były doniosłe. Zarówno te doraźnie, jak i dalekowzroczne. Przede wszystkim sojusz polsko-czeski neutralizował zagrożenie ze strony Wieletów. Ponadto podnosił rangę i autorytet polskiego księcia, którego następca, Bolesław I Chrobry przez Ottona III był traktowany jako niemal jako równy sobie. Wreszcie wspólna wiara ułatwiała centralizację władzy w rękach jednego księcia.
Bibliografia:
- J. Dowiat, Chrzest Polski, Warszawa 1958.
- G. Labuda, Państwo pierwszych Polan, „Dzieje narodu i Państwa Polskiego”, Kraków 1989.
- K. Ożóg, 966. Chrzest Polski, Kraków 2016.
- K. Szczur, Historia Polski. Średniowiecze, Kraków 2002.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Artykuł powtarza wszystko to co napisali niemieccy mnisi w swoich opasłych księgach umniejszając rolę Słowiańszczyzny. Zadam dwa proste paytania. Olga księżna kijowska po przyjęciu chrztu otrzymała przydomek Wielka, Jej syn Jarosław po uroczystym przyjęciu chrztu w Konstantynopolu otrzymał przydomek Mądry, a Mieszko????
Brak opisu tej uroczystości , nieznane miejsce i ... zniszczona płyta nagrobna Bolesława Chrobrego z napisem„ zrodzony z poganina i chrześcijanki... Mówi Wam to coś? Następnie cesarz wielkiego cesarstwa rzymskiego Niemiec wcale taki wielki nie był. Cesarstwo niemieckie tak jak i dziś składało się z landów mających niezależność i własną władzę luźno podporządkowaną cesarzowi. Tak ‚że o wielkości cesarza nie ma co mówić. Cesarz przekazał „w darze” Mieszkowi włócznię Maurycego, ale broń zwycięskiemu dowódcy przekazywał zwykle ten ‚który przegrał walkę, w tym wypadku cesarz. I ostatnia może najważniejsza sprawa . Kroniki pisali mnisi katoliccy z pochodzenia niemcy i z natury rzeczy upiększali postępki „swoich” czyli katolików umniejszając i poniżając rolę drugiej strony czyli pogan.Zresztą niemcy czynią tak do dnia dzisiejszego. Mieszko miewał zatargi z Wieletami ale to też Słowianie a nie Niemcy tak jak i łużyczanie i inne plemiona zamieszkujące tereny obecnie środkowych
Niemiec.Wielkie cesartstwo rzymskie niemiec wcale takie wielkie nie było. To tylko kwestia odpowiedniego spreparowania starych map
Gdyby to była kwestia wewnętrzna, to nadal wierzono by w święte dęby 😉 Z kolei gdyby wtedy nie cesarz, a jakiś ktoś ze wschodu dyktował warunki to byśmy byli prawosławni 😉
Kto wie czy wierzenie w przyrodę nie byłoby lepsze od narzuconej nam obcej religii katolickiej.Słowiańskie bóstwa przynajmniej miały zawieszenie w rzeczywistości nas otaczjącej np. Południca , Jutrzenka ‚Jariłło itp bardziej pasujące do słowiańskiej rzeczywistości niż „chodzący po wodzie” i jego poplecznicy
Ale kto ci broni wierzyć w przyrodę, czcić dęby lub słońce? Przecież jest wolność wyznania. Z drugiej strony - czcicieli przyrody obecnie wcale nie jest tak mało. Choćby ci, którzy świętują Wielkanoc, w dużej części nie są czcicielami Baranka, tylko Zajączka. Podobnie ci, którzy obchodzą Gwiazdkę, nie wspominają świętego Mikołaja, tylko Dziadka Mroza z reniferami w jego współczesnej wersji pod tytułem: Santa Klaus.
Prędzej Gwiazdora ( bo tak w niektórych regionach u nas się mówi, co było uzależnione m.in. pod jakim zaborem był dany region)...bo Dziadek Mróz to u Rosjan. Dziadkowi Mrozowi towarzyszy Śnieżynka. A i nie ma zaprzęgu reniferów a tzw. trojkę, czyli zaprzęg konny.Zresztą to nie wszystkie różnice.
Na naszych terenach byla i jest ciagle jeszcze wolnosc Wiary!!! Mozna wierzyc w co sie chce, tyle ze nie zawsze bedzie efekt Zbawienia i Laski Boze! Kazdy ma Wolna Wole, no wiec po co te gdybanie.....
Tylko jak byśmy nie przyjęli chrześcijaństwa to by było z nami to co z Połabianami. Dzisiaj mówilibyśmy po niemiecku.
Prędzej w Niemczech mówili by po polsku.Etymologia nazw miast niemieckich wskazuje na ich słowiańskie korzenie
Tadeusz - od dawna wiadomo, że tereny Połabia były zamieszkałe przez Słowian, że obecne Mazury były zamieszkałe przez plemiona pruskie, że Śląsk był zamieszkały przez słowiańskich Ślązaków. To dlaczego w I połowie XX wieku mieszkańcy Brandenburgii czy Prus - zarówno potomkowie niemieckich osadników, jak i potomkowie Połabian czy Prusów - mówili po niemiecku, dlaczego nie przyjęli czy podtrzymali języka słowiańskiego czy pruskiego? I dlaczego to język polski miałby być silniejszy, niż niemiecki, skoro nawet na Śląsku polszczyzna była wypierana przez niemczyznę?
Slowianski folklor to mity. Zabobony zmyslone przez ciemny lud. Mieszko probowal wprowadzic chrzescijanstwo by te zabobony wyplenic. Ludzie do tej pory czcili poganskich bozkow (czytaj demony) pod roznymi postaciami. A wiesz jak sie nazywa czczenie przyrody?w biblii opisany jest taki przypadek gdzie przodkowie czcili ptaki, drzewa i jeziora, zamiast Stworcy. Gdyby nie chrzescijanstwo lud nadal pozostalby dziki.
W poczatkach panowania chrzescijanstwa ludzie nadal pozostawali w duzej mierze zabobonni, musialo minac wiele wiekow by odrzucono stare przesady. Nadal one w pewnym stopniu jeszcze istnieja - zwlaszcza stare przyslowie mowiace - „Bogu swieczke a diablu ogarek.”
Na haiti gdy ludzie przeszli na chrzescijanstwo, nadal swe „rodzime’ czary odprawiali.(calkiem niedawno w 21 wieku!) I wiesz jak sie to skonczylo?Te wsie zostaly zrownane z ziemia. Niektorych zabobonow nie da sie wyplenic.;(
Co za brednie! Mieszasz fakty, czas i smarki z nosa. Naucz się czytać ze zrozumieniem. Na razie pała!
A może nie doceniamy Dobrawy? 😉
Dobrawa najpierw była żoną księcia niemieckiego i po tym ja nie dała mu potomka odesłał ją do ojca do Czech.
Już w 1895 roku Oswald Balzer obalił pogląd, jakoby Dobrawa poślubiła Guntera z Merseburga.
Propagandowe niemieckie brednie.
DOBRAWA
spoko
Łłłłuuuuu
Wśród dywagacji na temat przyczyn istotnych dla decyzji Mieszka I o przyjęciu chrztu podaje się w wielu publikacjach naciski Dobrawy i względy polityczne.Zastanawia mnie, że jakoś nikt nawet nie zająknie się, nie bierze pod uwagę tego, że władca po prostu uwierzył w Chrystusa i to mogło być głównym powodem chrystianizacji Polski a polityczne korzyści były sprawą wtórną.
Ależ jak najbardziej wspomina się o czysto religijnej motywacji chrztu. Jest to zresztą teza dość prawdopodobna. Mieszko dość kiepsko radził sobie w walce z Wieletami, co przecież mogło być potraktowane jako brak przychylności bogów. Widząc zaś, że jego chrześcijańscy sąsiedzi rosną w siłę, mógł po prostu uwierzyć, że „niemiecki bóg” jest silniejszy niż jego bogowie, więc jeśli zacznie go czcić, to może pomoże i jemu. Dla XX-wiecznych racjonalistów taka argumentacja może wydawać się śmieszna, ale Mieszko nie żył w XX wieku i myślał zupełnie inaczej.
Warto przy tym zauważyć, że ‚przywiązanie do rodzimej wiary’ wcale nie musiało być u Słowian szczególnie mocne. Chociaż nie wiemy, jak wyglądały ich wierzenia to kult politeistyczny w wiekszości kultur nie kłóci się z wprowadzaniem nowych bóstw do panteonu, albo nawet z całkowitą zmianą religii (choć niekoniecznie obyczajowości). Proszę zauważyć, że wbrew legendom, silnej opozycji wobec chrześcijaństwa raczej nie zanotowano, a tzw. ‚reakcja pogańska’ była przede wszystkim buntem dawnej elity, niezadowolonej pojawieniem się nowego aparatu państwowego, który znacząco obniżył jej znaczenia. No i dodajmy, że Kościół zwykle zadowalał się wprowadzaniem swojej religii, niespecjalnie interesując się pozostałościami dawnej wiary, dzięki czemu relikty wierzeń pogańskich w krajach katolickich (zwłaszcza na terenach wiejskich) spotykane są do dziś, 1000, albo i 1500 lat po wprowadzeniu chrześcijaństwa.
Teoria o przyjmowaniu chrześcijaństwa od Czechów, aby ochronić się przed Niemcami jest reliktem projekcji antyniemieckich nastrojów wynikłych z roli Prus w Rozbiorach Polski, a później także wzmocnionych wspomnieniem Drugiej Wojny Światowej. Jednakże nic nie wskazuje na to, aby tak własnie wyglądała sytuacja w połowie X wieku. Widukind z Corbei pisze o Mieszku jako o ‚przyjacielu cesarza’, zaś relacje pierwszych piastów z cesarzami rzymskimi i królami niemieckimi były bardzo dobre, lepsze niż napięte stosunki z władcami Czech, głównie za sprawą rywalizacji o Śląsk. Jasne, Mieszko I porozumiał się z Bolesławem I, który miał na pieńku z Hnerykiem I i Ottonem I, ale niedługo później Mieszko I, Bolesław Chrobry i Brzetysław dość ostro walczyli o ziemie dzielące Wielkopolskę i Czechy. Najazd tego ostatniego, który miał miejsce w okolicach roku 1038 o mało nie doprowadził do upadku państwa polskiego.
Tak więc zdecydowanie mocniejszą teorią jest szukanie sojuszników w walce z Wieletami albo po prostu uznanie chrzescijaństwa (traktowaną w dużej mierze jako wiara niemiecka) za wiarę bardziej wartościową (choćby i na prostej zasadzie „Gott wydaje się silniejszy od Swarożyca, bo Niemcy rosną w siłę, a my nie”).
Zgoda.
Ale po pierwsze Europa to relatywnie mały dość obszar. Wpływy hellenistyczne, judaistyczne etc. w końcu chrześcijańskie, widać już w naszej rzeczywistości duchowej przedchrześcijańskiej. Kompletną zaś nieprawdą jest, że słowiańskie wierzenia kończą się na zabobonach i folklorze – wierze w siły przyrody. Wiele wskazuje, że było kompletnie odwrotnie: żyli oni w IX, X w. wręcz w skrajnie zsakralizowanym świecie. Kronikarz Helmold: „Obok zaś wielokształtnej rzeszy bożków, którymi ożywiają pola i lasy... ...nie przeczą, że WIERZĄ W JEDNEGO BOGA w niebie, rozkazującego pozostałym...” – hellenizm, judaizm zhellenizowany? - w wręcz czystej formie?
Co ważniejsze to samo, „kropka w kropkę” relacjonują nie tylko ówcześni kronikarze chrześcijańscy ale i arabscy!
Najbliżej nowych trendów religijnych, sakralnych byli Połabianie północni, w tym szczególnie Wieleci. Swaróg i syn boży Swarożyc... – toż to krypto chrześcijaństwo!
I to wykorzystali - nikt tutaj nie daje bowiem odpowiedzi dlaczego Wieleci, Wolinianie etc., tak nie chcieli chrystianizacji, a...
A gdy nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o...
Po pierwsze mieli bardzo słabe gleby, żyli więc z rozboju i po drugie...
Helmold: „...wybija się nad innych bóg ziemi Rugian, Świętowit, mianowicie jako SKUTECZNY W WYROCZNIACH... ...Tam też kierowano SKŁADANE ZE WSZYSTKICH KRAJÓW SUMY PRZEZNACZONE NA OFIARY...” Nawet zatem z ziem ruskich przybywano licznie, niczym do Mekki czy Delf, do wyroczni po wyrocznie (hellenizm?), które uzyskiwano w świeżo powstałych w IX, X wieku (a może już w VII, VIII?) w krypto zachodnich z wyglądu świątyniach wieleckich, rugijskich (te zaczęły mieć z czasem przewagę nad innymi), wolińskich etc. i zostawiano tam z czasem ogromne, coraz większe datki i dary...
Mieszko przechodząc zatem na chrześcijańską stronę, chciał więc pozbawić i pozbawił ich ogromnej części dochodów, zatem bardzo osłabił ekonomicznie i militarnie swego głównego wieleckiego wroga, czyniąc go ponadto coraz bardziej osamotnionym – jedynym pogańskim w żywiole chrześcijańskim... Książę stanął więc przy okazji po stronie potencjalnie silniejszej (potencjalnie, bo Wieleci nieraz jeszcze udowodnili, że są w stanie z nią wygrywać).
A Wieletom i innym czczącym bałwany, zostało tylko przy każdej okazji inspirować, wzniecać u nas tzw. reakcje pogańskie...
A czy to nie było jeszcze inaczej, że Kościół Rzymski zauważył tutaj niezagospodarowaną możliwość znalezienia sojuszników? Ta chrystianizacja Polski mogła się odbyć wdł schematu jaki miał miejsce 300 lat wcześniej w Galii i został opisany przez kronikarza Fredegarda. Według niego sprawy wyglądały tak: W 496r, Przed bitwą pod Tolbiac (35 km. od Kolonii) z Frankami Reńskimi, Chlodwig uczynił ślub, podobnie jak to zrobił dawniej cesarz Konstantyn, że nawróci się na chrześcijaństwo jeżeli: „Jezus o którym Klotylda mówi, że jest synem Boga żywego” da mu zwycięstwo. Bitwa była wygrana, Chlodwig przekonał się do chrześcijaństwa. Chrzest był konsekwencją ślubu uczynionego przed bitwą. Dużą rolę w jego nawróceniu odegrała Klotylda. Sprowadziła Remi, biskupa Reims, szefa religijnego prowincji Belgika Druga, by go nauczać. Spotkanie z biskupem królowa zaaranżowała w Attigny koło Reilly. Był tam dosyć ważny pałac króla Franków. Pewnej nocy przybył tam Remi, po czym wyjechał przed świtem. Biskup ów był przedstawicielem episkopatu galloromańskiego, pierwszym między biskupami północnej Galii. Uznawał władzę Chlodwiga, lecz używał wobec niego wyniosłego tonu, co było odzwierciedleniem pozycji ówczesnego episkopatu Galii.
Zamieńcie teraz Klotyldę na Dobrawę, Franków Reńskich na Wieletów, biskupa Remi na Jordana, Attigny pewnie na Gniezno, to co nam wyjdzie? Według mnie sprawdzone metody dyplomacji watykańskiej.
POZDRAWIAM
konkurs wojewodzki moment
Rób louda i nie żartuj
XD
Sprawa jest prosta,po prostu dostał impuls wewnętrzny,ponieważ w przyszłości na tych ziemiach ma przyjść ponownie na świat zbawiciel ‚syn Boży .Nastąpi to niebawem
Sprawa jest bardzo prosta ‚po prostu dostał natchnienie wewnętrzne,gdyż na tych ziemiach przyjdzie zbawiciel,syn Boży i to już niebawem .Dwie wojny światowe były między innymi dlatego,aby wyciąć masę ludzi by nie ziściła się przepowiednia nadejścia zbawiciela na ziemiach Polski.Jednak to się ziści
chyba się więcej dowiedziałem z komentarzy...
a jak się nazywał Mieszko przed Chrztem?
Brajan, albo Kewin
Dago