Cele wojenne Niemiec podczas I wojny światowej


Za rządów Bismarcka Prusy toczyły trzy wojny, z których każda była wojną zaczepną, prowadzoną w celu zwiększenia potęgi państwa Hohenzollernów. Dyplomacja pruska potrafiła dużą część odpowiedzialności za konflikt przerzucić na przeciwnika. Zupełnie inaczej ukształtowała się sytuacja w 1914 r. Niemcy nie zawahały się wówczas rozpocząć kroków wojennych nie lękając się piętna agresora. 

Alfred von Schlieffen

Od 1871 r. panowało przekonanie w sztabie niemieckim, że następna wojna, którą Niemcy będą prowadziły, będzie konfliktem na dwa fronty, jednocześnie przeciwko Francji i Rosji. Niemieckie plany operacyjne ulegały za szefostwa sztabu Moltkego starszego parokrotnie zmianie. Wychodziły wszakże na ogół z założenia, że na froncie zachodnim należy podjąć postawę obronną, główny natomiast atak skierować na wschód i tam szukać rozstrzygnięcia.

Zasadniczej zmiany niemieckich planów strategicznych dokonał gen. Alfred von Schlieffen, szef sztabu w latach 1891-1905. Doszedł on do wniosku, że skutkiem znacznie mniejszej przestrzeni i dobrej sieci komunikacyjnej, mobilizacja we Francji zostanie przeprowadzona szybciej niż w Rosji, co oznaczało, że armia francuska będzie mogła wcześniej niż rosyjska wkroczyć na terytorium Niemiec i zagrozić jej ważnym punktom, jak Nadreńsko-Westfalski Okręg Przemysłowy, zagłębie węglowe w Saarze, Lotaryngia z jej bogatą rudą. Należało więc główne siły skoncentrować na froncie zachodnim, rzucić je na Francję i silnym uderzeniem doprowadzić do jej kapitulacji. Natomiast na wschodzie szybkie rozstrzygnięcie nie było możliwe. Ówcześnie władcy Niemiec nie życzyli sobie upadku caratu i załamania się ustroju społeczno-politycznego panującego w Rosji. Zamierzano jedynie zadać armii rosyjskiej kilka ciosów, które by rząd carski skłoniły do zawarcia pokoju i do wycofania się z rywalizacji imperialistycznej na Bliskim Wschodzie, kapitałowi niemieckiemu zaś ułatwiły następnie penetrację Rosji.

W sztabie niemieckim sądzono, że atak frontalny z powodu znacznie silniejszej niż w dawnych wojnach zapory ogniowej, nie może złamać przeciwnika, co najwyżej może go tylko zmusić w najlepszym razie do cofnięcia się na dalsze pozycje. Pełne zwycięstwo zapewni jedynie oskrzydlenie armii nieprzyjacielskiej i wzięcie jej w żelazne kleszcze. Operację tego typu nazywano „Kannami”. Zgodnie z tą teorią Schlieffen opracował plan obejścia francuskiej linii obronnej utworzonej przez łańcuch potężnych twierdz nadgranicznych Verdun, Toul, Epinal, Belfort. Prawe skrzydło poprzez Belgię, Holandię i Luksemburg wedrzeć się miało do północnej Francji i tam z boków i od tyłu zaatakować armię francuską. 7/8 wszystkich sił niemieckich rzucić miano na front zachodni, a tylko 1/8 zamierzano użyć do działań obronnych na froncie wschodnim.

Następcą Schlieffena od 1 stycznia 1906 r. został gen. Helmuth von Moltke młodszy, który przyjął w ogólnych zarysach plan swego poprzednika. W dużo większym jednak stopniu brał pod uwagę możliwość silnego ataku francuskiego na Lotaryngię i Alzację.

W związku z tym wydatnie osłabił prawe skrzydło. Stosunek sił między prawym a lewym skrzydłem miał być odtąd jak 3 do 1. Porzucił również myśl przejścia przez terytorium Holandii.

Już jesienią 1914 r. kierujące czynniki polityczne i wojskowe w obu walczących obozach doszły do przekonania, iż wojny nie uda się zakończyć w ciągu kilki miesięcy, iż będzie ona dłutowała. Od strony wojskowo-politycznej nastąpiła zasadnicza zmiana planów strategicznych. Niemcy, którzy wciąż posiadali inicjatywę, poddali swój plan wojenny gruntownej rewizji. Po bitwie nad Marną Moltke otrzymał dymisję. Jego następcą został pruski minister wojny gen. Erich von Falkenhayn. Zrywał on stopniowo z koncepcjami i planami swych poprzedników. W pierwszej chwili, jesienią 1914 r. utrzymał jeszcze ich założenia i kontynuował działania zaczepne, ale o mniejszym zasięgu.

Z końcem 1914 roku niemiecki sztab generalny zerwał ostatecznie z planem Schlieffena i przyjął plan przeciwny: działania wiążące na froncie zachodnim, natomiast z większą siłą zamierzano uderzyć na wschód. Decyzja wojskowa łączyła się najściślej z akcją polityczną. Chodziło tutaj o zerwanie oskrzydlającego Niemcy wrogiego pierścienia koalicji.

Pod koniec 1915 r. niemiecki szef sztabu był zdania, w przeciwieństwie do austriackiego szefa sztabu gen. Conrada von Hötzendorfa, że front włoski ma najzupełniej drugorzędne znaczenie, że działania wojenne we Włoszech nie mogą żadną miarą wpłynąć na wynik wojny. Niemcy sugerowali, że największy atak należy skierować na Francję. Falkenhayn zaczął w sekrecie przed Austriakami przygotowywać ofensywę we Francji.

Natomiast dowództwo frontu wschodniego, Hindenburg i Ludendorff, uważało że przed wielkim uderzeniem na Francję musi zostać rozbita armia rosyjska. Domagali się oni silnej ofensywy na wschodzie, której celem miało być faktyczne wyeliminowanie Rosji z rzędu państw walczących. Falkenhayn natomiast twierdził, że Rosja została już tak dalece osłabiona, iż nie grozi z jej strony niebezpieczeństwo.

Plan kampanii na rok 1916 i jego uzasadnienie przedstawił Falkenhayn w memoriale, opracowanym na Boże Narodzenie 1915 r. Zakładał on, że siłą koalicji jest w tej chwili Wielka Brytania. Osłabić ją można przez wojnę łodziami podwodnymi. Natomiast orężem Wielkiej Brytanii była armia francuska, trzeba ją więc było uczynić niezdolną do walki. Uwieńczeniem tego planu miał być atak na Verdun.

Niepowodzenia militarne, a zwłaszcza nieudana kampania pod Verdun, zachwiały pozycją Falkenhayna, który 27 sierpnia 1916 r. otrzymał dymisję. Jego następcą mianowano Paula von Hindenburga, jego najbliższym współpracownikiem, pierwszym kwatermistrzem generalnym został gen. Ludendorff.

Państwa centralne po ostatnich niepowodzeniach porozumiały się co do jednolitego dowództwa. We wrześniu 1916 roku ustalono, że cesarz niemiecki obejmie naczelne kierownictwo operacji wojskowych. Szef sztabu niemieckiego otrzymał prawo wydawania w imieniu cesarza instrukcji wodzom armii sprzymierzonych i uzgadniania z nimi decyzji.

Zmieniający się na niekorzyść Niemiec stosunek sił, a także fiasko propozycji pokojowych skłoniły Niemcy do chwycenia się środków rozpaczliwych, mianowicie wprowadzenia do walki łodzi podwodnych. 18 lutego 1915 r. wody okalające Wielką Brytanię określono jako teren wojenny.

9 stycznia 1917 r. obecni na wielkiej naradzie w kwaterze głównej w Pszczynie pod przewodnictwem cesarza opowiedzieli się za nieograniczoną wojna morską. Wbrew stanowisku kanclerza, przeważyli szale Hindenburg i Ludendorff, postanowiono z dniem 1 lutego rozpocząć nieograniczona wojnę morską, co oznaczało, ze niemieckie łodzie podwodne zatapiać będą wszystkie okręty na wodach okalających Wielką Brytanię, Francję i Włochy. Spowodowało to włączenie się do wojny Stanów Zjednoczonych.

W obliczu zarysowującej się tak niepomyślnej sytuacji, Niemcy postanowili zaryzykować mocne uderzenie na zachodzie. Cel był prosty- doprowadzić do zakończenia wojny przed przybyciem większych sił amerykańskich. Obliczono bowiem, że w lipcu 1918 r. znajdzie się we Francji milion Amerykanów. Liczono, że uda się przełamać front nieprzyjacielski, zadać armii francuskiej i angielskiej silne straty i wywołać zniechęcenie we Francji i w Wielkiej Brytanii. Plan się jednak nie powiódł, a klęska państw centralnych zbliżała się nieuchronnie.

Bibliografia:

  1. J. Pajewski, Historia powszechna 1871-1918, Warszawa 2001.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz