Wyprawa wschodnia Septymiusza Sewera 195 - 199 r. n.e.


„Po uprzątnięciu Nigra ukarał Sewerus bez miłosierdzia jego przyjaciół i wszystkich, którzy po jego stronie stanęli nie tylko z własnej woli i ochoty, ale i pod przymusem konieczności.”

Prowincja Syria, która oglądała ostateczną klęskę Pescenniusza Nigra w wojnie domowej 193 - 197, graniczyła wzdłuż górnego biegu Eufratu z księstwami oddzielającymi imperium od królestwa partyjskiego, rządzonego przez dynastię Arsacydów. Za panowania Septymiusza Sewera na tronie partyjskim zasiadał Wologezes IV, władca o umiejętnościach najwyżej przeciętnych, tak pod względem wojskowym jak i administracyjnym. Poparcie jakiego udzielił on Nigrowi wyzyskał cesarz do działań odwetowych podjętych wiosną 195r., przez niektórych historyków niezupełnie słusznie określanych mianem pierwszej wojny partyjskiej. Wszystko to za sprawą celu wyprawy Septymiusza, zaatakował on bowiem nie bezpośrednio kraj Partów, ale buforowe państwa pozostające pod kuratelą Wologezesa IV.

Te zależne bardziej od południowo – wschodniego sąsiada, niż od Rzymu państwa to Osroena, królestwo Adiabeny oraz ulegający Partom szczep arabski, zamieszkujący dorzecze górnego Eufratu i pustynie Mezopotamii.

W roku 194 n.e., w czasie niepewnej sukcesji cesarskiej, Abgar VIII zwany często wielkim, podjął niezwykle ryzykowny, aczkolwiek niepodległy krok. Władca Osroene, kraju pozostającego w zależności na przemian, bądź to Rzymu, bądź monarchii Arsacydów, postanowił zerwać z dotychczasową polityką zagraniczną swego rodu. W sojuszu z innym, na wpół autonomicznym władcą – Narsesem z Adiabene, wyruszył przeciw Nisibis, sojuszniczce Rzymu. Źródła nie podają przyczyny tej decyzji, można jedynie domniemywać, iż obaj władcy liczyli na powiększenie swego władztwa, majątku oraz prestiżu, nadwątlonego dziesiątkami lat zwykłego posługiwania, pozostając na łasce co silniejszego sąsiada. Niepewna sytuacja w cesarstwie, podobnie jak i w rozdzieranej tendencjami odśrodkowymi Partii, czyniła owa okazję nad wyraz realną do zrealizowania. Wszelkie kalkulacje wschodnich władców zdały się na nic wiosną 195r. n.e. Wtedy to Sewer zorganizował kampanię za Eufrat, oficjalnie by uwolnić od oblężenia sprzyjające mu miasto Nisibis, lecz przede wszystkim aby ujarzmić klientów, którzy swego czasu poparli Pescenniusza Nigra, jego rywala do purpury cesarskiej. Jej przebieg jest w źródłach literackich zamazany, uchwytny jedynie w głównych wydarzeniach.

Prowadzony w ciężkich warunkach marsz poprowadził Septymiusz wzdłuż łuku Eufratu, przekraczając go prawdopodobnie w okolicach leżącego na jego zachodnim brzegu miasta Zeugma, nieopodal Apamei, w pierwszej kolejności kierując się na kraj Abgara Wielkiego. Jego niepodległe zapędy, pomimo iż w pewnym sensie godne podziwu, doprowadziły do ponownego w tym stuleciu zdobycia stolicy Osroene – Edessy. On sam napaść na Nisibis przypłacił detronizacją, przynajmniej czasową. W jego miejsce okupanci wyznaczyli prokuratora, pełniącego na czas, w dalszym ciągu prowadzonej kampanii, rolę zarządcy. Następnym celem nowego cezara było, leżące na wschód od stołecznego miasta Osroene – Nisibis. Odsiecz oblężonemu miastu, w sytuacji zwyciężenia jednego z napastników nie stanowiła dla legionów wyzwania. Jego zdobycie, choć właściwie należałoby powiedzieć uwolnienie, otworzyło Sewerowi dalszą drogę na wschód – ku Adiabene. Nisibis stało się jednocześnie dla cezara główną bazą wojskową dla akcji, mających wkrótce nastąpić. Samo miasto doświadczyło w tym czasie nagrody za swą lojalność wobec Punijczyka. Jego decyzją podniesiono je do rangi kolonii, z siedzibą namiestnika przygotowywanej prowincji.

Po drugim nieudanym poselstwie od nomadów arabskich, pierwsze bowiem miało miejsce przed rozpoczęciem ekspedycji rzymskiej, machina wojenna Septymiusza ruszyła z pełna siłą. Za pierwszy z dwóch celów obrano Beduinów i ich terytoria. Siły jakie pomaszerowały na nich składały się z trzech korpusów, dowodzonych również przez trzech zaufanych dowódców cesarza – Lateranusa, Kandydusa oraz Letusa. Pomimo posiadanej przewagi nad Arabami, działania nie były łatwe i nie zawsze wieńczył je sukces. Jeszcze tego samego, 195 roku, Sewer nadał kampanii bardziej niż dotychczas ofensywnego charakteru, zakończonej ostatecznym zwycięstwem nad nomadami. Po przegrupowaniu wojsk, bez zbędnej zwłoki, rozpoczęto ostatnią już fazę walk – uderzenie na królestwo Adiabene. Dowództwo tej wyprawy ponownie powierzono Letusowi, dodając mu jednak tym razem Probusa i Anullinusa. Pozbawiony sojusznika w osobie Abgara VIII, czy też nawet swego zwierzchnika Wologezesa IV, nie mógł Narses stawić, choć w części skutecznego oporu. Zaprawione w długich i ciężkich bojach legiony Sewera, z łatwością łamały wszelka obronę przeciwnika, w konsekwencji podbijając i na rozkaz cesarza pustosząc królestwo Adiabene. Ostatnie dwie fazy kampanii znalazły odbicie w nomenklaturze Septymiusza, mianowicie od roku 195 pojawiają się w niej tytuły – „Parthicus Adiabenicus„ – zwycięzca Adiabenów sprzymierzonych z Partami, oraz ”Parthicus Arabicus”, dla upamiętnienia zwycięstw nad Arabami.

Bezpośrednią konsekwencją wyprawy Sewera było natomiast przekształcenie terenów zdobytych na Osroene i Arabach w prowincję, z wyjątkiem jednak samej Edessy, gdzie władcą pozostał Abgar VIII Wielki. Podobnie z władcą postąpiono w Adiabene, tron zachował tam Narses, zadowolono się natomiast zwycięską tytulaturą oraz łupami wywiezionymi z kraju wasala Arsacydy.

Do walki z samym królem partyjskim nie doszło, unikał tego na razie zarówno Septymiusz, jak i Wologezes uwikłany w wewnętrzne trudności. W tej fazie wojny zadowolili się Rzymianie doraźnymi sukcesami nad wasalami Partów, oraz opanowaniem Osroeny. Zresztą wielce znamienny jest fakt, że w ciągu 195r. n.e. zanika przydomek zwycięski „Parthicus”.

w tytulaturze Sewera, który zeń całkiem świadomie zrezygnował. Zanosiło się bowiem na rozprawę z Klodiuszem Albinem, ostatnim przeciwnikiem na drodze do jedynowładztwa i cesarz chciał za wszelka cenę uniknąć wojny dwufrontowej, zjawiska które coraz częściej i coraz bardziej komplikowało polityczną sytuacje imperium. Pod koniec 195r. n.e. zawarto więc pokój z Partami, jak się miało wkrótce okazać, niezwykle nietrwały.

Bilans walk po roku 194 n.e. był jak najbardziej pozytywny dla afrykańskiego cesarza. Udało mu się przywrócić rzymski stan posiadania na wschodzie i jednocześnie utrwalić przewagę nad monarchią partyjską. Po pokoju wiec, zawartym z Wologezesem IV ruszył na Galię i Brytanię, przeciwko ostatniemu wrogowi wewnętrznemu.

Jeszcze w pełni zimy rozpoczął na czele swych wojsk marsz z pustynnych równin Mezopotamii przez góry Azji Mniejszej do Bizancjum i znowu przez pasma górskie Bałkanów nad środkowy Dunaj. Maszerował „nie dając żołnierzom żadnej przerwy ni wypoczynku ani z powodu uroczystości, ani dla wytchnienia po trudach, nie bacząc zarówno na zim­no, jak i gorąco. Często posuwając się przez zimne i olbrzymie góry wśród zadymki i śnieżycy, kroczył z odsłoniętą głową, czynem dając żołnierzom zachęcający przykład zapału i męstwa, tak że znosili trudy powodując się nie tylko strachem i poczuciem karności, ale i dążnością do naśladowania cesarza i współzawodniczenia z nim”. Na wojnę z Albinem zabrał większość oddziałów, które walczyły z nim na wschodzie. Ufał im, to one przecież wyniosły go do godności cesarskiej, przelewały krew swoją, pobratymców z wojsk Pescenniusza, a teraz także i Klodiusza Albina. Pięcioletni okres wojen domowych przyniósł państwu znad Tybru, niewątpliwie pewne korzyści, lecz przede wszystkim ogromne straty. Dla ówczesnego świata był to ogromny szok o doniosłych konsekwencjach. Prawdziwa burza przeszła wtedy przez wschodnie i zachodnie ziemie cesarstwa. Walk wewnętrznych o takim nasileniu nie znano tu od ponad dwustu lat, od wojen za Cezara i potem Oktawiana w latach 49 - 30 p.n.e., krótkotrwałe bowiem zmagania po śmierci Nerona toczyły się głównie i przede wszystkim w samej Italii. Obecne, Sewerowe wojny pochłonęły dziesiątki tysięcy ofiar. Trzy wspaniałe, ludne miasta legły w ruinach. Skutkiem kosztów zbrojeń, rosnących wydatków na wojsko, zniszczeń, zachwiana została równowaga gospodarcza. Nastąpiło zdziczenie obyczajów i barbaryzacja życia społecznego w krainach dotąd spokojnych, kwitnących i cywilizowanych. W tych właśnie wydarzeniach niektórzy dopatrują się zarodków kryzysu i upadku świata rzymskiego, być może maja rację, tym bardziej, że Septymiusz Sewer wcale nie zamierzał przerywać swej działalności wojennej.

W pierwszej połowie 197r. n.e. Wologezes IV, podjął decyzje o złamaniu postanowień pokojowych, zawartych z cesarzem rzymskim dwa lata wcześniej. Wobec odwołania Sewera do Europy, mógł, po stłumieniu powstania w Iranie, świadczącego o narastającym oporze przeciw panującej dynastii, przystąpić do działań wymierzonych nie tylko przeciw Rzymowi, lecz także mezopotamskiemu królestwu Adiabene.

„Zapragnął okryć się chwałą zwycięstw nie tylko w wojnie domowej, w walkach między rzymskimi wojskami, z powodu których wstydził się odbywać triumf, ale zdobyć trofea zwycięskie w wojnie z barbarzyńcami”. Stwierdzenie to odnosi Herodian oczywiście do cesarza Septymiusza Sewera, niemniej jednak także i Arsacydzie pewna jego część można przypisać. Podobnie jak Rzymianin, tak Part poprzez zwycięstwo nad silnym wrogiem zewnętrznym, mógł wzmocnić, a przynajmniej ugruntować swą władzę wewnątrz państwa, tak osłabioną wydarzeniami ostatnich kilkudziesięciu lat. Zapewne Wologezes przypuszczał, iż osłabiony przeciwnik stawi opór, nie spodziewał się jednak że zrobi to tak umiejętnie.

Septymiusz szybko rozpoczął, zakrojone na wielka skalę przygotowania wojenne, pamiętając jednocześnie o znaczeniu przygotowań dyplomatycznych. Zawarł przymierze z królem Armenii – Chosroesem I, a także zapewnił sobie lojalność niedawno pokonanego króla Osroeny – Abgara Wielkiego.

Władca Edessy przekazał na wyprawę Sewera swych najlepszych łuczników, a nawet oddał mu swych synów jako zakładników, obiecując tym samym posłuszeństwo. Podobnie uczynił jego północny sąsiad, który w obawie przed najazdem przekazał Rzymowi pieniądze, różnego rodzaju dary, w końcu własnych synów.

Latem 197r. n.e., gdy rzymski garnizon w Nisibis resztkami sił utrzymywał pozycje w mieście, cesarz był już w drodze ku granicom syryjskim. W wyprawie uczestniczyły dwa (I i III) spośród trzech nowo uformowanych w Italii po zwycięstwie nad Dydiuszem Julianem legionów, zwane odtąd partyjskimi.

W awangardzie wojska szły oddziały jazdy syryjskiej przywykłej do walk w pu­stynnych rejonach oraz szybcy jeźdźcy na wielbłądach z Palmyry, jednocześnie znakomici łucznicy. Legio II Parthica skoszarowany w Alba Longa miał być dla cesarza nie tylko rezerwą, lecz także strażnikiem spokoju w stolicy imperium i lojalności senatu wobec Punijczyka. Nie było to wszakże jedyne zabezpieczenie podejrzliwego władcy, zanim wyruszył zadbał i o swoje tyły. Dowództwo nad stacjonującym pod Rzymem drugim legionem partyjskim powierzył swemu zaufanemu przyjacielowi - Anullinusowi, pełniącemu również funkcję prefekta miasta. Także kilku innym, bliskim współpracownikom i stronnikom powierzył Septymiusz kluczowe stanowiska. Fabius Cilo objął zarząd nad Górną Pannonią, kluczowa dla obronności cesarstwa prowincją, brat cesarza Geta nadal nadzorował Dację, a najwyższe stanowiska w pozostałych militarnie ważnych częściach imperium powierzono ludziom o korzeniach afrykańskich, bądź przynajmniej związanych z czarnym lądem.

Droga wojsk seweriańskich na wschód, przynajmniej w pierwszej jej fazie, prowadziła przez morze. Po załadowaniu żołnierzy i sprzętu w Brundisium, rozkazał cesarz obrać kurs bezpośrednio na Azję Mniejszą, prawdopodobnie na Cylicyjski port Aegeae, gdzie flota dotarła w sierpniu 197r. Stamtąd droga pod Nisibis wiodła już tylko lądem. Opuszczając wybrzeże, wysłał przodem Juliusa Laetusa z częścią swych legionów aby szybszym krokiem pomaszerowały ku oblężonemu miastu. Zachodziła obawa, iż Sewer może nie zdążyć na czas. Wystarczyła jednak tylko wieść o nadciągającej odsieczy aby Wologezes przerwał atak, zwinął oblężenie i wycofał się w swoje granice.

To wszakże Septymiusza nie zadowoliło. Postanowił przenieść działania wojenne na terytorium nieprzyjaciela i raz na zawsze odsunąć partyjskie niebezpieczeństwo. Plan jego przewidywał szybki marsz i uderzenie na stolicę Arsacydów, zajmując jedynie miasta znajdujące się w jego pobliżu. Pierwszą decyzją, która miała do tego doprowadzić był rozkaz pościgu i rozbicia wycofujących się wojsk partyjskich. Wycofując się spod Nisibis Partowie unikali bitwy. Armia Sewera ścigała ich w kierunku Eufratu, gdzie jej część załadowano na braki transportowe, gdy druga część, głównie jazda, towarzyszyła flocie z biegiem rzeki, ubezpieczając posuwanie się wojska naprzód. Mimo bliskości rzeki marsz ten był niezwykle uciążliwy w upalnej porze roku, działania wojenne rozpoczęły się bowiem w pełni subtropikalnego lata. W największym zwężeniu środkowej Mezopo­tamii między Eufratem a Tygrysem skierował się Septymiusz wzdłuż tzw. kanału królewskiego ku partyjskim stolicom, po drodze zajmując prastary Babilon, ewakuowany przez Arsacydę. Prąc naprzód ku Tygrysowi, wkroczono do niegdyś potężnego i bogatego miasta, jednej ze stolic partyjskich, w dużej mierze zniszczonej przez Awidiusza Kasjusza przeszło trzydzieści lat wcześniej – do Seleucji. Naprzeciw niedoszłej stolicy Seleukosa, na północno – wschodnim brzegu tygrysu leżała już stołeczna twierdza Partów – Ktezyfon. Po dotarciu tam, z niewiadomych przyczyn Rzymianie natrafili na niewielki opór. Pomimo tego Wologezes bronił się twardo i rozpaczliwie. Nie był jednak w stanie oprzeć się gwałtownemu szturmowi legionów – „ Rzymianie uderzyli na nie przygotowanych barbarzyńców, mordowali wszystkich, co stanęli im w drodze, ograbili miasta, a dzieci i kobiety wszystkie zabrali do niewoli„. Miasto podzieliło los Bizancjum, zostało zburzone i splądrowane wśród rzezi mieszkańców. Wedle Kasjusza Diona wzięto do niewoli sto tysięcy jeńców, głównie kobiety i dzieci, podczas gdy Herodian dodaje nam informację o materialnych konsekwencjach zdobycia miasta. Zgodnie z jego relacją – ”Ponieważ król uciekł z niewielu jeźdźcami, opanowali też jego skarbce pieniężne i zagarnąwszy wszelkie kosztowności i klejnoty wycofali się”. Jak się dziś przyjmuje na podstawie kalendarza z Dura - Europos, atak na stolicę Partów nastąpił w dniu 28 stycznia 198 r., dokładnie w stulecie wstąpienia na tron cesarza Trajana. Byłby to zatem świadomie wybrany moment o znaczeniu propagandowym, dla uwieńczenia działań wojennych trwających kilka już miesięcy.

W stolicy Partów dokonał Septymiusz doniosłych aktów politycznych. Karakalli nadał tytuł augusta czyniący go współregentem, a z kolei Geta mianowany został cezarem - następcą tronu. Sam Sewer otrzymał tytuł „Parthicus Maximus„ wieńczą­cy zwycięstwo nad Partami, natomiast armia obwołała go po raz jedenasty imperatorem. Ze wszystkich tych okazji władca hojnie obdarował żołnierzy pieniędzmi zdobytymi na wrogu. Legendy monet głosiły ”Fides exercitus” - wierność wojska. Zarządzenia cesarskie oraz idące za nimi w ślad uchwały senatu miały zwiastować, że wyprawa na Wschód, określana zazwyczaj we współczesnej historiografii mianem drugiej wojny partyjskiej, faktycznie dobiegła końca. Z dalszego pościgu za Wologezesem IV postanowił Septymiusz zrezygnować. W połowie 198r. rozpoczął powrót do Syrii inną drogą, w górę Tygrysu pod miasto Hatra.

Wycofanie z Ktezyfontu było dla cesarza koniecznością. Kasjusz Dion sugeruje, że uczyniono tak, gdyż miasto zostało dostatecznie złupione, prawda jednak leży zupełnie gdzie indziej. Punijczyk z pewnością, podobnie jak Trajan, chciał podbić i włączyć do cesarstwa cały teren międzyrzecza, problem jednakże tkwił w braku ku temu środków O pościgu za królem Partów, Wologezesem nawet nie myślano, przerażał bowiem sam ogrom półpustynnych, wrogich obszarów jego monarchii. Jednak­że równie trudno byłoby pozostawać dłużej w zrujnowanym i wylud­nionym Ktezyfoncie, tym bardziej że zaopatrzenie w żywność przedstawiało się coraz marniej. Opuszczono więc te okolice i skierowano się na północ, ku miastu Hatra, które niegdyś oparło się samemu Trajanowi.

Był to ośrodek zależnego od Partów państewka, którym władał Barsemiusz, niegdyś wspomagający Pesceniusza Nigra. Ten fakt, a z pewnością także bogactwo miejskich świątyń oraz samo położenie twierdzy, skłoniły cesarza do podjęcia oblężenia. Hatra, podobnie jak Edessa, Palmyra, czy też niegdyś Emesa, była arabskim miastem karawanowym, z własnym silnym garnizonem wojskowym. Leżało na ważnym szlaku handlowym łączącym Syrię z Mezopotamią. Było także, a raczej przede wszystkim, potężną twierdzą, otoczoną dwoma liniami murów obronnych (zewnętrzny miał obwód ponad sześciu kilometrów), wzmocnionych stu sześćdziesięcioma wieżami. Siła fortyfikacji sprawiała, iż jego władcy pozwalali sobie czasem na sporą niezależność, jak na przykład w przypadku wojny domowej w Rzymie po śmierci Didiusza Julianusa. Barsemiusz, gdyby pozostawiono go bez kary za poparcie Nigra, mógł poważnie zagrażać rzymskim wojskom, przeprawiającym się przez Tygrys. Sam Herodian, według chronologii podawanych przez siebie informacji, wydaje się wierzyć, iż głównym celem wyprawy Sewera, od samego początku było zdobycie Hatry „przy czym za pozór posłużyła mu przyjaźń króla Atrenów Barsemiusza z Nigrem„. Dopiero później miałby i to z przypadku przystąpić do marszu i oblężenia Ktezyfontu – „wojsko mianowicie płynące w dół rzeki na wielu okrętach wylądowa­ło nie tak, jak chciało, na rzymskim brzegu, lecz ponieważ prąd zniósł ich bardzo daleko i zapędził na brzeg partyjski, znaleźli się w odległości niewielu dni marszu od Ktezyfontu, gdzie była stolica króla partyjskiego. Siedział on tam w zupełnym spokoju uważając, że walki Sewerusa prze­ciw Atrenom wcale go nie obchodzą. Zachowywał się więc całkiem bier­nie nie przewidując nic groźnego. Ale wojsko Sewerusa, które wbrew swej woli zniesione zostało prądem na tamte brzegi, wylądowało i poczęło pu­stoszyć kraj uprowadzając bydło, jakie mu wpadło w ręce, celem zdobycia środków żywności, i paląc wsi, na które się natknęli. Posuwając się po­woli stanęli pod Ktezyfontem, gdzie się znajdował ”wielki król” Artabanos”. Autor jest w błędzie także co do imienia władcy partyjskiego, gdyż jak wspomniano wiele razy wcześniej był nim Wologezes IV, Atrabanos V natomiast dopiero około 209r. n.e. przejął władzę, nawiasem mówiąc wydzierając ją swemu bratu. Dodatkowo Herodian podaje nam opis tylko jednej próby zdobycia twierdzy przez Septymiusza. Jedynie Kasjusz Dion ujawnia pierwszy atak, odbyty prawdopodobnie w lutym lub marcu 198r., wkrótce po opuszczeniu stolicy Arsacydów. Nieudana próba zdobycia tej jednej z pustynnych twierdz Mezopotamii, była w istocie wielką klęską cesarza. Niemal wszystkie jego machiny oblężnicze zostały spalone, wielu legionistów zginęło, a jeszcze więcej odniosło rany. Nadto podczas oblężenia doszło do dwóch nieprzyjemnych zdarzeń, które podkopały morale armii i definitywnie skazały atak rzymian na niepowodzenie.

Pierwsza z nich dotyczyła trybuna straży Septymiusza Sewera – Juliusa Crispusa. Pewnej nocy zaczął narzekać na trudy i bezcelowość całej wyprawy, co było jednak w istocie jedynie głośnym wyrażeniem opinii całego wojska. Na jego nieszczęście jeden ze słuchaczy, legionista Valerius, doniósł o wszystkim cesarzowi, na co ten zareagował rozkazem stracenia niezadowolonego żołnierza.

Sam Valerius został za to awansowany i zajął miejsce skazanego. Druga sytuacja była bardziej poważna, gdyż dotyczyła wojskowego wyższej rangi, a nadto nosiła znamiona prawdziwej rebelii. Mowa tu o wspomnianym wcześniej Juliusie Laetusie. Wódz ten towarzyszył Punijczykowi od czasu marszu na Rzym w 195r., był przy jego „dies imperii„, w końcu stanął na czele wojsk posłanych na pomoc Nisibis. Było to za wiele dla Sewera, dla niego bowiem Julius stał się zbyt popularny wśród żołnierzy. Kroplą, która przelała czarę zazdrości cesarza, była sytuacja w której legioniści odmówili walki, chyba że poprowadzi ich Laetus. Wyjściem z sytuacji było niestety zlecenie jego zabójstwa, nie pierwsze jakie miał na sumieniu Septymiusz w drodze do władzy. Rozpuszczono następnie pogłoskę, iż Julius planował pozbawić Sewera tronu, już w Lugdunum, podczas zmagań z Klodiuszem Albinem. Niektórzy historycy do pewnego stopnia zdejmują z cesarza część winy za śmierć Laetusa, obwiniając swojego rodzaju szarą eminencję dworu władcy – Plaucjana. Jako krajan Sewera, należał od 193 roku do jego najgorliwszych stronników, za co został rychło nagrodzony godnością prefekta pretorianów. Odkąd usunął skrytobójczo swego kolegę w urzędzie, sprawował ją sam, co wtedy było wyjątkowe. Cesarz darzył go całkowitym zaufaniem, graniczącym wprost z zaślepieniem. Już staro­żytni zastanawiali się nad istotnymi te­go przyczynami. Wdzięczność za pew­ne tajemne usługi? Wspólne przygody miłosne z lat młodzieńczych? W każ­dym razie Sewer obsypywał Plaucjana zaszczytami i bogactwami, a ten - jak powiada świadek tamtych wydarzeń, Kasjusz Dion - ”pożądał wszystkiego, domagał się od wszystkich wszystkiego i wszystko też otrzymywał; nie było ani ludu, ani miasta, których by nie ogra­bił; zewsząd przysyłano mu więcej darów niż samemu cesarzowi”.

Na głównych placach miast ustawiano jego posągi liczniejsze i okazalsze od Sewerowych, a wznosili je ludzie prywatni, gminy, senat. Publicznie, oficjalnie przysięgano na jego imię i modlono się do bogów o jego zdrowie. Jak bezgraniczna była jego władza, jaki lęk szerzył w samej stolicy, najlepiej świadczy zdarzenie wręcz niewiarygodne, a przecież przez wielu potwierdzone. Aby kształcić swoją córkę Plautillę w róż­nych umiejętnościach, wybrał najlepszych nauczycieli, jakich tylko można było znaleźć w Rzymie, ale wszystkich kazał potajemnie wykastrować bez względu na wiek, żeby dziewczyna przebywała tylko wśród eunuchów. A wszystko to wyszło na jaw dopiero po jego śmierci.

Wobec Sewera czuł się tak pewny, że nawet jego żonę, Julię Domnę, traktował pogardliwie. Stale przeciw niej intrygo­wał, a to z obawy, aby jej wpływy nie przeważyły u cesarza. Usiłował też zebrać dowody, że źle się prowadzi, w tym celu torturom poddawał nawet panie ze sfer wyższych. Sewer jednak niczemu nigdy nie dawał wiary, nadal obdarowując swego faworyta. Jeszcze przed wkroczeniem do Rzymu w 193r. Septymiusz powierzył mu poufną misję pochwycenia synów Pesceniusza Nigra jako zakładników. Towarzyszył władcy w wyprawie na Wschód przeciw Nigrowi, a przypuszczalnie już podczas przygotowań do ostatecznej rozprawy z Klodiuszem Albinem został odkomenderowany do Rzymu, gdzie zrazu pełnił funkcję dowódcy stołecznej straży pożarnej, wydawałoby się podrzędną, lecz stanowiącą punkt wyjścia do następnych, odtąd szybszych awansów.

Przełomowe znaczenie miał wspomniany wybór Plaucjana, prawdopodobnie pod koniec 196r., prefektem zreorganizowanej przez Septymiusza gwardii pretoriańskiej. Promocja ta uczyniła go jedną z najważ­niejszych osobistości W państwie, dostojnikiem stale przebywającym w otoczeniu cesarza, a zwłaszcza towarzyszącym mu w wyprawach wojennych z tytułem „comes Augustorum per omnes expeditiones”. Od czasu wojen domowych Sewera stało się to regułą, przy czym prefekt gwardii pełnił funkcję szefa sztabu u boku władcy. Wraz z cesarzem ruszył na wojnę partyjską i uczestniczył w jej najważniejszych wydarzeniach do zawarcia pokoju w 199 r., a później w podróży rodziny cesarskiej do Egiptu. Stał się prawą ręką władcy, zyskując jego bezgraniczne zaufanie oraz przemożny wpływ na sprawy państwowe. Wszystko to miał później wykorzystać przeciwko każdemu, nawet wymyślonemu, rywalowi do łask cesarskich.

Niskie morale armii, połączone z poniesionymi pod Hatrą dużymi stratami tak materialnymi jak i ludzkimi, zmusiły pogromcę Partów do tak niechcianego odwrotu. Rzymianie odstąpili od murów niezdobytej twierdzy i ruszyli na północ przez Singarę i Nisibis na kwatery. Zwinięcie oblężenia i odmarsz na zachód, był w zaistniałej sytuacji jedynym rozsądnym wyjściem, tym bardziej iż nie porzucano sprawy pobicia pustynnej twierdzy.

Po intensywnych przygotowaniach powróciło wojsko pod Hatrę, zapewne jesienią 198 r., wyposażone w znakomite machiny oblężnicze konstrukcji wybitnego inżyniera greckiego Priskusa, który bronił Bizancjum, by z kolei zaoferować swe usługi zwycięzcy Nigra.

Dość szczegółowy opis 20 - dniowego oblężenia przekazali Kasjusz Dion i Herodian, podkreślając nadzwyczajną obronność twierdzy położonej na stromej skale, opasanej wysokimi i grubymi murami, na których stali wyborowi łucznicy i katapulty o dalekim zasięgu rażenia. „Rozłożone pod nim wojsko Sewerusa prowadziło oblężenie z całym wysiłkiem, próbując zdobyć miasto.

Podsuwano pod mury machiny wszelkiego rodza­ju i stosowano wszystkie środki oblężnicze. Ale Atrenowie dzielnie się bronili i miotając z góry strzały tudzież kamienie niemało szkody wyrzą­dzali wojsku Sewerusa. Napełniali też gliniane naczynia skrzydlatymi, małymi, ale jadowitymi owadami i zrzucali je na nich. Spadające owady rzucały się na twarze i inne odsłonięte części ciała, niepostrzeżenie wbi­jały się w nie i zadawały rany, tak że były utrapieniem oblegających. Ci nie mogli też znieść powietrza dusznego od nadmiernego żaru słońca, wpadali w choroby i marli, tak że największa część wojska ginęła raczej z tej przyczyny aniżeli z rąk nieprzyjaciół„. Mimo dokonania wyłomu w zewnętrznym murze, nie doszło do generalnego szturmu – „ponieważ wojsko upadało na duchu z podanych powodów i oblężenie nie robiło postępów, przeciwnie, Rzymianie raczej ponosili szkody, aniżeli czynili je przeciwnikom, więc Sewerus, by wojska zupełnie nie wytracić, wycofał je nie osiągnąwszy celu, choć żołnierze bardzo boleli, że się im oblężenie nie powiodło, jak tego cesarz pragnął. Przyzwyczajeni bowiem zwyciężać wszędzie w bitwach, uważali za klęskę, że nie mieli powodzenia”. Wytłumaczenie odwrotu podane przez Herodiana jedynie po części jest prawdziwe. Otóż nie jest prawdą, że legioniści chcieli pod Hatrą pozostać aż do czasu jej zdobycia. W dużej mierze to właśnie ich niezadowolenie z dalszej, dziesiątkującej ich szeregi, walki zmusiło cesarza do rozważenia kolejnego już odwrotu. Ostatecznie Septy­miusz postanowił odstąpić od tak trudnej do zdobycia twierdzy i dał rozkaz odmarszu do Syrii.

Nawet jednak dwukrotne niepowodzenie pod Hatrą nie zaćmiło w rzymskim świecie famy decydującego zwycięstwa nad Parta­mi. Biograf Sewera przytacza powszechne jego zdaniem mniema­nie, że cesarz rozpoczął wojnę nie z konieczności, ale powodo­wany pragnieniem sławy. Przyświecała mu zapewne sława zwycięstw Aleksandra Wielkiego i Trajana. Można w każdym razie przypuszczać, że takimi sloganami posługiwała się cesar­ska propaganda. Poprzez pogrom silnego wroga zewnętrznego pragnął wzmocnić swój polityczny prestiż nadwątlony wojnami domowymi. Chodziło też prawdopodobnie o inne jeszcze konkretne korzyści. Po zdobyciu jedynowładztwa uznał Septymiusz, że sytuacja dojrzała do zadania ostateczne­go ciosu Partii osłabionej wewnętrznym kryzysem pogłębiającym się od czasu Marka Aureliusza. Pozwalało to cesarstwu za­panować nad kontrolowaną dotąd przez Partów wymianą handlową między krajami europejskimi a Bliskim Wschodem. W Ktezyfoncie krzyżowały się główne szlaki, lądowy łączący świat śródziemnomorski przez Azję Środkową z Chinami oraz morski przez wody Zatoki Perskiej na Ocean Indyjski. Tymi drogami docierały do Imperium luksusowe towary importo­we, chiński jedwab, kosmetyki i korzenie z Indii. Trwałe opanowanie choćby górnej Mezopotamii przez Rzymian otwierało nowe perspektywy rozwojowe przed emporiami bogacącymi się na handlu ze Wschodem – Palmyrą na syryjskim limesie oraz Dura - Europos nad Eufratem.

Istotnie też rezultatem zwycięstwa Septymiusza Sewera nad Partią było utworzenie przezeń prowincji Mezopotamii, admini­strowanej przez namiestników ekwickich w randze prefekta, a bronionej przez legiony partyjskie z pomocniczymi oddziałami jazdy. Jednakże granice rzymskiej prowincji nie sięgały do Zatoki Perskiej. Największy zwycięzca Partów nie poszedł w ślady Trajana. Mezopotamia Septymiusza obejmowała jedynie górne dorzecze Eufratu.

Jej stolicą było najprawdopodobniej Nisibis. Kasjusz Dion wyjaśnia decyzje cesarza podjęte w Ktezyfoncie. Nie dysponował on wystarczającymi zapasami żywności dla zaopatrze­nia wielkiego wojska, głód i choroby dawały się już żołnierzom we znaki. Nie mógł zatem podjąć ryzyka dalszej wyprawy w głąb słabo znanego nieprzyjacielskiego kraju. Król partyjski miał nieograniczone możliwości wycofywania się na krańce monarchii do Iranu, gdy wojsku Septymiusza groziło zagubienie się na bezkresnych przestrzeniach Wschodu. Zimna kalkulacja, mimo wszystko obiektywne zanalizowanie pozycji w jakiej się znalazł skłoniły Sewera do definitywnego zakończenia ekspedycji za Eufrat. Wybrał jednak za to skromniejsze rozwiązanie na miarę sytuacji i realnych możliwości. Nie przypadkiem pojawiła się na monetach wybijanych po ostatecznym powrocie cesarza do Rzymu legenda „Pacator Orbis – ku czci zwycięskiego władcy, który zapewnił pokój światu”. Tak więc motywy politycznego realizmu zadecydowały o rezygnacji Sewera z pierwotnych planów. Działania zaczepne przeciw Partom miał podjąć dopiero Karakalla. Nie udało się Rzymianom na trwałe opanować ważnego węzła dróg handlowych w Ktezyfoncie, lecz przynajmniej twierdze i emporia na zapleczu wzmocnionego przez Septymiusza pogranicza syryjskiego nadal służyły kontroli ruchu towarowego i rozkwitały dzięki międzykontynentalnej wymianie.

Po zwycięstwie na Wschodzie mściciel Pertynaksa definitywnie ustąpił w propagandzie cesarskiej Największemu Zwycięzcy Partów. Do czasu wojny w Brytanii miał ten triumfalny przy­domek służyć Septymiuszowi jako główny tytuł do chwały. Oficjalne zawarcie pokoju nastąpiło przypuszczalnie dopiero pod koniec 199 r., jak można wnioskować z gratulacyjnych inskrypcji dedykowanych cesarzowi od stycznia 200 r. w stolicy Imperium. Działania wojenne trwały zapewne co najwyżej do początków 199 r., lecz negocjacje pokojowe i konieczność zabezpieczenia rzymskich interesów w Syrii, limesowej prowincji
o szczególnym znaczeniu dla obronności państwa, wymagały dłuższej obecności naczelnego wodza na pograniczu Mezopotamii i zaprzątały jego uwagę.

W dalszej drodze na zachód odwiedzał obozy wojskowe Mezji i Panonii, odprowadzając oddziały, które kilka lat towarzyszyły mu w dalekiej wyprawie, kontrolując system administracyjny wizytowanych prowincji i wykonanie wydanych przez siebie rozporządzeń. Na szlaku z Carnuntum powtórzył swój marsz do Rzymu, tym razem jako Parthicus Maximus. Przybył do stolicy Imperium w kwietniu 202 r., aby stwierdza Herodian - nie opuszczać jej przez szereg odtąd lat. Miał to być wjazd triumfalny, do którego uprawniało cesarza zwycięstwo nad Partami. Do tego też namawiał go senat. Sewer jednak oświadczył, że nie zdoła stać tak długo na rydwanie, dolegają mu bowiem bóle artretyczne. Odbyły się jednak wspaniale, siedmiodniowe uroczystości, i to aż z czterech powodów, gdyż jednocześnie święcono powrót cesarza, dziesięciolecie jego panowania, sukcesy wojenne na Wschodzie, a także ślub Karakalli z Plautillą, córką omawianego wcześniej prefekta pretorianów Plaucjana. Podczas tych uroczystości rozdawano obywatelom i pretorianom zboże i złote monety, co łącznie kosztowało skarb dwieście milionów sesterców. Odbywały się różnego rodzaju spektakle, pokazy, igrzyska. Widzowie szczególnie długo pamiętali walki dzikich bestii.

W jednym z amfiteatrów zbudowano ogromną klatkę w kształcie okrętu, z której wypuszczono naraz niedźwiedzie, lwy, pantery i tury – łącznie czterysta sztuk zwierząt.

W 203 r. na Forum Romanum, w pobliżu Kurii, wzniesiono trój przelotowy łuk triumfalny dedykowany Septymiuszowi Sewerowi i jego synom z niektórych okazji, święconych rok wcześniej tj. dziesiątej rocznicy pano­wania (decennalia) i dla uczczenia zwycięstwa nad Partami. Poświęcenie łuku było aktem definitywnie kończącym ciężkie wschodnie wyprawy cesarza. Odtąd „największy zwycięzca Partów„ miał się zajmować ”gorliwie wymiarem sprawiedliwości, załatwianiem spraw państwowych, wychowaniem swych synów i ich wyrobieniem moralnym”.


Bibliografia:

  1. Herodian, Historia cesarstwa rzymskiego, przeł. L. Piotrowicz, Wrocław 1996;
  2. Kasjusz Dion, Historia rzymska, przeł. I. Ptaszek, Kraków 2008;
  3. J.A. Ostrowski, Starożytny Rzym: Polityka i sztuka, Warszawa 1999;
  4. J. Wolski, Iran. Siedziba imperiów w starożytności, t. II - Arsacydzi, Wrocław 1988;
  5. R. Ghirshman, Iran from the earliest Times to the Islamic conquest, Harmondsworth, 1954;
  6. H.M.D. Parker, A history of the Roman World from A.D. 138 to 337, Londyn 1958;
  7. T. Kotula, Septymiusz Sewerus, Wrocław, 1987;
  8. A. Krawczuk, Poczet cesarzy rzymskich - pryncypat, Warszawa, 1986;
  9. A.R. Birley, Septimus Severus, the African emperor, Londyn, 1971;
  10. M. Sartre, Wschód Rzymski, Wrocław 1997;
  11. S. K. Ross: Roman Edessa. Politics and Culture on the Eastern Fringes of the Roman Empire, Londyn 2001.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz