Z Iłży do Hollywood – sukces polskiej niezależnej superprodukcji


Z pasji kilkunastu miłośników rekonstrukcji historycznych narodził się pomysł na sfilmowanie romantycznej rycerskiej historii, której akcja rozgrywa się w trzynastowiecznej Polsce. W ciągu prawie pięciu lat, bez budżetu, za to dzięki pracy dziesiątek osób, udało się wyprodukować film przygodowy, który właśnie docenili jurorzy Międzynarodowego Festiwalu Filmów Niezależnych w Nowym Jorku.
„Dopiero co przyszło zaproszenie na listopadową galę w Los Angeles” - cieszy się reżyser i pomysłodawca filmu, Michał Drzewiecki. Początkowo nic nie zapowiadało takiego sukcesu. Film, zrealizowany z niespotykanym jak na niezależną produkcję rozmachem, mimo dobrego przyjęcia na premierowych pokazach,  nie interesował organizatorów polskich festiwali kina niezależnego.

Twórcami projektu „Dawno temu w Iłży” są członkowie grupy rekonstrukcyjnej Smocza Kompania, zajmującej się odtwarzaniem tradycji rycerskich, historycznych bitew i turniejów, a także innych aspektów kultury wieków średnich. Zdjęcia do filmu powstawały przede wszystkim na imprezach rycerskich na zamku w Iłży, w Grodzie na wrocławskich Partynicach, na zamku w Gniewie, w Kaniach Helenowskich pod Warszawą.

Pięć lat temu twórcy zaczynali  realizację jako zupełni amatorzy. Nie widać jednak tego zupełnie po jakości obrazu i dźwięku. Aktorzy, choć prywatnie bez warsztatu, umiejętnie wcielili się w role głównych bohaterów - Piotra zwanego Waskiem, rycerza zamieszkującego na zamku w Iłży, przyrzeczoną mu na żonę Księżną oraz rycerza Maćko, wysłannika Piotra i sojusznika w walce o miłość i honor. W filmie jest kilka imponujących realizmem scen bitewnych, w tym wspomagana efektami komputerowymi scena najazdu na zamek w Iłży,  gdzie w walce widzimy kilkusetosobowe oddziały i konnicę.   Na wyróżnienie zasługuje  postprodukcja  - montaż, efekty specjalne, udźwiękowienie i muzyka sprawiają, że „Dawno temu w Iłży” ogląda się jak profesjonalną produkcję. Dodatkowym atutem filmu są zaskakująco dobre zdjęcia, które po obejrzeniu trailera pochwalił sam Sławomir Idziak.

Michał Drzewiecki - reżyser, scenarzysta, operator I kierownik produkcji w jednej osobie określa film jako realizację historycznych, jak i filmowych pasji swoich oraz trzydziestu równie uzdolnionych osób

z grona bractwa. Po entuzjastycznym przyjęciu na pokazach premierowych,  twórcy postanowili wysłać film na festiwale kina niezależnego. Najpierw organizatorzy „Kameralnego Lata” w Radomiu odrzucili produkcję bez podania przyczyn. Michał Drzewiecki, nie zrażając się, wysłał zgłoszenie na jeden z największych międzynarodowych festiwali kina niezależnego w USA.

Organizatorzy New York International Independent Film and Video Festival szybko zainteresowali się nadesłaną zapowiedzią filmu, zakwalifikowali go na festiwal, a na początku września nagrodzili tytułem Najlepszego Międzynarodowego Filmu Przygodowego (Best International Adventure Feature). Informacja z festiwalu przyszła w najmniej spodziewanym momencie - Szedłem w kapciach do sklepu po bułki, kiedy z Beverly Hills zadzwonił sam dyrektor festiwalu, informując o zainteresowaniu naszym filmem - opowiada Michał Drzewiecki. -„ No cóż, w Radomiu się nie spodobał, dobry i Nowy Jork” - dodaje skromnie.

Po pięciu latach wyczerpującej pracy nad „Dawno temu w Iłży” twórcy nie zostawiają sobie wiele czasu na złapanie oddechu. W planie jest już realizacja kolejnego filmu, tym razem opowiadającego o realiach II wojny światowej. Aktualnie trwają poszukiwania sponsora.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz