„Obiekt R/W0036” - T.Bukowski - recenzja


Nie wiem co lepsze. Siły przybywające na pomoc z przyszłości czy potwór polujący w kanałach w trakcie powstania. Pomysły autorów Warbooka czasami dziwią, czasami śmieszą, ale trzeba przyznać, że zawsze jest w nich jakiś urok. Bestia, która pod koniec XVI wieku została zasypana w kanałach przez przerażonych mieszczan warszawskich w sierpniu 1944 roku budzi się z długiego letargu przez bombardowanie, które doprowadza do uwolnienia bazyliszka.

Początkowo wybiera łączników, osoby nieuzbrojone, ale z czasem zaczyna poczynać sobie coraz śmielej, atakując całe drużyny schodzące do kanałów czy nawet wychodząc na zewnątrz! SS ”Dziedzictwo” przysyła na miejsce swoich najlepszych specjalistów w celu schwytania potwora. Natomiast ”Monter” chce zabić bazyliszka za wszelką cenę. Jednak te dwie grupy mają wspólny interes, pozbyć się potwora z Warszawy. Czy doprowadzi to do wspólnych działań? Zapraszam do książki.

Ciężko mi napisać coś o bohaterach, gdyż 90% postaci o których przeczytamy w książce ginie z rąk Polaków, Niemców czy szponów bazyliszka. Polakami wysłanymi w kanały dowodzi porucznik Nowakowski, który początkowo nie rozumie decyzji wysłania sporej grupy do kanałów, jednak z biegiem czasu zaczyna uświadamiać sobie co się dzieje. SS z kolei przysyła między innymi kapitana Worenmana, który specjalizuje się w tropieniu i chwytaniu dzikich zwierząt. Wszystko fajnie, wszyscy polują, ale bazyliszek się nie daje... morduje, morduje, morduje. Opisy są bardzo krwawe i pomysłowe (o ile mogę użyć tego słowa), ale w pewnym momencie dostrzega się powtarzalność sytuacji. Powstanie, kanały, bazyliszek morduje, morduje, morduje, morduje, powstanie, powstanie, kanały, SS, powstanie, morduje, morduje... ehh. Jednak fabuła wciąga, te 300 stron leeeeci, dawno aż tak szybko nie przeczytałem książki.

Trochę jest powstania, trochę bazyliszka, więc jest sporo walk. Snajperzy, barykady, ucieczki, pogonie. Poza tym potworem to jest całkiem ‘’normalnie’’. Bardzo ciekawy jest opis lotniczego zwiadu radzieckiego podczas którego obserwator zrzuca na barykadę polską swój pistolet zawinięty w szmaty. Autor podaje w przypisie, że takie sytuacje faktycznie miały miejsce. Żałuję, że nie podał źródła swojej wiedzy! Chętnie zweryfikowałbym te ‘’rewelacje’’.

O tym, że książka jest brutalna nie muszę wspominać, w końcu jest horrorem. Przydałoby się wyraźne oznaczenie z tyłu książki, tak, żeby każdy wiedział na co się pisze. Podobnie rzecz się ma jeśli chodzi o wulgaryzmy, nie jest ich jakoś strasznie dużo, oznaczenie załatwiłoby sprawę.

Okładka jak zwykle świetna. Mroczna i hipnotyzująca. Trzeba przyznać, że Warbook trzyma poziom jeśli chodzi o tą kwestię. Z drugiej strony papier nie jest najlepszy, więc uważajcie na swoja książkę!

Autor burzy schematy i wywołuje trzęsienie ziemi wprowadzając potwora w tło powstania warszawskiego. Na pierwszy rzut oka wydaje się to profanacją, ale wraz z zagłębianiem się w książkę dochodzimy do wniosku, że był to świetny zabieg! Polecam wszystkim osobom o mocnych nerwach!

Plus minus:
Na plus:
+ klimat powstania
+ ciekawa fabuła
+ okładka
+ opisy walk
+ bohaterowie
Na minus:
- brak oznaczenia o brutalności i wulgaryzmach
- ”rewelacje” wyciągane z rękawa
- krwistość opisów
- powtarzalność sytuacji
- drobne błędy (literówki, opuszczone słowa)
- książka wykonana ze słabego materiału

Tytuł: Obiekt R/W0036
Autor: Tomasz Bukowski
Wydawca: Wydawnictwo Sol/Ender
Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-929162-4-6
Liczba stron: 315
Oprawa: miękka
Cena: ok. 32zł
Ocena recenzenta: 7/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz