Filmy i seriale historyczne ubiegłej dekady, cz. 1/3


Znając moje zamiłowanie do kina, wice naczelnemu portalu historia.org.pl udało się namówić mnie na przygotowanie zestawienia najlepszych, najbardziej znanych, najczęściej oglądanych (nie wszystkie określenia pasują do każdego z nich) filmów historycznych ubiegłej dekady - tutaj muszę też zwrócić uwagę, że nie wszystkie są stricte historyczne, część jest bardziej przygodowa i rozrywkowa, jednak z tego, lub innego względu zdecydowałem się je tutaj umieścić. Skończył się rok 2010, jest to więc dobry czas na takie podsumowanie.

Holywood

Holywood / fot. Sörn (Ten plik udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0)

Zrezygnowałem z wybrania 10 najlepszych produkcji (za trudne by to było), uznałem, że robienie rankingu również mija się z celem. Znajdziecie tu więc ułożone w porządku alfabetycznym opisy, oceny (skala 1-10) i moje zdanie na temat wszystkich ważniejszych filmów historycznych, jakie przez ostatnie 10 lat weszły do kin i które miałem przyjemność, większą lub mniejszą, obejrzeć. Jeśli zaś chodzi o seriale, to zdecydowałem się przybliżyć tylko zagraniczne, gdyż jednak różnica poziomów między nimi, a polskimi jest, moim zdaniem, za duża, żeby umieszczać tutaj te drugie (poza tym nie ma za wielu polskich seriali historycznych). A propos seriali, jeszcze jedna mała uwaga, tylko dwa z wymienionych nie zostały zrobione przez HBO. Dlaczego? Bo HBO robi fantastyczne seriale, ma mnóstwo pieniędzy na ich sfinansowanie i dogląda, żeby stały one na wysokim poziomie pod każdym względem. Zarówno za wybór, jak i przedstawione tu sądy odpowiadam wyłącznie ja i z chęcią podyskutuję na temat konkretnych obrazów, jeśli ktoś będzie czuł potrzebę, żeby wytknąć mi moją nieznajomość rzeczy, popełnione błędy, czy też po prostu przedstawić swoją opinię. Alfą i omegą bynajmniej nie jestem (piszcie komentarze, maila zaś znajdziecie w dziale Redakcja). Zapraszam więc do wspólnej podróży poprzez filmy i seriale historyczne ostatniej dekady. Mam nadzieję, że jeśli nie widzieliście niektórych z nich, to tekst ten natchnie Was, by sięgnąć po nie w wolnej chwili.

„300”

Prawdopodobnie każdy widział, lub przynajmniej o nim słyszał. Ekranizacja komiksu Franka Millera (absolutnego boga komiksu), jak łatwo się domyślić przedstawia historię dzielnego oddziału Spartan, broniących zaciekle wąwozu Termopile przed nieporównanie większymi armiami władcy Persji, Kserksesa. Od razu uprzedzam, że nie każdemu musi się ten film spodobać. Sporo jego elementów, jak chociażby muzyka przypominająca techno, wielu osobom nie przypadnie do gustu. Jednak pod względem realizacyjnym jest całkiem nieźle, film wciąga, walki się raczej nie dłużą i nie nużą (a w tego typu filmie to bardzo ważne). Jeśli więc ktoś nie ma problemu z tym, że historia jest tu tylko pretekstem do mordobicia, to powinien być usatysfakcjonowany, gdyż 300 jest w stanie zapewnić rozrywkę na przyzwoitym poziomie. Ocena: 7.

„9 Kompania”

Dowód na to, że nie tylko Amerykanie potrafią robić niezłe wojenne filmy. Ten opowiada o tytułowej 9 Kompanii, która w czasie wojny w Afganistanie zostaje zaatakowana przez znacznie liczniejsze siły wroga i musi się bohatersko bronić na wzgórzu, aż do ostatniej, dosłownie, kropli krwi. Obraz ma odpowiednie napięcie, niezłe sceny batalistyczne, całkiem dobrze napisanych bohaterów i tylko nie wiem czemu zakończenie jest kompletnie niezgodne z faktami (z tego co pamiętam, większość z nich przeżyła). Jak gadałem z kumplem, to powiedział, że to przez słowiańską mentalność - lepiej szczycić się tym, że się wygrało poświęcając życie i stając się niemalże męczennikami, niż pokonać wroga bez strat własnych. Coś w tym może być, tym niemniej „9 Kompanię” warto obejrzeć. Ocena: 7.5.

„Agora”

Film, który w zasadzie przeszedł bez echa. Opowiada o Hypatii, znakomitej starożytnej astronom, która stara się zbadać, co jest w środku Wszechświata, Ziemia, czy Słońce i jak w ogóle to wszystko działa. Działa na tle walk religijnych między Chrześcijanami, Żydami i wyznawcami dawnych bóstw egipskich w Aleksandrii. „Agora” ma znakomitą scenografię, odpowiednie tempo, a przede wszystkim nie nudzi i zmusza momentami do zastanowienia się nad różnymi sprawami. Nie jest to na pewno film wybitny, historii kina nie ma szans zmienić, ale jest na tyle dobry, że z czystym sumieniem mogę go wszystkim polecić. Ocena: 7.5.

„Aleksander”

Typowy przykład, jak nie należy robić filmu o starożytności. Niby temat ciekawy, bo opowiada oczywiście o jednym z największych wodzów w historii, Aleksandrze Wielkim i jego podbojach oraz życiu, ale jednak udało się to twórcom zepsuć. Film jest niezbyt przemyślany, kreacje aktorskie raczej marne, nie stara się poruszać wątku ewentualnego homoseksualizmu Aleksandra i nawet bitwy są beznadziejnie zrobione, bo przez złą kamerę i za dużo kurzu wzbijanego przez kopyta koni nie za wiele widać, więc nie ma się nawet czym zachwycać. Jak dla mnie, słaby film. Ocena: 3.5.

„American Gangster”

Docieramy do pierwszego filmu z kategorii najbardziej przeze mnie lubianej, mianowicie do filmów gangsterskich. Przedstawia on historię Franka Lucasa, czarnoskórego gangstera, który w handlu narkotykami zajmował ważniejsze miejsce niż mafia. Znalazł bowiem sposób, by sprzedawać swój specyfik, który był dwa razy lepszy, dwa razy taniej niż konkurencja. Pominął pośredników, a narkotyki sprowadzał do USA w trumnach poległych żołnierzy w czasie wojny wietnamskiej. Kiedy już został złapany, wsypał 3/4 nowojorskich policjantów, którzy brali pieniądze od przestępców. I to nie są żarty, to się naprawdę wydarzyło. Ridley Scott zrobił świetny film, który można odbierać zarówno jako historię o pomysłowym i potężnym gangsterze, jak i jako opowieść o ówczesnym Nowym Jorku. Wielkim plusem jest scenografia, która przenosi nas po prostu w czasie. Do tego dochodzą bardzo dobre kreacje aktorskie, zarówno Denzela Washingtona jako Lucasa, jak i Russella Crowe’a jako ścigającego go policjanta oraz Josha Brolina, którego bardzo cenię, jako skorumpowanego policjanta do zadań specjalnych. Film trzyma w napięciu i świetnie się go ogląda i to niejeden raz. Zdecydowanie polecam. Ocena: 9.

„Bardzo długie zaręczyny”

W zasadzie film ten nie ma jakoś strasznie wiele wspólnego z historią. Opowiada bowiem o francuskiej dziewczynie, której narzeczony pojechał walczyć w czasie I Wojny Światowej i tam został zabity, gdyż chciał razem z kilkoma przyjaciółmi zdezerterować. Po jakimś czasie otrzymuje ona informacje, że jej ukochany jednak żyje, rozpoczyna więc własne śledztwo, chcąc poznać prawdę. Mimo, że jest to bardziej, hmm, detektywistyczny melodramat, to jednak pojawia się trochę scen związanych z walkami na froncie I Wojny Światowej. Tak czy siak, film jest dobrze zrobiony, zagadka rzeczywiście wciąga widza, który kibicuje sympatycznej bohaterce (znana z Amelii Audrey Tautou). Ogląda się więc to dobrze, szybko, bez większych zachwytów, domyślając się oczywistego zakończenia. Mimo wszystko, warto zobaczyć. Ocena: 7.5.

„Bękarty Wojny”

O tym filmie było niezwykle głośno na długo przed jego premierą. Zapowiedź, że Tarantino bierze na warsztat II Wojnę Światową (bez opierania się na faktach), ma być krwawo i brutalnie sprawiła, że wszyscy fani (a tych ma niemało) czekali z niecierpliwością, by zobaczyć najnowsze dzieło twórcy „Pulp Fiction”. Przeplatają się tu głównie dwie historie. Oddziału żołnierzy amerykańskich żydowskiego pochodzenia, których zadaniem jest działać na tyłach wroga i zabijać tak wielu Nazistów, jak to możliwe, jednocześnie siejąc wśród nich postrach, choćby poprzez zdejmowanie skalpów. Z kolei ocalała z masakry swojej rodziny Żydówka Shosanna przebywa w Niemczech i planuje zemstę na Hitlerowcach. Film jest zrealizowany na niesłychanie wysokim poziomie, każda kolejna scena jest lepsza od poprzedniej. Dodajmy do tego świetne kreacje aktorskie (Christoph Waltz otrzymał nawet Oscara), sporo humoru, realistyczne sceny walk, genialną muzykę, świetny klimat i mamy, moim skromnym zdaniem, film roku 2010. Ocena: 10.

„Byliśmy Żołnierzami”

Kolejny film wojenny związany z wojną w Wietnamie. Jest to historia amerykańskiego oddziału, który z różnych powodów nie ma możliwości ewakuacji, a otoczony jest przez znacznie przeważające siły wroga, czyhające tylko na to, by zabić żołnierzy, którzy najechali ich kraj. W środku tego wszystkiego znajduje się dosyć niechętny konfliktom zbrojnym reporter, przeżywający razem z oddziałem wszystkie wydarzenia. Łatwo się można domyślić, że stężenie patosu, który leje się z ekranu kina jest niesłychanie wysokie i dla wielu może być średnio strawne. Tym niemniej, choć jest kilka głupich scen, można obejrzeć, żeby popodziwiać walki nielicznych, ale dobrze zorganizowanych Amerykanów z mnóstwem dość chaotycznie działających Wietnamczyków. A jeśli dodamy, że główną rolę gra Mel Gibson, to od razu staje się jasne, jak dzielnie będą jego podwładni walczyć. Warto może jeszcze zwrócić uwagę na nie wychodzące poza schemat, ale wciąż niezłe sceny z udziałem rodzin żołnierzy walczących w Wietnamie. Ocena: 7.5.

„Che - Rewolucja”

Pierwszy z trzech filmów o Che Guevarze w tym zestawieniu. Rewolucja, jak można się dosyć łatwo domyślić, opowiada o czasach tuż przed wydarzeniami na Kubie, jak i o nich samych. Soderbergh postanowił nie bawić się w próbę wyjaśnienia na czym polega legenda Che, po prostu przedstawił fakty z jego życia. Film jest pierwszorzędnie nakręcony, świetnie zagrany (nie wyobrażam sobie nikogo poza Benicio Del Toro, kto mógłby zagrać Che w tym wieku) i do tego z wstawionymi materiałami archiwalnymi, na których Che pojawia się choćby w ONZ. Rewolucja jest może trochę za długa, a przez swój klimat ciężka w odbiorze, ale warto obejrzeć. Ocena: 7.

„Che - Boliwia”

I teraz mam prawdziwy problem. Bo w zasadzie nie wiem co więcej mogę napisać o drugiej części, która tym razem opowiada o działaniach Che Guevary w Boliwii, jego tamtejszej próbie wzniecenia rewolucji oraz o tym, jak skończył. W zasadzie wszystkie wady i zalety mógłbym po prostu skopiować z opisu powyżej. Dodam może tylko, że jak się już zobaczyło epizod pierwszy, powinno się także obejrzeć i drugi. Ocena: 7.

„Dobry Agent”

Żałuję, że tak długo zabierałem się do obejrzenia tego filmu. Jest to długa opowieść o historii najbardziej znanej agencji wywiadowczej, CIA, widzianej oczami jednego z jej członków, od jej poprzedniczki w czasie II Wojny Światowej, aż po rok 1961 i Inwazję w Zatoce Świń. Dobry Agent to film bardzo wolny i spokojny, bez żadnych fajerwerków, a jednak niesamowicie wciągający odbiorcę, który nie może oderwać wzroku od ekranu. Jest to efekt bardzo dobrego scenariusza oraz reżyserii (Roberta De Niro), a także aktorstwa. Mamy tu świetny, szczegółowy i, co najważniejsze, wcale nie taki banalny obraz tego jak wygląda praca agenta. Niektórych może odstraszyć długość filmu (ponad 2 i pół godziny), ale ci, którzy obejrzą, nie powinni czuć się zawiedzeni. Ocena: 8.5.

„Dom zły”

Co prawda średnio historyczny, ale jednak znalazł się w moim zestawieniu, choćby przez to, że jest określany jednym z najlepszych polskich filmów ostatnich lat. Mamy tu dwie przeplatające się historie, obie dziejące się za czasów PRL - w jednej prowadzone jest śledztwo w sprawie, którą oglądamy od początku w drugiej opowieści. Największą zaletą filmu jest niewątpliwie niesamowite odwzorowanie ówczesnej Polski, tego jak się żyło na wsi, jak zachowywała się milicja, jak wyglądało śledztwo i relacje między ludźmi teoretycznie działającymi po jednej stronie. Choćby dlatego warto obejrzeć ten film, początkowo nieco nudnawy, później jednak się rozkręca, do tego jest rewelacyjnie zagrany i ma świetne, niejednoznaczne zakończenie, po którym każdy może wysnuć osobiste wnioski i przemyślenia. Warto. Ocena: 8.

„Droga do zatracenia”

Jeden z najlepszych filmów gangsterskich, jakie miałem okazję obejrzeć. Opowieść o Michaelu O’Sullivanie, zawodowym mordercy na zlecenie mafii, który po tym jak większość jego rodziny zostaje zamordowana przez zazdrosnego o wpływy syna bossa, postanawia się zemścić. Jednak w ślad za nim rusza inny killer, mający uniemożliwić mu vendettę. W niektórych momentach Droga do zatracenia dorównuje Ojcowi Chrzestnemu, ma niesamowity klimat, świetne kreacje aktorskie (głównie Hanksa i Newmana), rewelacyjną scenografię, a także naprawdę ciekawą historię, która wciąga. Do tego dochodzi fantastyczna scena strzelaniny w deszczu. Must see! Ocena: 9.5.

„Dzieci Ireny Sendlerowej”

W zasadzie bardzo ciężki do oceny film. Przedstawia on losy Ireny Sendler, jednej ze Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, której dzięki swej niezłomności udało się uratować z warszawskiego getta około 2 500 żydowskich dzieci. Z jednej strony bardzo dobrze, że taki film powstał, bo o Sendlerowej mało kto pamięta, z drugiej szkoda, że został on zrobiony tak prostymi środkami (na potrzeby telewizji). Owszem, są tu sceny, które autentycznie wstrząsają, czy wzruszają odbiorcę, jednak w półtorej godziny ciężko jest opowiedzieć wszystko, przedstawić każdy problem, myśl lub postawę - i tego mi tutaj najbardziej brakuje. Aha, i radzę obejrzeć w wersji oryginalnej, bo ja miałem dubbing i, jak to zwykle bywa, nie był on najwyższych lotów. Generalnie szkoda, że tak został zrobiony ten obraz, tym niemniej warto go zobaczyć. Ocena: 6.

„Dzienniki Motocyklowe”

Jeśli ktoś by chciał zrobić sobie trzyczęściowy maraton filmowy o Che Guevarze, to powinien zacząć właśnie od „Dzienników Motocyklowych„. Widzimy w nich młodego Che, przemierzającego na motorze (a później także pieszo) wraz z przyjacielem kolejne kraje Ameryki Południowej. Film rzuca tylko nieco światła na to, dlaczego Ernesto stał się później tym, kim się stał, bardziej jest to jednak film o dwóch ludziach, którzy przeżywają najwspanialsze chwile swojego życia, realizując wielkie marzenie. Kwestie polityczne nie są tu najważniejsze, co nie znaczy, że czasem się o nich nie wspomni (jak choćby zdanie, które wypowiada Che - ”Rewolucja bez broni? To się nie może udać.”). Bardzo dobry film, który w połączeniu z dwoma obrazami Soderbergha przedstawiają zdecydowaną większość życia Ernesto Che Guevary. Ocena: 8.

„Elizabeth”

Pierwszy z dwóch filmów opowiadających o życiu jednej z najbardziej znanych władczyń w historii, Elżbiety I. Widzimy tu jak jeszcze nie jest u władzy, prowadzi normalne, spokojne życie, lecz w końcu musi zasiąść na tronie Anglii, a następnie się na nim utrzymać mimo dybiących na nią niebezpieczeństw. Nie jest to niestety wybitny film, wolny, czasem nudnawy, niezbyt przekonujący odbiorcę, jaką wybitną postacią była Elżbieta. Na plus za to na pewno można zaliczyć kreacje aktorskie, scenografię i charakteryzację, a także bardzo przypominającą epizod z Ojca Chrzestnego scenę pod koniec filmu. Ocena: 6.

„Elizabeth: Złoty Wiek”

Jak łatwo się domyślić, kontynuacja filmu opisanego powyżej. Tym razem władza Elżbiety w Anglii jest już ugruntowana, zaczynają się rozgrywki związane z jej ewentualnym zamążpójściem i staraniem się o potomka. Na końcu zaś mamy to na co wszyscy czekają, czyli bitwę z Wielką Armadą Hiszpańską. I tutaj jednak mamy wielkie rozczarowanie, bo budżet najwyraźniej nie pozwolił zrealizować tej sceny na wysokim poziomie, więc scen batalistycznych jest w zasadzie tyle co kot napłakał. Na szczęście Złoty Wiek jest lepiej nakręcony, przez co lepiej się go ogląda i zdecydowanie bardziej wciąga niż część pierwsza. Ocena: 7.

„Gangi Nowego Jorku”

To miało być dzieło życia najwybitniejszego reżysera świata, Martina Scorsese, jednak okazało się jego wielką porażką, niedocenioną przez Akademię (10 nominacji, żadnego Oscara). Jest to historia syna przywódcy jednego z dwóch gangów działających w Nowym Jorku, który chcąc pomścić śmierć ojca, zaczyna coraz bardziej podziwiać i przywiązywać się do jego zabójcy (oczywiście szefa konkurencyjnej bandy). Warto na pewno obejrzeć dla znakomitej sceny otwierającej film - walka kilkudziesięciu ludzi na noże, tasaki i wszystko co wpadnie w ręce na długo zapada w pamięć, świetnej roli Daniela Day-Lewisa oraz końcowej piosenki U2. Film, choć daleko mu do ideału, i tak stoi na poziomie, o którym wielu reżyserów mogłoby pomarzyć. Ocena: 7.5.

„Generał. Zamach na Gibraltarze”

Film bardzo na czasie, w końcu dopiero co odbyła się ekshumacja zwłok generała Władysława Sikorskiego. Zamach na Gibraltarze przedstawia badania i teorię jednego z historyków, jakoby Sikorski został zamordowany wcześniej za zgodą Brytyjczyków, a sama katastrofa była ustawiona. Nie podobał mi się ten film. Jest dosyć nudny, nie wiadomo po co są sceny pokazujące co się działo z jednym bohaterem kilka lat wcześniej, poza tym nie wygląda to jak film kinowy, tylko telewizyjny. No i nie do końca mi się podoba, że jest tutaj tylko jedna, niepodważalna teza - ciekawszy by był film niejednoznaczny. Na plus zaliczyłbym kreacje aktorskie oraz to, że jest on krótki. Ocena: 3.

„Generał Nil”

Wyszedł mniej więcej w tym samym czasie co Zamach na Gibraltarze i jest od niego zdecydowanie lepszy. Opowiada o życiu Generała Emila „Nila” Fieldorfa, który zasłużył się działaniami w czasie II Wojny Światowej, działał też w podziemiu po niej, przez co bardzo przeszkadzał komunistom rządzącym Polską. Obraz jest świetnie wyreżyserowany, trzyma w napięciu i wciąga odbiorcę, także dzięki bardzo dobremu scenariuszowi oraz grze aktorskiej Olgierda Łukaszewicza. Niektóre sceny są pierwszorzędnie zrobione (np. zamach na Franza Kutscherę), inne wzruszające (końcowe sceny rodzinne). Naprawdę dobry polski film, który warto zobaczyć. Ocena: 8.

„Gladiator”

Jestem pewien, że 99.9% z Was widziało ten film, bo naprawdę trzeba się w ogóle nie interesować kinem, żeby go nie znać. Czasy Marka Aureliusza. Jego wojska zdobywają kolejne ziemie, krwawo rozprawiając się z wrogami. Zazdrosny o wpływy generała Maximusa, syn Marka, Kommodus zabija ojca, a następnie nakazuje egzekucję Maximusa i jego rodziny. Temu oczywiście udaje się uratować, zostaje gladiatorem, starając się znaleźć sposób na zemstę. „Gladiator” to wielkie widowisko. Fabuła jest łatwo przewidywalna, ale dobrze poprowadzona i pokazana, ani przez chwilę się człowiek nie nudzi. Do tego dochodzi dobra scenografia (choć z tego co wiem, w pewnym momencie widać gościa w dżinsach), piękna muzyka, a także naprawdę dobre role Russella Crowe’a oraz Joaquina Phoenixa. I choć sporo rzeczy nie zgadza się z faktami historycznymi, to jest film, który znać należy. Ocena: 9.

„Green Zone”

Wojna w Iraku staje się coraz bardziej popularnym tematem w amerykańskim kinie. Tym razem jest to historia oddziału mającego za zadanie szukać broni masowego rażenia, a także likwidację ważniejszych osobistości byłej armii irackiej. Jednak główny bohater, zawiedziony kolejnymi niepowodzeniami, nabiera podejrzeń i rozpoczyna śledztwo. Ciężko jest ocenić ten film. Z jednej strony jest interesujący, wciągający i świetnie się go ogląda, z drugiej strony historia jest nieco zbyt prosta, żeby mogła być całkowicie prawdziwa, a postacie są dosyć jednowymiarowe. Mimo to, w wolnej chwili można obejrzeć „Green Zone”. Ocena: 7.

„Hawana. Miasto utracone”

Jest to bardzo osobisty film, nakręcony przez Andy’ego Garcię, który urodził się na Kubie i musiał ją opuścić. Mamy tu historię trzech braci na tle zaczynającej się Rewolucji Kubańskiej i mających różne poglądy na jej temat oraz plany z nią związane. Garcia zagrał także główną rolę, dodatkowo udało mu się nakłonić Billa Murraya i Dustina Hoffmana na udział w nim, więc aktorstwo jest na bardzo wysokim poziomie. Film doskonale obrazuje losy zwykłego człowieka, który chce żyć normalnie, lecz nie pozwala mu na to historia rozgrywająca się na jego oczach. Jest to także wzruszający obraz, raz, że można posmutnieć, patrząc na wydarzenia na Kubie, dwa, widać wyraźnie w nim tęsknotę i miłość Garcii do Kuby. Warto zobaczyć!Ocena: 8.5.

„Helena Trojańska”

Nieco mniej znany film na podstawie Iliady, a szkoda, bo naprawdę niezły. Historię każdy zna, Grecja z powodu porwania Heleny przez Parysa, księcia Troi napada na Troję, chcą przy okazji złupić jej niezmierzone bogactwa. Nie jest na pewno tak efektowny, jak Troja, którą opisuję niżej, ale ma sporo zalet, którymi ją przewyższa. Po pierwsze, tutaj pojawiają się bogowie. Po drugie, jest znacznie bliższa opowieści Homera. Po trzecie, rewelacyjna jest postać Agamemnona, który jawi się jako straszny, choć genialny, psychopata, dla którego Helena jest jedynie pretekstem dla podjęcia wojny z Troją. Choćby dla tej genialnej roli warto ten film obejrzeć. Poza tym Helena Trojańska broni się jako świetny dramat, który skupia się bardziej na bohaterach, a nie widowiskowych potyczkach. Polecam. Ocena: 8.

„Helikopter w ogniu”

Jeden z najlepszych filmów wojennych ostatnich lat. Historia misji wojsk amerykańskich w Somalii, której celem było porwanie dwóch lokalnych watażków. Akcja, która miała trwać kilka minut, nieoczekiwanie zamieniła się w tragiczne wydarzenie, kiedy żołnierze USA musieli walczyć z uzbrojonymi mieszkańcami miasta. A jak wiadomo, bitwa w mieście nie należy do najłatwiejszych. I właśnie klimat tych potyczek, ich niesłychane skomplikowanie, gdzie z każdej strony może czyhać zagrożenie są najmocniejszą stroną filmu. Ridley Scott perfekcyjnie trzyma nas w napięciu przez cały film, w czym pomagają mu znakomite zdjęcia i przepiękna, idealnie dobrana muzyka. Ten film zdecydowanie trzeba zobaczyć. Ocena: 9.


Kolejne dwie części zestawienie zostaną opublikowane jeszcze w tym tygodniu.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz