53. rocznica katastrofy lotniczej w Monachium |
W tym roku mija 53 rocznica katastrofy lotniczej, do jakiej doszło w dniu 6 lutego 1958 roku na lotnisku Munich-Riem w Monachium. Wówczas to wyczarterowany samolot Airspeed AS.57 Ambassador linii British European Airways - rejs 609 - rozbił się podczas próby startu. Na pokładzie były 44 osoby. Zginęła ponad połowa.
W samolocie lecącym z Belgradu do Manchesteru z międzylądowaniem w Monachium znajdowali się piłkarze Manchesteru United, klubu który zaczął wówczas powoli wdrapywać się na szczyt europejskiego futbolu, oraz spora grupa dziennikarzy. Wracali z meczu, w którym zremisowali 3:3 (dwie bramki dla ekipy „Czerwonych Diabłów” strzelił jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii brytyjskiej piłki nożnej, Sir Bobby Charlton) z ekipą FK Crvena zvezda Belgrad. Ponieważ w pierwszym meczu wygrali 2:1, awansowali do półfinału Pucharu Europy (dzisiejsza Liga Mistrzów), najważniejszych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie. Ten sukces przybliżał ich do sięgnięcia po pierwszy tytuł klubowego mistrza Europy w historii angielskiej piłki nożnej. W takiej sytuacji piłkarze i dziennikarze na pokładzie mieli się z czego cieszyć.
W Monachium wylądowali o godzinie 14:17 czasu polskiego. We wspomnieniach uczestników tamtych wydarzeń jednym z częściej pojawiających się motywów był mocno padający śnieg i niska temperatura. Po uzupełnieniu paliwa już o 15:20 załoga zgłosiła gotowość do startu. Jednak pierwsza próba nie powiodła się. Przyczyną były problemy z jednym z silników. Po około trzech minutach kapitan James Thain postanowił spróbować jeszcze raz. Efekt był ten sam. Zdecydowano, że pasażerowie powinni opuścić na pewien czas samolot. Opady śniegu nasilały się z każdą chwilą. Niektórzy z zawodników postanowili wysłać do domów telegramy z informacją, że wrócą dopiero następnego dnia. Jednak decyzja kapitana Thaina była inna. Krótko po godzinie 16 czasu polskiego samolot znowu był gotowy do startu. Parę osób miało złe przeczucia. Postanowili zmienić miejsca i poszli na koniec samolotu. Byli przekonani, że tam grozi im mniejsze niebezpieczeństwo.
Jak się okazało, przeczucia co do zagrożenia sprawdziły się. Samolot podczas tej trzeciej próby startu nie zdołał wzbić się w powietrze. Jednak prędkość, jaką osiągnął, nie pozwoliła załodze na zatrzymanie maszyny. Airspeed AS.57 Ambassador staranował ogrodzenie lotniska, przeciął drogę i jednym ze skrzydeł uderzył w dom i drzewo znajdujące się niedaleko. Część maszyny po oderwaniu się trafiła w drewniany garaż z samochodem w środku. Wybuchł pożar.
Część zawodników, dziennikarzy i załogi samolotu wydostała się o własnych siłach. Niektórzy zostali wyniesieni przez innych. Z ogólnej liczby 44 osób na pokładzie na miejscu życie straciło 21 osób. Dwie kolejne po jakimś czasie zmarły w szpitalu. Wśród ocalałych byli m.in. Bill Foulkes i Harry Gregg. Oto jak wspominali moment, kiedy zrozumieli, co tak naprawdę stało się w Monachium:
„Mieliśmy już opuścić szpital kiedy zapytałem pielęgniarkę, gdzie mamy iść, żeby zobaczyć resztę chłopaków. Wydawała się zaskoczona, więc zapytałem ją jeszcze raz: ‚Gdzie są inni ocaleni...’. ‚Inni? Nie ma innych, wszyscy są tutaj.’ ”Dopiero wtedy zrozumieliśmy horror Monachium. Nie będzie już więcej dzieci Busby’ego’.”
Jednak zespół powoli zaczął się odbudowywać. Pierwszy mecz zagrali już niespełna dwa tygodnie później. Wrócili zawodnicy, którzy odnieśli obrażenia w czasie katastrofy, doszło kilku nowych. Powrócił także Sir Matt Busby - funkcję trenera „Czerwonych Diabłów” sprawował już od 19 lutego 1945 r. - który przez jakiś czas walczył o życie. To czego nie udało się zrealizować w 1958 r., osiągnięto dziesięć lat później, kiedy to pokonali portugalską Benfikę Lizbona 4:1 w finale Pucharu Europy (dzisiejsza Liga Mistrzów). W ten sposób zdobyli to trofeum jako pierwsza drużyna z Anglii. Tak narodziła się jedna z największych legend światowego futbolu.
Dzisiaj tragedia monachijska jest godnie upamiętniana przez piłkarzy, trenerów i kibiców drużyny Manchesteru United, stanowiąc istotny element historii klubowej. Trzy lata temu, na 50 rocznicę katastrofy, podczas derbowego spotkania z Manchesterem City drużyna United zagrała w replikach koszulek, w jakich swoje spotkania rozgrywali ich starsi koledzy w latach 50. Samo spotkanie zostało poprzedzone kilkuminutową uroczystością, zwieńczoną minutą ciszy (na stadionie rozmiarów Old Trafford, które jest zdolne pomieścić ponad 75 tys. kibiców, musiało robić to niesamowite wrażenie). Co roku odbywają się również spotkania w miejscu tragedii. Odczytywana jest lista ofiar, można usłyszeć także utwór „Flowers of Manchester”, który powstał krótko po tym tragicznym wydarzeniu.
Tragedia z 6 lutego 1958 r. wpisuje się w listę najbardziej tragicznych wydarzeń w historii sportu, obok takich wydarzeń jak katastrofa samolotu Fiat G212CP w 1949 r. kiedy to zginęło 31 osób (w tym aż 18 piłkarzy drużyny AC Torino), zamach terrorystyczny na Olimpiadzie w Monachium w 1972 r., zamieszki na Haysel w 1985 r., katastrofa samolotu Douglas DC-8 w Surinamie w roku 1989 r. czy w końcu śmierć Ayrtona Senny w 1994 r. podczas wyścigu Formuły 1 na torze Imola.
W katastrofie życie stracili:
- Geoff Bent
- Roger Byrne
- Eddie Colman
- Duncan Edwards - zmarł w wyniku odniesionych obrażeń 21 lutego (warto tutaj podkreślić, że sam Sir Bobby Charlton mówił później, że Duncan Edwards był jedynym piłkarzem, wobec którego czuł się gorszy)
- Mark Jones
- David Pegg
- Tommy Taylor
- Liam „Billy” Whelan
- Walter Crickmer - sekretarz klubu
- Bert Whalley - główny trener
- Tom Curry - trener
- Alf Clarke - „Manchester Evening Chronicle”
- Don Davies - „Manchester Guardian”
- George Follows - „Daily Herald”
- Tom Jackson - „Manchester Evening News”
- Archie Ledbrooke - „Daily Mirror”
- Henry Rose - „Daily Express”
- Eric Thompson - „Daily Mail”
- Frank Swift - „News of the World” (były bramkarz reprezentacji Anglii i Manchesteru City, lokalnego rywala United)
- kapitan Kenneth „Ken” Rayment - II pilot rejsu, zmarł 3 tygodnie później w wyniku uszkodzenia mózgu
- Bela Miklos - przedstawiciel biura podróży, które organizowało lot
- Willie Satinoff - kibic, przyjaciel Sir Matta Busby’ego
- Tom Cable - steward
Przeżyli:
- Margaret Bellis - stewardessa
- Rosemary Cheverton - stewardessa
- George William „Bill” Rodgers - nawigator
- Captain James Thain - kapitan
- Johnny Berry - nie wrócił już do sportu
- Jackie Blanchflower - nie wrócił już do sportu
- Bobby Charlton
- Bill Foulkes
- Harry Gregg
- Kenny Morgans
- Albert Scanlon
- Dennis Viollet
- Ray Wood
- Matt Busby, menager
- Ted Ellyard, „Daily Mail”
- Peter Howard, „Daily Mail”
- Frank Taylor, „News Chronicle”
- Vera Lukić (w ciąży, urodziła syna Zorana) i córka Venona,
- Eleanor Miklos, żona Beli Miklosa
- Nebosja Bato Tomašević, attache ambasady Jugosławii w Anglii
W sieci dostępny jest materiał archiwalny poświęcony tej historii. Do obejrzenia są również części druga i trzecia.
Źródło: redlog.pl, pl.wikipedia.org, en.wikipedia.org, munich58.co.uk, igol.pl, manutd.com, thebusbybabes.com.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.