„Manstein. Najlepszy generał Hitlera” - M. Melvin - recenzja


Książka Manstein. Najlepszy generał Hitlera napisana przez Mungo Melvina spełnia swoją podstawową rolę czyli opisuje życie i dokonania tego niezwykle zasłużonego, nazistowskiego feldmarszałka.

Autor jest emerytowanym generałem armii brytyjskiej, co dawało nadzieję na głębszą analizę militarno-historyczną. Niestety na nadziejach się skończyło. Mimo że działania wojenne są w książce opisane to brak jest jakiejś ich głębszej analizy – czego pozytywnym przykładem jemst chociażby książka S. Newtona o feldmarszałku Waltherze Modelu1. Ponadto miałem wrażenie, że Melvin jest trochę zbyt mało krytyczny wobec niektórych zachowań Mansteina – w szczególności jeśli chodzi o zbrodnie wojenne.

Młodość i dojrzewanie

Książka ma układ chronologiczny. Śledzimy życie Mansteina od urodzin po śmierć, z oczywistym naciskiem na okres od pierwszej do końca drugiej wojny światowej i proces norymberski. Baza źródłowa jest dość szeroka – wrażenie robią dokumenty i zdjęcia uzyskane od rodziny feldmarszałka. Bardzo ciekawe są zwłaszcza szczegóły z okresu jego młodości. Zawsze chciałem się dowiedzieć w jaki sposób doszło do adopcji Lewińskiego przez Mansteinów i przyjęcia ich nazwiska. No i się dowiedziałem – i to w szczegółach. Tak w ogóle, to pierwsza część książki Melvina – mniej więcej do wybuchu II wojny światowej wydaje mi się najlepsza. Pokazuje atmosferę schyłkowej II Rzeszy i Republiki Weimarskiej. Okres ten często pomijany jest w pamiętnikach niemieckich generałów lub tylko skrótowo przedstawiany. A to przecież wtedy kształtowały się ich charaktery i Weltanschauung (światopogląd).

„Geniusz operacyjny”

Melvin jest niewątpliwie zafascynowany Mansteinem i jego „geniuszem operacyjnym”. A osiągnięć feldmarszałek miał rzeczywiście niemało. Cztery największe to:

  • Stworzenie planu uderzenia na Francję w 1940 r. tzw. „cięcia sierpem”, które przyniosło wielkie i szybkie zwycięstwo Wehrmachtowi;
  • Operacje LVI KZmot w ZSRS w 1941r. – szczególnie zdobycie Daugavpils i mostów na Dźwinie w początkowej fazie operacji „Barbarossa”
  • Operacje na Krymie w latach 1941/42 – oblężenie i zdobycie Sewastopola, zniszczenie Frontu Krymskiego na półwyspie kerczeńskim;
  • Kontruderzenie pod Charkowem w lutym-marcu 1943r.

Osiągnięcia rzeczywiście niezwykłe, które znalazły swe miejsce w historii wojskowości i to na najwyższej półce. Jednak w książce Melvina znajdziemy ich opis, ale nie mechanizm. To jedna z największych słabości tej książki.

Czy Manstein przegrywał bitwy i kampanie? Otóż nawet jeżeli tak, to nie ze swej winy - bo przecież feldmarszałek wszystkie by wygrał gdyby nie głupi Hitler, który rzucał mu kłody pod nogi. Ach, gdybyż tylko niemieckim generałom pozwolono toczyć wojnę bez wpływu „czeskiego kaprala” jak mawiał o führerze Hindenburg! Taką linię obrony swojej czci obrała, najczęściej w pamiętnikach, nazistowska generalicja.

Sam Manstein od połowy 1943 r. zaskakiwany był przez Sowietów prawie przy każdej ich operacji ofensywnej. Czy to nad Miusem, czy w czasie IV bitwy o Charków, pod Kijowem i Korsuniem Szewczenkowskim – a Hitler nie miał z tym nic wspólnego. Za każdym razem Wehrmacht ścierał się, wg Mansteina oczywiście, z kilkunastokrotnie liczniejszym przeciwnikiem – co jest doprawdy bzdurą. Ta sowiecka Hydra, to wytwór wyobraźni feldmarszałka. Bo Armia Czerwona, oprócz tego, że miała oczywiście pewną przewagę, po prostu się uczyła – i w 1943 czy 1944 roku to już nie był ten nieruchawy kolos z 1941 i 1942. W wyniku uzyskania inicjatywy strategicznej RKKA była po prostu w stanie wytworzyć znaczną przewagę tam gdzie nacierała – to abecadło prowadzenia wojny. Niemcy sami to przecież robili w przeszłości.

Najlepszym lekiem na przegrywaną wojnę na wschodzie było by, wg feldmarszałka, mianowanie go naczelnym dowódcą frontu wschodniego – no i oczywiście żeby Hitler mu nie wchodził w paradę. Tyle tylko, że Manstein zupełnie nie rozumiał strategicznego poziomu wojny. Niemcy przegrały wojnę i sztuczki operacyjne być może przedłużyłyby trochę wojnę ale wcale nie było to pewne. Za dużo było frontów na których III Rzesza była zaangażowana, a za mało sił do dyspozycji. Walka przeciw amerykańskiej (o sowieckiej czy angielskiej nie wspominając) machinie przemysłowej była przegrana od momentu kiedy ZSRS oparł się operacji Barbarossa. A Manstein cały czas żądał nowych dywizji, skracania frontu, bicia Sowietów w walce ruchomej. Ale dywizji nie było, skracanie frontu do niczego nie prowadziło kiedy nie dawało się wybudować sensownych linii obrony na zapleczu, a wojna mobilna w sytuacji gdy większość jednostek niemieckich poruszała się z prędkością konnego zaprzęgu to jakieś nieporozumienie. Tego rodzaju analizy w książce Melvina nie ma. Jest tylko ciągłe narzekanie Mansteina na Hitlera cytowane w zasadzie z pamiętników feldmarszałka. Sama specyfika frontu wschodniego jest przez Melvina niezbyt dobrze uchwycona – w bibliografii jest nieśmiertelny Glantz ale jakichś szerszych opracowań strony sowieckiej trochę brak.

W sumie przedstawienie przez Melvina kariery wojskowej Mansteina w II wojnie światowej nie jest złe ale jednak z drugiej strony tylko poprawne. A chciałoby się po prostu więcej. Autor nie powalczył z rozpowszechnionymi mitami pojawiającymi się w zachodniej literaturze, choćby o kilkunastokrotnej przewadze sowieckiej. W śledzeniu przebiegu kampanii Mansteina niewątpliwie pomagają mapy, których jest dużo i mimo że są dość ogólne to wystarczają żeby zrozumieć przebieg bitew i operacji.

Zbrodniarz

Zupełnie zaskoczyła mnie ostatnia część książki – ta, omawiająca zdarzenia po klęsce III Rzeszy, ze szczególnym uwzględnieniem procesu norymberskiego i samego Mansteina. Ten fragment sprawił, że spadłem z krzesła, a mój sposób postrzegania „najlepszego generała Hitlera” przeobraził się w  bardzo ale to bardzo negatywny. Pomimo że zajmuję się historią wojskowości, szczególnie frontem wschodnim, problem rozliczeń III Rzeszy jakoś nigdy nie wszedł specjalnie w orbitę moich zainteresowań. Nie zdawałam sobie sprawy z roli jaką odegrał Manstein w procesie norymberskim. W kwestii zbrodni wojennych, o które oskarżono feldmarszałka, Melvin bierze raczej jego stronę – jednak trzeba przyznać prezentuje również stronę oskarżenia. Bardzo polubiłem amerykańskich i angielskich prokuratorów – zgadzam się z nimi w 100%.

W procesie norymberskim Manstein był świadkiem obrony – jego zeznania miały bronić niemieckiego Sztabu Generalnego i OKW. Podstawową tezą była „czystość” Wehrmachtu, jego członkowie zostali wykorzystani przez demonicznego führera, który zdobył, a następnie nadużył zaufania narodu niemieckiego. Całą winę za zbrodnie i niepowodzenia III Rzeszy zwalono na Hitlera. O współpracy i entuzjazmie nawet najwyższych stopniem żołnierzy nie ma w zasadzie ani słowa. Niemcom należało się dobre miejsce pod słońcem i basta! A że działo się to kosztem innych narodów, cóż takie jest życie, a sądzi się tylko przegranych. Takie postawienie sprawy pięknie skontrował w swojej mowie Taylor, oskarżyciel amerykański,:

„Mówiąc w skrócie, Hitler zjednał sobie generałów świetlaną wizją podbojów, a następnie zdołał ich ujarzmić politycznie; w miarę trwania wojny stawali się narzędziami w jego rękach. To, że stali się narzędziami nazizmu, nie oznacza jednak, że byli nieświadomi własnych czynów ani że nie uczestniczyli w licznych zbrodniach„2.

Już w tym momencie nasuwają się dwa wnioski. Pierwszy to, że Manstein do końca nie zrozumiał zbrodniczości nazizmu i zaangażowania w zasadzie całego narodu niemieckiego w ten system, który do końca popierali. Drugi to, że generalicja zakotwiczona w autorytarnym, a następnie totalitarnym systemie politycznym traci całkowicie moralne wyczucie dobra i zła – co mimo wszystkich wad systemu demokratycznego zapewnia wolna opinia publiczna.

Ale naprawdę zszokowany byłem czytając o procesie Mansteina, w którym został oskarżony o zbrodnie wojenne w Polsce i Rosji. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że on się bronił i kłamał przed sądem kiedy tylko mógł. Ale doprawdy nie mogłem znieść kiedy sam siebie nazywał chrześcijaninem i dżentelmenem. GdyEinsatzgruppe D Ohlendorfa mordowała na Krymie dziesiątki tysięcy ludzi, Manstein oczywiście nic o tym nie wiedział, choć podpisywał rozkazy żeby właśnie temu Ohlendorfowi udzielać wszelkiej pomocy. Nie wierzę, że „geniusz operacyjny” nie zainteresował się co robią na jego tyłach nietypowe oddziały SS. Skala mordów jakich dopuszczali się Niemcy na wschodzie jest doskonale opisana np. przez Omara Bartova3 – i jasne jest, że działo się to za wiedzą nazistowskiej generalicji. Manstein uważał po prostu Słowian, Żydów, Cyganów… za podludzi, których życie czy śmierć nie ma żadnego znaczenia. A jeżeli już to dokładnie tak jak przedstawił to Himmler w swojej znanej mowie

Jest mi najzupełniej obojętne, jaki los czeka Rosjan czy Polaków […] Czy inne narody żyją w dobrobycie, czy też zdychają z głodu, obchodzi mnie tylko o tyle, o ile potrzebujemy ich jako niewolników dla rozwoju naszej kultury. Z innego punktu widzenia mnie to nie interesuje. Czy przy kopaniu rowów przeciwczołgowych 10 tysięcy bab rosyjskich padnie z wyczerpania czy nie, interesuje mnie tylko w związku z ukończeniem rowów przeciwczołgowych dla Niemców […]”.

Muszę przyznać, że straciłem całą swą sympatię dla Mansteina, choć nadal uważam go za niezwykle zdolnego generała, często ocierającego się o geniusz na operacyjnym poziomie wojny. Teraz uważam go za zimnego zbrodniarza, technokratę wojny. Prawdziwie przerażające jest to, że po wojnie czczono go w RFN, a rehabilitację Mansteina i  Wehrmachtu uczyniono kluczem do pozyskania Niemiec dla Zachodu w jego konflikcie z ZSRS podczas Zimnej Wojny. Melvin mimo że o tym pisze wydaje się tego zupełnie nie zauważać, a może zauważa ale mu to nie przeszkadza.

Na koniec parę słów o samej książce. Jest ona świetnie wydana, po prostu ładna. W środku znajdziemy wklejkę z szesnastoma kolorowymi mapami, co dzisiaj jest pewnym ewenementem. Jak napisałem wcześniej są one ogólne ale pozwalające śledzić bitwy i kampanie w których uczestniczył (dowodził) Manstein. Jeszcze lepsze są zdjęcia – niektóre z prywatnej kolekcji rodzinnej. Tłumaczenie jest dobre w zakresie językowym, jednak w kwestiach merytorycznie wojskowych zawodzi, np. „ofensywa na Nivelle„ – a chodzi o ”ofensywę Nivella” nazwaną tak od nazwiska francuskiego generała. Sam autor też nie ustrzegł się błędów pisząc np. o dwóch polskich dywizjach pancernych w 1939r. Szkoda, że tłumaczowi nie pomógł redaktor merytoryczny.

Podsumowanie

Manstein. Najlepszy generał Hitlera Mungo Melvina jest książką nierówną. W zakresie historii wojskowości otrzymujemy opis ale nie mechanizm (analizę) sukcesów i klęsk Mansteina. Jeśli zaś chodzi o samą biografię to Melvin spełnił swoją rolę. Trzeba przyznać, że starał się też być w miarę krytyczny (obiektywny) wobec Mansteina, chociaż momentami było to dla niego trudne. Książkę można polecić wszystkim zainteresowanym II wojną światową, a w szczególnością Wehrmachtem i frontem wschodnim.

Plus minus:
Na plus:
+ pierwsza o takiej objętości biografia Mansteina na polskim rynku
+ dobra część biograficzna, w szczególności przed II wojną światową
+ relacja z roli Mansteina w procesie norymberskim i w jego własnym procesie o zbrodnie wojenne
+ jakość wydania, mapy, ikonografia
Na minus:

- brak analizy operacyjnej sukcesów i klęsk Mansteina (tylko opis)
- błędy w tłumaczeniu merytorycznym

Tytuł: Manstein. Najlepszy generał Hitlera
Autor: Mungo Melvin
Przekład:
 Łukasz Witczak
Wydawca: 
Bukowy Las
Data wydania:
 2011
ISBN
 978-83-62478-07-1
Liczba stron:
 648
Oprawa:
 miękka
Cena:
 ok. 55 zł
Ocena recenzenta:
 7/10

  1. S. Newton, Feldmarszałek Walther Model. Ulubiony dowódca Hitlera, Amber, Warszawa 2007. []
  2. M. Melvin, Manstein. Najlepszy generał Hitlera, Bukowy Las, Warszawa 2011, s. 478 []
  3. O. Bartov, Żołnierze führera, Bellona, Warszawa 2004 []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz