„Czarna Kawaleria. Bojowy szlak pancernych Maczka” - K. Śledziński - recenzja


Można napisać książkę, którą dobrze się czyta, ale której wartość naukowa nie jest wielka. Wtedy lepiej założyć, że jest to praca popularna. Tak jest w przypadku Czarnej kawalerii…Kacpra Śledzińskiego. I mam nadzieję, że na inne rozwiązanie autor się nie silił, bo w mojej ocenie nie jest to w żadnej mierze praca dla fachowców. Za to na pewno zawiozę ją do ludzi opiekujących się pamięcią o żołnierzach generała Maczka, którzy wyzwolili ich okolice.

To zastrzeżenie o książce popularnej jest ważne. Nie chcę bowiem opowiadać w tej recenzji zbyt wiele o autorze, który próbuje pisać książki z tak różnych, odległych od siebie zagadnień historycznych, że ratuje go tylko popularnonaukowa zręczność narracji. Do tej pory, trzydziestokilkuletni Śledziński ma w swym dorobku tytuły: Wojowie i grody. Słowiańskie barbaricumCecora 1620Zbaraż 1629, i teraz dołącza do nich Czarna kawaleria…. Ja nie chcę stawać w dyskusji między myśleniem o naukowości badań historycznych, a popularyzacją historii. Nie mam nawet zamiaru czytać pozostałych książek Śledzińskiego, bo to nie moje obszary zainteresowania. Zdaje mi się jednak, że dla różnych autorów jest miejsce, pod warunkiem wszakże, że styl poszczególnych książek i ich konstrukcje będą właściwie nazywane. A nie zawsze są. Pozwólcie zatem, że celowo zmienię na chwilę temat i wyjaśnię najpierw, gdzie będę woził polskie książki.

Pod polskim krzyżem, czyli „het Poolse kruis”

W corocznej, urlopowej podróży, byłem swoim wysłużonym Volkswagenem Garbusem w objeździe Belgii, Holandii i Luksemburga. Jednym z zapisanych w historii miejsc, które w takich wyprawach zazwyczaj odwiedzam, były tym razem i okolice Terneuzen, Axel i Hulst. Są tam na cmentarzach groby „maczkowców”, i w centrach miasteczek pomniki dziękczynne. I jest też krzyż, postawiony niemal w szczerym polu. Stoi przy kanale Axel-Hulst, który 17 września 1944 roku krwawo forsowali dragoni 10 pułku. W tym jednym starciu zginęło ich dwudziestu pięciu. Rzadko kto przyjeżdża w to miejsce. Nie zobaczycie tu konsulów, ani salw honorowych. Ale rodzina Boeije, która prowadzi pobliski kamping, dba o krzyż, o czytelność napisów, o przystrzyżenie trawy. Postanowiłem, że kiedy dotrę tu następnym razem, przywiozę tym ludziom opowieści o losach żołnierzy, których pamięć przechowują. Czarna kawaleria…Śledzińskiego dołączy do kilku już, odłożonych na tę okoliczność książek, z Axel Franciszka Skibińskiego na czele.

Czarna kawaleria… jest napisana w sposób nie odbiegający zanadto od założeń standardowej książki historycznej. Biegniemy zatem przez trzy części książki, czyli trzy wojenne kampanie jednostek, dowodzonych przez Stanisława Maczka. Lingwistycznie ujęte one zostały w trzech obcojęzycznych nazwach, które tłumaczę: „czarna brygada”, „biedni Polacy” i „krwawi Polacy”. Pierwszym określeniem obdarzyli „maczkowców” wrogowie Niemcy w 1939 r., drugim sojusznicy Francuzi w 1940 r., trzecim również sprzymierzeni Kanadyjczycy – w 1944 r. – po rzezi pod Falaise. Realną podstawą książki, nadającą jej dość osobisty wymiar, jest szerokie korzystanie ze wspomnień, głównie polskich żołnierzy, których na szczęście w literaturze nie brakuje. W tym Śledziński radzi sobie doskonale, czerpiąc z brytyjskich i amerykańskich wzorów pokazywania wojny z punktu widzenia ludzi, którzy w niej uczestniczyli. Ale nie jesteśmy z żołnierzami tylko podczas cofania się wrześniowej 10. Brygady Kawalerii, nieudanego przełamania we francuskim Montbard, czy też zamknięcia bojowego szlaku w Wilhelmshaven. Mamy też odautorski, ale wciąż kompilacyjny ogląd na sprawy szersze – na Polskę w tej wojnie, czy nawet na losy całej koalicji.

I w technice trochę w kratkę

Książkę ilustruje około trzydziestu zdjęć i kilkanaście map. Dobór zdjęć daje reprezentatywne pojęcie o walkach, choć drukowanie ich na kremowym, imitującym stary papierze, nie było chyba najlepszym rozwiązaniem. Moim zdaniem, po pierwszych próbach trzeba było zdecydować się na dołożenie paru kart kredowego, białego papieru, by poprawić jakość zamieszczanych fotografii. Co innego mapy. Są czytelne i – co najważniejsze – ułożone przy poszczególnych rozdziałach, by móc śledzić je razem z postępami w czytaniu. Wydawnictwo ma u mnie też dodatkowe pochwały techniczne, za używanie bardzo łatwej w przyswajaniu wzrokiem i w łatwości czytania tzw. czcionki chlebowej. Dobrym pomysłem było też używanie czasem podwójnego „światła” przy akapitach, dającego czytelnikowi trochę wzrokowego luzu w powodzi liter. Słabo jest za to z szyciem – książka jest luźna.

W odbiorze mają pomóc i inne dodatki, ale nie zawsze pomagają. Mamy więc w aneksie dwie kolejne, zmieniające się struktury 1. Dywizji Pancernej od 1942 do 1945 r., ale nie mamy dywizji z czasów francuskich, ani tym bardziej struktur brygadowych, które dałyby możliwość śledzenia ewolucji podstawowej jednostki, 10. BK, już od 1939 r. W wybranej literaturze tematu są wymienione polskie wydania pamiętników i opracowań, co mogłoby być plusem, bo książka jest dla polskiego czytelnika. Kłopot jednak w tym, że są tam też tytuły źle przyporządkowane i sam nie wiem, co o tym myśleć, gdy opracowanie trafia w grono pamiętników. Solidny jest indeks osób, ale z kolei w spisie map znów trafiamy na problem, bo jak potraktować ostatnią z nich, która nosi nazwę „1. Dywizja Pancerna”?

A jednak polecam – bo to nasze mity

Na koniec o okładce – znów ambiwalentnie. Podoba mi się bowiem grafika jej pierwszej strony, z czytelnym zdjęciem, wyimkiem słów generała, chwytliwym tytułem. Tylko kolorystyka do bani – kto wymyślił, żeby tytuł Czarna kawaleria był czerwony?! Tył okładki, znów kuriozum. Bo oto czytam:

„Polacy – żołnierze generała Maczka - zapisali jedną z najjaśniejszych kart historii drugiej wojny światowej. Bohaterstwo, odwaga, poświęcenie, ale i wyszkolenie, znajomość żołnierskiego fachu, dobre dowodzenie i uzbrojenie. Te cechy pozwoliły polskim pancerniakom walczyć i zwyciężać od pierwszego do ostatniego dnia wojny”.

Ten zapis to pomieszanie megalomanii z dyletanctwem. I na pewno nie jest to prawda o żołnierzach Maczka. Niestety, nie zawsze zwyciężali. A czasem nawet bezsensownie ginęli, jak ci spod Axel.

Czepiam się tej książki w drobiazgach, ale generalnie nie tak nisko ją oceniam. Ja nawet ją polecam, choć z bardzo dziwnego powodu. Przeczytałem ją z przyjemnością jako przeciwwagę dla mitów wojennych, tworzonych przez pisarzy brytyjskich i amerykańskich, a ostatnio coraz częściej i rosyjskich. Miejmy i my swoje mity, dajmy się nimi karmić, mimo że to często wybiórcza interpretacja wydarzeń. Ale piszmy również takie prace, jak Śledzińskiego, żeby się kiedyś nie okazało, że nas z tej książkowej historii relegują; że Polaków w tej wojnie wcale nie było.

Plus minus:
Na plus:
+ dość aktualne spojrzenie, uwzględniające dramatyczne pytania żołnierzy polskich z ostatnich miesięcy wojny 
+ zgrabna narracja, umiejętnie wplatająca w akcję fragmenty pamiętników „maczkowców”
+ na szczęście autor nie męczy w popularnej pracy nadmiarem przypisów
+ dobrze przygotowane i czytelnie ułożone przy odpowiednich rozdziałach mapy
+ wybrana literatura podana jest w krajowych wydaniach
Na minus:
- autor dokonuje, choć zręcznej, to jednak niewiele więcej niż kompilacji dotychczasowej literatury tematu
- próba oddania szerszego kontekstu wydarzeń jest schematyczna i monotonna
- zdjęcia nie zawsze są najwyższej jakości, dlatego zasłużyły chyba na kilkanaście kart lepszego papieru
- zbyt luźne szycie, bo blok książki „lata” we wszystkie strony
- wybrana literatura podana jest z błędami metodologicznymi

Tytuł: Czarna Kawaleria. Bojowy szlak pancernych Maczka
Autor: Kacper Śledziński
Wydawca: Wydawnictwo Znak
Data wydania: 2011
Okładka: twarda
ISBN/EAN: 978-83-240-1607-5
Liczba stron: 464
Cena: ok. 40 zł
Ocena recenzenta: 7/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz