„Ostatnia zbrodnia Stalina. 1953: Spisek lekarzy kremlowskich” - J. Rapoport - recenzja (1)


Wspomnienia z czasów, kiedy nie trzeba było się natrudzić, żeby trafić do sowieckich więzień. Jakow Rapoport opowiada, jak w 1953 roku osobiście doświadczył jednego z wielu stalinowskich śledztw, opartych na wyimaginowanych zarzutach, ale dotykających konkretnych ludzi. Ostatnia zbrodnia Stalina. 1953: Spisek lekarzy kremlowskich to książka, która personalizuje historię.

Tak postrzegam tę książkę po jej przeczytaniu: oryginalne świadectwo epoki, której zrozumienie nigdy nie stanie się w pełni doświadczeniem tych, którzy w niej nie żyli. A Jakow Rapoport był jednym z wielu lekarzy żydowskiego pochodzenia, którzy w schyłkowych czasach życia Stalina, dyktatora Związku Sowieckiego, trafili do więzienia. Pod zarzutami absurdalnymi, ale nie odbiegającymi zbytnio od realiów epoki. W latach, kiedy w kraju komunistycznego eksperymentu represje dotykały miliony, a śmierć i deportacje były normalnością, uderzenia w elitę – generałów czy lekarzy – wydawały się wyjątkowymi tym, którzy w nich uczestniczyli. I takimi pozostały we wspomnieniach, które przeczytałem. Są, moim zdaniem, wyolbrzymionym bólem tego, który w morzu nieprawości, stracił wolność i poznał stalinowskie metody przez zaledwie miesiąc. Ale nie mnie kłaść krzywdy na wagę...

„Zbrodnia” czy tylko „granica epok”?

To też osobliwość opowieści autora. Wszystko było dobrze, tylko w mojej sprawie i moich przyjaciół, partia się pomyliła. Nikt tu nie neguje systemu. Ba, zwolniony z więzienia Rapoport, wracając do domu, za najważniejsze uznaje przypiąć do piersi Order Lenina, świadczący o ideologicznej rehabilitacji. Źli są tylko enigmatyczni oni, czyli funkcjonariusze ministerstwa bezpieczeństwa publicznego MGB, które wraz ze swym rozwiązaniem traci w oczach autora złowieszczą moc. Nieważne, że zostanie zastąpione przez taką samą instytucję, o innej tylko nazwie i z innym szefem. Rapoporta do domu odwożą ci sami oficerowie, którzy go aresztowali. Zła jest też ta część lekarzy, która skorzystała na odejściu ze stanowisk ekipy, której udowodniono lub przypięto żydowskie korzenie. Autor silnie akcentuje ten antysemicki wydźwięk, nie zauważa jednak, że była to sprawa jedna z wielu w czasie stalinowskich dekad terroru. Nie tylko to dziwi – apoteozę komunizmu, mimo jego wypaczeń, utrzymuje Jakow Rapoport przez dziesiątki lat po doświadczeniach więzienia na Łubiance. Wspomnienia napisane zostały bowiem ze sporym dystansem – widnieje na nich końcowa data 1988 roku. Trzydzieści pięć lat po sprawie, próżno tam szukać złego słowa o ustroju, czy komunistycznej partii. Nie ma bicia się w piersi za służbę Związkowi Sowieckiemu, który mordował dziesiątkami milionów, a są tylko indywidualne krzywdy krótkotrwałego uwięzienia.

Polski wydawca, Instytut Wydawniczy Erica, opatrzył tę książkę tytułem, zmienionym w porównaniu do rosyjskiego oryginału. Tam książka nazywała się: Na granicy dwóch epok. Wyjątkowo zgadzam się z tą zmianą – tytuł oryginalny był miałki, zachowawczy. Do niczego nie zachęcał i nic nie tłumaczył. Ot, takie sobie wspomnienia. Ale może tam, w dzisiejszej Rosji, trudniej jest opowiadać prawdy i nadawać im jednoznaczne tytuły. Tak jak trudno przyznać się Rapoportowi, że służył złemu panu, oddając swe umiejętności sowieckiej władzy, a Żydowski Komitet Antyfaszystowski, którego rozbicia elementem była „sprawa lekarzy”, był przybudówką NKWD, która wymknęła się spod kontroli twórców. W tej konwencji, na arcyciekawe uzupełnienie wyrasta krótkie wspomnienie córki autora, Natalii Rapoport, będącej wówczas dzieckiem, ukazujące jej prawdziwy strach i ostracyzm społeczny dzieci bolszewików wobec córki „wroga ludu”.

Anatomopatolog w pracy i w więzieniu

Wspomnienia mają zazwyczaj do siebie to, że gdy nie są redagowane przez zawodowych redaktorów, zachowują wiele dłużyzn, nacechowanych specyficznym językiem. Tak jest i tu: dodatkowo poznajemy tajemnice pracy moskiewskiego anatomopatologa, choć dla atrakcyjności książki nie jest to warunek niezbędny. Wydanie ma też dość skomplikowaną budowę. Podstawowa treść, zachowująca chronologię zdarzeń, ułożona jest, co prawda, w dziesięciu kolejnych rozdziałach, ale przed i po nich jest trochę galimatiasu. Na przedzie mamy więc: prolog córki, wstęp wydawcy i przedmowę autora. Na koniec zaś: epilog i kilka dodatków, ukazujących zakręty sowieckiej nauki. Od pochwał dla przyjaciółki Liny Stern, po dyskredytację ikony stalinowskich naukowców, Lepieszyńskiej; po drodze zahaczając imiennie o dwójkę tych, którzy skorzystali na aresztowaniu Rapoporta. Książce towarzyszy kilkanaście zdjęć z rodzinnego archiwum. Razem jednak, jako spóźniona relacja z trudnych czasów, prezentuje się zupełnie przyzwoicie i świadczy o nadzwyczaj dobrej pamięci autora w zaawansowanym wieku. Ja tę recenzję piszę w dniu swoich 44. urodzin i obym zachował na starość taką pamięć, jak Rapoport.

Książka wydana jest solidnie. Twarda, nieco pretensjonalna graficznie, lecz szybko dekodowalna wzrokiem okładka – z modnym ostatnio punktowym lakierowaniem i lustrzanym odwróceniem części liter dla skupienia uwagi. Czerwień krwi na płótnie i nakładające się gwiazdy – skuteczna prostota przekazu. Z tyłu okładki przeszkadza mi przenoszenie wyrazów, bo nie ma ku temu powodów, a czytanie – skanowanie wzrokiem okładki, raczej jest przez to utrudnione. Solidny grzbiet, dobre szycie, przyzwoity papier i czcionka – dopełniają wizerunku. Zdjęcia na zwykłym papierze, ale wszystko widać i nie było chyba potrzeby używania kredowego.

Moje wskazania dla potencjalnych czytelników nie będą zbyt wyszukane. Książka jest dla wielu ludzi – bardziej polecam ją jako wspomnienia ciekawego człowieka z chorego kraju, niż zapis historii. Tych jednak, którzy w skojarzeniach historycznych po nią sięgną, a fachowcami nie są, proszę o skonfrontowanie wiedzy z którymś z najnowszych opracowań o schyłkowym stalinizmie i „sprawie lekarzy” w szczególności.

Plus minus:
Na plus:
+ indywidualność wspomnień uczestnika zdarzeń, ukazanie świata elity moskiewskich lekarzy
+ niezwykłe wspomnienia dziecka - córki autora
+ wydanie solidne jakościowo i technicznie 
Na minus:
- typowa dla wspomnień skłonność autora do opisywania wszystkiego, co pamięta

Tytuł: Ostatnia zbrodnia Stalina. 1953: Sprawa lekarzy kremlowskich
Autor: Jakow Rapoport
Przekład:
 Dorota Wieczorek
Wydawca:
 Instytut Wydawniczy ERICA
Data wydania
: 2011
Oprawa:
 twarda
ISBN/EAN:
 978-83-62329-19-9
Liczba stron:
 384
Cena:
 ok. 40 zł
Ocena recenzenta:
 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz