„Krążownik Kormoran” - T. Detmers - recenzja


Nakładem gdańskiego wydawnictwa Finna, w ramach poczytnej „Serii z kotwiczką„, ukazała się kolejna bardzo interesująca ”morska opowieść”. Mowa tu o książce Krążownik Kormoranautorstwa niemieckiego komandora Theodora Detmersa.

Recenzowana publikacja (wydana po raz pierwszy w 1959) to niczym wysokiej klasy powieść sensacyjno-przygodowa: wartka, trzymająca w napięciu akcja, wyraziści bohaterowie oraz zaskakujący, pełen emocji finał. Nic tylko odpłynąć…

O przygodzie, marynarzach i nie tylko…

Wspomnienia Detmersa dają nam niebywałą okazję do zapoznania się z działalnością niemieckich krążowników pomocniczych podczas II wojny światowej. Autor koncentruje się na opisie swoich wyczynów podczas trwającego 352 dni rejsu po Oceanach Atlantyckim i Indyjskim, kiedy to dowodził tytułowymKormoranem. Były one rzeczywiście imponujące – aż 11 zatopionych jednostek nieprzyjaciela o łącznym tonażu 68 724 BRT. Ale jeszcze bardziej niesamowity był sam finał rajdu – starcie z „rasowym” krążownikiem australijskim HMAS Sydney. Szybko stało się ono „klasyką” morskich zmagań i przeszło wręcz do legendy, budząc po dziś dzień żywe spory wśród historyków wojskowości. Dlaczego? Tego niestety nie zdradzę, pozostawiając Czytelnikom przyjemność płynącą z poszukiwania odpowiedzi.

Krążownik Kormoran to jednak książka poświęcona, a zarazem dedykowana przede wszystkim marynarzom. Właściwie jest to „żelazny„ element każdej lektury marynistycznej. Mamy zatem sposobność przyjrzeć się służbie i życiu codziennemu niemieckich marynarzy, bardzo zresztą ”rozrywkowemu”, pomimo pozornej na pierwszy rzut oka monotonii i rutyny. Autor kreśli wielce wnikliwy obraz ich psychiki, morale, wzajemnych relacji, stosunku do służby itp. Jednak wspomnienia komandora dają nam jeszcze coś więcej. Jego krążownik miał wielokrotnie na pokładzie jeńców wojennych. Dzięki temu otrzymujemy wgląd w niejako dwa światy: równolegle funkcjonujące i nawzajem się przenikające. Widzimy relacje wrogów, ich wzajemny stosunek, sposób traktowania, słowem – obraz wspólnego życia na niewielkiej przestrzeni oraz w specyficznych, bo wojennych, okolicznościach.

Recenzowana publikacja ma jeszcze jedną „warstwę„. Zadowoleni z niej będą nie tylko maryniści, ale również i… modelarze. Detmers jest bowiem w swojej relacji bardzo „techniczny„. Tak więc, jeżeli popatrzymy na treść, jeżeli tak można powiedzieć „przez palce” i odsiejemy to co zostało napisane wyżej, to otrzymamy szczegółowy ”podręcznik” krążownika. W najmniejszych detalach dowiemy się o wadach i zaletach okrętu, tego jak jest zbudowany, jakie ma uzbrojenie, jak wreszcie działają i są skonstruowane jego silniki itd. Dodatkowo możemy wyczytać konkretne wręcz wskazówki oraz zasady, jakie rządzą dowodzeniem jednostką i jej niemałą, bo liczącą ponad 300 osób, załogą. Interesujące…

Kilka słów o tym, dlaczego warto przeczytać

Dużym atutem prezentowanej tu książki jest sam opis przygody Kormorana. Jej egzotyka, wartka akcja, dobry styl Autora to tylko nieliczne elementy, które nie pozwalają się ani nudzić, ani też oderwać od czytania. Wspomnienia pisane są, co warto dodać, tonem człowieka nawykłego do wydawania rozkazów – krótkie, rzeczowe zdania, brak dygresji, nie mówiąc już o jakichkolwiek głębszych refleksjach „natury ogólnej„. Wydaje się wręcz, że to nie „relacja„, a ”raport” dla przełożonego z wykonanej misji. Nie wszystkim to co prawda może przypaść do gustu, ale wypada jedynie przywyknąć. Wszak nie każdy ma zdolności literackie.

Co by nie było, taki styl świetnie oddaje „wojskowy” charakter Autora, czego najlepszym potwierdzeniem są jego czyny.

Mocne wreszcie strony publikacji to opracowanie i wydanie. Wstęp od polskiej edycji oraz od samego Detmersa daje nam wyczerpujące informacje o Autorze, jego książce, „źródeł„ na podstawie których została napisana, a po części nawet jej znaczenia w temacie ”wojen na morzu”. Pochwalić należy także tłumacza, p. Marka Jurczyńskiego. Nie tylko za samo tłumaczenie, ale i pewną inicjatywę. Chodzi tutaj o przypisy pod tekstem. Po pierwsze wyjaśniają pojawiające się w relacji od czasu do czasu nieścisłości, a ponadto zawierają mnóstwo informacji uzupełniających, wzbogacających zarazem naszą wiedzę i samą publikację. Bardzo to cenne.

Strona techniczna wydania również stoi na wysokim poziomie. Książka jest szyta, w twardej oprawie i w przystępnej cenie, co tylko zachęca do zakupu. Dodatkową „atrakcją” są dodatki: zdjęcia krążownikaKormoran i HMAS Sydney i kilku „zdobyczy” tego pierwszego oraz schemat tytułowej jednostki. Całość robi zatem pozytywne wrażenie.

Drobnostki

Czy coś się może nie podobać? W zasadzie to tylko parę elementów. W tekście występują nieliczne literówki, „legenda” do schematu Kormorana nie odpowiada w stu procentach opisowi poczynionemu przez Autora, a do tego w spisie treści „zjedzono„ dwa rozdziały. Przydałaby się ponadto mapka z trasą krążownika lub chociażby ”jakaś” ogólna, pozwalająca na pobieżną orientację w geografii terenu – dość szczegółowej i zapewne nie każdemu Czytelnikowi znanej. Uwagi te mają oczywiście charakter kosmetyczny i nie ujmują wiele publikacji.

Fantastyczna lektura

Krążownik Kormoran jest książką dla każdego, choć zadowoleni z niej będą przede wszystkim maryniści oraz ci, którzy po prostu lubią „dobrą przygodę”. Tak czy inaczej, naprawdę warto przeczytać.

Plus minus:
Na plus:
+ tematyka
+ styl Autora
+ wysoka jakość wydania
+ przypisy pod tekstem (wyjaśniają i uzupełniają)
Na minus:
- drobne literówki, wadliwy spis treści
- brak mapki

Tytuł: Krążownik Kormoran
Autor:
 Theodor Detmers
Przekład: 
Marek Jurczyński
Wydawca: Finna
Data wydania: 
2011
ISBN/EAN: 
978-83-62913-88-6
Liczba stron: 
221
Oprawa: 
twarda
Cena: 
ok. 30 zł 
Ocena recenzenta: 
8.5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz