Prasa powstania listopadowego wobec wydarzeń czerwcowych i samosądów 15 sierpnia 1831 r.


Wybuch powstania listopadowego 29 listopada 1830 r. doprowadził do zniesienia cenzury i wprowadzenia wolności druku, którą zniosły w 1819 r. władze policyjne Królestwa, łamiąc postanowienia konstytucji (art. 16), wprowadziły cenzurę prewencyjną1. Formalnie cenzura prewencyjna została zniesiona 11 grudnia 1830 r. na mocy postanowienia Rządu Tymczasowego, który ogłosił likwidację Wydziału Cenzury przy Komisji Rządowej Wyznań i Oświecenia. Przez cały okres powstania prasa była całkowicie swobodna, a o treści gazet i czasopism decydowały tylko zespoły redakcyjne2.

W interesującym nas okresie (czerwiec – sierpień) ukazywały się następujące pisma o charakterze ogólno-informacyjnym. Były to: „Gazeta Warszawska„, „Kurier Warszawski„, „Dziennik Powszechny Krajowy„, „Gazeta Polska”, „Kurier Polski”, „Merkury”, „Polak Sumienny”, „Nowa Polska”, a od lipca „Zjednoczenie”, później ”Orzeł Biały i Pogoń” oraz ”Niepodległość. Pamiętnik Polityczny i Naukowy„3.

Witold Giełżyński podzielił prasę powstania listopadowego na trzy grupy. Do grupy pierwszej zaliczył te gazety, które reprezentowały kierunek zachowawczy, konserwatywny. Były to: „Polak Sumienny„, „Zjednoczenie„, „Orzeł Biały i Pogoń„. Pisma takie jak „Gazeta Polska” i „Kurier Polski” wyrażały, zdaniem Giełżyńskiego poglądy umiarkowanego centrum. Natomiast do gazet reprezentujących nurt radykalny i patriotyczny zaliczył: „Nową Polskę”, „Merkurego”. Pozostałe gazety określił jako pisma bezpartyjne. Do nich należały m.in. ”Gazeta Warszawska” i ”Kurier Warszawski„4.

Kapitulacja Warszawy 8 września 1831 r. położyła kres istnieniu prawie całej prasy stołecznej. Dostosowując się do nowej rzeczywistości, pod okupacją rosyjską ukazywał się nadal „Kurier Warszawski„ oraz ”Gazeta Warszawska„5.

Działania wojenne

Powstanie listopadowe wybuchło 29 listopada 1830 r., jednak właściwe działania wojenne (wyłączając Noc Listopadową) zaczęły się dopiero po przekroczeniu przez armię rosyjską granic Królestwa Polskiego w dniach 5 i 6 lutego 1831 r. pod wodza feldmarszałka Iwana Dybicza. Tym samym rozpoczynała się regularna wojna polsko – rosyjska6. Bitwy pod Stoczkiem (14 luty 1831 r.), Dobrem (14/15 luty 1831 r.), Białołęką (24-25 luty 1831 r.) miały być tylko przygotowaniem do generalnego starcia dwóch armii, do którego doszło pod Grochowem, w bitwie o Olszynkę (25 luty 1831 r.). Bitwa pozostała nierozstrzygnięta. Co prawda gen. Iwan Dybicz osiągnął względny sukces taktyczny, ale swojego głównego celu - Warszawy nie zdobył7. Działania wojenne zostały przerwane. Wznowiła je dopiero strona polska. W polskim sztabie generalnym powstał plan uderzenia na rosyjski VI Korpus gen. Grigorija Rosena. Tzw. ofensywa wiosenna rozpoczęła się 31 marca 1831 r. pod Wawrem od uderzenia na przednią straż VI Korpusu gen. Teodora Geismara oddziałów polskich dowodzonych przez generałów Ludwika Kickiego i Macieja Rybińskiego. Walki przeniosły się pod Dębe Wielkie, gdzie Polacy odnieśli kolejne świetne zwycięstwo. Uwieńczeniem ofensywy była zakończona sukcesem bitwa rozegrana 10 kwietnia 1831 r. pod Iganiami, gdzie dowodził gen. Ignacy Prądzyński. Ofensywa kwietniowa przyczyniła się do podniesienia morale żołnierzy i całego narodu8. Armia rosyjska została zmuszona do odwrotu. W maju w polskim sztabie opracowano projekt uderzenia na gwardie cesarskie9 dowodzone przez wielkiego księcia Michała Pawłowicza. Wódz naczelny gen. Jan Skrzynecki10 przyjął ten plan i rozkazał zgromadzić w tajemnicy przed Dybiczem w Serocku ok. 44 tys. bagnetów i szabel oraz 108 dział11. Wszystko było przygotowane na 19 maja 1831 r., jednak Skrzynecki odmówił swemu szefowi sztabu Ignacemu Prądzyńskiemu podpisania rozkazu natarcia. Ta zwłoka pozwoliła wielkiemu księciu Michałowi zorientować się w sytuacji i wydać rozkaz odwrotu, unikając tym samym konfrontacji z wojskiem polskim, która z pewnością zakończyłaby się rozgromieniem gwardii. Dopiero wtedy gen. Skrzynecki podjął się pościgu za uciekającym nieprzyjacielem. Bezskuteczny, 70-kilometrowy pościg, prowadzony w dodatku fatalnie, doprowadził jedynie do wymęczenia wojska polskiego12. Jak napisał Władysław Zajewski, wyprawa na gwardie stała się prologiem do klęski ostrołęckiej13. Dybicz 23 maja na wieść o zagrożeniu gwardii ruszył im na odsiecz. Wojska rosyjskie w liczbie 26 791 bagnetów, 10 500 szabel oraz 136 dział dotarły do Ostrołęki 26 maja po nieprzerwanym blisko 33-godzinnym marszu. Polskie dowództwo nie spodziewało się, że dojdzie do bitwy. Skrzynecki stracił głowę, zawiódł całkowicie jako wódz. Straty polskie w bitwie pod Ostrołęką wyniosły 194 oficerów, 6224 żołnierzy i podoficerów. Straty rosyjskie były podobnej wielkości: 172 oficerów, 5696 żołnierzy i podoficerów14. Ostrołęka nie była klęską jedynie w sensie militarnym, ale przede wszystkim w sensie moralnym. Armia polska utraciła wiarę w zwycięstwo oraz zaufanie do swojego dowództwa15.

Gen. Skrzynecki pod naciskiem Rządu Narodowego oraz opinii publicznej 16 czerwca 1831 r. podjął próbę rozbicia samodzielnego korpusu gen. Teodora Rüdigera (14 tys. bagnetów i 24 działa), który działał na terenie województwa lubelskiego. Wódz naczelny dowódcą wyprawy mianował nieudolnego gen. Antoniego Jankowskiego. Według planu opracowanego przez polski sztab generalny rozbicie rosyjskiego korpusu miało nastąpić w dniach 19-20 czerwca. Wysłana do tego zadania dywizja gen. Jankowskiego liczyła 17 800 bagnetów. Dowódca podzielił swój korpus, chcąc otoczyć Rüdigera pod Łysobykami. Niestety zawiodło całkowicie lewe skrzydło dowodzone przez generałów Ludwika Bukowskiego i Girolamo Ramorino. Gen. Rüdigerowi przy pomocy kawalerii udało się przerwać łączność korpusu polskiego. Lewe skrzydło zrezygnowało z natarcia na siły rosyjskie, zaatakowało jedynie prawe skrzydło dowodzone przez gen. Karola Turno. W wyniku walki Polacy stracili 11 oficerów oraz 605 żołnierzy. Dowódca wyprawy łysobyckiej, gen. A. Jankowski, 20 czerwca 1831 r. wydał rozkaz odwrotu16. Wyprawa łysobycka miała doniosłe znaczenie dla dziejów wewnętrznych powstania listopadowego. Kompromitowała sztab główny oraz wodza naczelnego, budziła wątpliwości wśród szeregowych żołnierzy co do patriotyzmu generalicji i oficerów wyższej rangi. Jednym słowem, podkopywała zaufanie wojska do własnych dowódców. Po raz pierwszy pojawiło się też słowo zdrada, początkowo rozumiane w sensie wojskowym, które jednak szybko nabrało nowego znaczenia zdrady narodowej17.

Po wyprawie łysobyckiej, która zakończyła się kompletną porażką, Skrzynecki został zmuszony do powołania Wojskowego Komitetu Rozpoznawczego, pod przewodnictwem gen. Kazimierza Małachowskiego. Zadaniem nowo utworzonego organu miało być zbadanie winy generałów Jankowskiego i Bukowskiego. Wódz naczelny obawiał się kompromitacji, gdyż zeznania Jankowskiego obciążyłyby go odpowiedzialnością za niepowodzenie wyprawy na Rüdigera. Opinia publiczna żądała ukarania sprawców niepowodzenia wyprawy łysobyckiej18. Wśród ludności warszawskiej doszło do wzrostu nastrojów niezadowolenia. Przyczyną były pogarszające się warunki ekonomiczno-bytowe mieszkańców miasta orazzaniepokojenie patriotyczne, którego przyczyną była obawa o los powstania, ponieważ przedłużająca się wojna nie przynosiła sukcesów militarnych19. Wybawieniem dla Skrzyneckiego z arcytrudnej sytuacji, w jakiej się znalazł, była denuncjacja Amancjusza Żarczyńskiego. W swoim doniesieniu oskarżył on generałów: Jana Krukowieckiego, Antoniego Jankowskiego, Józefa Hurtiga o przygotowanie spisku, którego celem miałoby być obalenie wodza naczelnego oraz wydanie stolicy Rosjanom. Skrzynecki rozkazał aresztować jedynie generałów Jankowskiego i Hurtiga. Krukowiecki cieszył się zbyt wielką popularnością wśród ludności, by Skrzynecki mógł oskarżyć go o zdradę na podstawie tak wątpliwego oskarżenia nie popartego żadnymi dowodami20. W spisek zamieszani zostali także gen. Antoni Sałacki, płk. Słupecki, protegowany Krukowieckiego, cukiernik Lessel, szambelan Fenshave oraz pani Bazanow, kochanka Hurtiga. Zdaniem Władysława Zajewskiego, Skrzynecki oraz jego współpracownicy świadomie spreparowali denuncjację, by odwrócić uwagę opinii publicznej od klęski ostrołęckiej i łysobyckiej21. W podobnym tonie wypowiadał się także uczestnik i historyk powstania listopadowego Maurycy Mochnacki, pisząc: Jak usprawiedliwić tę niespodziewaną klęskę, która bruk o pomstę wzywała? Zdradą!22. To właśnie słowo-hasło zdrada poruszyło masy ludu i doprowadziło do wydarzeń 29 czerwca 1831 r.

Manifestacje czerwcowe

W dniu 29 czerwca obchodzono podwójne święto – kościelne, upamiętniające świętych – Apostołów Piotra i Pawła oraz państwowe, czyli pamiątkę wybuchu powstania listopadowego (7 miesiąc). W tym dniu miano wykonać rozkaz aresztowania Hurtiga, Jankowskiego i innych podejrzanych o zdradę. Rankiem około godziny 9 pod domem gen. Hurtiga na ulicy Świętojerskiej zgromadził się tłum. Oskarżonego generała wyprowadzono na ulicę, gdzie rzuciła się na niego rozwścieczona ludność. Hurtiga z trudem obroniła Gwardia Narodowa. Dopiero o godzinie 11 pochód dotarł na plac Zamkowy, gdzie tłum ponownie próbował dokonać samosądu na znienawidzonym generale. Jednak z pomocą gwardzistów, Hurtiga udało się umieścić w Zamku Królewskim23. Według obliczeń Łepkowskiego, w szczytowym momencie demonstracji, czyli około południa, na placu Zamkowym mogło zgromadzić się od 8 do 10 tys. ludzi24. Tłum domagał się szybkiego i przykładnego ukarania aresztowanych. Pod Zamek przybył prezes Rządu Narodowego, Adam Czartoryski. W imieniu zgromadzonych ludzi przemówił członek Towarzystwa Patriotycznego, Józef Kozłowski, żądając:

„sądu i kary dla zdrajców ojczyzny. Lud polski jest cierpliwy i do władz udaje się po wymiar sprawiedliwości, ale biada temu, kto by go chciał znieważać. Jego gniew jest straszny, jego rozpacz okropna.„25.

Książę Czartoryski zapewnił zebranych, że w ciągu 24 godzin podejrzani zostaną postawieni przed sądem i sprawiedliwie osądzeni. Z tłumu wyłoniono 4-osobową delegację, która miała stwierdzić, czy główni oskarżeni: Hurtig, Jankowski i Bukowski przebywają w areszcie na Zamku. Dopiero po otrzymaniu potwierdzenia ze strony delegowanych ludzie powoli zaczęli się rozchodzić. Około godziny 4 po południu tłum, który jeszcze pozostał na placu Zamkowym, podążył za popularnym posłem Romanem Sołtykiem na Nowy Świat, aby złożyć hołd jego ojcu, Stanisławowi, który znany był ze swego patriotyzmu26. Tak zakończyły się manifestacje czerwcowe. Mochnacki określił je jako pierwszy sygnał nocy 15 sierpnia27.

Wieczorem po całym mieście rozplakatowano odezwy Rządu Narodowego, Wodza Naczelnego oraz Rady Municypalnej. Ukazały się one także nazajutrz w prasie. Rząd Narodowy w swojej odezwie mówił o uknutym przez Moskali spisku, którego celem był zamach na świętą sprawę odradzającej się Ojczyzny. Zapewniał, że uczyni wszystko, by wykryć zasadność denuncjacji na temat tego spisku. Przyrzekał, że w przypadku jej potwierdzenia, zbrodnia ta zostanie surowo ukarana. Na czas śledztwa rząd wezwał mieszkańców stolicy do okazania cierpliwości i spokojnego oczekiwania na jego wyniki28. Wódz naczelny gen. Jan Skrzynecki powiadamiał w swojej odezwie ludność Warszawy, że rozkazał aresztować pod zarzutem przygotowania spisku w murach stolicy generałów Hurtiga, Jankowskiego, Sałackiego, płk Słupeckiego, obywatela Karola Lessla, szambelana Fenshave oraz panią Bazanow. Zapewnił, że zbrodnia ta, zgodnie z prawem wojennym, zostanie ukarana. Wódz naczelny obiecał także, że będzie stale czuwał, by porządek i spokojność publiczna były utrzymane29. Rada Municypalna natomiast zawiadamiała wszystkich mieszkańców stolicy, że sprawą oskarżonych o spisek zajął się Rząd Narodowy. Wzywała do zaufania władzom powstańczym. Przypominała, że najważniejsze jest poszanowanie prawa, podkreślała że u Polaków pragnienie zemsty nigdy nie zagłuszy rozsądku30.

Rząd Narodowy powołał specjalną komisję do przejrzenia papierów osób oskarżonych o spisek. Natomiast gubernator Warszawy gen. Jędrzej Ruttié powołał Sąd Wojenny Nadzwyczajny, przed którym mieli odpowiadać oskarżeni o zbrodnię stanu. Prezydującym sądu został gen. Emilian Węgierski31.

Poszczególne pisma publiczne musiały ustosunkować się do wydarzeń czerwcowych. Niektóre się od tego uchylały, większość jednak oceniła manifestacje zgodnie z własną linią polityczną. „Zjednoczenie„, pismo nurtu konserwatywnego, określiło zaburzenia 29 czerwca jako wyraz patriotyzmu ludu warszawskiego, który poprzez swoje wystąpienie wyrażał obawę o los Ojczyzny. Jednocześnie pismo podkreślało przywiązanie uczestników manifestacji do praworządności. Ludność Warszawy, zdaniem ”Zjednoczenia”, respektując prawo porzuciła swoje zamiary natychmiastowego ukarania zdrajców. Gazeta odpowiedzialnością za zaistniałe wydarzenia obarczyła rząd, który zaniedbał sprawę wykrycia szpiegów, działających na rzecz Rosji32. „Polak Sumienny” pozytywnie ocenił działalność władz, które doprowadziły do aresztowania generałów zamieszanych w spisek. Pisał:

„Bóg ojców naszych nie opuścił nas, opuszczonych od całego świata. Spełzły na niczem piekielne wrogów naszych zamiary, pojmani już zdrajcy, zaprzedani służalcy Cara.”33.

Zdrajców nazywał wyrodkami, którzy zostali przekupieni przez cara Mikołaja I. Jednak za sprawą Opatrzności zostali oni oddani w ręce sprawiedliwości. Wiadomość o spisku doprowadziła do zamieszek, lud pragnął zemsty i krwi, która mogłaby zmyć hańbę zdrady. Następnie pismo wymieniło nazwiska osób aresztowanych z rozkazu naczelnego wodza. W podsumowaniu artykułu „Polak Sumienny” wzywał do ufności wobec rządu, wodza, reprezentantów narodu. Zapewnił, że ludzie, których naród postawił na swoim czele, nie dopuszczą, by ta zbrodnia nie została ukarana34.

Wobec wydarzeń czerwcowych wypowiedziały się także pisma reprezentujące poglądy umiarkowane, bądź zajmujące stanowisko neutralne. „Niepodległość. Pamiętnik Polityczny i Naukowy” uznała zamieszki czerwcowe za wskazówkę i przestrogę. Pismo podkreślało, że ogół ludu nie rozumie, tylko czuje i działa35. Dlatego też od rozsądku i zdolności przewidywania władz zależy zapobieganie takim sytuacjom. To władze powinny zadecydować, czy lepiej pozwolić, aby chwilową niedogodność cierpiałyby pojedyncze osoby, czy też rozdrażniać namiętność ludu, która mogłaby doprowadzić do katastrofy. Zdaniem gazety, gdyby wódz naczelny zamiast wyznaczenia Komisji od razu wyznaczył sąd wojenny, nie doszłoby do rozruchów na taką skalę, gdyż opinia publiczna byłaby zaspokojona i wiadomość o spisku nie wywołałaby takich reperkusji. „Niepodległość” ostrzegała:

„Lud nasz jest łagodny i cierpliwy, ale prędko zapala się na widok krwi przelanej, i kto wie ile ofiar byłoby padło za pierwszą ofiarą rozjątrzonych umysłów.”36.

Pismo wzywało rząd, by raz na zawsze wyrzekł się półśrodków, działał zdecydowanie. Natomiast podporządkowane mu władze winny w swoich działaniach wykazywać większą przezorność, by nigdy nie doszło ponownie do takich rozruchów, jakie miały miejsce 29 czerwca37. „Dziennik Powszechny Krajowy” ograniczył się jedynie do przedstawienia przebiegu wydarzeń w dniu 29 czerwca. Podkreślał, że odezwy wydane przez Rząd Narodowy i naczelnego wodza przyczyniły się do uspokojenia sytuacji38. Podobnie uczynił popularny „Kurier Warszawski”, który w pewnym stopniu sympatyzował ze stanowiskiem rozwścieczonego tłumu. W swoim opisie manifestacji czerwcowych przytoczył zdanie, które krążyło wśród zebranych pod mieszkaniem gen. Hurtiga:

„gdy nasi waleczni bracia krew przelewają, gdy my wszystko oddajem dla ojczyzny, są przecież zdrajcy! Przekleństwo im całego narodu!”39.

Obrazowało ono nastroje zgromadzonych na ulicy Świętojerskiej ludzi. „Gazeta Warszawska” zrelacjonowała przebieg manifestacji, ze szczególnym naciskiem eksponując obietnice prezesa rządu, Adama Czartoryskiego. Dokładnie przedstawiła plan spiskowców, jaki wynikał ze złożonej denuncjacji. Pismo nie brało na siebie odpowiedzialności za prawdziwość tego doniesienia40. „Kurier Polski” szerzej rozwodził się nad spiskiem pisząc, że był to zamach przygotowany przez Moskali, którzy nawiązali w stolicy kontakt z podłymi służalcami zeszłego rządu i niektórymi jeńcami – Rosjanami. Ich celem miało być wzniecenie w stolicy buntu na rzecz Rosji, który następnie miał się rozprzestrzenić na cały kraj. Gazeta doszła do wniosku, że należało się tego spodziewać, gdyż car Mikołaj I i rząd rosyjski w swoim działaniu zawsze posługiwali się zdradą i podstępem. W dalszej części artykułu następował opis wydarzeń 29 czerwca. Wieczorem tego dnia – jak donosił „Kurier Polski„ – wszystko się uspokoiło, gdyż ludność powierzyła los aresztowanych w ręce sejmu, rządu i wodza. Gazeta zapewniała czytelników, że duch publiczny jest dobry, wszędzie panuje największy porządek, sytuacja została opanowana. Kurier usiłował przestawić to tak, aby czytelnik odniósł wrażenie, że to sama ludność się uspokoiła i nie planowała żadnych gwałtowniejszych wystąpień. Jednak przeczyły temu kolejne zdania artykułu, gdyż pismo donosiło, że Gwardia Narodowa stanęła pod bronią, wszędzie zwiększono warty, przez całą noc ulice Warszawy były pilnowane przez nocne patrole, zamknięto także rogatki miasta dla wyjeżdżających. ”Kurier Polski” informował także o ustanowieniu specjalnej komisji, której zadaniem miało być przejrzenie papierów zabranych aresztowanym41.

Co najbardziej zaskakujące, naczelne pismo reprezentujące poglądy radykalno-patriotyczne, wobec wydarzeń czerwcowych zajęło stanowisko w pewnym stopniu umiarkowane. „Nowa Polska” podkreślała, że lud żądał sprawiedliwości. Gazeta doszła do wniosku, że spisek musiał być niezwykle rozgałęziony. Domagała się dla zdrajców nadzwyczajnego sądu wojennego. Pisała, że lud czeka jedynie na wyrok, gdyżSpiskowi już są skazani, potępieni przez opinią, nikt na ich obronę nie śmie podnieść głosu42. „Nowa Polska” zapewniła, że zdrajcy poniosą śmierć43. Najbardziej skrajne stanowisko wobec zamieszek czerwcowych zajęła „Gazeta Polska” atakując całą dotychczasową politykę władz powstańczych:

„Ufność! umiarkowanie! krzyczeli od pierwszych dni rewolucji ludzie zimni, głupcy i stronnicy moskiewscy. Biada temu była, kto się poważył myślić rewolucyjnie. – Precz z ufnością! precz z umiarkowaniem! a miejsce tych czczych deklamacji niech zajmuje mądra nieufność i sprawiedliwość surowa!”44.

Umiarkowanie, zdaniem gazety, od 29 czerwca należało utożsamiać z moskwityzmem, działaniem na rzecz Rosji, a więc ze zdradą. Pismo wzywało do działań stanowczych, do kary dla zbrodniarzy. Pisząc o rozruchach sympatyzowało się ze stanowiskiem ludu, jego gniewem sprawiedliwym. Podkreślało, że lud nadal ufa swoim władzom, ale domaga się otwarcie respektowania swoich żądań45.

We wszystkich pismach mimo pewnych akcentów krytycznych w stosunku do władz, podkreślano, że nadal mają one zaufanie narodu. Muszą jedynie działać zdecydowanie. Na łamach prasy przekonywano społeczeństwo, że sytuacja została opanowana i spokój panuje na ulicach. Jedynie pisma reprezentujące poglądy patriotyczno – radykalne żądały najwyższych kar na zdrajców i szpiegów, łącznie z karą śmierci.

Samosądy 15 sierpnia 1831 r. i ostatnie dni powstania

Władze bały się podjąć ostateczną decyzję w procesie Jankowskiego i innych oskarżonych o zdradę. Mogły ogłosić, że spisek nigdy nie istniał, w tym przypadku odpowiedzialność za dotychczasowe klęski spadłaby wyłącznie na najwyższe dowództwo. Gdyby jednak potwierdziły, że planowano tajemny zamach na świętą sprawę powstania, wtedy nikt nie byłby w stanie udowodnić winy oskarżonych ze względu na brak dowodów. W tej sytuacji rząd i Sąd Wojenny Nadzwyczajny wybrały trzecie wyjście, najgorsze z możliwych – zwłokę. Obwinionych o zdradę nie postawiono przed sądem, jednocześnie nie zwolniono ich z aresztu oraz nie oczyszczono z zarzutu zbrodni stanu46. Ta decyzja władz doprowadziła do spotęgowania wśród ludności stolicy nastrojów niezadowolenia i stałego rozdrażnienia, które mogły wybuchnąć w każdej chwili47.

Na eskalację niezadowolenia ludu warszawskiego miał wpływ cały szereg czynników. Przede wszystkim były to niepowodzenia na froncie oraz przekroczenie przez armię rosyjską pod wodzą feldmarszałka Iwana Paskiewicza48 Wisły w pobliżu granicy pruskiej w dniach 17-18 lipca, co oznaczało okrążenie Warszawy od zachodu49. 8 sierpnia zapadł wyrok Sądu Wojennego Nadzwyczajnego w sprawie gen. Jankowskiego. Sąd stwierdził, że wobec braku dowodów nie może ustalić stopnia winy aresztowanego generała. Zadecydował więc, że Jankowski zostanie jedynie czasowo zwolniony od zarzutu przynależności do spisku. Przekazano go więc sądowi wojennemu armii, wobec którego miał złożyć wyjaśnienia w sprawie wyprawy na Rüdigera. Jednocześnie Jankowski miał nadal pozostawać w areszcie, aż do czasu rozstrzygnięcia losu pozostałych wspólników. Decyzja sądu wywołała głębokie oburzenie w Warszawie50. 10 sierpnia ukazała się broszura Towarzystwa Patriotycznego, w której klub w formie 58 pytań stawianych sejmowi i rządowi poddał krytyce kierownictwo oraz jego koncepcję prowadzenia powstania. 11 sierpnia sejm odebrał gen. Skrzyneckiemu naczelne dowództwo nad wojskiem51. Wszystko to padało na podatny grunt, prowadząc do wzrostu oburzenia mieszkańców stolicy. Najważniejszą przyczyną wydarzeń 15 sierpnia był patriotyczny niepokój o losy zdradzanego powstania:

„Z niepokoju, ale też z patriotycznej woli i troski rodziła się coraz gorętsza chęć przezwyciężenia lęku, zabicia go przez podcięcie przyczyn jego powstania. Celem narastającego ruchu musiało być doprowadzenie do zmian mogących pchnąć insurekcję na nowe tory i uratować ją, odwrócić zły los i przynieść zwycięstwo.”52.

15 sierpnia o godzinie 5 po południu rozpoczęły się obrady Towarzystwa Patriotycznego, na których zapadły decyzje o wystąpieniu z żądaniem usunięcia Skrzyneckiego z wojska oraz o wyplenieniu szpiegostwa i zdrady we własnych szeregach. Wyłoniono deputację składającą się z 4 osób (Jan Czyński, Ignacy Płużański, Aleksander Pułaski, Nikodem Boski), która miała przedstawić postulaty Towarzystwa Rządowi Narodowemu. W otoczeniu tłumu liczącego blisko 3 tys. osób delegacja udała się do pałacu Namiestnikowskiego53. Prezes rządu, ks. Adam Czartoryski, zapewnił wysłanników, że władza panuje nad sytuacją oraz prowadzi politykę zgodną z wolą i interesami narodu. Obiecał, że rząd rozważy żądania klubu54. Delegacja po powrocie na plac Zamkowy wezwała zgromadzonych ludzi do zachowania spokoju i rozejścia się. Jednak to nie poskutkowało, tłum zaczął się zwiększać. Nastroje stawały się coraz bardziej napięte. Wśród manifestantów rozlegały się okrzyki wzywające do ukarania zdrajców i szpiegów. Domagano się wydania Jankowskiego oraz innych przetrzymywanych na Zamku. Tłum liczący w tym momencie (godzina 10 w nocy) od 5 do 6 tys. ludzi usiłował sforsować Bramę Grodzką. Zamku strzegł oddział liczący 200 gwardzistów. Na pomoc strażnikom strzegącym wejścia przybył 1 batalion 18 pułku piechoty liniowej. Gdy gwardziści otworzyli drzwi, by wpuścić żołnierzy, zgromadzony tłum skorzystał z okazji i wmieszał się w szeregi wojska. Z okrzykiem Śmierć zdrajcom! rozpoczął przeszukiwanie Zamku. Więźniów Jankowskiego, Sałackiego, Hurtiga, Bukowskiego, Fenshave, panią Bazanow i innych powieszono na latarniach55. Po dokonaniu egzekucji na placu Zamkowym tłum rozdzielił się, część ludzi udała się na wolskie rogatki z okrzykiem Wieszać szpiegów! Po drodze wdarto się do mieszkania Lessla, jego samego jednak nie znaleziono. Do rogatek wolskich dotarło około 600 ludzi. Ich celem był Dom Przytułku i Pracy, gdzie przetrzymywano oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Rosji oraz dawnych agentów tajnej policji, funkcjonującej w Królestwie Polskim przed wybuchem powstania listopadowego. Ogółem zginęło tam 19 osób, zaś kolejne13 odniosło rany. Po zakończeniu samosądów na rogatkach wolskich tłum rozdzielił się znowu na dwie grupy. Pierwsza udała się do klasztoru franciszkańskiego, gdzie około 2 w nocy wywleczono z cel i powieszono Birnbauma, dawnego agenta tajnej policji oraz kozaka Dietkę, jeńca rosyjskiego znanego z okrucieństwa. O 3 nad ranem druga grupa wtargnęła do Domu Inkwizycyjnego (Prochownia), gdzie dokonano samosądu na byłych agentach tajnej policji Petrykowskim, Łubie i Balonie. Godzinę później zaatakowano klasztor dominikański, w którym przebywał Jan Hankiewicz56. Powieszono go na latarni na ulicy Długiej przed gmachem Komisji Sprawiedliwości, w której urzędował przed powstaniem57. Ostatnie egzekucje odbyły się 16 sierpnia. Około 12 w południe powieszono jeńca rosyjskiego barona Kettlera, natomiast około 5 po południu dokonano mordu na Janie Kaweckim, byłym kuratorze szkół kaliskich. Próbował on uciec z miasta przebrany za kobietę, został jednak rozpoznany. Rozwścieczony tłum wyrwał go z rąk eskortujących żołnierzy i powiesił na ulicy Freta58. Ogółem podczas krwawych zajść w nocy z 15 na 16 sierpnia zginęły 34 osoby, zaś 14 zostało rannych59. W czasie rozruchów sierpniowych lud dokonywał samosądów na symbolach niegodziwości dawnego reżimu i zdrady we własnych szeregach60. Swoją wściekłość oraz gorycz mieszkańcy stolicy wyładowali poprzez fizyczne unicestwienie zdrajców i szpiegów. Wydarzenia 15 sierpnia miały charakter spontaniczny, nikt nimi nie kierował. Tym, co jednoczyło manifestantów, było hasło zdrada. Jak zauważył Tadeusz Łepkowski, pobudzało ono do działania, było nośnikiem gniewu ludu oraz szlachetnego okrucieństwa61.

Już 16 sierpnia po wydarzeniach krwawej nocy ukazały się w prasie warszawskiej artykuły na temat zajść poprzedniego dnia. „Kurier Polski” podawał przyczyny, które pchnęły lud do zamanifestowania swojego niezadowolenia. Były nimi klęski militarne, lekceważenie opinii publicznej, a przede wszystkim niezdecydowanie władz w kwestii szpiegów i zdrajców. Potem gazeta przedstawiła przebieg wydarzeń, podkreślając, że nigdzie nie doszło do rabunków, zamachu na własność prywatną62. Kurier zapewniał, że nie dojdzie ponownie do rozruchów, gdyż mieszkańcy Warszawy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, kiedy to wojska rosyjskie zbliżają się do miasta. Wzywał lud, by zwrócił swój gniew przeciwko nieprzyjaciołom zagrażającym ojczyźnie. Przypominał, że to

„Co dziś zdziałaliśmy i zdziałamy, surowo osądzi potomność, wnuki wnuków naszych, imiona nasze oddadzą uwielbieniu następców, albo ze łzami, i w smutnej niedoli, wołać będą na naszych grobowcach: ojczyzny! ojczyzny!!! co żeście z nią zrobili!!!”63.

Wskazywał, że lud pragnie działać, ratować powstanie, potrzeba jedynie go poprowadzić. Dla ratowania rewolucji trzeba użyć nadzwyczajnych środków, nie lękać się wielkich wizji, które powinno się szybko wprowadzać w czyn64. „Gazeta Warszawska” ograniczyła się do krótkiego komentarza na temat zajść, stwierdzając, że odpowiedzialność za nie spoczywa na władzy. Zlekceważyła ona żądanie narodu, który domagał się sprawiedliwości, sądu i kary na zdrajców i szpiegów65. Natomiast „Kurier Warszawski” podkreślał, że sytuacja została opanowana, gdyż wszyscy obywatele spokojnie wykonują swoje obowiązki, pokładając zaufanie w Bogu, który nie opuści ich w momencie tak trudnym dla ojczyzny66. Dość szeroko na temat wydarzeń sierpniowych pisał „Merkury„. Pismo doszło do wniosku, że rozruchy 15 sierpnia były spełnieniem tego, czego sumienie narodu domagało się od rządu. „Merkury„ pisał, że zarówno lud jak i wojsko dopominało się kary na zdrajców. Działania rządu, który odwlekał wydanie decyzji w tej sprawie, przyczyniało się jedynie do spotęgowania nastrojów niezadowolenia oraz pragnienia zemsty. To wszystko było przyczyną, dla której lud znalazł się pod Zamkiem tego dnia. Lud, który tak długo był zwodzony, sam w końcu wymierzył sobie sprawiedliwość. Na zakończenie gazeta zapewniła, że w dzień po wydarzeniach 15 sierpnia na ulicach panuje całkowity spokój. Jednak obawy przed powtórzeniem się zaburzeń musiały być silne, gdyż ”Merkury” zaraz po swoich zapewnieniach o opanowaniu sytuacji dodawał, że na niektórych ulicach nadal przechodzą patrole dla utrzymania porządku67. „Dziennik Powszechny Krajowy” jako komentarz do wydarzeń 15 sierpnia zamieścił artykuł Maurycego Mochnackiego. Zdaniem tego ostatniego, noc sierpniowa doprowadziła do utworzenia wielkiej siły rewolucyjnej w narodzie. Mochnacki stawiał postulaty zrewolucjonizowania Rządu Narodowego, sejmu oraz Towarzystwa Patriotycznego. Niebezpieczeństwo widział nie w akcie zemsty ludu, ale w tym, że jeśli ludzie będący u władzy nie nadadzą jej właściwego kierunku, ulica może żądać nowych ofiar. Zdaniem Mochnackiego prawa zemsta była taką, która przyczyni się do odrodzenia politycznego powstania68. Polemikę z artykułem Mochnackiego podjęła najważniejsza gazeta nurtu konserwatywnego, „Zjednoczenie”. Pismo to zajęło własne stanowisko wobec wydarzeń 15 sierpnia. Odpowiedzialnością za wypadki obarczyło rząd, który nie zdecydował się na rozwiązanie kwestii byłych tajnych agentów oraz przychylnych Moskwie (zamieszanych w spisek). Słaby rząd nie potrafił podjąć także decyzji o odsunięciu gen. Skrzyneckiego od dowództwa. „Zjednoczenie” przypominało, że

„Rząd wolnego narodu, jest to extrakt jego rozumu, jego władzy, jego oświeconej woli, on wszystkiemu nadawać początek, on wszystkie zmiany ożywiać, wszystkie rozsądne żądania wyprzedzać powinien.”69.

Niestety, Rząd Narodowy nie spełniał tych warunków. Złożony z pięciu członków, nie mógł kierować się jedną wolą. W momencie, kiedy odsunął gen. Skrzyneckiego od naczelnego dowództwa, utracił władzę, wszelkie znaczenie moralne. Rząd ten nigdy nie tłumaczył się przed ludnością ze swoich działań. Dlatego też lud nie znał rzeczywistej winy osób aresztowanych 29 czerwca i sądził, że skoro zostali uwięzieni, to musieli być winnymi zarzucanych im przestępstw. Oczekiwano więc kary, której jednak zabrakło. To doprowadziło do zamieszek, które splamiły krwią jeśli nie niewinną, to z pewnością ludzi nie osądzonych - szlachetne powstanie. Dlatego dla utrzymania porządku i błogosławieństwa świętej sprawy naszej naród musi powierzyć całą władzę jednemu człowiekowi. Tym człowiekiem miał być gen. Jan Krukowiecki. Następnie „Zjednoczenie„ zaatakowało Maurycego Mochnackiego za jego artykuł zamieszczony na łamach „Dziennika Powszechnego Krajowego„. Zdaniem pisma, siła rewolucyjna, tak wielbiona przez Mochnackiego, powstała przez chwilowy brak władzy, kiedy rząd był bezsilny, a wypadkami kierowali przypadkowi przywódcy zaburzeń. Nową siłę, która poprowadzi naród, miał uosabiać – według ”Zjednoczenia” - nowy naczelnik rządu. Pismo sprzeciwiło się także postulatom zrewolucjonizowania władz. Jedynym środkiem uratowania powstania było, zdaniem redakcji, powierzenie losu całego narodu w ręce jednego człowieka – Krukowieckiego. Na koniec pismo oskarżyło Towarzystwo Patriotyczne o spowodowanie rozruchów 15 sierpnia70. „Polak Sumienny„ sprzeciwił się opinii ”Zjednoczenia” i stwierdził, że rozruchy 15 sierpnia nie były dziełem Towarzystwa Patriotycznego, lecz spontanicznym wystąpieniem obywateli stolicy, którzy obawiali się o los powstania. Później przedstawił przebieg wydarzeń wyraźnie podkreślając, że czynnikiem, który kierował wypadkami, było pragnienie zemsty71. Inne pismo konserwatywne, „Orzeł Biały i Pogoń”, wypadkom 15 sierpnia poświęciło dwa artykuły. W pierwszym przedstawiło przebieg wydarzeń. Podkreślało, że nie dopuszczano się gwałtów i rabunków na niewinnych ludziach, śmierć ponieśli jedynie zdrajcy i szpiedzy, którzy w oczach opinii publicznej zostali już skazani. Pismo wychwalało szlachetność i godność ludu polskiego, których dowiódł swoim postępowaniem. Jednocześnie stanowczo zaznaczało, że samego czynu, dokonania samosądów, nie może pochwalać. Wyrażało żal, że zdrajcy i szpiedzy nie ponieśli sprawiedliwej kary na mocy wyroków sądowych72. W drugim artykule redakcja pisała o przyczynach rozruchów, zastanawiała się, czy celowe byłoby zatrzymanie sprawców zaburzeń i postawienie ich przed sądem. Doszła jednak do wniosku, że opinia publiczna byłaby temu przeciwna i stanęłaby w obronie obwinionych. „Orzeł Biały i Pogoń” sprzeciwił się ujawnieniu przywódców wydarzeń 15 sierpnia, gdyż nie sądził, by w swoim postępowaniu kierowali się brakiem patriotyzmu czy pragnieniem szkodzenia powstaniu. Wzywał by tajemnica i ciemność nocy wiecznie zakrywa całą szkaradę popełnionych bezpraw, niechaj ich pamięć, jeżeli można, zaginie73.

„Nowa Polska”, pismo reprezentujące poglądy radykalno-patriotyczne uważało, że noc 15 sierpnia jest ostrzeżeniem. Gazeta podkreślała, że od momentu wybuchu rewolucji 29 listopada 1830 r. opinia publiczna żądała ukarania szpiegów zeszłego rządu oraz członków komitetów śledczych. Jednak ludzie umiarkowani sprzeciwili się temu, mówiąc że rewolucja jest szlachetna, a to wymaga od niej wielkoduszności. Jednocześnie powszechnie utrzymywano, że kodeks karny nie zawiera artykułów odnoszących się do szpiegów, zatem ich zbrodnie nie mogą być karane przez sądy. Wszystko to przyczyniało się do rozdrażnienia opinii publicznej, gdyż uczestnicy powstania poświęcali swój majątek, życie dla ojczyzny. Tymczasem ludzie stojący na czele rewolucji dopuścili do tego, że wojska rosyjskie zaczęły zbliżać się do Warszawy. Dlaczego do tego dopuścili? „Nowa Polska” odpowiada, że pragną oniukładami zniweczyć nasze prawo niepodległości, naszą rewolucję, lud Polski okryć bezcześcią74. Na wezwanie do działania przywódcy powstania odpowiadali, że działają zgodnie z góry wyznaczonym planem. Zatem planem, jak ironicznie pisała „Nowa Polska”, były ochrona zdrajców, klęski wojenne, dopuszczenie wojsk Paskiewicza pod Warszawę oraz w przyszłości oddanie mu stolicy. Pismo podkreślało, że zwłoka w karaniu szpiegów wzburzyła ludność. Dlatego szukała ona sprawiedliwości na własną rękę, zdając sobie sprawę z tego, że ojczyzna stoi nad przepaścią. Całą odpowiedzialnością za wypadki nocy 15 sierpnia pismo obarczyło nieudolną władzę. Wyrażało żal, że zdrajcy i szpiedzy nie zginęli na mocy wyroków sądowych,

„lecz kiedy prawa chcą milczeć, kiedy wpływ kontrrewolucyjnego stronnictwa, wymiar sprawiedliwości cofa, kiedy przywiedzieni do ostatnich niebezpieczeństw, widzimy uśmiechających się śmiertelnych naszych nieprzyjaciół – przykro jest wybuchnieniom ludu wymierzać sąd surowy, wyrzekać na nich potępienie.”75.

Po nocy 15 sierpnia wszyscy winni zdać sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znalazło się powstanie. Zdaniem pisma należało raczej zginąć niż sprzeniewierzyć się zasadom rewolucji. Polacy powinni wybrać raczej szlachetny upadek niż spodlenie narodu - niewolę. „Nowa Polska„, podobnie jak inne gazety podkreślała, że w noc sierpniową zginęli jedynie zdrajcy, lud wymierzał sprawiedliwość tym, którzy w jego oczach zostali już skazani. Z tego powodu pismo wyrażało nadzieję, że wypadki 15 sierpnia zostaną na zawsze pokryte milczeniem. ”Nowa Polska” nie twierdziła, że prawo do tego upoważnia, ale podkreślała, że lepiej nie burzyć tego chwilowego spokoju, gdyż raz jeszcze podrażniona opinia publiczna mogłaby wybuchnąć z nową siłą. Działań tłumu tej nocy nie można pochwalać, ale też nie można potępić. Pismo podkreślało, że by zapobiec podobnym wypadkom, władze powinny sprawiedliwie ukarać wszystkich żyjących jeszcze zdrajców mocą prawa76.

„Gazeta Polska” wypadkom 15 sierpnia poświęciła dwa artykuły. W pierwszym podkreślała, że to rozpacz oraz troska o przyszłość powstania pchnęła lud do samosądów, ponieważ władze nie odpowiadały na jego żądania ukarania zbrodniarzy zeszłego rządu oraz tych, którzy po 29 listopada zabijali świętą sprawę. Pismo podkreślało, że lud polski swoim postępowaniem powinien być wzorem dla całego świata. Jego wielkość przejawia się w umiłowaniu ojczyzny i w tym, że nawet w zemście potrafi zachować godność ludu, któremu przeznaczona jest wspaniała przyszłość77. W drugim artykule, będącym pochwałą społeczeństwa warszawskiego, „Gazeta Polska” ponownie podkreślała, że wydarzenia 15 sierpnia wynikały ze zlekceważenia żądań oraz uczuć narodu. Nawet podczas samosądów lud Warszawski okazał się wielkim, potężnym i wspaniałym!78. Zdaniem pisma, 15 sierpnia nie był aktem zemsty, lecz aktem sprawiedliwości, której domagał się honor Narodu oraz bezpieczeństwo publiczne. Wypadki sierpniowe powinny stać się ostrzeżeniem dla rządu, aby nie lekceważył uczuć i opinii narodu. Działania rządu, który zwlekał z wydaniem decyzji w sprawie aresztowanych, doprowadziły do rozruchów. Pismo przestrzegało, że choć opanowano sytuację, nikt nie wie co może się wydarzyć, gdy lud wystąpi po raz trzeci. Czy w tym przypadku nie przekroczyłby granic umiarkowania? Wtedy nawet osoby stojące na czele powstania nie mogłyby czuć się bezpieczne, gdyby w swoim działaniu kierowały się zasadami sprzecznymi z duchem czasu i Narodu. Pismo wzywało reprezentantów narodu, członków rządu i wszystkich obywateli, by zjednoczyli się w celu oswobodzenia kraju

„jednością zdania, jednością dążenia do tego wielkiego celu jaki sobie powstały w dniu 29 listopada r. z. Naród zamierzył, jaki Sejm uznający rewolucją i oddalenie mściwego rodu Gottorpów od tronu uświęcił, ratujcie zagrożoną ojczyznę i stawcie ją na stopniu niepodległości, która jej odwiecznie przynależy!”79.

„Gazeta Polska” stanowczo odrzucała jakąkolwiek myśl o układach z nieprzyjacielem. Przestrzegała, że naród pchnięty do ostateczności może krwawo ukarać tych wszystkich, którzy dążą do poddania się, kapitulacji, w celu ratowania własnych majątków, przedkładając swoje dobro nad dobro ojczyzny80.

W czasie samosądów zginęli agenci tajnych policji, Żydzi - szpiedzy, jeńcy wojenni, zdrajcy. Wszyscy oni zostali zaliczeni do jednej kategorii zdrajców narodu, osób, które działają na szkodę powstania. Pisma nurtu konserwatywnego wyrażały spóźniony żal, że wszyscy oni ponieśli śmierć nie w wyniku wyroku sądowego, lecz na skutek samowoli ludu. Zdawały się zapominać, że sądy wcześniej odmówiły wyrokowania w sprawie szpiegów. Uznawały się za niekompetentne. Dlatego właśnie lud zdecydował się sam wymierzyć sprawiedliwość. Powszechnie odpowiedzialnością za wypadki obarczono nieudolny rząd. Pisma konserwatywne krytykowały władze nie dlatego, że nie podjęły żadnej decyzji w sprawie szpiegów, ale za to, że nie potrafiły utrzymać porządku w mieście. Celem krytyki rządu było przygotowanie społeczeństwa na przejęcie dyktatury przez gen. Jana Krukowieckiego. Szczególnie gorliwą akcję propagandową na tym polu rozwinęło „Zjednoczenie„. Jedynym pismem, które zdecydowanie pochwaliło wydarzenia 15 sierpnia, była ”Gazeta Polska”. Uważała je za akt dziejowej sprawiedliwości.

16 sierpnia odezwę do mieszkańców stolicy ogłosił Rząd Narodowy. Zaczynała się ona od słów: Minęła mordercza noc, zajaśniał dzień rozwagi, mogący objawić prawdę i uśmierzyć rozdrażnione uczucia81. Rząd nie odważył się otwarcie potępić wydarzeń 15 sierpnia. Poprzez to zdanie wyrażał nadzieję, że to, co się wydarzyło, już się nie powtórzy, odejdzie w pewnym sensie w zapomnienie, bowiem nastał nowy dzień, w którym prawo zatriumfuje. Rząd wyrażał żal, że ofiary nocnych wydarzeń zginęły nie na mocy wyroku sądowego, lecz na skutek zemsty ludu. Podkreślał, że wystąpienia 15 sierpnia wynikały z braku zaufania do najwyższych władz. Przestrzegał, że zamieszki w stolicy mogą źle odbić się na morale żołnierzy stacjonujących pod Warszawą. Dlatego wzywał mieszkańców miasta do zachowania spokoju, gdyż Sprawa nasza na męstwie, wytrwałości i zgodzie polega82. Krukowieckiemu jako gubernatorowi stolicy83 powierzono zadanie zapewnienia bezpieczeństwa w mieście. Rząd wezwał ludność do zaufania gubernatorowi i udzielania mu wszelkiej pomocy84. Odezwa ta sprowokowała „Nową Polskę” do udzielenia na nią odpowiedzi. Pismo twierdziło, że wbrew temu, co pisze w odezwie, rząd nadal posiada zaufanie społeczeństwa. Zdaniem gazety, lud był gotowy poprzeć wszystkie działania rządu, jeśli tylko zacznie on działać rewolucyjnie oraz ukarze każdego, kto by planował zniszczyć powstanie, ponieważ minął czas półśrodków, jesteśmy zostawieni sami sobie85. Dlatego, zamiast oglądać się na pomoc z zagranicy, sami Polacy powinni uczynić wszystko, aby ocalić rewolucję86.

W dniu wydania cytowanej odezwy rząd podał się do dymisji, swoją decyzję uzasadniając utratą zaufania narodu. 17 sierpnia władzę powierzono Prezesowi Rady Ministrów, którym został gen. Jan Krukowiecki87. Niemal natychmiast po objęciu nowego urzędu ogłosił on odezwę, w której stanowczo potępił samosądy, nazywając je zwykłymi morderstwami, dokonanymi rzekomo w imieniu ludu polskiego i ojczyzny. Krukowiecki podkreślał, że społeczeństwo polskie nigdy nie pochwali bezprawia, gdyżNieba, nie piekło chce mieć sprzymierzeńcem swojej sprawy88. Polacy przysięgli zginąć lub zwyciężyć dla ojczyzny, ale jeśli mają polec, nie dopuszczą by zbrodnie plamiły mogiłę narodową oraz świętą sprawę powstania. Prezes rządu zapewnił, że wszyscy sprawcy krwawej nocy zostaną ukarani89. Przypominał, że w powstaniu kościuszkowskim miały miejsce podobne wydarzenia90, jednak naczelnik – Tadeusz Kościuszko ukarał winnych. Krukowiecki zapewnił, że on także potrafi działać szybko i bezwzględnie wobec zbrodniarzy i burzycieli, ponieważ są oni rzeczywistymi sprzymierzeńcami nieprzyjaciela91. 20 sierpnia prezes rządu ogłosił drugą odezwę, w której wskazał na Rosjan jako na rzeczywistych inspiratorów 15 sierpnia. Mieli oni działać w porozumieniu z pewną klasą ludzi w stolicy. Wynikał z tego wniosek, że wszyscy przywódcy zamieszek są zdrajcami ojczyzny, którzy mają zostać natychmiast ukarani. Pismo kończyło się wezwaniem skierowanym do ludu warszawskiego, by zaufał nowemu naczelnikowi powstania oraz by swój gniew skierował na wroga zewnętrznego92.

Krukowiecki swoje słowa potwierdził czynem. Wydał 18 sierpnia rozkaz aresztowania kilkunastuprzywódców zamieszek. Tego samego dnia zdelegalizowano Towarzystwo Patriotyczne93. Wśród aresztowanych znaleźli się najważniejsi działacze klubu: Kazimierz Pułaski, Ignacy Szynglarski, Jan Czyński, Ignacy Płużański i inni94. Sprawą oskarżonych miał się zająć Sąd Wojenny Nadzwyczajny z przewodniczącym gen. Michałem Mycielskim95. Sędziowie wobec braku dowodów musieli ich uniewinnić. Członków Towarzystwa Patriotycznego wypuszczono na wolność. Sąd nie okazał się jednak tak łaskawy dla zwykłych uczestników samosądów 15 sierpnia. Pięciu zostało skazanych na śmierć. Byli to: Tomasz Wolski, żołnierz zwolniony z wojska, Józef Czarnecki, szynkarz, Wincenty Dragoński, służący oficerski, Stanisław Sikorski, oficer bezsłużbowiec oraz Teofila Kościałkowska, właścicielka kawiarni. Trzech mężczyzn rozstrzelano publicznie 22 sierpnia na placu Zamkowym, natomiast czwartego Wolskiego, na Nowym Świecie. Kościałkowskiej jako kobiecie zamieniono karę śmierci na trzy lata ciężkiego więzienia96.

Zakończenie

Władze powstańcze zbyt długo zwlekały z wydaniem ostatecznej decyzji w sprawie szpiegów oraz zdrajców. Wszystko to potęgowało niezadowolenie ludu warszawskiego, które swój wyraz znalazło w manifestacjach czerwcowych. Prasa nie potępiła ich, oceniano je jako patriotyczne wystąpienie ludności, wyrażające jej obawę o los powstania. Pisma żądały od rządu stanowczości i dynamizmu w działaniu. Podkreślały, że lud pragnie jedynie sprawiedliwości, czyli sądu i kary na zdrajców i szpiegów. Władze złożyły wiele obietnic bez pokrycia, by uspokoić rozwścieczony tłum. Mimo tego, działania ludzi stających na czele rządu nadal cechował brak zdecydowania. Zwlekali z wydaniem ostatecznej decyzji w sprawie byłych tajnych agentów oraz zdrajców. Lud warszawski wobec braku respektowania jego żądań wystąpił po raz drugi. Opinia publiczna żądała krwi, gdyż tylko ona mogła zmyć hańbę zdrady. Przyczyną rozruchów 15 sierpnia, zdaniem Maurycego Mochnackiego, był fakt, iż

„Rewolucja w Warszawie bez szubienicy dla szpiegów moskiewskich, bez rusztowania dla narzędzi obcego despotyzmu jest rzeczą dla pewnej klasy mieszkańców tego miasta niesłychaną, niepojętą.”97.

W noc sierpniową podczas samosądów zginęli zdrajcy i szpiedzy. Lud sam wymierzył sprawiedliwość, której tak długo mu odmawiano. Samosądy były wynikiem lęku o los upadającego powstania. Szukano winnych klęsk, lud musiał znaleźć kozła ofiarnego, na którym spoczęła by cała odpowiedzialność na wszystkie niepowodzenia, jakie spotykały ojczyznę. Tą ofiarą musiał być zdrajca oraz szpieg – narzędzie obcego despotyzmu. Wszystkie pisma publiczne winą za rozruchy sierpniowe obarczyły nieudolny rząd. Żadna gazeta nie potępiła otwarcie samosądów. Podkreślano, że w mieście panuje już spokój, zamieszki zostały opanowane. Wzywano lud, by swój gniew skierował przeciwko nieprzyjacielowi zbliżającemu się do stolicy. Pisząc o wydarzeniach 15 sierpnia podkreślano, że zginęli ci, którzy zostali już skazani przez sąd Narodu. Wyrażano jedynie żal, że zdrajcy i szpiedzy nie zginęli na mocy prawomocnych wyroków sądowych. W powszechnym odczuciu społecznym 15 sierpnia był aktem dziejowej sprawiedliwości.

Manifestacje czerwcowe i samosądy 15 sierpnia były wyrazem poglądów i nastrojów społeczeństwa. Dlatego też żadna redakcja nie odważyła się otwarcie ich potępić. Byłoby to równoznaczne z przeciwstawieniem się całej zbiorowości, która uważała to co się wydarzyło za słuszne i sprawiedliwe. Obawiano się ponownego wystąpienia tłumu, podczas którego ofiarami mogłyby stać się zespoły redakcyjne, które także zostałyby oskarżone o zdradę w przypadku, gdyby stanęły w obronie szpiegów isłużalców cara. W noc sierpniową zginęli ci wszyscy, którzy już zostali skazani przed ludowym trybunałem. W pewnym sensie samosądy rozładowały napiętą atmosferę w mieście. Oczyszczenie własnych szeregów ze zdrajców miało być przygotowaniem na odparcie nieprzyjacielskich wojsk, które zbliżały się do stolicy. Samosądy, miały być karą, przypomnieniem, że wszystkich zdrajców zarówno znanych jak i ukrytych czeka śmierć. Lud został zaspokojony, władze natomiast czyniły wszystko by nie dopuścić do ponownych zamieszek. W tym celu wzywano do jedności i zgody, wskazując na zbliżające się do stolicy wojska carskie jako największe niebezpieczeństwo. Na łamach prasowych po 15 sierpnia pojawiły się postulaty stworzenia silnej władzy. Pisma prawicowe wskazywały na dyktaturę jako siłę, która poprowadzi naród do zwycięstwa. W rzeczywistości we władzy dyktatora upatrywały gwarancję porządku i przeprowadzenia pacyfikacji ludności. Natomiast z propozycją wprowadzenia władzy rewolucyjnej wystąpił w „Dzienniku Powszechnym Krajowym” Maurycy Mochnacki. Zatem prasa nie reprezentowała jednego frontu, proponowano różne modele władzy powstańczej. Ostatecznie władzę przekazano prezesowi w Radzie Ministrów, którym został gen. Jan Krukowiecki. Stał się jeśli nie nominalnym to z pewnością faktycznym dyktatorem powstania. Nowy prezes rządu był przeciwny rewolucjonizowaniu władz, potępił samosądy. Doprowadził do wytoczenia procesu sprawcom 15 sierpnia. Dla przykładu i zastraszenia ludności czterech szeregowych uczestników zamieszek zostało skazanych na śmierć. Noc sierpniowa, która miała doprowadzić do radykalizacji powstania, nie była w stanie powstrzymać jego upadku. 6 września o godzinie 5 rano wojska rosyjskie pod wodzą feldmarszałka Paskiewicza przystąpiły do szturmu Warszawy od strony Woli. Po bohaterskiej obronie szańce zostały zdobyte. Krukowiecki stracił nadzieję na możliwość utrzymania stolicy. Od tego momentu wszystkie jego działania zmierzały do zakończenia walk. 8 września kapitulację Warszawy podpisał gen. Kazimierz Małachowski. Do stolicy wkroczyły zwycięskie wojska rosyjskie98. Warszawa skapitulowała, powstanie listopadowe zakończyło się porażką. Zaczynała się noc polistopadowa.

  1. J. Łojek, Prasa w Polsce porozbiorowej, w: J. Łojek, J. Myśliński, W. Władyka, Dzieje prasy polskiej, Warszawa 1988, s. 29-30. []
  2. Tamże, s. 34. []
  3. W. Giełżyński, Prasa warszawska 1661-1914, Warszawa 1962, s. 213-214. []
  4. Tamże, s. 215-225. []
  5. J. Łojek, Prasa w Polsce porozbiorowej, s. 35. []
  6. W. Tokarz, Wojna polsko – rosyjska 1830 i 1831, wyd. 2, Warszawa 1994, s. 147. []
  7. W. Zajewski, Powstanie listopadowe 1930-1831, w: S. Kieniewicz, A. Zahorski, W. Zajewski, Trzy powstania narodowe: kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe, red. W. Zajewski, Warszawa 1992, s. 201-207. []
  8. W. Zajewski, Powstanie Listopadowe 1830-1831, Warszawa 1998, s. 107-110. []
  9. Gwardie cesarskie – były to doborowe, elitarne pułki rosyjskie, w których kadra oficerska składała się z osób pochodzenia arystokratycznego bądź bogatej szlachty. W planach Mikołaja I pułki te miały wkroczyć triumfalnie do Warszawy po zdobyciu jej przez główne siły rosyjskie. Stan liczebny gwardii wynosił ok. 21 tys. bagnetów, 7500 szabel oraz 80 dział. Rozlokowane zostały na leżach między Łomżą, Ostrołęką, Śniadowem i Andrzejewem. Za ich bezpieczeństwo odpowiadał przed carem własnym życiem feldmarszałek Iwan Dybicz. Zob. W. Zajewski, Powstanie Listopadowe, s. 111. []
  10. Gen. Jan Skrzynecki był wodzem naczelnym wojsk polskich w okresie od 26 lutego do 11 sierpnia 1831 r. Zob. W. Rostocki, Władza wodzów naczelnych w powstaniu listopadowym, Wrocław 1955, s. 85, 133. []
  11. W. Zajewski, Powstanie listopadowe, s. 217. []
  12. S. Przewalski, Bitwa pod Ostrołęką, w: Powstanie Listopadowe 1830-1831. Dzieje wewnętrzne – Militaria – Europa wobec powstania, red. W. Zajewski, Warszawa 1980, s. 244. []
  13. W. Zajewski, Powstanie Listopadowe, s. 115. []
  14. Tenże, Powstanie listopadowe, s. 220-224. []
  15. Tenże, Powstanie Listopadowe, s. 190. []
  16. Tamże, s. 194-196. []
  17. W. Zajewski, Podłoże ideologiczne i rozwój walk wewnętrznych w powstaniu listopadowym 1830-1831, Gdańsk 1965, s. 294. []
  18. W. Zajewski, Walki wewnętrzne ugrupowań politycznych w powstaniu listopadowym 1830-1831, Gdańsk 1967, s. 172-173. []
  19. T. Łepkowski, Tłum w powstaniu listopadowym, „Kwartalnik Historyczny” 68(1961), s. 165. []
  20. M. Weryński, Noc 15 sierpnia w powstaniu listopadowem, w. Księga Pamiątkowa ku czci prof. dra Wacława Sobieskiego, Kraków 1932, s. 309-310. []
  21. W. Zajewski, Podłoże ideologiczne, s. 298-299. []
  22. M. Mochnacki, Przyczyny nocy 15 sierpnia, w: tenże, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, oprac. S. Kieniewicz, t. 2, Warszawa 1984, s. 419. []
  23. T. Łepkowski, Warszawa w Powstaniu, wyd. 2 przejrzane i uzup., Warszawa 1965, s. 175. []
  24. Tenże, Tłum w powstaniu, s. 165. []
  25. Cyt. za: T. Łepkowski, Powstanie Listopadowe, Warszawa 1955, s. 53. []
  26. T. Łepkowski, Warszawa w Powstaniu, s. 176-177. []
  27. M. Mochnacki, Przyczyny nocy 15 sierpnia, s. 420. []
  28. Rząd Narodowy do mieszkańców Stolicy, „Kurier Warszawski” 1831, nr 174 (30 czerwiec), s. 867-868. []
  29. Odezwa Naczelnego Wodza Siły Zbrojnej Narodowej Skrzyneckiego, „ Kurier Warszawski” 1831, nr 174 (30 czerwiec), s. 868. []
  30. Odezwa Rady Municypalnej Miasta Stołecz. Warszawy, „Kurier Warszawski” 1831, nr 174, (30 czerwiec), s. 868. []
  31. W. Zajewski, Walki wewnętrzne, s. 178-179. []
  32. Stolica w dniu 29 czerwca 1831 r., „Zjednoczenie” 1831, nr 1 (1 lipiec), s. 1. []
  33. Kontrewolucja – Mikołaiści, „Polak Sumienny” 1831, nr 185 (30 czerwiec), s. 365. []
  34. Tamże, s. 365-366. []
  35. „Niepodległość. Pamiętnik Polityczny i Naukowy” 1831, nr 1 (5 lipiec), s. 9. []
  36. Tamże, s. 10. []
  37. Tamże, s. 8-10. []
  38. „Dziennik Powszechny Krajowy” 1831, nr 178 (30 czerwiec), s. 1095. []
  39. „Kurier Warszawski” 1831, nr 174 (30 czerwiec), s. 869. []
  40. „Gazeta Warszawska” 1831, nr 172 (30 czerwiec), s. 1402-1404. []
  41. „Kurier Polski” 1831, nr 552 (30 czerwiec), s. 894-895. []
  42. Dwudziesty dziewiąty czerwca, „Nowa Polska” 1831, nr 173, (30 czerwiec), s. 3. []
  43. Tamże, s. 2-3. []
  44. „Gazeta Polska” 1831, nr 173 (30 czerwiec), s. 1. []
  45. Tamże, s. 1-2. []
  46. Zgodnie z obowiązującym wówczas prawem przestępstwo zbrodni stanu, nawet w przypadku jedynie zamiaru dokonania czynu zaliczanego do tej kategorii wykroczeń, miało być karane śmiercią. Zob. Kodeks karzący, art. 68, s. 16. []
  47. W. Zajewski, Podłoże ideologiczne, s. 306-307. []
  48. 10 czerwca 1831 r. głównodowodzący wojskami rosyjskimi feldmarszałek Iwan Dybicz zmarł nagle na cholerę. Na jego miejsce przybył 25 czerwca wysłany z Petersburga Iwan Paskiewicz. Zob. W. Bortnowski,Łuna nad Solcem 1830, s. 296-299. []
  49. T. Łepkowski, Warszawska rebelia sierpniowa 1831 r., w: Powstanie Listopadowe 1830-1831. Dzieje wewnętrzne – Militaria – Europa wobec powstania, red. W. Zajewski, Warszawa 1980, s. 289. []
  50. W. Zajewski, Podłoże ideologiczne, s. 312-313. []
  51. T. Łepkowski, Warszawska rebelia, s. 289. []
  52. Tamże, s. 291. []
  53. Dawny pałac Radziwiłłów zbudowany w latach 1643-1645. W 1817 r. stał się siedzibą namiestnika Królestwa Polskiego, Józefa Zajączka (stąd nazwa Pałac Namiestnikowski). Po jego śmierci w 1826 r. był miejscem obrad Rady Administracyjnej, rządu Królestwa. W okresie powstania listopadowego stał się siedzibą Rządu Narodowego. Obecnie nosi nazwę Pałacu Prezydenckiego. Zob. J. Skowronek, I. Tessaro – Kosimowa, Warszawa w powstaniu listopadowym, Warszawa 1980, s. 314. []
  54. T. Łepkowski, Powstanie Listopadowe, s. 56. []
  55. Tenże, Warszawa w powstaniu, s. 199-201. []
  56. M. Weryński, Noc 15 sierpnia, s. 333-334. []
  57. W. Lewandowski, Noc z 15 na 16 i dzień 16 sierpnia 1831, w: „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Nauki Humanistyczno – Społeczne” 1(1957), s. 116. []
  58. M. Weryński, Noc 15 sierpnia, s. 335-336. []
  59. T. Łepkowski, Warszawa w powstaniu, s. 205. []
  60. T. Łepkowski, Warszawska rebelia, s. 291. []
  61. Tamże, s. 291-292. []
  62. „Kurier Polski” 1831, nr 598 (16 sierpień), s. 2041-2042. []
  63. „Kurier Polski” 1831, nr 599 (17 sierpień), s. 2046. []
  64. Tamże. []
  65. „Gazeta Warszawska” 1831, nr 219 (17 sierpień), s. 1795. []
  66. „Kurier Warszawski” 1831, nr 220 (16 sierpień), s. 1101. []
  67. Tamże, s. 943-944. []
  68. M. Mochnacki, Co przedsięwziąć w obecnej chwili?, „Dziennik Powszechny Krajowy” 1831, nr 225 (17 sierpień), s. 1207-1208. []
  69. „Zjednoczenie” 1831, nr 50 (20 sierpień), s. 201-202. []
  70. Tamże, s. 202. []
  71. Ostatnie wypadki w stolicy, „Polak Sumienny” 1831, nr 231 (17 sierpień), s. 183-184. []
  72. Opis wypadków nocy d. 15 sierpnia, „Orzeł Biały i Pogoń” 1831, nr 46 (17 sierpień), s. 184. []
  73. Wypadki Nocy 15 sierpnia, „Orzeł Biały i Pogoń” 1831, nr 50 (21 sierpień), s. 198. []
  74. Noc 15 sierpnia, „Nowa Polska” 1831, nr 219 (16 sierpień), s. 3. []
  75. Tamże. []
  76. Tamże, s. 3-4. []
  77. „Gazeta Polska” 1831, nr 219 (16 sierpień), s. 1. []
  78. „Gazeta Polska” 1831, nr 220 (17 sierpień), s. 2. []
  79. Tamże, s. 3. []
  80. Tamże. []
  81. Odezwa Rządu Narodowego do mieszkańców Warszawy, „Kurier Polski” 1831, nr 599 (17 sierpień), s. 2045. []
  82. Tamże. []
  83. Urząd gubernatora otrzymał w nocy z 15 na 16 sierpnia 1831 r. z rąk Wincentego Niemojowskiego, pełniącego obowiązki prezesa rządu. Zob. T. Łepkowski, Warszawa w powstaniu, s. 203. []
  84. Odezwa Rządu Narodowego do mieszkańców Warszawy, „Kurier Polski” 1831, nr 599 (17 sierpień), s. 2045. []
  85. Rząd, „Nowa Polska” 1831, nr 220 (17 sierpień), s. 1. []
  86. Tamże, s. 1-2. []
  87. Z. Gołba, Rozwój władz Królestwa Polskiego w okresie Powstania Listopadowego, Wrocław 1971, s. 197-201. []
  88. Odezwa Prezesa Rządu Narodowego w radzie ministrów, „Kurier Polski” 1831, nr 600 (18 sierpień), s. 2054. []
  89. Tamże. []
  90. Krukowiecki miał na myśli zamieszki z 9 maja i 27 czerwca 1794 r. Pod naciskim wzburzonego ludu Sąd Kryminalny wydał 9 maja wyroki śmierci na zdrajców targowickich: hetmanów Piotra Ożarowskiego i Józefa Zabiełłę, marszałka Rady Nieustającej Józefa Ankwicza oraz biskupa Józefa Kossakowskiego. Tego samego dnia dokonano publicznych egzekucji. Do kolejnych zamieszek doszło w nocy z 27 na 28 czerwca, wyciągnięto wtedy z więzień i powieszono kolejnych targowiczan, biskupa Ignacego Massalskiego i kasztelana Antoniego Światopełka Czetwertyńkiego, a także kilku szpiegów. Zob. A. Zahorski, Powstanie kościuszkowskie 1794, w: Kieniewicz S., Zahorski A., Zajewski W., Trzy powstania narodowe: kościuszkowski, listopadowe, styczniowe, red. W. Zajewski, wyd. 3 popr. i uzup., Warszawa 1997, s. 87-91. []
  91. Odezwa Prezesa Rządu Narodowego w radzie ministrów, „Kurier Polski” 1831, nr 600 (18 sierpień), s. 2054. []
  92. Odezwa Prezesa Rządu Narodowego, „Zjednoczenie” 1831, nr 50 (20 sierpień), s. 199. []
  93. T. Łepkowski, Warszawska rebelia, s. 289. []
  94. Pełna lista aresztowanych w: „Orzeł Biały i Pogoń” 1831, nr 52 (23 sierpień), s. 205. []
  95. W. Zajewski, Podłoże ideologiczne, s. 361. []
  96. T. Łepkowski, Warszawa w powstaniu, s. 212-213. []
  97. M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, oprac. S. Kieniewicz, t. 2, Warszawa 1984, s. 262. []
  98. W. Dąbkowski, Zmierzch i agonia powstania listopadowego (17 sierpnia – 21 października 1831 r.), w:Powstanie Listopadowe 1830-1831. Dzieje wewnętrzne – Militaria – Europa wobec powstania, red. W. Zajewski, Warszawa 1980, s. 310-321. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz