„Oddział Skrytego. Historia...” - S. Rakowski - recenzja |
Jeśli chodzi o dzieje polskiej konspiracji w okresie 1939-1945, to tematyka związana z działalnością ZWZ/AK w Warszawie i jej okolicach jest bez wątpienia jedną z lepiej opisanych. Jednak mimo tego ciągle są tutaj luki, białe plamy, które należałoby w końcu zapełnić. Od ponad 15 lat dzieje się tak w przypadku KeDywu Okręgu Warszawskiego AK. Książka Sebastiana Rakowskiego jest kolejnym elementem tej układanki.
W 1994 r. Biblioteka Narodowa wydała dziennik bojowy Oddziału Dyspozycyjnego „A” z okresu Powstania Warszawskiego1. Było to możliwe dzięki staraniom przede wszystkim Pani Hanny Rybickiej, córki ostatniego szefa KeDywu warszawskiego, czyli dra Józefa Romana Rybickiego „Andrzeja”. Od tego czasu ukazało się już kilka kolejnych tomów dokumentów, w tym poświęcone m.in. tylko i wyłącznie Oddziałowi Dyspozycyjnemu „A”, Oddziałowi Dyspozycyjnemu „B” czy też oddziałom obwodowym - ten tom ukazał się jako ostatni na jesieni ubiegłego roku. Obecnie w przygotowaniu jest zbiór dokumentów, które mają dotyczyć oddziałów podwarszawskich, w tym także oddziału Józefa Czumy „Skrytego”2. Ma to być jednocześnie zakończenie prac nad publikacją wybranych archiwaliów ze zbiorów J. R. Rybickiego.
Niestety, poza tymi tomami dokumentów literatura dotycząca działalności KeDywu OW AK od lat 80. nie wzbogaciła się o żadne opracowania naukowe, które byłyby poświęcone tylko i wyłącznie - albo chociaż w większości - temu zagadnieniu. Prace prof. Strzembosza i Henryka Witkowskiego, choć do dzisiaj niezwykle przydatne, powinny doczekać się już godnych siebie następców. Na problematykę KeDywu warszawskiego należałoby spojrzeć na nowo, świeżym okiem, uwzględniając wszystko to, co udało się w ostatnich mniej więcej 20 latach ustalić.
Książka Sebastiana Rakowskiego, na co dzień kustosza Muzeum Ziemi Otwockiej, choć obejmuje jedynie losy jednego z oddziałów KeDywu OW AK, to jednak stanowi kolejny krok na drodze do przypomnienia, tak badaczom jak i czytelnikom, że istnieje taki temat... i że warto się nim zainteresować.
Relacje, dużo relacji...
Całość podzielona jest na pięć części. Na początku Autor po kolei omawia genezę oddziału oraz jego strukturę. W tym drugim rozdziale stara się w miarę dokładnie opisać poszczególne pododdziały, zaznaczając wszelkie ważniejsze zmiany jakie w nich następowały, wymieniając kluczowe postaci... Kolejna część to ogólna charakterystyka zadań, jakie wykonywał por. Józef Czuma „Skryty” i jego ludzie (akcje kolejowe, likwidacje, działania na szkodę niemieckiego aparatu administracyjnego) oraz zaprezentowanie środków prowadzenia walki (rodzaje uzbrojenia, jego źródła, stany broni na podstawie wykazów w dokumentach).
Następnie przechodzimy do najważniejszego elementu całej pracy, czyli kalendarium działań oddziału „Skrytego”. Tutaj S. Rakowski chronologicznie omawia kolejne zadania wykonywane przez grupę. Korzysta przy tym zarówno z dokumentów - tak polskich jak i tych sporządzonych przez Niemców - jak i sporej liczby relacji, w tym wielu nieznanych dotąd. Korzysta z tego obficie, cytując te źródła całymi stronami. Ma to swoje dobre i złe strony. Na plus na pewno można zaliczyć to, że dzięki temu czytelnik ma okazję zapoznać się ze źródłami, do których normalnie mógłby nie dotrzeć, albo co najwyżej poznać niewielkie ich fragmenty. Dotyczy to przede wszystkim wspomnień uczestników opisywanych w pracy wydarzeń. Nie raz nie dwa bywa tak, że badając jakiś temat (w przypadku KeDywu OW AK zdarza się to dość często) jedyną rzeczą, na którą możemy trafić, są relacje świadków. A te jak wiadomo, bywają zawodne. Wobec tego cytowanie ich w całości wydaje się być bardzo rozsądnym i uczciwym wobec czytelników zabiegiem. Z drugiej strony można zrobić z tego zarzut, że w ten sposób odbiorca jest zarzucany całymi stronami materiałów źródłowych, których miejscami jest więcej niż tekstu samego Autora. To przede wszystkim można odnieść do kwestii dokumentów, które przynajmniej w części były już wcześniej publikowane. Nie odbierałbym jednak tego jako coś złego. Jeśli kogoś nie interesuje cały KeDyw OW AK, a jedynie tenże oddział „Skrytego”, to trudno wymagać (choć byłoby to mile widziane), aby taka osoba szukała po różnych opracowaniach tych kilku dokumentów. Tutaj natomiast dostaje wszystko w jednym „zestawie”. Trzeba przyznać, że jest to bardzo praktyczne.
Część piąta, ostatnia, to biogramy żołnierzy oddziału. Najwięcej, bo aż 25 stron, zostało poświęconych samemu „Skrytemu”, postaci niezwykle ciekawej, a dotąd słabo znanej. Może dzięki tej pracy zmieni się to...
Całość dopełnia kilkanaście fotografii, w sporej części nieznanych szerzej dotąd.
Co do braków... Żałować należy przede wszystkim tego, że S. Rakowski nie poświęcił trochę więcej miejsca na omówienie kontaktów grupy „Skrytego” z innymi oddziałami warszawskiego KeDywu. A już na pewno tego, jak wyglądały stosunki por. Czumy z innymi dowódcami „Andrzeja”. Takie ukazanie pracy konspiracyjnej od tej strony czysto ludzkiej. Byłaby to rzecz na pewno niezwykle ciekawa. Można jednak zrozumieć nieobecność tego zagadnienia w stopniu bardziej zauważalnym. Materiał źródłowy ma w końcu swoje ograniczenia. Tak samo sprawa ma się z biogramem J. Czumy. Sprawa aresztowania krewnego gen. Waleriana Czumy ciągle stanowi dla badaczy zagadkę. Czy Autor był w stanie poświęcić na to więcej jak jedną stronę? Tutaj również można wątpić. Choć być może w archiwach niemieckich gdzieś leżą dokumenty tej sprawy...
Kwestie techniczne...
Od strony czysto technicznej jedną z niewielu rzeczy, jakie można wytknąć Wydawcy i Autorowi, są literówki, które i tak pojawiają się sporadycznie. Kłopotliwa wydaje się również kwestia miękkiej okładki i klejenia książki... Z czasem całość może zacząć powoli „rozsypywać się”. Poza tym druk jest odpowiednich rozmiarów, oczy nie męczą się. To należy zaliczyć zdecydowanie na plus.
Zarówno przypisy jak i bibliografia są bez zarzutu. Widać, że Autor podszedł do sprawy bardzo poważnie. Tak samo język, jakim posługuje się S. Rakowski, jest bardzo pomocny. Jego wyjaśnienia są przejrzyste, logiczne, dobrze uzasadnione (dosłownie w paru miejscach można mieć wątpliwości co do słuszności tez stawianych przez Autora3), i najzwyczajniej w świecie dobrze się to czyta.
Komu polecić pracę Sebastiana Rakowskiego? Przede wszystkim tym, którzy interesują się historią KeDywu OW AK, a także warszawskiej i podwarszawskiej konspiracji jako takiej. Dalej osobom, które „pociąga” tematyka Armii Krajowej, konspiracji i okupacji w Polsce. A w końcu także tym, dla których pamięć o ludziach takich jak por. Józef Czuma „Skryty” i jego żołnierze nie jest tylko czymś, o czym mówi się w szkołach i na oficjalnych uroczystościach...
Plus minus:
Na plus:
+ pierwsza publikacja poruszająca tak dokładnie tematykę Oddziału „Skrytego”
+ bogaty materiał źródłowy, z którego korzystał Autor
+ czytelny układ pracy
+ kilkanaście zdjęć, które dotąd nie były powszechnie znane
+ język Autora, który ułatwia lekturę
Na minus:
- dla niektórych cytaty ze źródeł mogą okazać się zbędne w takiej ilości i objętości
Tytuł: Oddział Skrytego. Historia Prawobrzeżnego Oddziału Dyspozycyjnego Komendanta Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej
Autor: Sebastian Rakowski
Wydawca: Otwockie Centrum Kultury, Muzeum Ziemi Otwockiej
Data wydania: 2011
ISBN/EAN: 83-914339-7-8
Liczba stron: 212
Oprawa: miękka
Cena: ok. 38 zł
Ocena recenzenta: 8/10
- Dziennik bojowy oddziału dyspozycyjnego „A” Kedywu Okręgu Warszawa Armii Krajowej: Warszawa 1-30 sierpnia 1944, oprac. H. Rybicka, Warszawa 1994. [↩]
- Józef Czuma „Skryty”, urodzony 6 lutego 1915 r. w Niepołomicach, syn Józefa i Marii Tarczyńskiej, krewny gen. Waleriana Czumy, d-cy obrony Warszawy z 1939 r. Maturę zdał w 1934 r. w Bochni. Był absolwentem Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie k/Ostrowi Mazowieckiej (Ludwik Witkowski „Kosa” w swoich wspomnieniach podawał, iż był on kawalerzystą).
Uczestnik walk września 1939 r., odznaczony KW. Po zakończeniu walk trafił do niewoli niemieckiej, z której uciekł. Kolejny przystanek to obóz dla internowanych na Węgrzech, z którego również uciekł. W dniu 9 marca 1940 r. trafił na teren Francji. Tam został d-cą plutonu w samodzielnej kompanii strzelców w Coetquidan, a później w III batalionie 10. BKPanc. Po ewakuacji na Wyspy dostał przydział do 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich. W jednostce został do sierpnia 1942 r., kiedy to dostał możliwość powrotu do kraju. Od 16 sierpnia do 31 stycznia 1943 r. przechodził szkolenie. Do Polski wrócił w ramach operacji lotniczej „Floor” w nocy z 17/18 lutego 1943 r., jej dowódcą był S/L Boxer. Wraz ze „Skrytym” (wówczas już porucznikiem) lecieli również: ppor. Tadeusz Benedyk „Zahata”, ppor. Jacek Przetocki „Oset” i por. Piotr Szewczyk „Czer”. Pierwotnie miał zostać przydzielony na Śląsk. Jednak od września 1943 r. objął dowodzenie nad podwarszawskim oddziałem KeDywu OW AK, działającym wzdłuż linii otwockiej. Przyczyniła się do tego najpewniej pechowa historia z wcześniejszym d-cą oddziału, Leonem Tarajkowiczem „Gryfem”, który w trakcie prób prototypowego granatu uderzeniowego został poważnie ranny. Porucznik Czuma przeprowadził wiele akcji bojowych (specjalizował się w akcjach kolejowych). Brał udział m.in. w:
- akcji opanowania stacji Stara Wieś (trasa Warszawa-Dęblin), celem opanowania pociągu niemieckiego z bronią, jadącą na wschód, akcję jednak zwinięto, co było efektem wstrzymania ruchu na tej trasie, gdyż wcześniej wysadzony został tor między Wawrem a Olszynka Grochowską (noc z 27/28 września 1943 r.);
- akcji opanowania blokowni przystanku kolejowego Pogorzel (trasa Warszawa-Lublin), celem zdobycia broni z pociągu, który miał się tam zatrzymać, w efekcie jednak skończyło się na zniszczeniu wagonu z amunicją i kilku innych (noc z 6/7 października 1943 r.)
- akcji kolejowej pod Skrudą (trasa Warszawa-Mińsk Mazowiecki), kiedy to wykolejono pociąg wojskowy urlopowy relacji Berlin-Brześć (wieczór 4 grudnia 1943 r.);
- akcji kolejowej pod Celestynowem (trasa Warszawa-Dęblin), kiedy to wykolejono pociąg wojskowy urlopowy relacji Berlin-Kowel (noc z 11/12 grudnia 1943 r.);
- akcji kolejowej pod Skrudą (trasa Siedlce-Warszawa), kiedy to wykolejono pociąg wojskowy urlopowy relacji Brześć-Essen (noc z 23/24 lutego 1944 r.);
- akcji kolejowej pod Pogorzelą (trasa Dęblin-Warszawa), kiedy to wykolejono pociąg wojskowy urlopowy relacji Lublin-Stuttgart (noc z 29 lutego na 1 marca 1944 r.);
- akcji opanowania Arbeitsamtu w Otwocku, kiedy zniszczono całą znajdującą się w nim dokumentację (ranek 9 kwietnia 1944 r.)
- akcji na niemieckie samochody pelengacyjne w kwietniu 1944 r.;
- akcji kolejowej pod Pogorzelą (trasa Dęblin-Warszawa), kiedy to wykolejono pociąg wojskowy urlopowy relacji Lublin-Stuttgart (noc z 27/28 kwietnia 1944 r.);
- porwaniu, przesłuchaniu i likwidacji Walerego Kani i Stanisława Kukowskiego, konfidentów żandarmerii i gestapo (od 14 do 16 maja 1944 r.).Był bardzo lubiany i szanowany, jego oddział budził powszechny podziw dzięki swojej sprawności i karności. Por. Czuma został aresztowany 12 lipca 1944 r. na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich z Marszałkowską. Był to efekt dłuższej akcji ze strony Niemców. Wcześniej już raz „Skryty” uciekł Niemcom na peronie Dworca Głównego. Najprawdopodobniej został zakatowany podczas przesłuchania na Szucha 19 lipca. Pośmiertnie miał zostać odznaczony Virtuti Militari V kl. [↩]
- Jako przykład można podać fragment, gdzie S. Rakowski omawia kwestię dowodzenia i organizacji akcji kolejowej pod Skrudą z 4 grudnia 1943 r. Otóż szukając odpowiedzi na to, kto organizował wykonanie tego zadania, Grupa „Andrzeja” czy „Skrytego”, wysunął wniosek, że była to Grupa „Andrzeja” (późniejszy Oddział Dyspozycyjny „A”). Zasugerował się przy tym jednym faktem: podpisaniem przez Tadeusza Wiwatowskiego „Olszynę”, ówczesnego dowódcę Grupy „Andrzeja”, rachunku za przeprowadzenie akcji (łącznie 3300 zł, por. KeDyw Okręgu Warszawa Armii Krajowej. Dokumenty - rok 1943, oprac. H. Rybicka, Warszawa 2006, s. 182). Oczywiście można przyjąć, że tak właśnie było. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę rolę, jaką odgrywał w KeDywie OW AK w okresie od listopada 1943 r. aż do wybuchu Powstania Warszawskiego Tadeusz Wiwatowski, to już można zastanowić się, czy ten dokument może być dowodem na to, że właśnie Grupa „Andrzeja” organizowała akcję. Tadeusz Wiwatowski oprócz pełnienia funkcji d-cy Grupy „Andrzeja”/OD „A”, był także nieformalnym zastępcą „Andrzeja” (formalnie stanowisko to piastował Ludwik Witkowski „Kosa”, oficer broni KeDywu OW AK, a także dowódca Oddziału Dyspozycyjnego „B”) na stanowisku szefa całego KeDywu OW AK. Oprócz zajmowania się swoim oddziałem odpowiadał także za stronę organizacyjną całego KeDywu warszawskiego. Sprawozdania miesięczne sporządzał właśnie on. Można więc przyjąć, że ten rachunek za akcję pod Skrudą podpisał właśnie jako osoba odpowiedzialna za sprawy organizacyjnego KeDywu OW AK, a nie konkretnie dowódca jednego z oddziałów dyspozycyjnych. Choć to oczywiście także jedynie przypuszczenie. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Bardzo dobre opracowanie pana Sebastiana. Skoda tylko, że nie zechciał skorzystać z przedstawionej, pani Ewy Lasockiej - Wojtyszko ps.Kasia ur. 1922r.Wymieniona posiada wiele cennych dokumentów, zapamiętała wiele ciekawych epizodów - także wesołych i romantycznych. W domu rodziców pani Ewy - Mikołaja i Stanisławy Lasockich PRZY UL. Leśnej / dziś Pomarańczowa w Międzylesiu / odbywało się wiele spotkań dowódców konspiracji. Poznała osobiście por. Józefa Czumę, o funkcji i roli jaką spełniał, dowiedziała się po Jego aresztowaniu i śmierci. Relacje pani Ewy być może niewiele by wniosły, ale pewne jest, że wprowadziły by czytelnika, w wymiar czysto ludzki, owego czasu.