„Pola Chwały” 2011 - relacja |
Pola Chwały już za nami. Czy się udały? Jak przebiegały? Co przyciągało największą uwagę gości? O tym wszystkim dla Czytelników „historia.org.pl„ napisał sam Prezes Zarządu Stowarzyszenia ”Pola Chwały” - Robert Kowalski.
Leniwie i - mam nadzieję , że nie za długo - o wszystkim po trochu... Zacznijmy od pogody - była wspaniała, trzy słoneczne dni, które zachęciły mieszkańców Krakowa i okolic do przyjazdu na Pola Chwały do Niepołomic. Do tego promocja imprezy - po raz pierwszy prowadzona profesjonalnie przez agencję Kuźnia Dobrego Losuhttp://kuzniadobregolosu.com/ razem przyniosły bardzo wymierny efekt – około 20 tys. odwiedzających, ponadto liczne informacje o imprezie w prasie, radiu i telewizji. Jak na dosyć niszowe pasje historyczne, które stoją u źródeł pomysłu na imprezę - wynik godny podkreślenia. Wiele osób miało okazję poznać, co to jest wargaming, modelarstwo czy rekonstrukcje historyczne i zobaczyć w tym godną naśladowania pasję.
Organizacyjnie dość płynnie i bez większych zgrzytów udało się przeprowadzić całość przedsięwzięcia. Byliśmy przygotowani merytorycznie i osobowo do konfrontacji z koniecznością prowadzenia programu w kilkunastu punktach jednocześnie, do wyżywienia i przenocowania ok. 700 czynnych uczestników imprezy, do reagowania na sytuacje nagłe.
Pierwszym wrażeniem podkreślanym przez odwiedzających imprezę jest jej rozmach i różnorodność. Jest ona prowadzona jednocześnie w wielu lokalizacjach, trzeba wybierać, co chcemy obejrzeć i nie ma możliwości zobaczenia wszystkiego - odmienne rzeczy są pokazywane w sobotę i niedzielę, wszystkie wydarzenia - pokazy, konkursy, turnieje, wykłady, spotkania, rozmowy - nie są powtarzane i można je zobaczyć tylko raz.
Pola Chwały są spotkaniem entuzjastów historii, którzy chcą się dzielić swoją pasją. I to zetknięcie prawdziwego entuzjazmu z publicznością stanowi o sile spotkania oraz o atmosferze tam panującej. Spotkanie jest otwarte, nie ma żadnych opłat, publiczność może wziąć udział w każdym (bezpiecznym dla siebie) elemencie imprezy. Dajemy nieco zabawy i wrażenie cofnięcia się w czasie, a przy tym solidną porcję rzetelnej wiedzy historycznej. Celem jest przekazanie naszego entuzjazmu i pasji historycznych publiczności - czy to będą gry wojenne, modelarstwo, rekonstrukcje historyczne czy taniec dworski...
Zamek. Trzy poziomy i dziedziniec w pełni do dyspozycji entuzjastów historii. Pokazy może mniej spektakularne niż te na otwartej przestrzeni, ale nie mniej pełne życia i emocji.
Piwnice zamkowe to królestwo gier planszowych. Nieco mniejszy ruch niż na parterze i sale otwarte stale przez pełne dwie doby wraz z nocami, co dawało świetne warunki do spokojnego rozgrywania wielogodzinnych, skomplikowanych starć na planszach. Stałe grono osób, spotykających się już od 6 lat na Zamku, zostało w tym roku wydatnie zasilone przez nowych albo raczej mniej znanych, mniej aktywnych na forach internetowych, ale nadal czynnych i już doświadczonych graczy.
Parter to domena gier figurkowych. Trzy główne wydarzenia to międzynarodowe spotkanie nad stołem plastycznym wiernie oddającym teren bitwy pod Albuerą (Hiszpania, 1811) oraz dwa turnieje - podsumowujący zakończenie ogólnopolskiej ligi systemu DBA oraz turniej naszego polskiego systemu „Ogniem i Mieczem”. Dla nas osobiście równie ważnym wydarzeniem było widoczne istotne zwiększenie grona graczy, przedstawiających się klubów i prezentowanych systemów, do tego widoczny rozwój polskich firm produkujących figurki do gier bitewnych. Patrząc łącznie na piwnice i parter zamku mamy nadzieję, że nasze działania popularyzujące wargaming też przyłożyły się do tego korzystnego dla nas wszystkich trendu.
Piętro - 5 dużych sal poświęconych czystemu modelarstwu, międzynarodowe zawody, wystawa i giełda modelarska. Dużo modeli, dużo klas - łącznie 80 rozdanych medali (!). Kolejny przebarwny i przeciekawy świat, absolutne mistrzostwo wielu prac, niech żałują ci, którzy tam nie dotarli.
Dziedziniec. W zasadzie trochę jak krakowski Rynek - miejsce, przez które każdy musi przejść a jednocześnie oprawa wielu wydarzeń. Gry planszowe dla najmłodszych, wielkoformatowe - rozgrywane wprost na ziemi i nieco tylko mniejsze - na wielkich stołach. Skupiające mnóstwo dzieciaków, ale przez swój rozmach zmuszające i starszych do zatrzymania się i choć rzucenia okiem. Nieprawdopodobnie skuteczna forma promocji historycznych gier planszowych wobec młodych i najmłodszych odbiorców - i tu ukłony dla organizatorów za ich ogromną i nieustanną pracę, aż do zdarcia strun głosowych. To jak kładzenie fundamentu - za kilka lat te dzieci sięgną po inne, poważniejsze gry, a historia - fabuła gry - będzie dla nich czymś naturalnym i bliskim, jak inne wspomnienia z dzieciństwa.
Kącik Pazia - kolejne rozwinięcie działań dla najmłodszych w formie średniowiecznego dworu, gdzie na dzieci czekało pasowanie na rycerza i wygibasy heraldyczne: łączenie rodów i budowanie rodowodów, także wybieranie godła oraz imienia dla każdego rycerza i damy dworu. Dalej - projektowanie własnego stroju: zbroi (chłopcy) i sukni dworskiej (dziewczynki); turniej na miecze, słów, nauka średniowiecznego tańca i wspaniała dworska uczta. W niedzielę od rana rycerze i damy dworu poznawali tajniki budowy średniowiecznego zamku-twierdzy. Wyposażeni w ogromną ilość tekturowego budulca wznieśli dwa zamki dla dwóch rycerskich drużyn. Na koniec dokonano bardzo emocjonującego wzajemnego oblężenia: pełnych ekspresji kolorowych ataków na wrogi zamek.
Nieopodal Kącika Pazia swoje miejsce mieli też weterani ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.Nieprawdopodobni ludzie - mimo zmęczenia, chorób i wieku gotowi do służby - bo opowiadanie o czasach swojej młodości i świadectwo własnego życia odbierają właśnie jako służbę i swój obowiązek wobec nas. Byli z nami całą niedzielę, u ich stóp leżała broń - eksponaty z Muzeum Czynu Zbrojnego - którą każdy mógł dotknąć i zważyć w ręku, co było też najczęściej wstępem do dalszej rozmowy.
Do tego szereg wydarzeń ulotnych - gawędy szkockie, tańce dworskie, pojedynki na szable, spotkania autorskie, nauka VETO - gry karcianej osadzonej w realiach XVII-wiecznej Polski… dziedziniec tętnił życiem przez całe dwa dni.
Zamek i jego dziedziniec, choć bez wątpienia centrum imprezy i główny punkt orientacyjny, absolutnie nie był w stanie pomieścić wszystkich chętnych do prezentowania swoich pasji historycznych. Całe miasto zostało opanowane przez rekonstruktorów, każdy kawałek zieleni w pobliżu zamku był zajęty na obozy wojskowe, po uliczkach miasta kręciły się patrole piesze, konne i zmechanizowane, wojska z najrozmaitszych epok, począwszy od starożytności po czasy współczesne. Obozy, z których każdy miał indywidualny program, który miał zachęcić publiczność do włączenia się w ruch rekonstrukcyjny - na polu minowym przy obozie komandosów brytyjskich można było poszukać min, obok spróbować ucieczki przed Stasi przez fragment muru berlińskiego, zostać przesłuchanym przez funkcjonariusza Policji Państwowej II RP, skosztować gulaszu u braci Węgrów z Legionu Wysockiego z 1848 roku, wziąć udział w musztrze piechoty Księstwa Warszawskiego, zostać zakutym w średniowieczne dyby czy wreszcie wziąć się za bary z Piktem albo zostać poddanym typowemu treningowi rzymskiego legionisty. Do tego nowatorska forma promocji Muzeum Orła Białego ze Skarżyska Kamiennej - armaty, karabiny maszynowe i broń ręczna dla każdego w zasięgu ręki, dostępna oglądaniu i dotykaniu, z fachowym komentarzem muzealników - ich stanowisko przeżywało chwilami prawdziwe oblężenie.
Żywe szachy w samo południe w sobotę były pierwszym silnym akcentem na początek imprezy. 32 osoby przebrane w średniowieczne zbroje toczyły ze sobą walkę na szachownicy, odtwarzając przebieg autentycznej partii rozegranej w XV wieku. I tylko rynek miasta, zamknięty na ten czas dla samochodów, mógł zapewnić wystarczająco miejsca dla graczy i oglądających…
Nieco później na Małej Arenie obok hipodromu toczyły się rzeczywiste, zawzięte zmagania rycerzy średniowiecznych o palmę pierwszeństwa w turniejach bojowych - w rynsztunku XIII i XV-wiecznym. Z kolei w miejskim parku doszło do bardzo zaciętego turnieju walki szablą. Walka w turniejach była bardzo zajadła, mimo osłon dla uczestników trzeba było skorzystać z pomocy medycznej, nikomu na szczęście nic poważnego się nie stało. Niemniej to pokazuje, że rekonstrukcja historyczna jest po prostu jedną z odmian sportów ekstremalnych - jest adrenalina, ale i ryzyko uszkodzenia ciała nie jest wyimaginowane…
Z kolei w niedzielne przedpołudnie barwna defilada rekonstruktorów przemierzyła Niepołomice. Niezwykła okazja, by ujrzeć każdą z historycznych jednostek maszerujących zgodnie z własnym regulaminem musztry, pod bronią i w pełnym umundurowaniu.
Po wejściu na hipodrom grupy stanęły do Okazowania Wojska Wszelakiego. Ze swoimi sztandarami, pojazdami i w pełni uzbrojeni i umundurowani wszyscy rekonstruktorzy zostali przedstawieni licznie przybyłej publiczności. 47 grup, ok. 450 odtwórców, konie, pojazdy, broń ciężka. Rozpiętość odtwarzanych okresów od starożytności (Piktowie, Celtowie, Goci, Rzymianie), poprzez wczesne i późne średniowiecze, XVII i XVIII wiek, okres napoleoński, powstania narodowe polskie i węgierskie, wojnę secesyjną - aż po czasy nowożytne, tj. I i II Wojnę Światową, konflikty w Wietnamie, Iraku i Afganistanie. Całe bogactwo i różnorodność ruchu rekonstrukcji historycznej zebrane w jednym czasie i w jednym miejscu.
Hipodrom był też miejscem inscenizacji historycznych. Nie chodziło o przedstawienie konkretnej bitwy, lecz raczej realiów walki w danej epoce historycznej - innych dla Rzymian, innych dla średniowiecznego rycerstwa czy w czasach nowożytnych. Pokazy z użyciem pirotechniki i sprzętu wojskowego, broni maszynowej czy armat są najbardziej spektakularnym i najgłośniejszym elementem imprezy, zawsze ściągającym największe tłumy widzów.
Nasze spotkanie miało na celu nie tylko podziwianie osób przebranych w stroje, ale i przekaz rzetelnej wiedzy historycznej. Stąd stałym elementem są wykłady zaproszonych historyków - autorów poczytnych książek z zakresu historii wojskowości, nieodłącznym elementem są też zażarte dyskusje po wykładach bądź na spotkaniach autorskich. W tym roku 3 głównych autorów: Radosław Sikora i Jacek Komuda opowiadali o XVII wieku, Marcin Gawęda o powstaniu Muktady as-Sadra w Iraku i bitwie stoczonej przez polskie jednostki w Karbali.
W okolicach zamku przygotowano program dla młodzieży, która wyrosła już z Kącika Pazia. Szkoła Rycerska jest projektem dla chłopców, Szkoła Dam Dworu jest propozycją dla dziewcząt. Pomysł, prowadzony w formie rycerskiego dworu i w formie różnych zabaw, ma wskazywać na szereg cech, które tworzą etos rycerski bądź tworzą z dziewczęcia prawdziwą damę. Oba projekty zostały przygotowane przez zespół gimnazjum im. Sue Ryder w pobliskiej Woli Batorskiej.
Nowo otwarte Małopolskie Centrum Dźwięku i Słowa pozwoliło na zorganizowanie Festiwalu Filmów Wojennych. Na przekór naszym obawom o powodzenie pomysłu, Festiwal przyciągnął na salę kinową wielu zainteresowanych. Właściwie nic dziwnego - udało się zaprezentować kilka największych klasyków kina wojennego, takich jak „Full Metal Jacket” czy „Okręt”. Podobnie sobotni koncert pana Jacka Kowalskiego zgromadził mnóstwo fanów historii opowiadanej śpiewem - niezwykłą była atmosfera tego spotkania, wspólne śpiewy i bisy ciągnące się długo w noc.
Nieodłączną częścią Pól Chwały od kilku lat są kramy i kramiki. Nie do końca typowe targowisko, bo bez chińszczyzny; można tam nabyć rękodzieło artystyczne, biżuterię wzorowaną na historycznej, drobne pamiątki, przede wszystkim jednak militaria, broń i mundury oraz książki. Mnóstwo dobrych książek z zakresu historii wojskowości czołowych polskich wydawnictw zajmujących się tą tematyką. Najlepsza pamiątka z imprezy.
Wypożyczalnia strojów z kolei pozwoliła wielu odwiedzającym od razu poczuć się rekonstruktorem. Piękna suknia, pludry, peruka - w jednej chwili odmieniały nie do poznania dorosłych i dzieci. Głównie dorosłych - i paradoksalnie zdejmowały z nas maski konwenansów, pozwalając lepiej się bawić i wczuć się w atmosferę święta historii, karnawału panującego w tych dniach w Niepołomicach.
Ostatnim, nieformalnym elementem imprezy jest zwyczaj, że co roku jedna z grup odwiedza Dom dla Niewidomych w Niepołomicach. Tym razem odwiedzającymi byli amerykańscy spadochroniarze na swoim samochodzie z okresu II Wojny Światowej, wciąż sprawnym i dopuszczonym do ruchu! Możliwość obejrzenia, czyli dotknięcia pojazdu, umundurowania, przymierzenia hełmu, wzięcia do ręki elementów wyposażenia wojskowego i przede wszystkim rozmowa z „prawdziwymi żołnierzami” były bardzo emocjonujące dla mieszkańców Domu. Z kolei na rekonstruktorach olbrzymie wrażenie zrobiło ciepłe przyjęcie, entuzjazm i wiedza historyczna Domowników. Nic więc dziwnego, że spotkanie przeciągało się poza wyznaczone godziny. Żadna za stron nie chciała go kończyć.
Pola Chwały 2011 za nami. Jeśli macie pomysł, jak można wzbogacić kolejną edycję - zapraszamy do współpracy. Stowarzyszenie Miłośników Historii Wojskowości POLA CHWAŁY czeka na każdego, kto chce z nami współtworzyć kolejne POLA CHWAŁY. Najbliższy termin - 28-30 września 2012.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.