„Zamach na papieża” - F. Imposimato, S. Provvisionato - recenzja


13 maja 1981 to data szczególna w najnowszej historii. Wtedy to na placu Św. Piotra turecki zamachowiec oddał strzały, których ofiarą padł Jan Paweł II. Kulisy tych wydarzeń przybliżają nam Ferdinando Imposimato i Sandro Provvisionato w swojej książce Zamach na papieża, wydanej nakładem Wydawnictwa Czerwone i Czarne.

Słów kilka o autorach

F. Imposimato jest włoskim sędzią śledczym oraz specjalistą od światowego terroryzmu. Zamachowi na papieża poświęcił większość swojego zawodowego życia, uczestniczył także w śledztwie dotyczącym śmierci premiera Aldo Moro. Z kolei jego współautor, S. Provvisionato, to uznany we Włoszech dziennikarz śledczy, badający głównie kontrowersyjne aspekty najnowszej historii swojego kraju1.

Co znajdziemy w środku, czyli rzecz o treści

Autorzy postanowili jeszcze raz prześledzić wszelkie dostępne akta związane z owym majowym zamachem, po to, by stworzyć najbardziej wiarygodny obraz tego, co wydarzyło się przeszło trzydzieści lat temu. Przyznam, że tworzą naprawdę przekonywującą, a zarazem przerażającą teorię.

Książka składa się z dwóch części, „poszatkowanych” na szereg drobniejszych rozdziałów. W pierwszej ukazane zostały dokładne okoliczności zamachu z 1981 oraz jego przebieg. Ponadto dużo uwagi poświęca się tureckiemu terroryście Alemu Agcy, który był wykonawcą zbrodni (i który miał też zabić Lecha Wałęsę). W książce mowa jest również o szpiegu komunistycznym w Watykanie, negatywnej roli włoskiego wywiadu (SISMI) w wydarzeniach, czy losach tzw. „bułgarskiego tropu” w trakcie śledztwa i późniejszego procesu z lat 1985-1986, mającego wyjawić prawdę, a zakończonego ostatecznie kompromitacją. „Proces stulecia” zamyka jednocześnie część pierwszą.

W ostatnim akcie dramatu, włoscy śledczy przywołują dwa ważne wydarzenia związane z zamachem: uprowadzenie Emanueli Orlandi i Mirelli Gregori z 1983 oraz zabójstwo gwardzistów papieskich z roku 1998. Po dziś dzień pozostały one niewyjaśnione, nadal budzą tajemnicę i prowokują pytania. Dodatkowo przeczytamy tutaj o tym, jakie rewelacje w tytułowej sprawie kryją archiwa STASI oraz sam Ali Agca. A do tego jeszcze garść danych o sytuacji wewnętrznej Watykanu, mniej świętej niż można by z pozoru sądzić.

Podsumowując, całość pracy jest niezwykle bogata, wielowymiarowa. Czyta się ją bardziej jak powieść szpiegowsko-detektywistyczną, niż literaturę faktu. Nic tylko zagłębić się w intrygę…

Argumenty za

Konstrukcja pracy wykazuje się logiką oraz spójnością, również poziom merytoryczny prezentuje się na dobrym poziomie. Niemniej niezwykłą trudność sprawia zweryfikowanie pewnych informacji zwartych w książce, czasem wydaje się to wręcz niemożliwe. Większość z nich bowiem nadal spoczywa w archiwach, gdzie są pieczołowicie przechowywane i nieudostępniane szerszemu gronu historyków, o opinii publicznej nie wspominając. Inne, np. akta „watykańskie”, są w ogóle nieosiągalne.

Dlatego pozytywnie na tym tle prezentują się postaci autorów, a zwłaszcza ich profesja. Obaj przez wiele lat zajmują się sprawą zamachu na papieża, znają więc temat z autopsji, można powiedzieć - „od podszewki”. Dodatkowo jako „śledczy z doświadczeniem” dysponują właściwym warsztatem badawczym, który sprawia, że potrafią wśród wielu sprzeczności odnaleźć ten jeden właściwy trop. Potrafią też umiejętnie przekazać potencjalnemu Czytelnikowi swoje ustalenia.

Właśnie styl zwraca szczególną uwagę, oczywiście in plus, omawianej tutaj książki. Język pracy nie zawiera terminologii prawniczej. Dzięki temu jest on przystępny, nie nuży, a liczne cytaty ze źródeł i przytaczane relacje świadków przydają mu dodatkowo swoistej dynamiki. Styl pracy określić można także jako „nienarzucający się”. Włoscy śledczy nie tyle rekonstruują przeszłość, co ją analizują. Nigdy też nie przedstawiają swoich wniosków jako tzw. „prawd ostatecznych”, niepodważalnych. Zawsze zostawiają Czytelnikowi margines swobody, przez co bierze on aktywny udział w rozwikłaniu zagadki „zamachu stulecia”. Słowem: czytający nie jest biernym widzem, ale uczestnikiem akcji. Taki zabieg tylko zachęca do lektury oraz nie pozwala się od niej oderwać.

Także forma, o której już wspomniałem, rzutuje pozytywnie na odbiór pracy. Podkreślić jednak należy, że Zamach… wymaga dużego skupienia uwagi. Inaczej łatwo się pogubić w gmatwaninie nazwisk, miejsc oraz dowodów, które z reguły są sprzeczne lub „fałszywe”. Dlatego też pomocną rzeczą jest wyposażenie książki w indeks nazwisk, który znacznie ułatwia orientację w tekście.

Recenzowana praca sama w sobie stanowi cenne uzupełnienie literatury poświęconej tematowi zamachu na papieża. Zawiera oryginalny, miejscami nawet nowatorski punkt widzenia na wydarzenia z 13 maja 1981, który ma gruntownie oparcie w przedstawionym materiale dowodowym. I chociaż zdarzają się autorom drobne wpadki, o czym poniżej, to Zamach… wolny jest od tzw. „radosnej twórczości”. Widać pasję, upór i wolę, by nie dać sprawie umrzeć śmiercią naturalną, tak by popadła w zapomnienie. Wysiłek włożony w „dzieło” i cena jaką zapłacił sędzia Imposimato zasługują na szacunek.

Parę elementów, które mogą się nie podobać

A jak wygląda kwestia minusów? Przede wszystkim zabrakło mi więcej konkretów na temat kwestii takich jak: skąd autorzy zaczerpnęli akta (bo nie zawsze jest to jasne); jak wyglądała kwerenda źródłowa i na ile materiały, którymi dysponują pozwalają przybliżyć się do prawdy. Szkoda też, że nie pokuszono się o stworzenie bibliografii, która wyjaśniłaby, choć częściowo, ww. sprawy.

Jedyna sposobność, aby dowiedzieć się co nieco nt. źródeł to odcyfrowanie kilkudziesięciu przypisów, co nie jest zbyt zachęcające. Dodatkowo zostały one umieszczone na końcu publikacji, co zmusza do przerzucania się stronami podczas lektury. To także bywa uciążliwe. Co więcej, w trakcie czytania odnosi się wrażenie, że odwołań jest jakby za mało. W każdym bądź razie autorzy cytując źródła nie zawsze wskazują na ich pochodzenie. Może to niestety podważać wiarygodność niektórych twierdzeń.

Zdarza się również, że śledczy nie są zbyt precyzyjni, wręcz „naginają” fakty np. w przypadku opisu sytuacji wewnętrznej w Polsce na przełomie lat 1970/1980, gdzie piszą m.in. o 16 postulatach stoczniowców z Gdańska, czy o samej „Solidarności” już w roku 1979. Wspomnieć jeszcze wypada o jednej, niezbyt dobrej manierze Włochów. Otóż zdarza się im opisywać te same wydarzenia pod różnymi datami albo przypisywać określone czynności dwóm różnym osobom. Komplikuje to już i tak zagmatwaną sprawę, chociaż część błędów przypisać można niedopatrzeniom samej redakcji.

Wydanie

Jeszcze słówko o samym wydaniu. Otrzymujemy książkę klejoną, w miękkiej okładce, na dość średniej jakości papierze. Trwałość książki jest więc bardziej niż symboliczna. Co więcej, publikacja pozbawiona jest zdjęć i jakichkolwiek innych dodatków. Dlatego też cena może niektórym wydać się delikatnie za wysoka.

Warto przeczytać

Książka Impsimato i Provvisionato jest niewątpliwie cennym uzupełnieniem szeregu innych książek poświęconych zamachowi na papieża. Nie ma konkretnego odbiorcy. W zasadzie każdy, kto interesuje się dziejami najnowszymi nie powinien przejść obok niej obojętnie. Naprawdę warto przeczytać, do czego też zachęcam.

Plus minus:
Na plus:
+ profesja i profesjonalizm autorów
+ styl
+ forma pracy
+ warsztat badawczy
+ tematyka
+ brak tzw. „radosnej twórczości”
Na minus:
- zbyt mało informacji o pochodzeniu źródeł
- przypisy na końcu książki
- drobne „wpadki” merytoryczne

Tytuł: Zamach na papieża
Autor: Ferdinando Imposimato, Sandro Provvisionato
Wydawca: Wydawnictwo Czerwone i Czarne
Data wydania: 2011
ISBN/EAN: 978-83-7700-028-1
Liczba stron: 367
Oprawa: miękka (ze skrzydełkami)
Cena: ok. 40 zł
Ocena recenzenta: 8.5/10

  1. Dane zaczerpnięte z książki. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz