„II wojna światowa w karykaturze” - M. Bryant - recenzja


Mam przed sobą kolejną z publikacji, na które polski czytelnik musiał czekać wiele lat. Album Marka Bryanta o wojnie widzianej poprzez prace karykaturzystów, pojawia się u nas ponad dwie dekady od premiery. Wydawnictwu Buchmann należą się gratulacje, ponieważ gdyby nie oni, pewnie jeszcze długo czekalibyśmy na tę polską edycję. Tak naprawdę, cieszyć się nie ma z czego, gdyż znów trafiamy na spóźniony, odgrzany kotlet.

Album Bryanta znany jest i ceniony, gdyż - jak kilka innych jego prac o pierwszej wojnie, czy też o wojnach napoleońskich -  pozwala inaczej rozpatrywać wojenne zmagania. Daje wojnie oddech i ucieka od martyrologicznego zadęcia. Nie wszystko przecież było wówczas tak poważne, jak zionie często z podręczników historii. Tragiczne nawet wydarzenia były komentowane na poziomie dowcipu, szyderstwa, celnego ostrza propagandy. Szczególnie zaś w świecie, w którym triumfy święciła prasa, najłatwiej docierająca do cywilów, jak i żołnierzy na froncie.

Nie szukając tu zbytnio powodu do teoretyzowania, kilka słów niech nam wystarczy - popularność plakatu, historyjki obrazkowej, wreszcie filmu animowanego brała sie z wizualnego postrzegania świata. Nie było rozpowszechnionej telewizji, Internet jeszcze długo miał być futurystyczną wizją szalonych naukowców. Prosty, zrozumiały rysunek satyryczny był więc nie tylko doskonałą formą komentowania rzeczywistości, ale też narzędziem wpływu na odbiorców.

Wiele, ale nie wszystko

Z siły tego oddziaływania zdawały sobie sprawę wszystkie strony wojennego konfliktu. Stąd bez problemu karykatury znajdziemy w pismach wszystkich krajów, które uczestniczą w konflikcie. Prym wiodą główne potęgi. Z jednej strony faszystowskie Niemcy, z drugiej zaś sowiecka Rosja oraz Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Po obu stronach znajdziemy też rysowników wielkich, obdarzonych zarówno niesamowitym zmysłem graficznym, jak też umiejętnością zawarcia w nim emocjonalnego przekazu. Sowieci mają Borysa Jefimowa i grupę Kukryniksy. Niemcy - Karla Arnolda z „Simplicissimusa” i Fipsa z „Der Stuermera”. Brytyjczycy - genialnego Dawida Lowa z „Evening Standard” i grupę rysowników „Puncha”. Ameryka zajmie się mocniej wojną w rysunku i komiksie od roku 1941, wyśle nawet na front specjalnych korespondentów - rysowników, jak Bill Mauldin, a mistrzem tworzenia celnych, niesamowitych graficznie okładek dla „Collier’s” zostanie emigrant z Europy, Arthur Szyk.

Wymieniać świetnych rysowników można długo, ale zostawmy to na lekturę i oglądanie prac zawartych w albumie. Jest ich tam wiele, ponad trzysta. Prezentują różne kraje, punkty widzenia i style. Muszę jednak dodać za Autorem, że album jest obarczony pewną, niezawinioną przez Bryanta wadą. Nie ma w nim zaprezentowanej części prac z wojennej produkcji wytwórni Walta Disney’a, bo Autor nie otrzymał zgody na ich publikację za względu na „zmianę polityki rządu”. Dla przeciwwagi, Bryant publikuje w albumie również rysunki, które powstawały w obozach jenieckich i wcześniej nie ujrzały światła dziennego. Zdziwienie jednak pozostaje, a Autor jeszcze je pogłębia, pisząc w przedmowie, że:

„po upływie pięćdziesięciu lat od omawianych wydarzeń, w archiwach rządowych w kraju i  zagranicą natknąłem się na dużą dozę nieufności i niechęci.”

Śmiech też był pod kontrolą

I być może w tym jest odrobina tajemnicy, która powoduje moje nieznaczne zastrzeżenia wobec książki i każe mi trochę obniżyć ocenę całości. Bryant bez dwóch zdań napisał tę książkę dla swoich rodaków, Brytyjczyków. Mimo prezentacji światowego konfliktu poprzez głównie gazety i czasopisma z całego świata, wojna widziana oczami Anglików jest tu nad wyraz wyraźna. Tym samym mógłbym zapytać - gdzie choć jeden rysunek z okupowanej Polski, jeden nasz rysownik? Nie ma, ale nie można też zarzucić Bryantowi, że ucieka od jakichś trudnych tematów. Sumiennie próbuje pokazać świat takim, jakim widzieli go rysownicy i odbiorcy ich prac. Tym bardziej warto zainwestować w to oryginalne wydawnictwo albumowe. Zaprezentowana w nim wojna, zarówno w rysunkach, jak i w komentarzach autorskich Bryanta, odbiega nieco od standardu, ukazując śmiech jako niebezpieczny, acz pożądany przez władze, gdy mogą nim sterować. Ba, przypomniana jest tu nawet historia, gdzie źle zrozumiana karykatura omal nie doprowadziła do zamknięcia londyńskiego pisma.

Książka prezentuje sie bardzo dobrze, takie też jest jej wykonanie. Jak na album przystało, twarda okładka, przyzwoity papier, kolor. Ciekawy styl graficzny do prezentacji kolejnych lat wojny, a także  stylizacja stron, na podniszczone nieco, gazetowe szpalty. Dobre wykorzystanie powierzchni, gdzie sporo rysunków, głównie okładkowych, otrzymało prawo do całostronicowej prezentacji, a kieszonkowe, jednołamowe w oryginale karykatury, mają tego miejsca odpowiednio mniej. Nie przegadane komentarze Autora, choć z jednym zastrzeżeniem - wolałbym, gdyby miały czcionkę choć o punkt wyższą, bo dość ciężko czyta się taką „drobnicę”. Całość ułożona jest kolejnymi latami wojny. Do dyspozycji mamy też indeks nazwisk i tytułów, więc nawigacja nie będzie trudna.

Polecam album II wojna światowa w karykaturze wszystkim tym, którzy chcą innego spojrzenia na wojnę, ale nie tylko wesołego. Cały czas spod śmiechu, wywołanego tymi rysunkami, wyłazi całkiem poważna propaganda, na której zamówienie powstawały.

Plus minus:
Na plus:
- oryginalna tematyka
- duża dawka zaprezentowanych rysunków
- odważny dobór materiału
- solidne wydanie albumu
Na minus:
- książka zbyt „brytyjska”, jak na prezentację całej wojny
- chyba zbyt mała czcionka w opisach

Tytuł: II wojna światowa w karykaturze
Autor: Mark Bryant
Wydawnictwo : Buchmann Sp. z o.o.
Data wydania: 2012
Okładka: twarda
ISBN/EAN: 978-83-7670-264-3
Liczba stron: 160
Cena: ok. 40,00 zł
Ocena recenzenta: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz