Dowcipni bogowie, czyli skąd wywodzi się nazwa Longobardowie |
Longobardowie należą do tej kategorii ludów barbarzyńskich, które mogły poszczycić się wyjątkowo bogatą tradycją historiograficzną. Szczep ten doskonale znany Rzymianom już na początku naszej ery, często wymieniany był w traktatach historycznych, etnograficznych lub geograficzno-obyczajowych. Później, kiedy na dobre zadomowił się w Europie czasów dominacji, a następnie upadku Rzymu, wykształcił swoją rodzimą tradycję literacką. Jej głównym przedstawicielem był Paweł Diakon, benedyktyn z Monte Cassino, który podjął się spisania historii tego ludu.
W trakcie narracji dziejów plemienia, przedstawiona została etymologia ich etnonimu. Paweł Diakon na kartach swego dzieła kreśli w pierwszej księdze historię, którą już z góry uznał, jako „zabawne opowiadanie” (Historia Longobardów I,8). Jest to legenda jak niejacy Winilowie, czyli poprzednicy późniejszych Longobardów, zetknąwszy się z wojowniczymi Wandalami, zmuszeni zostali do podjęcia działań zbrojnych, by w należytym spokoju funkcjonować jako byt plemienny na dopiero co zdobytych terytoriach krainy Skoringi. Wodzowie ludu, mityczni bracia Ibor i Aion oraz ich matka Gambara, podjęli decyzję by zwrócić się z prośbą o zwycięstwo do najwyższego w panteonie bóstwa germańskiego Godana, czyli Wodana/Wotana (skandynawskiego Odyna). Ten zaś oznajmił, że w dzień bitwy z Wandalami muszą ustawić się tam, gdzie rano patrzy na wschodzące słońce. Czynność ta miała dać im niekwestionowane zwycięstwo, ale pod warunkiem, że to ich lud ujrzy jako pierwszy (Historia Longobardów, I,8).
Winilowie niewiele myśląc, czym prędzej zmobilizowali się i o ustalonej porze pojawili się o wschodzie słońca tam, gdzie „Dobry bóg„ – Godan, zwykle patrzy po przebudzeniu. Ale Freja, małżonka najwyższego, dała im jeszcze jedną radę, okazując się wyjątkowo przebiegłą, a co za tym idzie, dowcipną boginią. Zdając sobie sprawę z tego, że ma do czynienia z przedstawicielami plemienia mężnego, acz wyjątkowo nielicznego, postanowiła, by wśród winilskich mężów w kwiecie wieku, pojawiały się kobiety… Kobiety w szeregach armii? U hardych barbarzyńców? O zgrozo! Aby nadać nieco dramaturgii, ale tak po prawdzie komiczności całemu wydarzeniu, Freja wymyśliła, że winilskie kobiety mają tak zaczesać swoje długie włosy, że mają one opadać im na twarze imitując brody! Ten zmyślny trik podwoił zasoby armijne Winilów, a Godan, który wyjrzał przez okno zwrócił się do małżonki: ”Kim są ci długobrodzi?” (Historia Longobardów, I,8). Przytomna Freja upomniała męża, że skoro nadał imię temu ludowi, zwyczajowo, a przede wszystkim dotrzymując obietnicy, winien dać im też zwycięstwo. Tak się też stało, Winilowie – teraz już „Długobrodzi” – odnieśli wiktorię nad Wandalami i mogli wieść spokojne życie w Skorindze.
Któż by przypuszczał, że jeden z najbardziej rozpoznawalnych ludów barbarzyńskiej Europy, noszący tak charakterystyczną nazwę, źródło jego pochodzenia będzie miał w tak zabawnej historii. A jednak. Sytuacja sprzed bitwy z Wandalami wpłynęła na dalsze losy plemienia. Zyskali imię, którym później posługiwali się i z jakiego byli znani światu. Zyskali zwycięstwo, które pozwolił im na dalszą egzystencję na nowych ziemiach. Z punktu widzenia religijnego, Longobardowie poświęceni byli Wodanowi, który był ich patronem. Świadczyło to też o wyjątkowości plemienia. Być poświęconym najważniejszemu bóstwu w panteonie, to wcale nie bagatela. W ten sposób zyskiwali tylko w postrzeganiu ich wśród kamratów barbarzyńskich, szczególnie wśród Germanów.
Wytłumaczenie znaczenia „Longobardowie„ nie jest czymś trudnym. Już sam Paweł Diakon ją wyjaśnia, a rzecz on tak: ”W ich bowiem języku long znaczy długi, a bart – broda” (Historia Longobardów, I,9). W współczesnej nauce również panuje pogląd, że nazwa ta ma rodowód germański, a u kronikarza występuje w łacińskiej formie Longobardus, czyli właśnie „Długobrodzi„. Przedstawiciele tego plemienia zwyczajowo nosili obfity zarost na twarzy, co z pewnością było ich znakiem rozpoznawczym. Ale czy na pewno? Znaleziska archeologiczne dowodzą też innemu poglądowi, iż wcale nie musiało być regułą, by nosili osławione długie brody. Cmentarzyska ciałopalne znad Łaby datowane na I w. n.e., czyli czas i miejsce, gdzie umiejscawia się Winilów-Longobardów, ukazują inwentarz grobowy, w którym odnajdywano brzytwy, noże i nożyce… A zatem „Długobrodzi„ golili się! Wzmacnia to inne koncepcje na temat etymologii nazwy ”Longobardowie”, a mianowicie etnonim wywodziłby się od długiej włóczni lub halabardy, ale też i topora, którym władali ich wojownicy. Inny zaś pomysł głosi, że pochodzi ona od słów long Börde przekładającego się na „płaskie wybrzeże” i dającego powód do twierdzenia, iż lud ten zamieszkiwał takie właśnie terytoria. Pomysł ten nie jest pozbawiona sensu, ponieważ śledząc wędrówkę tego ludu z północnych części Europy (najpewniej ze Skandynawii), poprzez terytoria znad rzeki Łaby, po Dunaj, a następnie północną Italię i Morze Adriatyckie, można byłoby się doszukiwać owego płaskiego wybrzeża.
Tak czy inaczej, Winilowie-Longobardowie wpisują się na karty historii jako lud, który posiadał oryginalne imię plemienne, a zainteresowanie genezą ich nazwy wzrasta, kiedy zgłębimy lekturę Historia Longobardów pióra Pawła Diakona. Można pomyśleć, że bogowie pogańscy nie byli pozbawieni poczucia humoru, że nie kierowali się tylko i wyłącznie sztywnymi regułami. Przeciwnie, kiedy tylko zechcieli stawali się wyjątkowo ludzcy, a dzięki temu nam bliżsi. To chyba wyróżnia bogów germańskich spośród innych sobie podobnych. Ci tak bardzo przypominający ludzi, obdarzeni wieloma cechami człowieczymi, również ułomnościami, stawali się wyjątkowo przystępni dla swych wyznawców, a sama wiara w nich bardziej realna. Nasuwa się refleksja, czy aby rzeczywiście Germanie byli barbarzyńskimi dzikusami, jak ich zwykli określać najpierw Grecy, później zaś Rzymianie? Czy tak „ludzka religia” nie odzwierciedlała humanizmu, który powinien być czynnikiem kultury duchowej? Zestawiając ją z religią Greków, czy bardziej Rzymian, którzy mierzyli się z przedstawieniem, a przez to wyjaśnieniem sobie fenomenu tej części kultury ludów na północ od Dunaju i na wschód od Renu, religia Germanów stawała się bardziej materialna, bardziej odczuwalna, niźli ich południowych sąsiadów. To były dwa światy, dwa różne odczucia estetyki – kulturę klasyczną interesowały w religii kwestie związane z rozumem, Germanów zaś, czy szerzej barbarzyńców (myśląc kategoriami grecko-rzymskimi), sprawy natury fizycznej, bardziej uchwytnej przeciętnemu człowiekowi. Czy przez to ich kultura stała niżej, jak twierdzili klasyczni? Oczywiście, że nie. Religia ich była o wiele atrakcyjniejsza, a bóstwa, do których wznoszono modły, prośby, intencje, pozdrowienia i patronaty, o wiele bardziej interesujące. Legenda nadania imienia Winilom-Longobardom prawdopodobnie najlepiej pokazuje, jakich bogów mieli Germanowie. Na tym jednym przykładzie dowiadujemy się, że mieli wcale dobre poczucie humoru, które dawało się we znaki, nawet w trakcie tak ważnych i przełomowych wydarzeń, rozstrzygających losy całego ludu.
Bibliografia:
Podstawowa:
- Paweł Diakon, Historia Longobardów, ks. I, [w:] Historia rzymska. Historia Longobardów, przekład, wstęp i komentarze I. Lewandowski, Warszawa 1995.
Uzupełniająca:
- Długosz D., Barbarzyńcy w Północnej Italii. Ostrogoci i Longobardowie, Warszawa 2011.
- Mączyńska M., Wędrówka ludów. Historia niespokojnej epoki IV i V wieku, Kraków 1996.
- Modzelewski K., Barbarzyńska Europa, Warszawa 2004.
- Strzelczyk J., Longobardowie, [w:] J. Strzelczyk, Zapomniane narody Europy, Ossolineum 2006, s. 118-158.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.