„Józef Kuraś „Ogień”. Podhalańska wojna 1939-1945” – M. Korkuć - recenzja


Józef Kuraś z Waksmundu to postać bez wątpienia budzącą skrajne emocje u wielu osób1. Jego działalność była już opisywana w okresie PRL-u przede wszystkim przez Władysława Machejka i Stanisława Wałacha, których jedynym celem było przedstawienie „Ognia” jako bandyty podhalańskiego, zgodnie z wizją ówczesnych władz2. Stąd też ich narracja dotyczy przede wszystkim okresu powojennego. Z drugiej strony, czas okupacji niemieckiej w życiu Kurasia był zawężany jedynie do konfliktu z Armią Krajową3. Mimo tego, że oboje byli propagandystami i ich wiarygodność jest niewielka, zbudowany przez nich obraz  lat 1945-1947 wciąż jest powielany w niektórych publikacjach4.

Transformacja ustrojowa w 1989 roku przyniosła nowe otwarcie w opracowaniu działalności Józefa Kurasia. W 1995 roku ukazała się biografia autorstwa Bolesława Derenia5. Publikacja ta spotkała się jednak z ogromną krytyką ze strony Aliny Fitowej i Macieja Korkucia6, którzy skonstatowali, że książka powinna raczej nosić tytuł Józef Kuraś Ogień w świetle krakowskiego UB”7. Natomiast konkluzją obu autorów było stwierdzenie, że: „Ogień czeka więc w dalszym ciągu na swoją historię, gdyż ta praca, którą omówiliśmy, nie jest jeszcze jak najpełniejszym oglądem naukowym nawet powojennych lat Ognia, czym właśnie miała być jak nas informował autor we wstępie (s. 9) do niej”8. Niemniej należy ją uznać za pionierską w tym temacie. W następnych latach powstawały liczne artykuły oraz książki, jednak wciąż brak było kompletnego opisu życia Kurasia9. Tego typu publikacja, próbująca przede wszystkim odnieść się do licznych zarzutów postawionych w latach 60-tych i 70-tych minionego wieku oraz tych, które sformułowali AK-owcy (jeszcze w czasie wojny) i Słowacy10, wydawała się ze wszech miar potrzebna. Czy zatem najnowszą książkę Macieja Korkucia możemy za taką pozycję uznać?

Na początku należy odnotować, że nie zostały w niej przedstawione wydarzenia lat powojennych. Narracja doprowadzona została do 13 kwietnia 1945 roku, kiedy to Kuraś przeprowadził odprawę na Kowańcu będącą początkiem formowania się oddziału Błyskawica. Autor zapewnia nas jednak, że: „Kontynuacją niniejszej publikacji będzie tom opisujący okres działalności Kurasia jako samodzielnego dowódcy zgrupowania partyzanckiego Błyskawica w latach 1945-1947”11, skądinąd okresu budzącego najwięcej kontrowersji, co zostało powyżej w dużym skrócie naszkicowane.

W pierwszych dwóch rozdziałach poznajemy historię rodziny Kurasiów oraz losy samego Józefa aż do dnia jego powrotu na Podhale po walkach w kampanii wrześniowej. Na szczególną wyróżnienie zasługuje fakt, że autor odtwarzając genealogię rodu dotarł do ksiąg parafialnych kościoła pod wezwaniem św. Jadwigi Śląskiej w Waksmundzie. Stąd też na stronach: 26, 29, 30 odnajdujemy fotografie z wpisami nt. ślubu dziadka Michała Kurasia, jego rodziców oraz jego chrztu. Obszerny fragment został poświęcony na przedwojennej działalności politycznej w Stronnictwie Ludowym ojca oraz braci bohatera książki. Sam Józef wstąpił do SL w 1934 roku. Ponadto zarysowane zostają stosunki polsko-słowackie. Bardzo istotne w tej materii wydaje się zwrócenie uwagi na fakt, że ludność Podhala popierała niepodległościowe dążenia Słowaków. Przytoczone fragmenty artykułów z „Gazety Podhala” dotyczące ks. Andrzeja Hlinki rozwiewają w tym temacie wszelkie wątpliwości12. W efekcie późniejsze działania ks. Józefa Tiso na przyłączonych terenach Spiszu i Orawy zmienią postawę ludności polskiej wobec południowych sąsiadów. Nader dokładne omówienie tego tematu ma zapewne stanowić przyczynek do opisania powojennych wydarzeń na linii „Ogień”-Słowacy już w drugiej części biografii, gdyż w recenzowanej rozprawie znajdziemy jedynie dwie strony poświęcone temu aspektowi13. W drugim rozdziale ukazana zostaje także służba Kurasia w strukturach Korpusu Ochrony Pogranicza oraz szlak bojowy, który przebył służąc w 1. Pułku Strzelców Podhalańskich w trakcie kampanii wrześniowej.

Kolejne dwie części książki opisują działalność „Orła„ (pierwszy pseudonim konspiracyjny Kurasia) w strukturach Organizacji Orła Białego, Konfederacji Tatrzańskiej, Związku Walki Zbrojnej, Oddziału „Wilk„ Armii Krajowej aż do objęcia dowództwa „Wilka” przez por. Krystyna Więckowskiego ps. ”Zawisza” 15 listopada 1943 roku. Czas od powrotu z kampanii wrześniowej do czasu powstania KT stanowił swego rodzaju białą plamę w życiorysie Kurasia i był różnorako przedstawiany. Stąd też jednym z najważniejszych ustaleń autora jest z pewnością to, że pierwszym związkiem konspiracyjnym, do którego należał waksmundczyk była Organizacja Orła Białego14. Tym samym odrzucić należy hipotezę o jego działalności w szeregach Organizacji Wojskowej Stronnictwa Narodowego, opartej jedynie na relacji Włodzimierza Żychowicza z 6 grudnia 199415. Kolejnym, niewątpliwie najważniejszym punktem w życiu Kurasia było spalenie przez Niemców w ramach odwetu za śmierć dwóch konfidentów jego ojca, żony i 2,5 letniego syna 29 czerwca 1943 r. Jak ta zbrodnia wpłynęła na jego psychikę? Autor nie daje na to pytanie odpowiedzi poza tą, że przyjął wówczas nowy pseudonim – „Ogień”16.

Mianowanie por. Krystyna Więckowskiego ps. „Zawisza„ dowódcą oddziału AK w listopadzie 1943 roku zmieniło atmosferę panującą wśród partyzantów, którą autor prezentuje przytaczając wspomnienia zarówno osób związanych z Kurasiem, jak i przybyłych do oddziału w późniejszym okresie. Wkrótce „Zawisza„ miał się stać największym antagonistą ”Ognia” w świetle wydarzeń z grudnia 1943 roku. Nowym stwierdzeniem jest z pewnością to, że przedtem nie doszło do żadnego otwartego konfliktu między podkomendnym a dowódcą (ich relacje należy rozpatrywać w ramach wzajemnej niechęci)17. 28 grudnia 1943 miała miejsce hitlerowska obława, a w jej efekcie rozbicie obozu partyzanckiego pod Czerwonym Groniem. Odpowiada za to niewątpliwie Kuraś, który nie pozostając na posterunku, nie wykonał rozkazu. Autor oczyszcza w tym względzie z zarzutów Józefa Bryję ps. „Żmija”, który miał rzekomo prowadzić Niemców tego dnia18. Jednak najważniejsze w tym temacie są dwa odwiecznie pojawiające się pytania: czy „Ognia” należy nazywać dezerterem oraz to, czy w jakikolwiek sposób próbował wytłumaczyć się przed przełożonymi, na które Korkuć daje wyczerpujące odpowiedzi. Otóż już 3 stycznia 1944 r. Kuraś wysłał  łączniczkę Stefanię Krukową z meldunkiem do Komendy Okręgi AK w Krakowie. Co więcej  jego prośba z 27 stycznia o pomoc finansową została spełniona19. Natomiast 15 lutego wysłał szczegółowy raport opisujący rozbicie obozu. Niemniej nie szukał on kontaktu ze swoim dowódcą – por. Więckowskim. Dlaczego? Według autora był to po prostu strach przed tym, że mógł zostać zastrzelony za niesubordynację20. Źródeł tej nieufności należy szukać w egzekucji „Młota„ (N.N.) przez „Zawiszę„. Jej powodem było upicie się na warcie. Brak spotkania pomiędzy niedawnymi towarzyszami broni, jak się później okaże, i co dokładnie przedstawia autor, doprowadzi do prób zastrzelenia ”Ognia” z rozkazu por. Więckowskiego (bez wyroku Wojskowego Sądu Specjalnego) oraz nakręci wzajemną spiralę oskarżeń trwającą de facto do dziś. W kwestii semantyki postępowania Kurasia (dezercja, czy nie?) daje on następującą odpowiedź: „Dla oceny tego kluczowe są przecież trzy pierwsze miesiące, w których Kuraś słał meldunki, prosił o wewnętrzne śledztwo, wykonywał polecenia, czekał na przedstawicieli dowództwa, a nawet był gotów stawiać się na miejsca spotkań wyznaczone przez Inspektorat i samegoZawiszę. Finał całego ciągu wydarzeń w postaci przekazanego Kurasiowi ustnego komunikatu Zawiszy 26 marca 1944 r. oznaczał faktycznie usunięcie jego i kliku podkomendnych z szeregów AK, wyrzucenie poza nawias podziemnej armii. Trudno nie zauważyć różnicy pomiędzy taką sytuacją a świadomie podjętą decyzją o ucieczce21. Ta argumentacja wydaje się być jak najbardziej zasadna w świetle przedstawionych przez autora dokumentów.

Trzy ostatnie rozdziały przedstawiają „Ognia„ w strukturach Ludowej Straży Bezpieczeństwa, jego rolę w zdobyciu Nowego Targu przez Armię Czerwoną oraz to, jak próbował się odnaleźć w realiach nowej Polski. Opisany zostaje dalszy ciąg animozji między AK a Kurasiem, którego imienia bronili ludowcy. Fragment dotyczący wzajemnego podszywania się w trakcie akcji ekspropriacyjnych bardzo dobrze uzmysławia jak niewiele wysiłku ”propagandowego” potrzebne było, by dany czyn został przypisany jednej lub drugiej stronie22. Najważniejszą jednak kwestią jest współpraca z oddziałami AL, a następnie rola „Ognia„, jaką odegrał w strukturach bezpieczeństwa. Przede wszystkim Korkuć bardzo mocno podkreśla fakt, że decyzja o kooperacji z nadchodzącymi oddziałami Armii Czerwonej, jak i oddziałem por. Izaaka Gutmana oraz późniejsze zainstalowanie się w administracji była ”grą o wpływy”, na którą zdecydowali się ludowcy23. Co więcej autor wyklucza definitywnie możliwość przynależności „Ognia” do Armii Ludowej, powołując się na brak jakichkolwiek dokumentów na ten temat w archiwum Polskiego Sztabu Partyzanckiego, a które musiały by istnieć, gdyby taka okoliczność miała miejsce. W tym kontekście zostają również dokładnie omówione późniejsze wypowiedzi samego Gutmana z lat 70-tych, który na każdym kroku potwierdzał tę przynależność24. Kolejnym istotnym ustaleniem jest fakt, że Kuraś nigdy de iure nie dostał żadnej nominacji na komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej. Jego rola do czasu wyjazdu do Lublina sprowadzała się do pilnowania porządku w Nowym Targu, która dla wielu była równoznaczna z służbą w MO25. Autor odpiera również zarzuty ze strony AK-owców jakoby ten okres był okresem wzmożonych aresztowań z jego inspiracji.

8 lutego 1945 „Ogień” wyjechał do Lublina. Bezpośrednim powodem był przyjazd na teren Podhala Stanisława Strzałkę delegowanego z UBP w Mielcu. Jego zadaniem była organizacja służb bezpieczeństwa na tym obszarze. Z pewnością Kuraś mógł poczuć się poza głównym nurtem organizowania nowej władzy, niemniej zasadne wydaje się pytanie, czy podróż do Lublina była konsultowana z ludowcami? Niestety znajdujemy na nie odpowiedzi. Korkuć jedynie spekuluje, że sam pomysł mógł wyjść od por. Zygmunta Sielickiego, a więc jednego z AL-owców (sic!)26. Podobne pytanie należałoby zadać w kwestii wstąpienia Kurasia do Polskiej Partii Robotniczej. Jak daleko mógł się posunąć w budowaniu swojej legendy przed nowymi władzami? Autor pisze, że „(…) z punktu widzenia realizacji nowotarskich ludowców najważniejszym rezultatem tych zabiegów była uzyskana dla Kurasia rekomendacja do pracy w organach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.”27 Nie przytacza jednak żadnej wypowiedzi, czy też dokumentu, który uzasadniałby powyższy wniosek. To rodzi kolejne wątpliwości, czy te, skądinąd bardzo ważne decyzje, nie były jednak podejmowane samodzielnie przez waksmundczyka. 21 marca rozpoczął swoją, jak się później okazało trwającą trzy tygodnie, pracę w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa w Nowym Targu, którą autor opisuje z możliwie dużą dokładnością. 13 kwietnia ma miejsce znamienna odprawa na Kowańcu, która zapoczątkowała nowy rozdział w jego życiu. Jakie powody takiej przedstawia Korkuć? „Ogień po prostu wyczuwał, że atmosfera wokół niego gęstnieje, a różne wydarzenia mogły go w tym utwierdzać. Zrozumiał, że bezzwłocznie musi przejąć inicjatywę. Dalsze trwanie w zasięgu NKWD i UB było niebezpieczne zarówno dla niego, jak i dla wielu jego podkomendnych. Decyzję o powrocie w góry podjął prawdopodobnie już na początku kwietnia 1945 r.”28 Przyczyną owej gęstniejącej atmosfery był Władysław Machejek przybyły na Podhale 14 lutego 1945 r. Dużym oddźwiękiem odbiła się również wiadomość o aresztowaniu szesnastu przywódców Polski Podziemnej.

Książka zawiera fotografię, które bardzo dobrze korespondują z czytanym tekstem. Co więcej, dołączony również został bardzo obszerny aneks zawierający między innymi takie dokumenty jak: „Deklaracja ideowa Konfederacji Tatrzańskiej„, „Statut Konfederacji Tatrzańskiej”, ”Oświadczenie Józefa Kurasia ps. Ogień w sprawie konfliktu jego grupy partyzanckiej z dowództwem AK w Gorcach„, „Ankieta Specjalna wypełniona przez Józefa Kurasia w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego”. Do zalet należy także zaliczyć język, jakim posługuje się autor.

Podsumowując, publikację Macieja Korkucia należy uznać za najlepszą obecnie rozprawę opisującą życie Józefa Kurasia do roku 1945. Baza źródłowa wydaje się w pełni wyczerpana. Autor korzystał z wielu niepublikowanych dotychczas wspomnień, wywiadów, monografii i opracowań. Jedyne, w mojej opinii, co budzi wątpliwości i co zasygnalizowałem powyżej, to interpretacja wyjazdu „Ognia„ do Lublina. W cytowanym na początku artykule Aliny Fitowej i Macieja Korkucia stwierdzają oni, że ”Ogień” nadal czeka na swoją historię. Pozwolę sobie sparafrazować te słowa i wyrazić nadzieję, że nie będziemy musieli czekać aż tylu lat na drugą część biografii, ile minęło pomiędzy publikacją Bolesława Derenia, a recenzowaną książką.

Plus minus:
Na plus:
+ najpełniejsze dotychczas opracowanie życia Józefa Kurasia lat 1939-1945
+ wykorzystanie wielu niepublikowanych oraz nieznanych  dokumentów, wspomnień
+ obszerny aneks
+ istotne ustalenia w wielu kwestiach dotąd niejasnych lub błędnie przedstawianych
+ fotografie bardzo dobrze uzupełniające tekst
Na minus:
- jednoznaczna interpretacja wyjazdu „Ognia” do Lublina

TytułJózef Kuraś „Ogień”. Podhalańska wojna 1939-1945 
Autor:  Maciej Korkuć
Wydanie: 2011
Wydawca: Attyka
ISBN: 978-83-62139-28-6
Stron: 407
Oprawa: twarda
Cena:  50 zł
Ocena recenzenta: 9/10

  1. Bardzo dobrze ową dychotomię w postrzeganiu Józefa Kurasia na Podhalu ilustruje referat Katarzyny Mlekodaj,Pamięć społeczna Józefa Kurasia „Ognia” na Podhalu, [w:] Wokół legendy „Ognia”. Opór przeciw zniewoleniu: Polska-Małopolska-Podhale 1945-1956, red. R. Kowalski, Nowy Targ 2008, s. 463-483. []
  2. W. Machejek, Rano przeszedł huragan, Warszawa 1965; S. Wałach, Był w Polsce czas…, Kraków 1971. []
  3. Sam rejon Podhala lat 1939-1945 doczekał się w okresie PRL-u jedynie trzech poważniejszych opracowań: S. Leczykiewicz, Konfederacja Tatrzańska, Warszawa 1969; Podhale w czasie okupacji 1939-1945, red. J. Berghauzen, Warszawa 1977; W. Wnuk, Walka podziemna na szczytach, Warszawa 1980. []
  4. Wałach w swoim opisie posunął się nawet do stworzenia „Notatnika Ognia„. Pomimo, że fikcyjność tego ”dokumentu” została już dawno dowiedziona (zob. http://tygodnik.onet.pl/1,6945,druk.html [dostęp: 04.03.2012]), wciąż można znaleźć autorów traktujących wydarzenia w nim zawarte jako oczywiste fakty. Por.  J.T. Gross, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści, Kraków 2008, s. 58. []
  5. B. Dereń, Józef Kuraś „Ogień”. Partyzant Podhala, Kraków 1995. []
  6. A. Fitowa, M. Korkuć, Próba rehabilitacji „Ognia”. Czy udana?, „Studia Historyczne” 1995, z. 4, s. 567-583. []
  7. Ibidem, s. 570. []
  8. Ibidem, s. 583. []
  9. M. Korkuć, „Zostańcie wierni tylko Polsce…”. Niepodległościowe oddziały partyzanckie w Krakowskiem 1944-1947, Kraków 2002; J. Szczerkowski, „Ogień” – król Podhala, Wrocław 2006; J.S. Łątka, Bohater na nasze czasy? Józef Kuraś, Ogień z Waksmundu – porucznik czasu wojny, Kraków 2007; Wokół legendy „Ognia”. Opór przeciw zniewoleniu: Polska-Małopolska-Podhale 1945-1956, red. R. Kowalski, Nowy Targ 2008. Książki J. Szczerkowskiego i J.S. Łątki ciężko traktować w kategoriach naukowych opracowań. []
  10. Zarzuty wobec Kurasia zostały przedstawione w tygodniku „Przegląd„ nr 9(635) z dnia 4 marca 2012 r. Niestety wiele z nich zostało zaczerpniętych z wspomnianego już Notatnika ”Ognia” autorstwa W. Machejka. []
  11. M. Korkuć, Józef Kuraś «Ogień». Podhalańska wojna 1939-1945, Kraków 2011, s. 22. []
  12. Ibidem, s. 57. []
  13. Ibidem, s. 299-300. []
  14. M. Korkuć, Józef Kuraś…, s. 81-84. Warto również odnotować, że tej informacji nie znajdziemy w biogramie Józefa Kurasia autorstwa Macieja Korkucia. Por. Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956. Słownik biograficzny, red. J. Kurtyka, t. 1, Kraków-Warszawa-Wrocław 2002, s. 253-257. []
  15. Por. T. Biedroń, Konflikt «Ognia» z Armią Krajową w świetle dokumentów 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK, „Zeszyty Historyczne WiN-u”, 1995, nr 6, s. 5; J.S. Łątka, Bohater na nasze czasy? Józef Kuraś, Ogień z Waksmundu – porucznik czasu wojny, s. 12. []
  16. M. Korkuć, Józef Kuraś…, s. 123. []
  17. Ibidem, s. 156-157. []
  18. Ibidem, s. 174. W tym względnie nowym dokumentem jest: Lista wniosków o odznaczenia Żelaznym Krzyżem II Klasy funkcjonariuszy żandarmerii zachodniej części dystryktu krakowskiego. Fragment uzasadnienia wniosku o odznaczenie porucznika żandarmerii Jozefa Schnitzlera z Monachium przytoczona w całości w aneksie na str. 331. Dowiadujemy się z niej przede wszystkim o liczebności niemieckiego oddziału oraz to, iż ktoś zgłosił Niemcom pobyt Kurasia w Ochotnicy. []
  19. W tym miejscu M. Korkuć definitywnie odrzuca fakt, że razem ze wsparciem finansowym miałby otrzymać wyrok śmierci, co podaje m.in. Dereń. Takie postępowanie ze strony dowództwa AK byłoby nielogiczne. Ibidem, s. 179. []
  20. Na potwierdzenie tej tezy przytoczona zostaje opinia Juliana Tomeckiego ps. „Brzoza„, który dołączył do oddziału w styczniu 1944 r. W mojej opinii należy jednak zauważyć, że relacja ”Brzozy” pochodzi 2009 r., przez co może on patrzyć na całość z szerszej, nieznanej mu wówczas perspektywy. Ibidem, s. 175. []
  21. Ibidem, s. 184-185. []
  22. Ibidem, s. 220-221. []
  23. Co do tego nie miał wątpliwości także mjr Adam Stabrawa, dowódca Inspektoratu Nowy Sącz AK oraz 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK, którego relacja zostaje przytoczona. Ibidem, s. 254. []
  24. Ibidem, s. 263-264. []
  25. Ibidem, s. 279. []
  26. Ibidem, s. 290. []
  27. Ibidem, s. 292. []
  28. Ibidem, s. 312. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz