„Lubieżne mniszki. Seks, czary, muzyka i intrygi we włoskich klasztorach” – C.A. Monson – recenzja


W swojej książce Craig A. Monson – profesor na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis – przedstawia nieznane dotąd historie pięciu zakonnic z różnych włoskich zakonów.

Oryginalny tytuł tego opracowania brzmi „Nuns Behaving Badly. Tales of Music, Magic, Art. And Arson in the Convent od Italy „, co w tłumaczeniu na język polski powinno brzmieć: Źle zachowujące się zakonnice. Opowieści o muzyce, magii, sztuce i podpaleniu we włoskim klasztorze (tłum. recenzenta). Taki tytuł wierniej odzwierciedlałby treść książki, w przeciwieństwie do tłumaczenia, jakiego dokonała tłumaczka niniejszej pozycji, oparzając ją tytułem ”Lubieżne mniszki”, co czytelnikowi nasuwa na myśl takie skojarzenia jak bezwstydność i rozpustę. Po części można się zgodzić z takimi określeniami w odniesieniu do opisanych postaci, jednak są one niedokładne, a przez to mylne. Autor nie poświęcił swojej pracy badaniu wykroczeń seksualnych sióstr zakonnych, a wskazuje na to określenie błędnie użyte w podtytule.

Będąc w zbiorach Museo Bardini, autor natknął się na renesansowy manuskrypt z nutami, od którego zaczęła się jego przygoda z włoskimi zakonnicami. Postanowił zbadać dokładnie treść znaleziska, przez co odkrył, iż pieśni w nim zawarte nie są kościelne, lecz świeckie, a nawet rozrywkowe. Przytacza późnośredniowieczny aforyzm, mówiący że „Kobieta powinna mieć męża albo mur”1, tłumaczący los kobiet, zwłaszcza w szesnasto – i siedemnastowiecznych Włoszech. Zawsze jedna z sióstr wydawana była za mąż, inne wysyłano do zakonu. Nie brano pod uwagę, aby dziewczyna mogła pozostać w domu na utrzymaniu rodziców, nie posiadając męża. Świadczyć to może o braku powołania tych kobiet, ale także o ich posłuszeństwie wobec ojców i braci, którzy decydowali o ich przyszłości. Zakonne życie miało upływać według wyznaczonych przez przełożonych reguł, jednak jak się okazuje, nie zawsze siostry były posłuszne czy to władzom klasztornym, czy nawet biskupom i Świętej Kongregacji. Młode, często ambitne kobiety, udając się do klasztoru, nie potrafiły porzucić tego, czego zaznały w rodzinnych domach, a więc wygód, luksusów, zamiłowania do muzyki. Jednak jak powszechnie twierdzono, dziewczyna, która publicznie śpiewa, a przez to zachwyca słuchaczy, musi posiadać także inne zdolności, także te haniebne2. Motyw śpiewu i muzyki będzie tematem rozważań jednego z rozdziałów. Historie opisane w książce, jak mówi autor, są naprawdę prawdziwe, gdyż oparte są na autentycznych dokumentach i kronikach poszczególnych zakonów. Jednak czy kronikarze zapisywali w nich wszystko tak, jak się naprawdę wydarzyło, tego nam nie gwarantuje.

Pierwsza z historii dotyczy „niebezpiecznych zauroczeń”, a więc muzyki i instrumentów. W San Lorenzco doszło do kradzieży wioli, którą mniszki usiłowały odnaleźć za pomocą czarów. Jedna z nich, jak się później okazało, nauczyła się tajemnej sztuki rozmawiania z diabłem, mającym wskazać miejsce, w jakim miał znajdować się zagubiony przedmiot. Inkwizytor Świętego Oficjium przybył na miejsce, by przesłuchać tamtejsze siostry. Przy okazji opisany jest przypadek młodej siostry-śpiewaczki, zabranej później z klasztornych murów, by mogła rozwijać swoją muzyczną karierę. W tym miejscu dowiadujemy się o zakazach, nakładanych na klasztory, które miały być miejscem kontemplacji, a nie zabaw i koncertów, o czym niestety dość często zapominano. Siostry nie zadowalały się słuchaczami anielskimi, pragnęły, aby ich śpiew i granie docierały także do świeckich, zwłaszcza tych zamożnych, łamiąc tym samym nakazy przełożonych.

Druga z historii dotyczy klasztoru, który pierwotnie był domem bogatej rodziny Strozzi i Monsolino. Przeoryszą została kobieta, nie będąca przygotowaną do tak ważnej funkcji, gdyż była ona prawdopodobnie siostrą założyciela tamtejszego przybytku, który ze względu na niezamężna kobiety z rodu Monsolino, chciał dać im schronienie. Okolica była piękna, górzysta i urodzajna, tak więc warunku uznano za sprzyjające. Jednak poświęcenie życia Bogu, nie wiązało się w tym przypadku z kwestiami religijnymi, a więc mogło z tego wyniknąć coś złego. Tak też się stało. Mniszki zajmujące się uprawą jedwabiu, podpaliły klasztor, aby móc powrócić do swoich rodzin. Podczas przesłuchania wydało się, że niektóre z nich nie chciały brać w tym strasznym czynie udziału, jednak nikomu nie udało powstrzymać się przełożonej i pozostałych podpalaczek. Taki koniec miał być niejako następstwem braku prawdziwego powołania do życia zakonnego.

Następnie opisany jest przypadek zazdrości o dary składane przez mniszki do kaplic, kościołów, biskupów i zamożnych rodów. Przewija się także wątek śpiewu, do którego zakonnic nie trzeba było namawiać. Chodziło głównie o walkę między zakonnicami, wywodzącymi się z bogatych rodzin, które było stać na ozdobne hafty, złote podarunki, a między uboższymi siostrami, wykonującymi proste, lecz również piękne podarunki. Zazdrość, która posuwała się do rękoczynów, jakimi było niszczenie pracy innych, to tylko jeden z przykładów opisanych w rozdziale. Skargi, listy i petycje do Rzymu były także w takich przypadkach bardzo popularne...

Czwarty rozdział poświęcony jest podupadającemu klasztorowi, za którego murami toczyło się wiele intryg, zwłaszcza miłosnych. Podobno siostry, pozbawione miłości od mężczyzn i rodzin, zakochiwały się w sobie nawzajem, co nie prowadziło do niczego dobrego. Nad posłuszeństwo stawiane było uczucie, które miało być uznawane za wyrzeczenia i przykrości, doznawane podczas służby Bogu. Prosty lud, widząc uciekające mniszki, snuł domysły, do czego mogło dochodzić w ich celach, zwłaszcza że wiele z przebywających w opisanym zakonie sióstr, było nawróconymi prostytutkami.

W ostatniej historii poznajemy zakonnicę-uciekinierkę, która z tęsknoty za rozrywkami ziemskimi wykradała się w czasie karnawału za mury klasztoru. Przy okazji opisane są, dość dziwne, ale powszechne wówczas, zwyczaje przebierania się za różne postaci, także zakonników i zakonnic! Zabawa, tańce i muzyka przesiąkały także do świata, mającego być wzorem religijności i oddaniu Bogu. Siostry także urządzały sobie karnawał, łamiąc tym samym zalecenia Rzymu. Klasztorne kraty i rozmównice, za pomocą których rodziny mogły odwiedzać swoje krewne zakonnice, zostały słusznie nazwane „oknami do śmierci”3, przez które wkradał się zepsuty świat, niszcząc doszczętnie ducha religijności.

Książka, mimo że przesiąknięta jest licznymi nazwiskami i terminami włoskimi, jest napisana czytelnie, a jej lektura zabiera niewiele czasu. Ciekawym dopełnieniem historii sprzed lat jest skrótowe przywołanie współczesnych zdarzeń, znanych autorowi z własnego parafialnego podwórka. Dawniej informacje o przewinieniach w klasztorach gromadzono w Tajnym Archiwum Watykanu, dziś są bardziej dostępne, gdyż media i Internet stały się miejscem ich publikacji. Tak więc intrygujące historie zza klasztornych i kościelnych murów są bardziej dostępne dla tłumów, stając się powodem żarliwych dyskusji.

Plus minus:
Na plus:
+ bogata bibliografia
+ zdjęcia i plany opisywany miejsc
+ indeks nazwisk
Na minus:
- błędne tłumaczenie tytułu i podtytułu
- przypisy na końcu każdego rozdziału
- książka sklejana

Tytuł: Lubieżne mniszki. Seks, czary, muzyka i intrygi we włoskich klasztorach
Autor: Craig A. Monson
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sekret
Rok wydania: 2011
Format: 14,5 x 20,5 cm
ISBN: 97888311121560
Stron: 291
Oprawa: miękka
Cena: ok. 30 zł
Ocena recenzenta: 7/10

  1. Craig A. Monson, Lubieżne mniszki. Seks, czary, muzyka i intrygi we włoskich klasztorach,Warszawa 2011, s. 24. []
  2. Ibid., s. 33. []
  3. Ibid., s. 22 []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz