„Pantery na Wisłą. Żołnierze ostatniej godziny” - H. Schäufler - recenzja


Przychodzi mi recenzować książkę, o której muszę napisać trochę wyjaśnień, pozwalających na wprowadzenie w tematykę. Szczęśliwie, podobnie do mnie postąpiło wydawnictwo publikujące ją w Polsce, ostrzegając czytelników, że są to wspomnienia specyficzne. Choć są prawdziwe, ich dobór i kontekst może być przez polskich czytelników różnie przyjęty. Przekornie, może właśnie dlatego jest to książka cenna, warta poznania.

Zaczynam od tytułu - Pantery nad Wisłą. Żołnierze ostatniej godziny. Oba tytułowe człony mają w sobie sporą wartość, niezbędną dla zagłębienia się w treści książki. Pierwszy został nieco zmieniony, w porównaniu z oryginałem, który brzmiał Panzer an der Weichsel, co oznaczało „Czołgi nad Wisłą”. Wykorzystując podobieństwo słów dokonano świadomie zmiany tytułu, co potwierdza okładkowy obraz czołgu typu „Pantera” w ilustracji Jarosława Wróbla. Zresztą, okładka jest charakterystyczna dla całej serii wojennej wydawnictwa „Maszoperia Literacka”. I jeszcze tytułu część druga, która ma wartość nie tyle poznawczą, ile emocjonalną. „Żołnierzami ostatniej godziny” nazywani są ci niemieccy żołnierze, którzy w ostatnich miesiącach wojny bronili ludności cywilnej Prus Wschodnich i Zachodnich przed sowiecką zemstą, oznaczającą grabież, gwałty, płomienie i śmierć. Warto zrozumieć, że książka ta pierwotnie napisana została dla czytelników niemieckich i taką też, niemiecką pamięć w bohaterstwie żołnierzy przedstawia.

„Ta książka nie jest powieścią, żadną wymyśloną historią, lecz chłodnym sprawozdaniem bez upiększeń, ale i bez pełnych nienawiści tonów. Każde nazwisko, nazwa każdej miejscowości i miejsca, każdy szczegół jest prawdziwy, wszystkie wydarzenia zgodne z prawdą i przedstawione tak, jak je osobiście widziałem w roku 1945” - zapowiada autor.

Ówczesny oficer łączności sztabowej z 35. Panzer-Regiment, oberleutnant Hans Schäufler opowiada wojnę taką, jaką zapamiętał on i jego koledzy. Jednostronnie. Odtwarza ją po latach, sugerując się już liczną literaturą i dokumentacją wspomnieniową, z wyliczaniem krzywd, tyle że będących doświadczeniem niemieckim. Nic  więc dziwnego, że przerysowana jest tam postawa opiekuńcza niemieckich żołnierzy, nie ma jednak słowa o ich przewinach, a cały chaos początków 1945 r. nie ma przyczyn w błędach niemieckiej administracji. Ten mit bohaterskiego Wehrmachtu jest w Niemczech wciąż żywy, więc warto przyjrzeć się specyficznemu zapisywaniu takich wspomnień. Nie przypadkiem wydawcy polscy tłumaczą w przedmowie, że ta książka jest znakomitym uzupełnieniem dla innej pozycji, napisanej przez Egberta Kiesera, opowiadającej o losach ludności cywilnej niemieckiego wschodu w końcowych miesiącach wojny.

Wśród wstępniaków do tej książki jest jeszcze jeden, napisany przez generała w stanie spoczynku Heinricha Eberbacha. Wyjaśnia on powody przechowywania pamięci i przedstawia autora:

„Przyjdzie czas, że pojawi się pokolenie młodzieży, które przypomni sobie o tych czynach i pojmie znaczenie obowiązku, jakim kierowali się tamci ludzie. Niechaj ta książka się do tego przyczyni. Napisał ją jeden z frontowych żołnierzy, walczących na tej wojnie od początku do końca. Żołnierz, któremu już podczas pierwszej zimy kampanii rosyjskiej, wręczyłem Żelazny Krzyż I Klasy, za samodzielne i odważne działanie na froncie”.

Ale więcej nie znajdziecie ani słowa o tym, dlaczego Sowieci przyszli do Rzeszy z pożogą i sztandarami zemsty. Szkoda. Polecam przy okazji trochę literatury kompensacyjnej, np. o działalności Einsatzgruppen w Rosji.

Tytułowe „Pantery”, niemieckie czołgi średnie dotarły do obrońców dopiero w połowie marca, specjalnym transportem dowiezione tu z Kurlandii w ślad za załogami. Czołgiści z 4. Dywizji Pancernej zostali przerzuceni wcześniej, w połowie stycznia i musieli niemal pod ogniem odbierać część sprzętu z poligonu w Grupie, zagrożonego sowiecką ofensywą, rozcinającą Prusy na dwie części. Później, rzeczywiście dzielnie, walczyli w różnych miejscach zacieśniającego się wokół Gdańska półpierścienia, przypierającego Niemców do morza. Nie miejsce tu na dyskusję, na ile marynarka ratowała stąd milion cywilów, a na ile przejęła na siebie ciężar dostarczania materiałów zaopatrzeniowych dla odciętych wojsk, ewakuacji rannych, podsyłania uzupełnień. Mając tę szerszą niż zawarta w książce wiedzę, czyta się ją naprawdę znakomicie, bo siła jej leży w dużej liczbie szczegółów, podanych przez uczestników walk, w dodatku kierowanych na najgorętsze rubieże - niemiecka broń pancerna działała wówczas na zasadach straży pożarnej, ratując zagrożone odcinki. Obok Schäuflera, znajdziemy też wspomnienia jeszcze kilku żołnierzy pancernej dywizji, w tym dramatyczne epizody z końcowych walk na Mierzei Wiślanej, sowieckiej niewoli i z internowania w Szwecji, skąd przekazano grupę Niemców do Rosji. Sam autor ratuje się przed sowiecką niewolą pełną przygód ucieczką przez cały Bałtyk, dokonaną na niewielkiej motorówce. I szczęśliwie staje się jeńcem Anglików.

Opowieści w tej książce są ciekawe, choć brakuje mi łączenia tych epizodów w sensowną całość, ale to sprawa autora. Więc jeszcze tylko trochę o edytorskiej technologii, bo również tu pojawi się tyle pochwał, ale wskazań niedociągnięć. Cieszy stabilność serii z wojennymi wspomnieniami. Ciekawy jest w Panterach... zbiór zdjęć, w sporej mierze poświęconych ludziom i miejscom, które są opisane. Dwie wkładki na kredowym papierze moją potrzebę ilustracji zaspokajają. Gorzej trochę z infografiką, a konkretnie z zamieszczonymi mapami. Są niespójne. Większość rysowana ręcznie, jest dość czytelna, ale kiedy trafiam na mapę ucieczki przez Bałtyk, robi się kiepsko i niekompatybilnie. Wrażenie chaosu pogłębia, choć dobra, jeszcze inna graficznie mapa, tym razem wypożyczona z książki Dieckerta i Grossmanna.  Równie nieuporządkowane wydają się kalendaria zdarzeń przy rozdziałach, przynajmniej ja je tak obieram. Dość narzekania. Wszystkie minusy przyćmiewa to, że książka znakomicie uzupełnia naszą wiedzę o walkach na Pomorzu Gdańskim, podając ją w oryginalnych wspomnieniach obrońców, z których propagandę da się przy odrobinie chęci odcedzić.

Plus minus:
Na plus:
+ oryginalna dawka wspomnień z walki o okolice Gdańska
+ ciekawy serwis zdjęciowy
+ spójność serii wydawniczej - w okładce, układzie typograficznym, itd.
Na minus:
- brak łączenia narracji autora z innymi wspomnieniami
- słabo przygotowane graficznie mapy

Tytuł: Pantery na Wisłą. Żołnierze ostatniej godziny
Autor: Hans Schäufler
Tłumaczenie: Wawrzyniec Sawicki
Wydawca: Maszoperia Literacka
Data wydania: 2010
Okładka: miękka
ISBN/EAN: 978-83-62129-85-0
Liczba stron: 208
Cena: ok. 39,00 zł
Ocena recenzenta: 7,5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz