”Odległe rubieże. Kryptonim burza’’ – V. Wolff – recenzja


21 marca tego roku, światło dzienne ujrzała kolejna pozycja spod znaku wydawnictwa Warbook. Odległe rubieże. Kryptonim burza to następna książka Vladimira Wolffa, w której autor próbuje nam „sprzedać’’ własną wizję II wojny światowej. Czy odstawienie na boczny tor Wirskiego (główny bohater poprzednich książek Wolffa) to dobry pomysł? Czy konflikt, który rysuje nam autor, jest wystarczająco przekonywający, a fabuła na tyle porywająca, aby sięgnąć po tę książkę? Zapraszam do recenzji. 

O II wojnie światowej nie pozwalają nam zapomnieć nauczyciele, książki, filmy i politycy. Czasami odnosi się wrażenie, że powiedziano już wszystko, co można było powiedzieć, a mimo to jest jeszcze wiele tajemnic do odkrycia. Na szczęście tym razem Wolff przedstawia nam całkowicie odmienną wizję wojny. Zabiera nas do alternatywnej rzeczywistości w stylu Marcina Ciszewskiego i jego serii www. Nasuwają się pytania takie jak – co by było, gdyby wojna nie wybuchła w 1939 roku, tylko w 1941, a agresorem był ZSRR?

Jest rok 1941. III Rzesza chwilowo dała nam spokój, a dzięki sojuszom z sąsiadami oraz paru kontraktom na dostawę sprzętu wojskowego z Wielką Brytanią stajemy się przeciwwagą zarówno dla ZSRR, jak i zachodniego sąsiada. Marek Bagiński, oficer wojska polskiego, świetny lotnik i uzdolniony konstruktor (a do tego zapalony bokser), mimo swojej pasji do latania, zostaje przydzielony do wywiadu wojskowego w Moskwie. Szybko okazuje się, że prawdziwym celem jego wizyty jest podejrzenie myśli konstruktorskiej Sowietów
i trzeźwa ocena lotnictwa bojowego. Na pokazie lotniczym dochodzi do małych przepychanek i Bagiński ląduje między linami. Z wszechzwiązkowym mistrzem kraju walczy o honor II Rzeczpospolitej, zdobywając przy okazji inwazyjne plany ZSRR. Wojna wybucha, Bagiński zostaje wysłany do Londynu, żeby odebrać cztery tajemnicze maszyny przeznaczone do walki powietrznej. Na froncie układa nam się różnie, ilościowa przewaga Sowietów robi swoje, a zza ich każdego zniszczonego czołgu wyjeżdża pięć kolejnych. Dodatkowo razem z „czerwona nawałnicą’’ nadjeżdżają KW-1 oraz T-34, które robią
z naszych 7TP oraz TKS-ów bezkształtną żelazną miazgę. Polacy powoli ustępują pola, co nie znaczy, że wycofują się w popłochu. Zaciętość obrońców i kilka technologicznych nowinek, zaskoczyły dowództwo Armii Czerwonej. Dodatkowo udaje nam się zneutralizować plan mający wywołać zamieszanie na tyłach.

 

Fabularnie tworzy to spójną całość. Jedyne, o co możemy się przyczepić, to pewne nierówności w tempie akcji. Niektóre opisy potyczek „dopieszczone” są do każdego wystrzelonego pocisku, innym zaś poświęcono jedną stronę. Naturalnie, autor nie mógł opisać każdej bitwy tak, jakbyśmy tego chcieli, ale czasami mogą dziwić jego wybory. Książka przedstawia bardzo optymistyczną wizje wojny – nie każdemu może się to podobać, ale mnie porwał ten romantyzm Wolffa.

 

Obok postaci wymyślonych przez Wolffa, mamy i te, które istniały naprawdę. Mowa oczywiście o ważnych oficjelach, takich jak Stalin czy Rydz-Śmigły, ale pojawia się także Tadeusz Pełczyński. Jest to dowódca Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
(w rzeczywistości został zwolniony z tego stanowiska w styczniu 1939 roku, motywy pozostawienia Pełczyńskiego na tej posadzie Wolff wyjaśnia w „Posłowiu’’), który sprawuje pieczę nad Markiem Bagińskim i prowadzi młodego lotnika przez skomplikowany świat wywiadów. Wszyscy bohaterowie pasują do wizji Wolffa – Bagiński jest czysty jak łza,
a Stalin równie bezwzględny jak przedstawia go historia.

 

Bitwy opisane przez Wolffa są bardzo porywające. Z przyjemnością czyta się, jak nasi dzielni wojacy radzą sobie na froncie. Jest też coś, o czym autor nigdy nie zapomina.
W książce walczy bowiem nie tylko piechota, lecz także czołgi, kawaleria, lotnictwo, pociągi pancerne. Ze zrozumiałych względów brakuje floty, ale wydaje mi się, że trzeba poczekać na kolejną cześć. Jest jednak coś, za co mam ogromny żal do autora. Książka kończy
się… nagle. Akcja rozwija się świetnie, czekamy na końcową „bombę’’, a dostajemy napisy końcowe. Wiem, że to pierwsza część, ale czuję straszny niedosyt. Człowiek nie zdążył się dobrze wciągnąć, a zamiast zakończenia historii, musi czekać kilka kolejnych miesięcy na jej dalszy ciąg.

 

Okładka jest jak zwykle świetna, a szczególnie szachownica wyeksponowana na Hurricane. Dodatkowo – plus za miniaturę okładki na grzbiecie. Mały szczegół, a prezentuje się doskonale na półce. Kolejną nową rzeczą są skrzydełka. Jedno z nich zostało poświęcone prezentacji poprzednich książek wydawnictwa, a na drugim znajdziemy ryciny ówczesnych maszyn bojowych. Doskonały pomysł, mam nadzieję, że będzie kontynuowany w innych wydaniach.

Odległe rubieże. Kryptonim burza ma to, do czego przyzwyczailiśmy się u Wolffa. Jest ciekawa fabuła, dużo sprzętu, dynamiczne bitwy, ciekawy główny bohater. Romans
z alternatywną rzeczywistością wyszedł autorowi na dobre. Czytelnicy otrzymują ciekawą lekturę, a on kolejną historię do rozwinięcia. Polecam wszystkim miłośnikom naszych dziejów, fanom literatury wojskowej oraz wszystkim marzącym o wielkich zwycięstwach.

Plus minus:
Na plus:
+ ciekawe postacie
+ szybka akcja
+ masa sprzętu
+ fabuła osadzona w historii
+ „idzie’’ nam wojna z nie byle kim
+ okładka (skrzydełka, miniatura na grzbiecie)
Na minus:
- nagłe zakończenie
- fabuła wydaje się „lekka i zwiewna’’
- trzeba dać się „porwać’’ wizji autora
- drobne błędy (literówki).

Tytuł: Odległe rubieże. Kryptonim burza
Autor: Vladimir Wolff
Wydawca: Ender
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-62730-07-0
Liczba stron: 319
Oprawa: miękka
Cena: ok. 34,90 zł
Ocena recenzenta: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz