„Pancerna potęga Stalina. Radzieckie czołgi II wojny światowej” – T. Bean, W. Fowler – recenzja


Pancerną potęgę Stalina przeczytałem jednym tchem, więc chyba od razu zdała ona egzamin na książkę popularną. Nie powstrzymały mnie dane techniczne ani też to, że w oryginale wydano ją dekadę wcześniej. Trochę żartuję, ale to naprawdę solidna książka prezentująca broń radziecką z II wojny światowej w sposób zrozumiały niemal dla każdego.

Podpowiem więc, co jest wewnątrz. Radzieckie czołgi, ale... Książka zmyślnie wprowadza czytelnika do opowieści o broni pancernej w momencie, gdy czołgi pojawiły się na placu boju, więc o jedną wojnę światową wcześniej. W Rosji pokazały się one wraz z próbami wsparcia dla „białych” walczących z sowiecką rewolucją. A później zwycięscy czerwonoarmiści, kiedy planowali ekspansję komunizmu przy pomocy siły, przygotowali strategię ofensywną opartą na szybkich manewrach.

Czołgi – odpowiedniki nowoczesnej kawalerii – okazały się doskonałym narzędziem do takich działań. Przygotowano więc wielką modernizację przemysłu zbrojeniowego. To wtedy zaczęła się popularyzacja sposobu walki, który na wielką skalę pierwsi zastosowali Niemcy nazywający go „Blitzkriegiem”. To nie zmienia jednak faktu, że Związek Radziecki był pierwszym mocarstwem pancernym produkującym tysiące czołgów już w pod koniec lat 20. Autorzy dość wyraźnie odcinają się od dotychczasowego, brytyjskiego myślenia – na dziesięciolecia zaszczepionego przez pułkownika Seatona – o prymitywnych i walczących na oślep Sowietach. Pokazują liczne próby udoskonalania konstrukcji, szybkiego przestawiania produkcji i uczenia się nowych technologii. Ponadto – zaadaptowania nowego, doskonałego niemal, zawieszenia typu Christie, co stało się jedną z największych zalet czołgu średniego T-34. Według wielu okazał się on najlepszą konstrukcją pancerną II wojny światowej. I właśnie temu czołgowi autorzy słusznie poświęcają jeden z rozdziałów całej książki.

Oczywiście znajdziemy tu również czołgi kołowo-gąsienicowe – radziecką specjalność lat 30. Opisano ponadto kupione lub podpatrzone na Zachodzie konstrukcje. Są też liczne działa samobieżne budowane na czołgowych podwoziach. I jest również miejsce na broń, którą przysłali zachodni sojusznicy w ramach umów pomocowych dla Stalina.

Pod koniec, jak można się domyślać, autorzy nie ucinają opowieści wraz z końcem wojny, lecz na kilku kolejnych stronach opisują, jak w następnych latach ewoluowała broń pancerna Związku Radzieckiego i jego krajów satelickich. Całość okraszona jest ponad setką zdjęć i kilkudziesięcioma grafikami wozów, czasem nawet w dwóch rzutach. Do tego ponad dwadzieścia tabel. Nie znajdziemy za to przypisów, ani bibliografii.

Fachowcy zawsze będą wybrzydzali, że czegoś jest tu za dużo, a czegoś za mało. Można się ze mną nie zgadzać, ale uważam, że gdy mamy do czynienia z książkami popularnymi, warsztat badaczy historii powinien zostać stępiony na rzecz jasności i komplementarności przekazu. Tak bez wątpienia jest z Pancerną potęgą Stalina, w oryginale wydaną przez Amber Books, czyli przez specjalistów od popularyzowania wiedzy historycznej (a w szczególności techniki wojskowej). Oni wiedzą, jak to robić. Wystarczyło więc nie psuć zbytnio oryginału, by uzyskać efekt zadowalający. Czy tak się stało?

Książkę wydano w znany czytelnikom z czasopism sposób, który charakteryzuje miksowanie popularnej wiedzy. Niemal kwadratowy format. Wąskie, dwułamowe dzielenie stron, duża liczba fotografii i szkiców, liczne tabele. Do tego śródtytuły i wyraźne oddzielenie rozdziałów – zarówno merytorycznie, jak i graficznie. To celowe zabiegi wydawnictwa, które chce, aby jego książki były kupowane nie tylko przez małą grupę historyków, lecz także przez rzeszę hobbystów i zainteresowanych historią. Wtedy nie przeszkadza nawet, że profesjonalizm autora wcale nie polega na znajomości czołgów, lecz na umiejętności pisania. To też nie do końca żart, bo Will Fowler (jeden ze współautorów) pisze również o średniowiecznej broni, Santa Anie, Dieppe, współczesnych tajnych operacjach SAS czy wojnie o Falklandy. Razem to kilkadziesiąt książek. W Polsce tego typu dokonania spychają raczej autora do poziomu laika. Bo przecież książki powinni pisać naukowcy. A ja pytam, kto wtedy zechce je czytać?

Niestety, nie pochwalę zmian technicznych w polskiej wersji książki. Podstawowym problemem jest papier, który powoduje zalewanie zdjęć farbą i, co za tym idzie, uniemożliwia często odczytanie szczegółów, które podano w podpisach do fotografii. Okładka brytyjskiego oryginału jest zdecydowanie lepsza, polska zaś wchodzi w przyjęty od kilku lat schemat zakładający punktowe lakierowanie. Nie było też powodu do grupowania tabel na końcu, mogły być one przecież przerywnikiem w czytaniu. W oryginalnym wydaniu książka Beana i Fowlera jest głównie fotograficznym przedstawieniem radzieckiej broni pancernej. W edycji polskiej wyklucza to jakość druku zdjęć.

Plus minus:
Na plus
+ nowoczesne podanie popularnej wiedzy
+ dopełnienie opisu sprzętu sowieckiego wozami z Lend-Lease’u
+ duża liczba zdjęć i grafik
Na minus
- użycie papieru uniemożliwiającego właściwe oglądanie zdjęć

Tytuł: Pancerna potęga Stalina. Radzieckie czołgi II wojny światowej
Autorzy: Tim Bean, Will Fowler
Wydawca: Bellona
Tłumaczenie: Roman Zawadzki
Data wydania: 2012
Okładka: miękka
ISBN/EAN: 978-83-11-11969-7
Liczba stron: 228
Cena: ok. 35 zł
Ocena recenzenta: 7/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz