Schyłek procesów czarownic na ziemiach polskich


Procesy czarownic, nazywane inaczej polowaniami na czarownice, osiągnęły swoje apogeum w Polsce w XVII i XVIII w., czyli wtedy, gdy na zachodzie kontynentu były już w końcowej fazie.

Pakt z diabłem

Podejrzanymi były zwłaszcza kobiety, które zajmowały się „czarami” (konkretnie zielarstwem, wróżbiarstwem, znachorstwem, czyli tzw. medycyną naturalną), bądź „porozumiewały się z diabłem„. Czarownica jako słowo, stało się w ten sposób w XVII i XVIII wieku wyznacznikiem wyroku. Droga kobiety, którą nazwano czarownicą prowadziła w szybkim tempie do oskarżenia z urzędu, a dalej do wyroku. Rzadko dotyczyło to mężczyzn, miało to swoje przyczyny w mentalności ówczesnych ludzi. Uważano, że kobiety są istotami słabymi, stąd bardziej podatne na wpływy ”sił nieczystych”1.

Bezpodstawne oskarżenie zazwyczaj kończyło się takowym procesem, podczas którego oskarżone poddawane były wielogodzinnym torturom mającym na celu wymuszenie zeznań, a jeśli kobietom udało się to  przeżyć, proces kończył się wydaniem wyroku śmierci przez spalenie. Kary za uprawianie czarów, były bardzo surowe. Ówcześni duchowni i świeccy prawodawcy radzili, by odstępstwa od wiary traktować jak najostrzej.

Zjawisko procesów można zaobserwować głównie na terenach, które dotknęły konflikty religijne oraz działalność kontrreformatorska ( na Pomorzu, Mazowszu, w Prusach Książęcych itd.). Przyczyny oskarżeń z dzisiejszego punktu widzenia wydają się absurdalne i nieracjonalne, odkrywają jednak przed nami obawy, przesądy i wierzenia tamtejszych ludzi. Ofiarą tego procederu mógł stać się każdy, na tym tle dochodziło do wielu nadużyć. Niekompetentni sędziowie i brak jednoznacznego określenia kim była czarownica powodowało, iż procesy stały się narzędziem walki od sąsiedzkiej aż po polityczną oraz sposobem panów feudalnych na odwrócenie uwagi chłopa od nękających go problemów (wyniszczone wojnami wsie np. w XVII w.) i skierowanie jego frustracji na konkretną osobę. Zjawisko to jest o tyle ważne, że pokazuje nam w jaki sposób można sterować masami oraz biedotą i jak to może wpłynąć na bieg historii.

Wydawałoby się, że ten masowy proceder nie miał szans na zakończenie. Jak więc doszło do jego zaniechania? Dlaczego nagle polowania na czarownice zaczęły być krytykowane? Jakie okoliczności i przyczyny wpłynęły na zakończenie domniemanych procesów? Na kartach mojej pracy, spróbuje odpowiedzieć na te pytania, pisząc także o ostatnich procesach na ziemiach polskich.

Według Bohdana Baranowskiego, objawy zanikania procesów o czary odnajdujemy w drugim ćwierćwieczu XVIII wieku2. Później owe zjawisko, zaczyna całkiem wygasać. Brian P. Levack uważał, że pierwszym przejawem zanikania polowania na czarownice było wygasanie procesów, które obejmowały całe prowincje i tracono w ten sposób tysiące ofiar3. Prześladowania czarownic w Polsce nie były tak wielkie jak na zachodzie. Janusz Tazbir twierdził, że procesy prowadzone były w pojedynczych miastach i wsiach mimo to, nie obejmowały całych dzielnic, jak miało to miejsce na zachodzie4.

Początkową i zarazem pierwszą dzielnicą w której spadła liczba spraw o czary było Mazowsze. Zapewne spowodowane przez wpływy oświeconych sfer Warszawy, a także nie poprawną działalnością społeczną – ludność zaczęła dostrzegać zło w procesach, ponieważ ginęli i cierpieli niewinni ludzie. Kolejnym etapem były prądy oświeceniowe ogarniające na przełomie XVII i XVIII wieku Europę, które wytworzyły daleko idący sceptycyzm dotyczący skuteczności czarów jak i samej ich istoty. Mam na myśli idee kartezjańską, odkrycia Newtona, Kopernika czy Galileusza.

Czynnikiem kolejnym, mającym najistotniejszy wpływ na złagodzenie, a w końcu wygaśnięcie procesów o czary, była nowa sytuacja na tle religijnym. W tym okresie zauważalny był spadek gorliwości i entuzjazmu w sprawach wiary. Aspekty te widoczne były i w Polsce. Od drugiej połowy XVII wieku nastąpił znaczny upadek życia religijnego oraz zupełny zanik działalności kaznodziejskiej.

Najważniejszym skutkiem tej laicyzacji życia było zaniechanie idei oczyszczenia świata z innowierców, w tym także czarownic. W kręgach wykształconej elity zanikała wiara w skuteczność czarów i zaklęć, przez co częstsza była ich krytyka, a zracjonalizowanie procesów w nowym świetle było coraz trudniejszą kwestią.

Na przełomie XVII i XVIII w. coraz więcej było głosów sprzeciwiających się procesom. Pierwsze głosy krytyki przeciwko procesom czarownic pojawiły się na zachodzie Europy i tak jak same procesy przeniknęły do nas nieco później. Pierwsze głosy za zaprzestaniem stosowania kary śmierci w Polsce za czary pojawiły się już na sejmie w 1774 roku5.

Jedną z istotnych dat kojarzonych z krytyką procesów czarownic, był rok 1639, w którym to ukazało się w poznańskiej drukarni Wojciech Regulusa, anonimowe dzieło pod tytułem Czarownica powołana. Było to dzieło skierowane do szerszych kręgów publiczności, gdyż nie opierało się na materiale prawniczym, a raczej na literaturze ogólnej, dotyczącej czarów. W recepcji pomógł także na pewno język polski oraz lekki i przystępny styl, przeplatający narrację różnymi przykładami. Między innymi dlatego książka ta cieszyła się przez ponad sto lat niesłabnącą poczytnością. Autor nie występował przeciwko samej istocie procesów o czary – nie podważał nauki Kościoła katolickiego w tym zakresie – lecz piętnował liczne na tym polu nadużycia i bezprawia6.

Najbardziej aktywnym zwolennikiem powrotu przestępstwa czarów pod jurysdykcję sądów duchownych był biskup płocki Andrzej Załuski7. Pragnął on aby strona skarżąca przedstawiała oczywiste i naturalne dowody, odrzucał natomiast wszczęcie procesu na zasadzie pogłoski lub pławienia czy innych nienaturalnych sposobów8 przeciwko pławieniu czarownic, próbom ognia i żelaza wypowiadał się także Franciszek Bohomolec, którego najsłynniejsze dzieło: Diabeł w swojej postaci z 1772 r.9 miało ogromne znaczenie dla rozpowszechnienia myśli krytycznej dotyczącej procesów o czary. W pierwszej części tekstu piętnował on rozpowszechnioną w procesach czary zbiorczą koncepcję satanistycznej magii, a więc sabaty, loty i stosunki cielesne szatana z kobietą.

Jeśli chodzi o samą strukturę tortur, należy wspomnieć o jej trzy stopniowości. Każda z kolejnych prób miała być cięższa niż poprzednia. Rzadko zdarzało się, aby osoba oskarżona przeżyła trzy „testy”, zwłaszcza, że ograniczenia były naginane (tortury wznawiane były zaliczane do poprzednich, a nie liczone jako kolejne)10.

Strona tytułowa „Czarownica Powołana”

Jedną z najbardziej znanych tortur była tak zwana próba wody lub pławienia czarownic którą stosowano do ustalenia winy podejrzanych o czary11. Obwinionej wiązano sznurem ręce i stopy razem, i tak wrzucano do wody. Gdy się topiła - była oczyszczona z zarzutów, gdy zaś pływała - uznawano ją za winną i sądzono. Wytłumaczenie tak absurdalnej interpretacji wyników wywodziło się z dwóch różnych od siebie sposobów myślenia. Pierwszy zakładał, iż czarownice nie toną z powodu tajemniczej siły, nabytej od diabła, który je wyposażył w naturę lżejszą. Drugi zakładał, że woda - element natury uznawany za pochodzący od Stwórcy - dzięki swej czystości wypycha nieludzką, opanowaną przez demona naturę wiedźm, uniemożliwiając ich pogrążanie się w wodzie. W rezultacie tak dokonanej próby ci, którzy tonęli (w efekcie uznani za niewinnych), a zazwyczaj nie umiejący pływać, nie wykonywali tych małych automatycznych ruchów, pozwalających na utrzymanie się na powierzchni wody, bądź tonęli z powodu opieszałości osób mających je wyciągnąć12. Jak można wywnioskować była to absurdalna tortura, wcale nie ukazująca w dzisiejszych oczach winnej.

W latach siedemdziesiątych XVIII wieku zgłaszane były przeróżne projekty zniesienia tortur w procesie karnym. Pierwsze takie wystąpienie Bohdan Baranowski przypisuje w 1774 roku wojewodzie gnieźnieńskiemu Augustowi Sułkowskiemu13. Badacz ten twierdzi, że echa wielkich procesów rozgrywających się w tym czasie, głównie z tym, który odbył się w Doruchowie i podczas którego spalono czternaście czarownic miały spowodować wprowadzenie.

Pławienie czarownic w Anglii

Do respektowania zakazu tortur na terenie państwa polskiego przyczyniła się też Rada Nieustająca, która starała się objąć nadzorem wszystkie sądy Rzeczpospolitej i nakazać im stosowanie się do praw obowiązujących.

Jedną z głównych przyczyn i okoliczności końca polowań na czarownice, stał się trzeci rozbiór Polski w 1795 r. Od tego momentu nasz kraj znajdował się pod okupacją trzech mocarstw: Rosji, Austro – Węgier i Prus. Jak wiadomo, w państwach tych nie prowadzono już „polowań na czarownice” i zniesiono stosowanie tortur w postępowaniu karnym. Powodem tak długiego utrzymywania się procesów o czary i stosunkowo późnego zniesienia tortur w Polsce był fakt, iż warstwa która ustalała prawo w Polsce – szlachta – dzięki zdobytym przywilejom stanowym znajdowała się poza zasięgiem tych wydarzeń. Nie była ona w zasadzie osobiście narażona na dolegliwości związane z przesłuchaniami bolesnymi, a dzięki stosowaniu prawa ziemskiego, które nie regulowało przestępstwa czarów, stała poza oskarżeniami14.

Innym czynnikiem wpływającym na powolne i późne, w stosunku do reszty kontynentu zanikanie spraw o czary był fakt, iż wyniszczana cały czas konfliktami zbrojnymi Rzeczypospolita była krajem podupadłym i gospodarczo zacofanym. W takich warunkach strach spowodowany niepewnością jutra, potrzeba zrzucenia odpowiedzialności za klęski i nieszczęścia co rusz to spadające na społeczeństwo oraz chęć poprawienia swojej sytuacji finansowej często popychały ludzi do oskarżeń o czary i powodowały, że Polska była cały czas areną takich procesów.

Zabory niewątpliwie wpłynęły na przyśpieszenie wygasania procesów o czary w Polsce, ponieważ monarchie absolutne, jakimi były państwa zaborcze skutecznie narzuciły okupowanym terenom swoje zasady prawne, a dzięki silnemu aparatowi policyjno – sądowniczemu dysponowały odpowiednimi środkami, by ukrócić same procesy oraz karać sprawców samosądów. Nie należy jednak przypisywać zaborcom wyłącznej zasługi, jaką niewątpliwie było powstrzymanie procesów o czary, gdyż wspomniana już przez nas ustawa z 1776 roku15, znosząca zakaz stosowania tortur w postępowaniu sądowym jednoznacznie określiła stosunek władz polskich do takich środków dowodowych, co zburzyło fundamenty instytucji procesu o czary.

Jeden z ostatnich procesów czarownic w Polsce odbył się w 1775 r. we wsi Doruchowie koło Kępna w dawnej ziemi wieluńskiej. Ofiarą padło wtedy 14 niewinnych kobiet. Trzy z nich zmarły podczas tortur, resztę zaś spalono na stosie w obecności kilku tysięcy gapiów. Zaczęło się od tego, że żonę niejakiego Stokowskiego, jednego z trzech dziedziców Doruchowa okropnie zaczął boleć palec, a włosy zaczęły zwijać się jej w kołtuny. Do chorej wezwano trudniącą się leczeniem kobietę z sąsiedniej wsi. Postawiona przez nią diagnoza była jasna - wszystkie dolegliwości p. Stokowskiej były sprawką czarownic. Relację naocznego świadka tego procesu oraz tortur i egzekucji tych niewinnych kobiet (takiego określenia wobec nich używał w swojej relacji autor) wydrukowano w 1835 roku w gazecie „Przyjaciel Ludu”16. Niektórzy historycy twierdzą, że ta historia została wymyślona. Jednak w odnalezionych dokumentach grodzkich z Ostrzeszowa znajduje się informacja, że po 1775 roku, kiedy to miał odbyć się proces, swoje urzędy stracili ławnicy i wójt z Grabowa, za to, że sprowadzeni przez dziedzica z Doruchowa spalili sześć czarownic17

Doruchowskie „czarownice” nie były jednak ostatnimi kobietami spalonymi za czary na ziemiach polskich. Ostatni – zarówno w Polsce jak i w całej Europie -  przypadek takiej egzekucji miał miejsce 34 lata później – 21 sierpnia 1811 r., a więc wówczas, kiedy zarówno procesy o czary, jak i tzw. kwalifikowane kary śmierci (takie, jak np. spalenie na stosie) w znakomitej większości krajów europejskich należały już do odległej przeszłości. Rzecz działa się w miejscowości Reszel na Warmii, a ofiarą była czterdziestodwuletnia, obarczona czworgiem dzieci pasterka Barbara Zdunk. Sprawa ostatniej kobiety, jaką spalono za czary w Europie, zaczęła się od pożaru, który w nocy z 16 na 17 września 1807 r. strawił szereg budynków w Reszlu, w tym m.in. tamtejszy zamek. O jego spowodowanie podejrzana została wspomniana już Barbara Zdunk, która miała dokonać podpalenia z zemsty na pewnym parobku, który wcześniej związał się z nią, a następnie ją porzucił, osiedlając się w Reszlu.  21 sierpnia 1811 roku skutą ciężkimi łańcuchami Barbarę Zdunk załadowano na wóz drabiniasty i przewieziono na Szubieniczną Górę blisko Reszla. Egzekucji dokonał kat z Lidzbarka, któremu pruski minister sprawiedliwości nakazał poufnie, aby przed zapaleniem stosu dyskretnie poddusił ofiarę. Był to jedyny objaw litości ze strony pruskich władz wobec tak jawnego i niespotykanego już w świecie okrucieństwa dokonanego w imię prawa18.

Procesy czarownic oficjalnie zostały w końcu zakazane na mocy ustawy. Lecz nawet po tym zakazie zdarzały się przypadki samosądów lub karania „czarownic” przez pana wsi. Na całkowite zaniechanie takich praktyk trzeba było czekać jeszcze kilkadziesiąt lat.

Piwnica tortur w Bamberg, 1508

Wydaje mi się, że najbardziej trafną okolicznością schyłku procesów, był wpływ wieku XVIII, który rozwinął poziom wykształcenia ludzi oraz wynalazek druku, co pozwoliło na kształtowanie mas przez bardziej oświecone warstwy społeczeństwa. Na procesy czarownic możemy też patrzeć jak na walkę chrześcijaństwa z wierzeniami ludowymi. To z zabobonami próbował walczyć kościół, osiągając odwrotny skutek. Ostatecznie to nie kościół przyczynił się do zaniechania tych zabiegów, lecz najbardziej wykształceni i aktywni działacze epoki. Największy wpływ na nich wywarła zapewne okrutna procedura stosowana w czasie procesów, uniemożliwiająca jakiekolwiek szanse na obronę, wybrnięcie z sytuacji oraz absurdalność oskarżeń i rażące nadużycia sędziów. Przemiany te można nazwać dużym postępem, nie tylko w dziedzinie prawa, ale też religijności czy moralności, które kontynuowane były przez pokolenia i z których czerpiemy do dziś.

Bibliografia:

Materiały Źródłowe:

  1. Baranowski B. i Lewandowski W., Nietolerancja i zabobon w Polsce w wieku XVII i XVIII, Wypisy Źródłowe, Warszawa 1950.
  2. Sprenger Jacob i Kramer Heinrich, Młot na Czarownice (MALLEUS MALEFICARUM), Kraków 1614.

Literatura:

  1. Baranowski B. , Kultura Ludowa XVII i XVIII w. na ziemiach Polski Środkowej, Łódź 1971
  2. Baranowski B., Ludzie gościńca, Łódź 1986, Procesy s.35
  3. Baranowski B., Procesy czarownic w Polsce w XVII – XVIII, Łódź 1972
  4. Byczkowski Piotr, Przestępstwo czarów w Polsce przedrozbiorowej” Poznań, 2006
  5. Góralski W., Andrzej Stanisław Załuski, biskup płocki (1723-1736) wobec zjawiska zabobonów i czarów, Notatki Płockie, r.18:1986, s.8-10.
  6. Levack Brian P., Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej. Z Dodatkiem katalogu magii Mnicha Rudolfa zabytku z XIII w. w przekładzie Edwarda Karwota, Wrocław – Warszawa – Kraków 1991
  7. Pilaszek Małgorzata, Procesy o czary w Polsce w wiekach XV – XVIII, Kraków 2008
  8. Słownik literatury polskiego Oświecenia, red. T. Kostkiewiczowa, Wrocław 1977
  9. Tazbir Janusz, Procesy o czary. Odrodzenie i Reformacja w Polsce, 1978, t. 23
  10. Topolska B., „Sułkowski August”, [w:] Wielkopolski Słownik Biograficzny, Warszawa 1981
  11. Wijaczka Jacek, Magia i czary. Polowanie na czarownice i czarowników w Prusach Książęcych w czasach wczesnonowożytnych, Toruń 2008
  12. Wijaczka Jacek, Procesy o czary w Prusach Książęcych (Brandenburskich) w XVI- XVIII w., Toruń 2007

Artykuły:

  1. „Ostatnia czarownica Europy” (pol.). Dziennik Polski, 25 kwietnia 2009. [dostęp 2 maja 2011]
  1. Wijaczka Jacek, Magia i czary. Polowanie na czarownice i czarowników w Prusach Książęcych w czasach wczesnonowożytnych, Toruń 2008. []
  2. Baranowski Bohdan, Kultura Ludowa XVII i XVIII w. na ziemiach Polski Środkowej, Łódź 1971. []
  3. Levack Brian P., Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej. Z Dodatkiem katalogu magii Mnicha Rudolfa zabytku z XIII w. w przekładzie Edwarda Karwota, Wrocław – Warszawa – Kraków 1991 []
  4. Tazbir Janusz, Procesy o czary. Odrodzenie i Reformacja w Polsce, 1978, t. 23. []
  5. Baranowski B., Ludzie gościńca, Łódź 1986, Procesy s.35. []
  6. Byczkowski Piotr, Przestępstwo czarów w Polsce przedrozbiorowej Poznań, 2006. []
  7. Pilaszek Małgorzata, Procesy o czary w Polsce w wiekach XV – XVIII, Kraków 2008. []
  8. Góralski W., Andrzej Stanisław Załuski, biskup płocki (1723-1736) wobec zjawiska zabobonów i czarów, Notatki Płockie, r.18:1986, s.8-10. []
  9. Słownik literatury polskiego Oświecenia, red. T. Kostkiewiczowa, Wrocław 1977 []
  10. Wijaczka Jacek, Procesy o czary w Prusach Książęcych (Brandenburskich) w XVI- XVIII w., Toruń 2007. []
  11. Sprenger Jacob i Kramer Heinrich, Młot na Czarownice (MALLEUS MALEFICARUM), Kraków 1614. []
  12. Baranowski B., Kultura Ludowa XVII i XVIII w. na ziemiach Polski Środkowej, Łódź 1971. []
  13. Topolska B., „Sułkowski August”, [w:] Wielkopolski Słownik Biograficzny, Warszawa 1981. []
  14. Pilaszek Małgorzata, Procesy o czary w Polsce w wiekach XV – XVIII, s.322, Kraków 2008. []
  15. Baranowski B. i Lewandowski W., Nietolerancja i zabobon w Polsce w wieku XVII i XVIII, Warszawa 1950. []
  16. Baranowski B. i Lewandowski W., Nietolerancja i zabobon w Polsce w wieku XVII i XVIII, Warszawa 1950. []
  17. Baranowski B. ‚ Kultura Ludowa XVII i XVIII w. na ziemiach Polski Środkowej, rozdz.12, Łódź 1971. []
  18. „Ostatnia czarownica Europy” (pol.). Dziennik Polski, 25 kwietnia 2009. [dostęp 2 maja 2011] []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Magda pisze:

    ostatnio czytałam też fajny artykuł o procesach : http://dawnytczew.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=221%3Aochrzci-mnie-diabe-procesy-czarownic-przed-sdem-grodzkim-w-skarszewach-&catid=51%3Aokolice-tczewa&Itemid=98&lang=pl

    temat bardzo ciekawy, fajnie zrealizowany u obu pań. Dziewczyny, fajnie piszecie 😉

  2. Kępno pisze:

    Doruchowską historię warto uzupełnić faktem, iż z czternastu kobiet trzy zmarły podczas tortur a reszta przyznała się do czarów i zginęła na stosie.
    Następnego dnia (lub kilka dni później) zginęła kolejna młoda kobieta - córka jednej z rzekomych czarownic, którą zabiczowano na śmierć.

  3. Jan Bohomolec pisze:

    Należy sprostować dwa błędy. Franciszek Bohomolec nie był autorem „Diabła w swojej postaci”, lecz jego brat, Jan Bohomolec. Stokowski nie był dziedzicem Doruchowa, a wspominanie o nim w kontekście rzekomego procesu doruchowskiego jest powielaniem błędu popełnionego ongiś przez Stanisława Wasylewskiego w książce „Sprawy ponure”.

Zostaw własny komentarz