„Białe autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych” – S. Persson - recenzja


Nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN ukazała się niezwykle ciekawa książka autorstwa Sune Perssona, odkrywająca kulisy jednej z najbardziej zuchwałych akcji humanitarnych poprzedniego stulecia – ratowania więźniów obozów koncentracyjnych dzięki negocjacjom z Himmlerem.

Akcja ta, szerzej znana pod nazwą Białe Autobusy, została zainicjowana na początku 1945 roku przez Szwedzki Czerwony Krzyż, a przewodniczył jej hrabia Folke Bernadotte, postać, która miała w przyszłości wzbudzić dużo kontrowersji. Przez wiele tygodni ekspedycje białych autobusów z namalowanymi czerwonymi krzyżami wywoziły z niemieckich obozów koncentracyjnych tysiące więźniów. Według szacunków uratowano około 20 tysięcy osób reprezentujących ponad 20 narodowości, najwięcej obywateli Danii, Norwegii, Polski oraz Francji.

Autor skrupulatnie opisuje kolejne kroki podejmowane przez stronę szwedzką, starając się być przy tym jak najbardziej obiektywnym. Sam będąc Szwedem, nie stara się ukrywać faktów świadczących na niekorzyść swojego kraju, często oskarżanego o cynizm: „Warto podkreślić, że na zmianę polityki szwedzkiej wpłynął fakt, że wojna zaczynała mieć przebieg korzystny dla aliantów […]”. Takie podejście do tematu tylko wzmacnia zaufanie czytelnika. Przez kolejne rozdziały czytelnik nie tylko dowiaduje się o wybiegach dyplomatycznych i napiętych rozmowach, które miały zadecydować o losach tysięcy ludzi. Przyswaja także podstawową wiedzę dotyczącą sytuacji politycznej w krajach skandynawskich w trakcie trwania wojny oraz liczby skandynawskich więźniów w poszczególnych obozach koncentracyjnych. Są to bardzo cenne informacje, gdyż o więźniach skandynawskich pisze się raczej niewiele.

Niestety książka ta nie jest wolna od błędów, które znacząco wpływają na jej ocenę. Autor m.in. przytacza informację, jakoby w obozie koncentracyjnym Stutthof, znajdującym się 40 km na wschód od Gdańska, „[…] na kilka dni przed […] oswobodzeniem przez oddziały sowieckie zostało rozstrzelanych kilka tysięcy więźniów”. Natomiast, według wszelkich dostępnych danych dotyczących tego obozu, taka sytuacja nie miała miejsca, a sam autor nie posiłkuje się żadnym przypisem, który mógłby w jakikolwiek sposób wyjaśnić skąd pozyskał takie informacje. Ogromna większość więźniów Stutthofu była ewakuowana z obozu drogą lądową lub morską, poczynając od największej ewakuacji, zwanej Marszem Śmierci, który rozpoczął się 25 stycznia 1945 r.1 Być może autorowi chodziło o rozstrzelanie więźniów podobozów Stutthofu na plaży w Palmnicken, które miało miejsce 31 stycznia 1945 r. Jeśli tak, to użył w tym miejscu zbyt dużego uproszczenia. Informacja, choć nie ma związku z głównymi wątkami publikacji, wprowadza czytelnika w błąd, że takie wydarzenie miało miejsce w obozie głównym przed jego wyzwoleniem, które nastąpiło dopiero 9 maja 1945 r. Czytając książkę historyczną, nawet jeśli jest wydana pod szyldem „literatura faktu”, chciałoby się mieć pewność, że wszystkie opisane wydarzenia są zgodne z prawdą i były rzetelnie sprawdzone.

Niemniej jednak niniejsza książka jest nieocenionym źródłem wiedzy na temat tej bezprecedensowej wspólnej akcji Szwedów i Duńczyków. Autor rozprawia się z oszczerstwami, rzucanymi pod adresem hrabiego Bernadotte, które były rozpowszechniane po jego tragicznej śmierci w zamachu terrorystycznym w 1948 r. Persson udowadnia, że wiele dokumentów było sfałszowanych, by celowo zdyskredytować przywódcę misji Białych Autobusów. Ciekawie jest również przedstawiona geneza konfliktu między hrabią a Felixem Kerstenem, masażystą, dzięki któremu Szwedzi nawiązali kontakt z Himmlerem. Po wojnie zarówno Kersten jak i Bernadotte przypisywali sobie wszystkie zasługi w ocaleniu więźniów. Autor stawia tezę, że to pod wpływem Kerstena zaczęto po wojnie przedstawiać hrabiego jako antysemitę, dla którego ratowanie Żydów nie było priorytetem. Wersje obu stron mają do dzisiaj swoich zwolenników, natomiast Persson stara się przywrócić hrabiemu Bernadotte dobre imię. I trzeba przyznać, robi to w sposób bardzo przekonujący.

Książkę, pomimo kilku niedociągnięć, czyta się jednym tchem. Rozdziały dotyczące ratowania więźniów z poszczególnych obozów są wzbogacone o relacje świadków. Dodatkiem do książki jest również kilkanaście zdjęć dokumentujących opisane wydarzenia. Przypisy znajdują się na końcu książki i są dość obszerne, jednak zdarzają się takie miejsca, gdzie odważnie stawiane tezy nie są wsparte żadnymi źródłami, co może irytować. Na to na pewno zwróci uwagę czytelnik-historyk. Dla pozostałych czytelników będzie to fascynująca lektura, pełna emocji i wzruszeń. Samo wydawnictwo uznało, że jest to „literatura faktu”, i tak należy tę publikację traktować.

Plus minus:
Na plus:
+ zebranie wszystkich najważniejszych informacji w jednej publikacji
+ porywająca narracja
+ fotografie
+ skrupulatna odtworzenie wydarzeń dzień po dniu
+ twarda okładka
Na minus:
- brak przypisów w niektórych miejscach
- zdarzają się błędy merytoryczne

Tytuł: Białe autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych
Autor: Sune Persson
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-17185-8
Liczba stron: 287
Oprawa: twarda
Cena: 49,90 zł
Ocena recenzenta: 7/10

  1. J. Grabowska-Chałka, Muzeum Stutthof. Przewodnik: Informator historyczny, Gdańsk-Sztutowo 2004. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Maksymilian pisze:

    A czy Sumę Person pisze coś interesującego o negocjacjach z szefem SS Heinrich Himmlerem na temat zawieszenia broni umożliwiającej Niemcom przerzucenie środków militarnych na Wschód do walki z Sowietami? Gdyby Churchill nie był zakochany w Stalinie, mielibyśmy całkiem inną sytuację po wojnie.

  2. Komar pisze:

    Zawieszenie broni oznacza zamrożenie sytuacji militarnej poprzez wstrzymanie działań zbrojnych na froncie. Chodzi tu o początek 1945 roku, to znaczy, że wojska aliantów zachodnich zatrzymałyby się mniej więcej na zachodniej granicy Niemiec. ZSRR nie miał powodu, aby przyłączać się do tego zawieszenia broni i Armia Czerwona dalej prowadziłaby działania wojenne przeciw Niemcom.
    Na froncie wschodnim Niemcy i tak angażowały większość swoich sił, zatem te oddziały Wehrmachtu, które po podpisaniu zawieszenia broni można było przerzucić z zachodu na front wschodni, nie byłyby w stanie zmienić sytuacji strategicznej na wschodzie. Niemcy i tak czekała klęska. Co najwyżej późniejsza o kilka miesięcy. Armia Czerwona parłaby niepowstrzymanie na zachód, a ponieważ wojska aliantów zachodnich stałyby w miejscu (na mocy separatystycznego zawieszenia broni), to spotkanie oddziałów wojsk radzieckich i amerykańskich nastąpiłoby nie nad Łabą (jak w rzeczywistości), tylko nad Renem.
    Dodatkową konsekwencją takiej sytuacji byłoby opóźnienie o kilka miesięcy wyzwolenia obozów w Buchenwaldzie, Sachsenhausen, Rawensbrueck, Mauthausen, Dachau czy Bergen Belsen. „Dzięki” temu dodatkowe tysiące więźniów - w tym także tysiące Polaków - nie doczekałyby wyzwolenia.

  3. Bilbo pisze:

    W tym przypadku pełna zgoda z Komarem. Szkoda, że Stalin i ZSRR nie skończyły, jak Hitler i III Rzesza, ale przynajmniej jeden zbrodniarz i jego państwo skończyli tak, jak powinni.

Zostaw własny komentarz