„Mapa pamięci” – kilka refleksji… wywiad z twórcami projektu edukacyjnego


Zespół Szkół nr 2 w Nowym Dworze Gdańskim wraz z Muzeum Stutthof w Sztutowie zakończyli wspólny projekt edukacyjny pod nazwą „Mapa pamięci”. Angażując uczniów tejże szkoły, podjęto się zaprezentowania wirtualnej mapy terenu Muzeum. A my przedstawiamy Państwu wywiad z organizatorami tego projektu, Łukaszem Kępskim, nauczycielem z Zespołu Szkół nr 2 w Nowym Dworze Gdańskim oraz Piotrem Chruścielskim, pracownikiem Muzeum Stutthof w Sztutowie.

Piotr Chruścielski z Muzeum (po lewej), obok Łukasz Kępski

Anna Krygier: „Mapa pamięci” to projekt niedawno ukończony, lecz prace nad nim trwały kilka miesięcy. Skąd pomysł na taki projekt?

Łukasz Kępski: Pomysł realizacji projektu narodził się podczas jednej z rozmów z kierownikiem Działu Oświatowego Muzeum Stutthof w Sztutowie, p. Marcinem Owsińskim. Zależało nam, aby zaangażować uczniów Zespołu Szkół nr 2 w Nowym Dworze Gdańskim w działania związane z historią lokalną. Historią taką niewątpliwie są tragiczne losy więźniów KL Stutthof. Miejsca, które po dziś dzień zajmuje istotne miejsce w świadomości wielu mieszkańców naszego regionu i nie tylko. Ważnym elementem miało być również podejście do projektu w sposób interdyscyplinarny oraz w jak najbardziej trafiający do współczesnych uczniów. Jeżeli chodzi o interdyscyplinarność postanowiliśmy wykorzystać potencjał jaki drzemie w szkole od strony przedmiotów zawodowych. A więc w przypadku klasy I Technikum Obsługi Turystycznej chodziło nam przede wszystkim o kwestie związane z przewodnictwem, natomiast klasa III Technikum Informatycznego miała zadbać o jego stronę techniczną. Tak narodził się pomysł stworzenia multimedialnej „Mapy Pamięci”, która miała w sobie zawierać relację świadków historii, byłych więźniów KL Stutthof oraz podstawowe informacje historyczne na temat samego obozu. Mapa, jak zakładaliśmy, miała być nowoczesnym nośnikiem pamięci o wydarzeniach jakie rozegrały się w tym miejscu w latach 1939 – 1945.

Czy w Nowym Dworze Gdańskim i okolicach jest poruszana tematyka związana ze Stutthofem?

Piotr Chruścielski: Muszę przyznać, że nauczyciele wykazują coraz większą chęć współpracy. Z pewnością ma to związek z podejmowanymi przez nasze muzeum działaniami o charakterze edukacyjno-informacyjnym. Nasza oferta, wciąż poszerzana i uzupełniana, nie ogranicza się już tylko do biernego przyswajania wiedzy. Pragniemy, aby młodzież poznawała historię, szczególnie tę lokalną, w sposób aktywny i kreatywny. A jeśli przy okazji naszych działań pojawi się refleksja na temat teraźniejszości, wówczas możemy powiedzieć, że spełniliśmy swoje zadanie. Stale współpracujemy z Zespołem Szkół w Sztutowie, jedną z naszych patronackich szkół; ponadto: ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym im. Ireny Sendlerowej w Nowym Dworze Gdańskim, z Młodzieżowym Ośrodkiem Wychowawczym w Kamionku Wielkim oraz z Publicznym Gimnazjum nr 2 w Mikoszowie. Realizujemy programy i długofalowe projekty. W zeszłym roku nawiązaliśmy współpracę z Zespołem Szkół nr 2 w Nowym Dworze Gdańskim, co zaowocowało projektem „Mapa pamięci”, w tym roku – z Zespołem Szkół w Stegnie. Z ofery edukacyjnej korzystają także uczniowie z Elbląga, Trójmiasta, Tczewa i Bydgoszczy. Z kolei Zespół Szkół nr 1 w Nowym Dworze Gdańskim jest naszym partnerem na płaszczyźnie międzynarodowej – od kilku lat wspólnie organizujemy polsko-niemieckie wymiany młodzieży. Informacje na temat działań, podejmowanych przez nas z wymienionymi szkołami i placówkami, znajdują się na naszej stronie internetowej. A jeśli chodzi o administrację terenową – zawsze możemy liczyć na pamięć ze strony władz gminy i innych instytucji lokalnej administracji. Stutthof na stałe zapisał się w naszej historii, dlatego rzeczą niewybaczalną byłoby, gdybyśmy pewnego dnia próbowali, w ten czy inny sposób, zapomnieć o tym, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu w małej miejscowości niedalekiego Gdańska.

Projekt „Mapa pamięci” to przede wszystkim zaangażowanie uczniów. Co wykonywali oni w ramach tego projektu?

Ł. K: Cały projekt został rozpisany na 6 miesięcy, od listopada 2012 do maja 2013. Początkowe działania miały przede wszystkim poszerzyć wiedzę uczniów na temat związany z kulturą pamięci, świadkami historii oraz samą historią obozu koncentracyjnego Stutthof. Dlatego też zaczęliśmy z Piotrem od przygotowania warsztatów, które organizowaliśmy na przemian w szkole i muzeum. Pierwsze nasze spotkanie zatytułowaliśmy „Co i jak pamiętamy? Miejsca pamięci – co i jak dlaczego?”. W trakcie niego przybliżyliśmy uczniom takie pojęcia jak pamięć, kultura pamięci, polityka historyczna. Jednakże najważniejszym elementem warsztatów było odwołanie się do nich w kontekście KL Stutthof: Dlaczego powinniśmy pamiętać o jego więźniach ? Jak i dzięki czemu pamiętamy o obozie ? Rozmawialiśmy o nośnikach pamięci. Pamiętam, że największe wrażenie na naszym pierwszym spotkaniu zrobiła twórczość artystyczna więźniów, w szczególności bajki Haliny Banasiak, które ta przygotowała w obozie dla dzieci. Uczniowie można powiedzieć, że poznawali los więźniów zupełnie od innej strony.

Kolejne spotkanie zorganizowaliśmy w Muzeum Stutthof w Sztutowie. W trakcie całodniowych warsztatów oprócz rozszerzonego zwiedzania terenu byłego obozu przygotowaliśmy pokaz filmu „Ostatni świadkowie„. Było to o tyle istotne, iż w naszych założeniach, głównym materiałem źródłowym były wywiady, jakie muzeum zebrało podczas realizacji projektu o takim samym tytule. Ostatnią częścią teoretyczną było spotkanie poświęcone oral history i świadkom historii. Chcieliśmy, aby podczas warsztatów uczniowie pracowali już na materiale bezpośrednio związanym z obozem Stutthof. W tym celu też wykorzystaliśmy karty zadań i fragmenty wywiadów, które znalazły się w wydanej przez Muzeum Stutthof w Sztutowie teczce edukacyjnej ”Pamiętamy, Pamiętam... Pomorze Gdańskie i Obóz Stutthof 1939-1945”. Dużo miejsca poświęciliśmy również stronie technicznej tego, jak przygotować się do pracy ze świadkiem historii. Zarówno Piotr, jak i ja opowiedzieliśmy uczestnikom projektu o naszych własnych doświadczeniach w tego typu pracach. Wydaje mi się, że działanie to przyniosło ciekawy rezultat. Podczas pracy nad właściwą częścią projektu uczniowie z jednej strony wiedzieli, że mogą na nas polegać, bo w przeszłości pracowaliśmy nad podobnymi projektami. Z drugiej zaś strony zdali sobie sprawę z tego, że w skali regionu i kraju robią coś wyjątkowego i niezwykle istotnego.

Po części teoretycznej przyszedł czas na właściwe wykonanie „Mapy pamięci”. Do zadań uczniów należało przygotowanie tekstów na stronę internetową oraz stworzenie mapy byłego obozu w oparciu o to, co zobaczyli i dowiedzieli się podczas zwiedzania Muzeum Stutthof w Sztutowie. Nie lada wyzwaniem było samodzielne stworzenie strony internetowej w taki sposób, aby zamieszczona na niej mapa była kompatybilna z fragmentami wywiadów z byłymi więźniami. Również te filmy, jak i ich tematyka zostały samodzielnie obrobione i dobrane przez uczestników projektu.

Jak wiadomo bywa różnie z tym, by przekonać młodzież, aby poświęciła swój czas wolny na realizację różnych rzeczy. Jakie było zainteresowanie młodzieży tym projektem?

Młodzież w trakcie pracy nad projektem

Ł.K: Przyznam się szczerze, że początkowo obawiałem się, czy uda nam się wszystko dopiąć do końca. Projekt historyczny, pojawia się interdyscyplinarność, o której się ciągle mówi, ale czy uprawia? Czy to może się udać ? Zakładałem, iż w projekcie wezmą udział uczniowie klas maturalnych. Jednakże po rozmowach z dyrektor Zespołu Szkół nr 2 w Nowym Dworze Gdańskim p. Wiolettą Przyborowską doszliśmy do wniosku, że lepszym rozwiązaniem byłoby zaangażowanie młodszych roczników. Wybór padł na klasę I Technikum Obsługi Turystycznej, z którą pracuję na lekcjach wos-u oraz totalnie dla mnie nieznaną klasę III Technikum Informatycznego. Zastanawiałem się, jak zrobić projekt z osobami, z którymi w rzeczywistości szkolnej mam jedynie kontakt na przerwie. Jak ich zainteresować historią? I tu ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i radości okazało się, że zaczynamy działać i wszystko wygląda super. Uczniowie zaangażowali się tak mocno w projekt, że moja czy Piotra rola zeszła w nim jedynie do funkcji czysto doradczej. Dochodziło do sytuacji, że w trakcie ferii dzwonił do mnie telefon: Czy spotka się Pan z nami w MC-u? Mamy nowe pomysły! Przychodziły takie momenty, że siedzieliśmy w kawiarni w dni wolne przy dwóch, trzech, różnych stolikach. Część uczniów przygotowywała tekst na stronę, wycinała fragmenty wywiadów. Natomiast druga grupa pracowała nad grafiką i programowała mapę. Dla mnie jako nauczyciela to było super uczucie, że uczniowie uwierzyli w sens tego projektu i tak bardzo się w niego zaangażowali.

P. Ch.: W miarę, jak projekt nabierał kształtów, zaangażowanie uczniów było większe. Oczywiście, część z nich angażowała się bardziej, część mniej, co jest zupełnie naturalne. Dla większości z nich było to pierwsze tego typu doświadczenie, dlatego tak ważne jest, aby nauczyciel potrafił zachęcić i zmotywować uczniów do udziału w czymś, co jest nowe, obce. Myślę, że Łukasz spełnił to zadanie. Z moich obserwacji wynika, że brak zainteresowania jest często pozorny i wynika w dużej mierze z braku pewności siebie. Oczy ucznia mówią o jego chęci działania, ale niepewność, którą nosi w sobie, hamuje go i uniemożliwia wykonanie kolejnego kroku. Powstaje pytanie: jak przełamać tę barierę? Co zrobić, aby potencjał, który drzemie w każdym uczniu, a który być może został uśpiony kilka lat wcześniej, na nowo odzyskać i sprawić, aby młody człowiek nie spędził biernie swojego życia. Dużą rolę odgrywa tu szkoła. Ale czy spełnia ona to zadanie?

Czy uczniowie mieli świadomość przed przystąpieniem do projektu tego, jak wyglądało życie w obozie?

Uczniowie technikum zwiedzają Muzeum z Łukaszem Kępskim (po prawej)

Ł. K: Wydaje mi się, że tematyka związana z II wojną światową, obozami koncentracyjnymi, zagłady od zawsze zajmuje istotne miejsce w polskiej edukacji historycznej, patriotycznej i obywatelskiej. Wątki z życiem w obozach pojawiają się na historii, języku polskim, wiedzy o społeczeństwie. Wiele szkół udaje się również na wycieczki do miejsc pamięci. Oczywiście zawsze możemy i powinniśmy dyskutować o formie przekazu, w jaki poruszamy tego typu zagadnienia. Jednakże nie możemy powiedzieć, iż uczniowie nie mają świadomości tego co wydarzyło się w takich miejscach jak KL Stutthof. Wiedza ta jest bardzo zróżnicowana, ale to zjawisko bardzo naturalne dla każdej klasy. Jedni będą wiedzieli więcej, przez co świadomość będzie niejako większa, natomiast są też tacy, których powiedzą, że ich to nie interesuje. Naszym celem poprzez samodzielne zaangażowanie uczniów, kontakt z osobami, które bezpośrednio przeżyły obóz koncentracyjny Stutthof było niejako poszerzenie tej świadomości i zainteresowanie tych, których zazwyczaj nic nie interesuje. Wydaje mi się, że w jakimś stopniu udało nam się osiągnąć na tej płaszczyźnie sukces. Dobrym przykładem były tegoroczne obchody 68 rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Stutthof. Po wystąpieniach byłych więźniów część uczestników namiętnie dyskutowała o wywiadach, z którymi pracowała; obrazie obozu i życia w nim. Można rzec, iż nasza młodzież stała się nośnikiem pamięci o wydarzeniach z lat 1939 – 1945.

P. Ch.: W naszej świadomości wciąż obecny jest bardzo jednostronny obraz tego, jak kształtowało się życie w obozach koncentracyjnych. To czarno-biała, martyrologiczna wizja przeszłości, przesiąknięta łzami i krwią, która nie pozwala nam dostrzec ani szarości, ani kolorów – bo przecież i „barwy” kształtowały obozowy świat. Dla wielu jest to ogromne zaskoczenie, choć literatura dostarcza nam wielu różnorodnych przykładów na to, że świat za drutami był dużo bardziej złożony. Śmierć i cierpienie – to główne skojarzenia z lagrową rzeczywistością, najbardziej naturalne i przez to zrozumiałe. A przecież była i miłość, i seksualność, była zdrada, była codzienna walka o przetrwanie, która determinowała myślenie i zachowanie każdego więźnia w sposób, który nie zawsze możemy zaakceptować i zrozumieć, choć za każdym razem, kiedy rozmawiam na ten temat z młodzieżą, powtarzam, że nam, osobom, które obozu nie doświadczyły, nie wolno ani oceniać, ani oskarżać. Postawy heroiczne przeplatały się z postawami – z naszego punktu widzenia – haniebnymi, musimy o tym pamiętać. Konfrontując uczniów z różnymi relacjami, pokazaliśmy złożoność zarówno obozowego życia, jak i emocji, które towarzyszyły osobom opowiadającym o swoich doświadczeniach. Jednym towarzyszyły łzy, inni z kolei, przywołując w pamięci obrazy sprzed kilkudziesięciu lat, pozwalali sobie na żart i ironię. Myślę, że uczestnicy projektu otrzymali sporo materiału do przemyśleń.

Często pojawiają się problemy w trakcje realizacji projektu? Czy wy również mieliście jakieś trudności?

Ł.K :Ogólnie większych problemów podczas realizacji projektu nie było. Niewątpliwie to jest zasługa całego zespołu. Zarówno nauczycieli, jak i uczniów. Część prac dzięki pomocy nauczyciela informatyki p. Dariusza Żulpo udało się nam wykonać na zajęciach zawodowych. Powiem szczerze, że mieliśmy dzięki temu duży komfort pracy. W pewnym momencie posiadaliśmy 6 różnych stron internetowych do wyboru, z dwóch najlepszych stworzyliśmy tę obecną. Dużym wsparciem okazały się również polonistki, panie: Wioletta Przyborowska i Iwona Świgoń, które czuwały nad poprawnością językową tekstów pisanych na bloga towarzyszącego naszemu projektowi. Jednakże najważniejszym czynnikiem, dzięki któremu uniknęliśmy problemów przy realizacji projektu było zaangażowanie samych uczniów. W tym miejscu należy docenić przede wszystkim uczniów z III TI: Jacka Cieszyńskiego, Marcina Marczaka, Justynę Szumałę, Żanetę Lisiecką, Szymona Lichnerowicza, Marcina Szynkowskiego oraz z I TOT: Patrycję Wierzchowską, Patryka Parszuto, Klaudię Szwamber. To oni czuwali i wykonali najcięższą pracę, aby w efekcie finalnym wszystko się udało.

Pamięć bywa ulotna... Dlatego potrzebne są takie projekty jak wasz?

P. Ch.: Owszem, bywa ulotna. Obserwujemy to szczególnie dziś, kiedy świat przeobraża się na naszych oczach, a my, pochłonięci codziennością, nie zawsze mamy czas i ochotę, aby owe zmiany dostrzec. Nie mówiąc już o wydarzeniach, które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu, a do których możemy odwołać się jedynie poprzez pamięć właśnie – szeroko rozumianą. Kapuściński w jednym z wywiadów stwierdził, że jednym z zagrożeń pamięci jest ogromne przyśpieszenie procesów historycznych. Powstaje pytanie: o których wydarzeniach powinniśmy pamiętać? W jaki sposób powinniśmy pamiętać? Pamięć konstytuuje naszą tożsamość, kształtuje naszą społeczność – lokalną, narodową, globalną. Ważne zatem jest, aby stworzyć, o ile w ogóle jest to możliwe, nić łączącą poszczególne pokolenia, tak aby nauka, jaka płynie z historii, mogła zostać spożytkowana także w przyszłości. Również i ta kwestia była tematem naszych rozmów z uczniami. A ponieważ, i tu pozwolę sobie odwołać się do słów Susan Sontag z jej ostatniej książki, „wszelka pamięć jest jednostkowa, niepowtarzalna – umiera wraz z człowiekiem”, błędem z naszej strony byłoby zapomnieć o doświadczeniach pokolenia, które odchodzi już do przeszłości.

Czy uważacie, że potrzebne są takie projekty w innych szkołach w całej Polsce? Czy istnieje szansa na to, by nauczyciele zainteresowali się taką formą pracy z uczniami?

P. Ch.: Z perspektywy osoby, która pracuje w muzeum martyrologicznym, muszę stwierdzić, że dziś głównie poprzez aktywne formy edukacji jesteśmy w stanie dotrzeć do młodego człowieka. Może to potwierdzić moja koleżanka, która od kilku lat pracuje z młodzieżą niedostosowaną społecznie. Tradycyjne oprowadzanie po terenie poobozowym pełni pewną rolę, oczywiście, ale coraz częściej zastanawiam się nad tym, jaki procent przekazanej w ten sposób wiedzy zostaje w młodym człowieku na dłużej. Metoda projektowa w większym stopniu aktywizuje uczestników, a nagrania wideo uwrażliwiają i pozwalają spojrzeć na historię przez pryzmat losów „zwykłego” człowieka. Myślę, że połączenie tych dwóch aspektów w ramach jednego projektu przyniesie o wiele więcej korzyści aniżeli sucha narracja, która często posługuje się językiem niezrozumiałym dla młodego pokolenia. Poza tym projekt, bez względu na to, jakiego tematu by dotyczył, uczy pracy w grupie, co, moim zdaniem, wciąż jest dużym problemem w polskich szkołach.

Ł.K.: Powiem szczerze ja nie wyobrażam sobie nowoczesnego nauczania bez projektów. Zresztą coraz więcej szkół, nauczycieli dostrzega korzyści płynące z tego rodzaju pracy z uczniami. Wystarczy spojrzeć w ilu szkołach w Polsce odbywa się różnego rodzaju gry, wykorzystujące przestrzeń miejską. Ile szkół organizuje happeningi, festyny; to przecież również doskonała możliwość realizacji i prezentacji wyników projektów. To wszystko sprzyja pogłębianiu i przyswajaniu wiedzy przez uczniów. My zdecydowaliśmy się na projekt dotyczący historii obozu Stutthof dlatego, że z punktu widzenia naszego regionu miejsce to odgrywa istotną rolę w świadomości wielu pokoleń mieszkańców Pomorza Gdańskiego. Dla mnie jako historyka niejako naturalnym była realizacja projektu o takiej tematyce. Ale przecież projekty w innych miastach mogą dotyczyć zupełnie innych zagadnień. I tak w moim odczuciu w wielu miejscach się dzieje.

Macie już jakiś pomysł na kolejny projekt czy może w przyszłym roku będziecie kontynuować ten aktualny „Mapa Pamięci”?

Ł.K: Pomysły zawsze są, ale nie chciałbym abyśmy całkowicie zaprzestali prac nad „Mapą pamięci”. Dla mnie projekt ten pozostaje otwarty. Jest jeszcze wiele miejsc, wywiadów, które na dzień dzisiejszy z wielu powodów nie znalazły się w nim. Dobrze byłoby, aby w przyszłości trafiły na odpowiednie dla nich miejsce. Za jakiś czas trzeba będzie również odświeżyć grafikę, stworzyć playlisty z wywiadami. Możliwości jest naprawdę wiele. Teraz wszystko będzie zależało od uczniów, jak bardzo będą rozwijać i pogłębiać swoją wiedzę zarówno tą historyczną, jak i zawodową.

P. Ch.: Także uważam, że projekt „Mapa pamięci„ powinien być kontynuowany, tym bardziej, że archiwum relacji, które udało nam się pozyskać w ramach programu „Ostatni świadkowie„, jest przebogate. Część wywiadów wykorzystujemy w bieżącej pracy edukacyjnej. I tak, na przykład, w ramach projektu związanego z X edycją konkursu „Pamięć dla Przyszłości„ uczniowie Zespołu Szkół w Stegnie wzięli udział w warsztatach poświęconych ewakuacji więźniów obozu Stutthof zimą 1945 r. W trakcie zajęć młodzież zapoznała się z relacjami kilku osób, którym udało się przeżyć „marsz śmierci”, najtragiczniejszy okres w dziejach obozu. Uczniowie analizowali materiał filmowy i wypełniali karty pracy. A wracając do Pani pytania – planujemy opracować lekcję edukacyjną na podstawie „Mapy” oraz zintegrować naszą wystawę stałą z tym, co udało się stworzyć uczniom nowodworskiego technikum. Zbyt wcześnie, aby mówić o szczegółach, ale rozważamy umieszczenie na wystawie kodów QR Code, które zwiedzający mógłby ”zeskanować” przy użyciu urządzenia mobilnego, i w ten sposób zapoznać się z wybranymi relacjami byłych więźniów. Umożliwiłoby to wydobycie z miejsc i obiektów poobozowych historii, którymi przesycona jest cała przestrzeń Muzeum Stutthof. ”Mapa pamięci” jest pierwszym krokiem do realizacji tego celu.

 Jakie macie rady dla nauczycieli, którzy chcieliby podjąć się zrealizowania u siebie podobnego projektu?

Ł.K.: Nie bać się działań projektowych i wyrzeczeń, które za tym idą. Bardzo ważne jest również zaufanie, którym obie strony, uczeń – nauczyciel, powinny się darzyć podczas prac. Dla mnie, jeżeli te dwie rzeczy zostaną spełnione to wszystko powinno pójść dobrze. Oczywiście ważnym jest mieć również dobrego partnera z instytucji, z którą współpracujemy. Nam akurat to się udało, bo całkiem dobrze uzupełnialiśmy się z Piotrem, czy to podczas warsztatów, czy już działań technicznych.

P. Ch.: W trakcie realizacji naszego projektu zrozumiałem, jak ważną kwestią jest umiejętność dostrzeżenia przez nauczyciela potencjału, jaki drzemie w uczniach. Istotne jest wykorzystanie ich umiejętności i zainteresowań, bo przecież proces nauczania to rodzaj interakcji między uczniem a nauczycielem. Wydaje się, że niektórzy nauczyciele o tym zapominają. Jeśli młodym ludziom wciąż będziemy proponować suche fakty i formułki, które należy zapamiętać, będziemy skazani na porażkę. Jeśli natomiast uczeń dostrzeże pewne paralele między przeszłością a teraźniejszością, a przy okazji otrzyma szansę poznania historii na swój sposób – z wykorzystaniem własnych „narzędzi„ – wówczas proces nauczania może być bardziej efektywny. Poza tym konieczne jest swego rodzaju „otwarcie„ w relacjach szkoła – muzeum, o czym mówiliśmy podczas ostatniej konferencji „Muzeum w szkole – szkoła w muzeum. Dobre praktyki współczesnej edukacji”, zorganizowanej w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku z okazji 68. rocznicy wyzwolenia obozu Stutthof. Obie strony muszą wykazać zainteresowanie możliwościami, jakie daje wzajemna współpraca. Projekt ”Mapa pamięci” pokazuje, że idea jest słuszna i warta kontynuowania.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz