„Niezbędnik historyczny lewicy” - recenzja


Obserwujemy od pewnego czasu większą aktywność środowisk politycznych w kwestii własnej historii. Think tanki, stowarzyszenia i organizacje związane z partiami politycznymi lub środowiska związane z prawicą lub lewicą starają się przypominać o swoich korzeniach i pierwotnych założeniach.

Jakiś czas temu z inicjatywy Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego powstała Polityka historyczna lewicy. Niedawno z podobną inicjatywą wyszedł związany z SLD Ośrodek Myśli Politycznej im. Ignacego Daszyńskiego, , który wydał Niezbędnik historyczny lewicy. Niestety, ale ostatnia propozycja, zestawiona z propozycją Krytyki Politycznej, wypada słabiej.

Wydanie internetowe oczywiście ma na względzie jak najszerszy krąg odbiorców tegoż Niezbędnika oraz dostępność dla osób niejako spoza środowiska. Historia ruchów lewicowych, socjalistycznych czy robotniczych jest długa, a książka liczy zaledwie 64 strony. Oczywiście można to usprawiedliwić pomysłem na tę publikacje jako Niezbędnik, czyli rodzaj instruktażu dla osób, które chcą zainteresować się dziejami ruchów lewicowych.

Wstęp napisał Leszek Miller, który ogranicza historię lewicy wyłącznie do okresu PRL-u, do aspektu skoku cywilizacyjnego, pomijając przy tym ilość ofiar, wystąpienia i stosunek samych robotników wobec tychże przemian. Druga przedmowa, Krzysztofa Gawkowskiego, omawia zarys tejże publikacji i to, czego czytelnik możne się po niej spodziewać.

Książka zaczyna się od krótkiego omówienia przyczyn powstania I Międzynarodówki Socjalistycznej w 1864 r., którym było powstanie styczniowe. Zapominając o Polakach biorących udział na tymże zjeździe – Jarosławie Dąbrowskim, Walerym Wróblewskim, autorzy publikacji przechodzą do omówienia powstania Polskiej Partii Socjalistycznej. Pomija się przy tym wcześniejszą działalność Bolesława Limanowskiego, Ludwika Krzywickiego, Ludwika Waryńskiego, Stanisława Krusińskiego i wielu innych, którzy już od lat 70. XIX wieku organizowali się, pisali do gazet i opisywali dolę robotnika. Pomija się również inicjatywy oddolne polskich socjalistów oraz działalność partii politycznych takich jak I, II, III Proletariat czy Związek Robotników Polskich. Jest to na pewno poważne uchybienie dla tejże publikacji, pomija bowiem kwestie samoorganizacji ludzi oraz ich walkę o wspólny interes również poza partiami politycznymi.

Już na pierwszych stronach autorzy zaznaczają, że PPS była jedyną partią, która była przeciwna ugodzie z zaborcami. Prawda była to połowiczna, bowiem Narodowa Demokracja Romana Dmowskiego również do 1905 r. stała w opozycji wobec zaborcy. Pomija się także socjalistów skupionych w Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego działającej legalnie, a także Polskiej Partii Socjalistycznej zaboru pruskiego, która działała przy Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Nie ma również wzmianki o socjalizmie internacjonalistycznym Róży Luksemburg i stosunku PPS wobec tejże partii. Autorzy chyba wyszli z założenia, że ruch socjalistyczny działał wyłącznie w zaborze rosyjskim, nie wiedzieć czemu zapominając o powyższych inicjatywach.

W dziale dotyczącym II RP twórcy Niezbędnika zaznaczyli, że pierwszy niepodległy rząd Polski powstał w Lublinie w nocy z 6 na 7 lipca 1918, na jego czele stał Ignacy Daszyński, pisali również o późniejszych reformach Jędrzeja Moraczewskiego, czyli o ośmiogodzinnym dniu pracy, prawach wyborczych dla kobiet oraz przystąpieniu do Rządu Obrony Narodowej podczas wojny polsko-bolszewickiej. Z drugiej strony, opisując poczynania Narodowej Demokracji, piszą, że „stała po stronie wielkiego kapitału”, nie tłumacząc przynajmniej hasłowo, kto za tym wielkim kapitałem stał, kim byli ci ludzie. Zapomnieli również o przeżytkach, takich jak pozostałości po folwarkach ziemskich.

W rozdziale o II RP uderza strasznie brak chronologii opisywanych wydarzeń. Można by to tłumaczyć podejściem problematycznym, jednak to też nie występuje. Pomija się postać Eugeniusza Kwiatkowskiego, który stworzył istotny projekt modernizacji polskiej gospodarki, ale również inne znane postacie polskiej myśli ekonomicznej zbliżonej do wizji J.M. Keynesa, jak np. Michała Kaleckiego. Keynes w istocie jest ważny, jednak w Niezbędniku nie znajdziemy żadnej wzmianki o ekonomiście znad Wisły.

Nie zwrócono również uwagi na stosunek Polskich socjalistów wobec ZSRR, a publicystyka na ten temat istnieje ogromna i jest nawet dostępna w sieci.

II wojna światowa jest potraktowana po macoszemu. Pomija się wiele inicjatyw polskich socjalistów podczas okupacji, a także zagranicą. Autorzy zapomnieli o postaci Zygmunta Zaremby, Adama i Lidii Ciołkoszów czy Kazimierza Pużaka. Nadto, warto nadmienić, że „Polska została wyzwolona przez Armię Czerwoną”, co wydaje się raczej nieuzasadnione z perspektywy prostego człowieka, jak i konsekwencji płynących z tego tytułu przez następnych 45 lat.

Lata 1944-1989 są wpisane w ambitny projekt przełamywania peryferyjności. Zwalczanie analfabetyzmu i upowszechnienie służby zdrowia to niewątpliwe sukcesy, pomija się jednak kwestie związane ze strajkami w latach 1945-1948, które są opisane chociażby w pracy Łukasza Kamińskiego. Pomijane są również osobistości związane z WRN, a wręcz niebywałe jest, że pisze się o zjednoczeniu PPS i PPR, argumentując to wątłą kontynuacją tradycji PPS sprzed wojny. Autorzy zapominają też o wydarzeniach, które rozgrywały się w Poznaniu w 1956, w Warszawie w 1968 oraz na całym Wybrzeżu w 1970 roku. Pomija się działalność KOR i ROBCiO, w Niezbędniku nie ma mowy o powstaniu i postulatach socjalnych Solidarności, takich jak miejsca w przedszkolach, zmniejszenie rozwarstwienia społecznego, obniżenie wieku emerytalnego czy wydłużenie urlopu macierzyńskiego.

W końcu od 1989 r. autorzyem>Niezbędnikazapominają o tym, że spora część byłych członków PZPR poparła reformy Leszka Balcerowicza, a w dodatku nie wspominają o odrodzeniu PPS, której pierwszą przewodniczącą była Lidia Ciołkoszowa i w której działali Jan Józef Lipski oraz Piotr Ikonowicz.

Literatura wykorzystana w Niezbędniku jest krótka, acz dużo mówiąca. Wywiady z Leszkiem Millerem, praca Danuty Waniek, a także Piotra Szumlewicza i Jakuba Majmurka to za mało. Publikacja nie wykorzystuje analiz z „lewicy” niezwiązanej z SLD. W wykorzystanej literaturze wymienia się zaledwie trzy prace historyków o znanych nazwiskach: Tony Judt, Eric Hobsbowm oraz Andrzej Garlicki. Prace te wszystkie widziałem i czytałem, ale po lekturze nie zauważyłem głębszej refleksji nad historią i dziejami ruchów socjalistycznych na terenach Polski. Praca Garlickiego Piękne lata trzydzieste fantastycznie opisuje Polskę międzywojenną, jednak warto zauważyć, że nie wyczerpała tematyki lat 30. II RP.

Niezbędnik historyczny lewicy pomimo zapowiedzi w ogóle nie spełnia swoich założeń. Historie ruchów socjalistycznych utrzymuje w tonie ubiegłej epoki, bardzo łatwo przy tym manipuluje faktami i przykładami. Aspekt skoku cywilizacyjnego traktuje się tu jako wyjście z jaskini, jednak zapomina się o istotnych aspektach ważnych dla historii ruchów lewicowych. Zapomina się o ważnych postaciach związanych również z ruchem lokatorskim przed wojną, jak np. o Konstantym Krzeczkowskim, o inicjatywach Instytutu Gospodarstwa Społecznego, które badało już w latach 20. XX wieku reformy w Związku Radzieckim, a także podejmowało mnóstwo inicjatyw związanych np. z wydawaniem wspomnień robotników. Ponadto w Niezbędniku nie ma głosów historyków związanych z historią lewicy. Co więc daje nam ten Niezbędnik? Raczej kilka encyklopedycznych formułek, dotyczących historii, którą poznaje się od szkoły podstawowej i która często jest przytaczana w mediach. Było wiele świetnych prac związanych z historią lewicy. Prace Andrzeja Walickiego, Andrzeja Mencwla, Jerzego Borejszy do tej pory są podstawą do pisania rozpraw z tejże historii, co jest smutne, bowiem jest jeszcze wiele białych plam w historii lewicy, na które należałby odpowiedzieć.

Zapomina się, że Józef Piłsudski był socjalistą, a wiele postaci związanych z ruchem narodowym, socjalistycznym lub ludowym często współpracowało razem w redakcjach gazet, w organizacjach społeczno-politycznych.

Szkoda inicjatywy, bowiem wydaje się być potrzebna, ażeby przełamać mit „komunistycznego” charakteru lewicy.

Plus minus:
Na plus:
+ wydanie internetowe
Na minus:
- wybiórczo potraktowana historia lewicy
- język „sloganowy” określający przeciwników politycznych
- pominięcie wielu prominentnych publicystów, działaczy i intelektualistów, nie wymieniając nawet ich nazwisk – szczególnie dotyczy to socjalistów antykomunistycznych

Tytuł: Niezbędnik historyczny lewicy
Autor: praca zbiorowa, pod red. Piotra Machalicy
Wydawca: Centrum im. Ignacego Daszyńskiego
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 64
ISBN: 9788360397350
Cena: publikacja darmowa
Ocena recenzenta: 2/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Stereo pisze:

    Być może opinie autora są ciekawe, jednak fatalna forma znacznie utrudnia skupienie się na treści.
    Kto zatwierdził zamieszczenie tej recenzji? To miłe, że obcokrajowcy piszą na tym portalu, jednak ich prace powinien sprawdzić ktoś, komu nie są obce zasady gramatyki, pisowni czy też interpunkcji. I kto poprawi niewątpliwie zabawne dla Polaków wyrażenia (jak np. „spełnianie pierwiastka).

  2. Gorol pisze:

    A ja zrozumiałem, bardzo rozsądnie i uczciwie napisana recenzja. Literówek nie widzę, mistrzem i interpunkcji nie jestem.

Odpowiedz