Kasyno w Sopocie, czyli Europejskie małe Las Vegas


Zanim małe miasteczko w stanie Nevada (USA) zaczęło ewoluować w światową stolicę hazardu, w Europie powstawały pierwsze przybytki  zajmujące się tego typu rozrywką. W okresie międzywojennym to właśnie Sopot był jednym z najbardziej znanych na świecie miejsc, gdzie jedni wygrywali fortunę, a drudzy... staczali się na samo dno.

Ruletka / fot. Toni Lozano, CC-BY-SA-3.0

Ruletka / fot. Toni Lozano, CC-BY-SA-3.0

Po I wojnie światowej, sytuacja, w jakiej znalazło się to miasteczko, nie była ciekawa. Przyjeżdżało znacznie mniej kuracjuszy niż przed wojną, do kasy miejskiej wpływało przez to mniej dochodów. Dodatkowym problemem stała się również inflacja marki niemieckiej i panujący wówczas kryzys gospodarczy. Miasto potrzebowało czegoś, co mogłoby pomóc mu podnieść się z kryzysu i przyciągnąć do siebie z powrotem tłumy letników. Jak się później okaże, pomysł otworzenia kasyna był strzałem w dziesiątkę.

Twórcami sopockiego kasyna byli dwaj byli oficerowie armii niemieckiej – Linke i Ratzloff. Kasyno otwarte zostało 6 czerwca 1920 r. Początkowo wyglądało ono bardzo skromnie, gdyż składało się jedynie z dwóch stołów do gry w ruletkę. Grało się tam za pomocą specjalnie wyprodukowanych porcelanowych żetonów. Personel lokalu składał się w znacznej większości z byłych wojskowych. Po wojnie mieli oni spore trudności z odnalezieniem się w nowej, powojennej rzeczywistości, a co za tym napotykali na problemy ze znalezieniem nowej pracy. Często chwytali się oni różnorakich zajęć za bardzo małe wynagrodzenie.

Aby zachęcić jeszcze bardziej ludność do gry, wprowadzono do salonu tzw. „naganiaczy”. Byli to podstawieni gracze, którzy początkowo obstawiając małe sumy na oczach gości, z czasem przechodzili do coraz to większej wygranej, aby ostatecznie opuścić salon gier z ogromną liczbą żetonów. Ludzie wielokrotnie bili nim brawo, nie zdając sobie sprawy, że są to jedynie podstawieni gracze, a zwycięskie sumy wracają i tak na konto kasyna1.

Właściciele stosowali również inne metody. Wielokrotnie wmawiano graczom, że wygrali mniej lub manipulowano ruletką, tak by nikomu nie udało się wygrać. Dochodziło przez to często do spięć pomiędzy graczami a personelem. Właściciele, chcąc uniknąć przytknięcia ich lokalowi łatki „mordowni„ i ”speluny”, szybko postanowili wprowadzić szereg innowacji. Do Sopotu sprowadzony został znany na tamte czasy w hazardowym półświatku niemiecki krupier Dünewald. Zanim trafił on nad Bałtyk, pracował on m.in. w kasynie w Monte Carlo. Zwolnieni zostali dawni pracownicy (weterani wojenni), zatrudniono natomiast fachowy i doświadczony personel. Uruchomione również zostały stoły do gry w bakarat. Zyski kasyna, jak i popularność kurortu zaczęły rosnąć z dnia na dzień.

Pierwsze skandale i samobójstwa

Doskonale prosperującym lokalem szybko zaczęli interesować się ludzie z różnych wpływowych środowisk. Pewien komunistyczny działacz z Sopotu zażądał od właścicieli kasyna pieniędzy – jak sam to określił – na bezrobotnych. Tłumaczył przy tym, że skoro w kasynie burżuazja przegrywa pieniądze, które zabrała robotnikom, to powinna je potem im zwrócić. Właściciele przekazali komunistycznemu działaczowi 4600. Jak się potem okazało dzięki śledztwu przeprowadzonemu przez dziennikarza „Danzinger Volksstimme”, pieniądze te – jak można się domyśleć – trafiły do partyjnej kasy, a nie – jak wcześniej zapowiadano – do najbardziej potrzebujących bezrobotnych.

Dom Zdrojowy w Sopocie / fot. Leinad, CC-BY-SA-3.0

Dom Zdrojowy w Sopocie / fot. Leinad, CC-BY-SA-3.0

Tam gdzie ludzie potrafili w ciągu kilku minut stracić cały swój dorobek życia, pojawiły się także przypadki pierwszych samobójstw. Wielcy przegrani najczęściej skakali do morza z mola (mówiono wówczas, że ktoś „poszedł na ruchomą deskę„), bądź strzelali sobie w głowę z pistoletu. Zdarzały się również przypadki odbierania sobie życia przez powieszenie. Odcinek promenady od Domu Kuracyjnego w kierunku Orłowa nazywany wówczas był ”aleją wisielców”. Gdy tylko w mieście dochodziło do jakiegoś samobójstwa, niemalże stałą procedurą lokalnej policji stał się zwyczaj sprawdzania, czy samobójca nie był wcześniej klientem kasyna.

W rzeczywistości jednak nie wszystkie samobójstwa spowodowane były przegraną majątku. Gracze przeważnie byli ostrożni w swoich poczynaniach, a największym przegranym właściciele kasyna fundowali bilet na pociąg, który zawieść mógł przegranego do jego miejsca zamieszkania. Samobójstwa przypisywane były zawsze działalności kasyna, gdyż nie miało one dobrej opinii wśród gazet polskich, które wielokrotnie je krytykowały i nawoływały do bojkotu. Przykładowo angielski malarz Willy Stief, przebywając w Sopocie 12 dni, ani razu nie odwiedził kasyna. Zmarł on w pokoju hotelowym z powodu przedawkowania morfiny, od której przez dłuższy już czas był uzależniony, jednak praca przyczepiła temu zdarzeniu łatkę przegranej w kasynie.

Nowy właściciel

Władze miasta, zainspirowane olbrzymim sukcesem kasyna, postanowiły przejąć cały interes. W lipcu 1921 roku, wypowiedziano umowę wynajmu lokalu byłym niemieckim oficerom, zwolniono  Dünewalda, a już miesiąc później utworzona została spółka Zoppoter Kasino G.M.B.H. 30% udziału w tej spółce miało miasto Sopot. Nowi właściciele zainwestowali również    w rozwój działającego prężnie przybytku. Zaadaptowane zostało kilka nowych pomieszczeń. Kasyno dzieliło się wówczas na salę błękitną (do ruletki), żółtą (do bakaratu), oraz umieszczonym na parterze Kasyno – Barem. Dwa lata później dobudowane również zostały nowe pomieszczenia w miejscu rozebranej wówczas muszli koncertowej, gdzie umieszczone zostały min. bank i kilka sklepów oraz miejsca dla gości specjalnych pragnących dyskrecji i spokoju.

W wydanym w 1923 roku, przewodniku turystycznym zatytułowanym „Sopot – Riviera Północy”, znaleźć również możemy wzmiankę o kasynie:

„Istniejąca w świecie potrzeba rozrywki  i wypoczynku, która nasiliła się szczególnie po ciężkich latach wojny, spowodowała iż w roku 1920 powstało Kurhaus-Kasino, które z biegiem czasu, a szczególnie pod kierownictwem obecnego konsorcjum, przerodziło się w znakomity salon gry w stylu Monte Carlo. Prowadzony przez fachowców lokal jest poddawany ciągłej surowej kontroli ze strony Związku Gmin Wolnego Miasta Gdańska, będącego udziałowcem tego interesu, dzięki czemu są zapewnione w pełni nienagannie warunki gry. Dlatego też napływ gości do tego przedsiębiorstwa jest nie zwykle duży. Tysiące i dziesiątki tysięcy odwiedzających z wielu krajów niezmiennie umawia się na spotkania w eleganckich wnętrzach sopockiego kasyna, aby poddać się tam magii toczących się i odkrywających się kart, niejeden zaś szczęściarz wygrał już tutaj majątek. (...) Latem w salach, do których napływa orzeźwiające morskie powietrze, jest zapewniona dobra wentylacja, zimą zaś - odpowiednie ogrzewanie, dzięki czemu pobyt w kasynie staje się przyjemnością również dla tych gości, którzy nie chcą brać udziału w grze. Pomiędzy salą gry w ruletkę a salą gry w bakarata znajduje się wygodny i przytulny bufet, którego wyśmienite menu zaspokoi wszelkie potrzeby żołądka, i w którym dniem i nocą roi się od międzynarodowego towarzystwa pań i panów. Z Sali Błękitnej można bezpośrednio przejść do wielkiej Sali Czerwone, w której odbywają się regularnie organizowane przez kasyno i niezmiennie gromadzące licznych gości wieczorki taneczne z przedstawieniami artystycznymi. W eleganckim foyer gość może załatwić sprawy związane z korespondencją, ma tu również do dyspozycji wiodące tytuły gazet z różnych krajów. (...) Kasyno, które dzięki tym zaletom jest odwiedzane przez gości z całego świata, stanowi jednocześnie wielką atrakcję morskiego kąpieliska. A poprzez znaczące kwoty odprowadzane do gmin stało się ono bujnym drzewem życia młodego państwa, którego wiecznie zielone gałęzie zsyłają mu złoty deszcz.”2.

Pomimo tego, że Sopot należał do terenów Wolnego Miasta Gdańsk, Kasyno było jednym z nielicznych miejsc w mieście, gdzie spokojnie można było mówić różnymi językami świata. Napisy i reklamy umieszczane na jego terenie były pisane zarówno w języku niemieckim, jak i polskim tak aby móc również przyciągnąć bogatych turystów z Polski3. Nie byli oni jednak jedynymi „obcokrajowcami” zamieszkującymi tamte ziemie.  Na początku dwudziestego stulecia, na terenach tych osadzać zaczęły się pierwsze rodziny żydowskie oraz Rosjanie, którzy – będąc czynnymi zwolennikami dawnej carskiej Rosji – musieli w obawie o prześladowania z rąk komunistów uciekać poza granice swojej ojczyzny. Delegat Rządu Polskiego w Gdańsku Mieczysław Jałowiecki (dawny oficer Armii Carskiej) w swoich wspomnieniach, tak oto opisywał po wielu latach Sopot i znajdujące się w nim kasyno:

„Czasami by zmienić myśli i uciec od kłopotów, odwiedzałem Kasyno w Zoppotach. W Kasynie grywała orkiestra, a jak zwykle kilku najlepszych muzykantów było synami Izraela. Wśród nich był jeden ze skrzypków, który dawniej grywał  w „Willa Rode„ w Petersburgu. Ujrzawszy mnie, przypomniał sobie moją twarz, choć zapewne inaczej musiałem wyglądać w mundurze oficera gwardii niż obecnie po cywilnemu. Chcąc mnie uczcić, porozumiał się z dyrygentem i gdy wchodziłem na salę, dyrygent przerwał muzykę  i zwróciwszy się frontem do orkiestry, zaintonował narodowy hymn carskiej Rosji „Boże, Carija chrani”. Na Sali kilka osób wstało, byli to biali Rosjanie, którzy schronili się na terenach Gdańska, a wśród nich pani Lubimow, żona byłego gubernatora wileńskiego(…)”4.

Kasino Hotel, czyli obecny Grand Hotel

Grand Hotel w Sopocie / fot. Fmbar22, CC-BY-SA-3.0

Grand Hotel w Sopocie / fot. Fmbar22, CC-BY-SA-3.0

Co raz to bardziej rosnące zyski Kasyna motywowały jego właścicieli (miejską spółkę) do różnych kroków inwestycyjnych mających na celu rozwój jego działalności. Tak oto w końcu pojawił się pomysł zbudowania hotelu, w którym mieszkać mogliby letnicy odwiedzający Kasyno.  Prace nad jego budową ruszyły już w 1924 roku. Autorem projektu hotelu był Hans Fallang, a jego budowę nadzorowali profesorowie architektury gdańskiej Technische Hochschule(od 1945 roku zwanej Politechniką Gdańską) – Richard Kohnke i Otto Kloepel. Autorzy wzorowali się na wybudowanym w 1911 roku Grand Hotelu w Szczawnie – Zdroju.

Oficjalnie Kasino Hotel otwarty został w Sopocie  30 czerwca 1927 roku, jednak wiele jego pokoi zarezerwowanych zostało jeszcze zanim zakończono jego budowę.  Oficjalnie hotel był własnością Domu Kuracyjnego, a jego głównym zarządcą był Willi Kuschel5. Wnętrza hotelu były – jak na tamte czasy – bardzo luksusowo wyposażone. W pokojach znajdowały się stylowe drogie meble oraz kryształowe żyrandole. Najdroższe apartamenty posiadały własne łazienki, w których goście mogli zażywać kąpieli w wodzie morskiej, gdyż budynek posiadał urządzenia doprowadzające wodę bezpośrednio z Zatoki Gdańskiej. Większość pokoi oddzielona była od siebie jedynie rozsuwanymi drzwiami, stąd  też była możliwość powiększania pokoi. Bogaty gość mógł sobie przez to nawet zarezerwować pół piętra i mieszkać w olbrzymim apartamencie. Dodatkowo hotel posiadał atrakcyjne położenie, gdyż znajdował się niemalże przy samym brzegu morza, na który to wychodziły prawie wszystkie okna apartamentów. Pomimo, że był to najdroższy hotel w Sopocie, jak i całej okolicy to jednak przyciągał on mnóstwo graczy i prawie zawsze miał pełne obłożenie miejsc. Dzięki jego działalności do Sopotu przybywać zaczęły różne sławne osobistości. Latem 1931 roku, wakacje spędził tu były król Hiszpanii Alfons XIII, a rok później hollywoodzka aktorka Greta Garbo. Niestety, poza takimi ludźmi, do miasta przyjeżdżać również zaczęli wszelkiej maści oszuści i złodzieje, którzy żyli z odwiedzania tego typu miejsc na świecie i dorabiania się wysokich sum pieniężnych na oszustwach w kasynie. Przeważnie podawali się oni za hrabiów, potentatów naftowych, spadkobierców lub nawet za szejków arabskich. Obdarowywali oni obsługę Kasyna solidnymi napiwkami, a gdy podczas gry przychodziło im uregulować opłatę za przegraną, wówczas okazywało się, że „przypadkowo” zapomnieli oni portfela. Przychylnie nastawiona obsługa kasyna przymykała wówczas na to oko. Oszuści albo po kilku dniach pobytu znikali bez śladu, albo zostawali wykryci, aresztowani i stawiani pod sąd.

Oprócz graczy oszustów w Kasynie, jak i w jego hotelu, niemalże roiło się od różnego rodzaju kieszonkowców i innych złodziei. Jeszcze w 1924 roku, pewien emerytowany gdański policjant założył pierwsze w Sopocie biuro detektywistyczne, które w większości działało właśnie na terenie Kasyna. Mieli oni pełne ręce roboty.

Sopot pod rządami NSDAP

Kasyno-Hotel w Sopocie / fot. Nach Zoppot, broszura informacyjna z 1931 r.

Kasyno-Hotel w Sopocie / fot. Nach Zoppot, broszura informacyjna z 1931 r.

Ogarniający świat na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych kryzys gospodarczy dotarł również do Sopotu. Pomimo, że interes był nadal – delikatnie mówiąc – opłacalny, to jednak z roku na rok turystów i graczy przybywało tu coraz mniej. Zarządcy spółki Zoppoter Kasino szukali rozwiązań, aby móc temu zaradzić. Obniżano ceny apartamentów, wyprodukowano nowe żetony, jednak to nie pomagało. Chciano również nawiązać ponowną współpracę z pierwszymi właścicielami Kasyna, jednak dwaj emerytowani wojskowi, prowadzący szczęśliwie swoje własne kasyno w Kłajpedzie, ani myśleli o powrocie na stare śmieci. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy w 1933 roku do władzy w Niemczech doszło NSDAP, a do Wolnego Miasta Gdańsk przybył jej wysłannik Albert Forster.

Członkowie rządzącej NSDAP – jak przystało na „partie robotniczą” – nie byli przychylni działalności Kasyna. Większość członków dawnego zarządu zamykana była w więzieniach pod różnorakimi zarzutami, a na ich miejsce przychodzili podstawieni przez partię nowi ludzie. Na ulicach Sopotu często organizowano wiece i pochody, na których to naziści manifestowali swoje poglądy. Często zaczepiali oni kuracjuszy, co jeszcze bardziej wpłynęło na ich frekwencję  w kurorcie. W 1938 roku, przy wejściach na sopocką plażę widniały tabliczki Żydzi niemile widziani. Usuwano ich stragany z miejskich targowisk, a żydowskim adwokatom zabraniano wykonywania zawodu. Inaczej nieco było w kasynie, gdzie nadal byli oni mile widziani. Niemcy chociaż nienawidzili i tępili Żydów, to jednak nie przeszkadzały im ich pieniądze. Kasynowa   i hotelowa tolerancja nie współgrała z szeroko pojętą nietolerancją na ulicach miasta, przez co letnicy znacznie częściej przyjeżdżali do Polskiego Orłowa, niż do Sopotu. Ukoronowaniem coraz to cięższego losu Kasyna i Hotelu stał się wybuch II wojny światowej.

W hotelu zamieszkał wówczas niemiecki generał Leonhard Kaupisch, który właśnie z tego miejsca dowodził walkami o Oksywie i Hel. Po klęsce Kampanii Wrześniowej, jak również przez prawie całe lata wojny, Sopot stał się miastem, do którego przyjeżdżali głównie na wakacje niemieccy wojskowi. W swoich mundurach paradowali oni po mieście, jak i na terenie Kasyna, które przeżywało swoje ostatnie lata funkcjonowania. W 1943 roku, za jedyne 60 marek można było zakupić kartę wstępu na cały rok. Mało kogo jednak interesowały już wtedy gry i zabawy,  a nadciągający dwa lata później ze wschodu front radziecki przepędził z miasta jego ostatnich kuracjuszy. Po wojnie tereny Wolnego Miasta Gdańsk przyłączone zostały do Polski, w której nastał komunizm.

W Sopocie pod rządami komunistów – podobnie jak na Kubie pod rządami Fidela Castro – nie było już miejsca na hazard i wystawne przyjęcia. Hotel przejęty został przez władze miasta (przez lata nosił on nazwę Grand Hotel, obecnie Sofitel Grand Sopot), a Kasyno przestało istnieć. Na otwarcie następnego kasyna Sopot musiał poczekać aż do 1989 r.

  1. Mafia – nie uwierzysz dopóki nie przeczytasz. Pod red. Focus Historia, s. 20. []
  2. Sopot – Riviera Północy, 1923 rok. []
  3. A. Tarkowska, Sopot Między Wojnami – Opowieść o życiu miasta 1918 – 1939,  Łódź 2011, s. 62. []
  4. M. Jałowiecki, Wolne Miasto, Warszawa 2002, s. 150. []
  5. A. Tarkowska, op. cit., s. 63. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Janek pisze:

    zmieńcie może tytuł bo aż kuje w oczy błąd. Chyba, że autor przyjął amerykańską ortografię.

Odpowiedz