„Zapomniana stolica Bizancjum. Historia Mistry i Peloponezu” - S. Runciman - recenzja |
Są na mapie Europy takie miejsca, gdzie dzieła natury i dzieła rąk ludzkich wydają się być ze sobą nierozerwalnie złączone. Gdzie ich, jak się wydaje, odwieczna symbioza tworzy niezwykły, magiczny klimat. Takim właśnie miejscem jest położona w południowej części Peloponezu Mistra. Kto raz ją odwiedził, zapewne nigdy nie zapomni ani zwieńczonego zamkiem Villehardouinów wzgórza, ani przepięknego, rozległego widoku na Nizinę Lakońską z jego murów, ani jakby przyklejonych do skalistego urwiska bizantyńskich kościołów, pełnych średniowiecznych malowideł. O burzliwej przeszłości tego niezwykłego miejsca opowiada w swej książce, wydanej nakładem Domu Wydawniczego REBIS, Steven Runciman, jeden z najwybitniejszych znawców historii i kultury bizantyńskiej.
Runciman (1903-2000), historyk, esteta, podróżnik, książkowy wręcz przykład nieco ekscentrycznego brytyjskiego gentlemana, znany jest przede wszystkim ze swego trzytomowego dzieła Historia wypraw krzyżowych, opublikowanego w latach 1951-1954. Bizancjum i szeroko rozumiana strefa jego wpływów nie miały przed nim tajemnic. Tereny, o których pisał, znał nie tylko ze źródeł, ale i z autopsji. Do Grecji po raz pierwszy wybrał się w 1924 roku, potem odwiedzał ją wielokrotnie, często zostając na dłużej, jak w latach 40-tych, tuż po wojnie, gdy przez dwa lata pracował w konsulacie brytyjskim w Atenach. Był prezesem Stowarzyszenia Przyjaciele Góry Athos, a nagrodę, którą otrzymał z Fundacji Onassisa przeznaczył na odrestaurowanie najważniejszego kościoła w Karyes (stolicy Autonomicznej Republiki Góry Athos), Protatonu. Jego niezwykle ciekawą biografię ubarwia przyjaźń z Georgem Orwellem i Virginią Woolf. Ponadto, podczas swojej podróży do Chin w latach 20-tych grał na pianinie w duecie z ostatnim cesarzem Państwa Środka. Jeśli na koniec wspomnę, że posiadał również honorowy tytuł Wirującego Derwisza – nikt chyba nie powinien być zdziwiony.
Historię Mistry i Peloponezu (The Lost Capital of Bizantium, czyli Utracona stolica Bizancjum, a nie „zapomniana„, jak chce polski wydawca) Runciman opublikował po raz pierwszy w 1980 roku, jako wyraz wdzięczności za wszystko, co był winny Mistrze i jej mieszkańcom, jak sam napisał we wstępie książki (którzy, tak na marginesie, nazwali jedną z uliczek miasteczka jego imieniem). Miał zamiar ”ukazać całe dzieje Mistry, wyjaśnić, jak doszło do jej powstania, omówić rolę, jaką odegrała w ostatnich dwóch stuleciach średniowiecza, i prześledzić smutną historię jej długiego upadku”1. Te zamierzenia Runciman oczywiście spełnił, z wielką wiedzą i erudycją prowadząc Czytelnika przez skomplikowane dzieje Peloponezu. W dwunastu rozdziałach opisał najstarsze dzieje Niziny Lakońskiej, prowadzone, wydawałoby się bez końca, wojny w czasach średniowiecza, założenie miasta przez Franków w połowie XIII wieku, złote lata Mistry, czyli panowanie despotów z dynastii Paleologów (1349-1460), okupację turecką, krótki okres pod panowaniem Wenecjan (1699-1715), rosyjską wyprawę na Peloponez (1769-1770) i powolny upadek Mistry, aż do jej całkowitego wyludnienia. Dwa rozdziały zostały poświęcone sztuce i filozofii, rozkwitającym w mieście podczas rządów Paleologów.
Przedstawienie barwnej i burzliwej historii Peloponezu na niecałych 200 stronach było zapewne zadaniem karkołomnym. Czy Runciman wyszedł z niego zwycięsko? Specjaliści potraktują Zapomnianą stolicę… jako rzetelne opracowanie fragmentu historii Cesarstwa Bizantyńskiego. Czytelnik nieobeznany z przedstawianymi wydarzeniami będzie jednak czuł się zagubiony. Ogromna ilość faktów, nazwisk, dat, podawanych z szybkością karabinu maszynowego, w telegraficznym wręcz skrócie, może przytłaczać. I nie chodzi o to, że książka nuży, wręcz przeciwnie, budzi zainteresowanie i wciąga, ale wymaga ogromnego skupienia, niekiedy cofania się o kilka stron, dla przypomnienia, kim była dana osoba lub kiedy miało miejsce jakieś wydarzenie. Szczupłość miejsca ma również wpływ na to, że wiele interesujących wątków nie zostało rozwiniętych, a szkoda, bo mogłyby uczynić lekturę jeszcze bardziej fascynującą. Aż prosi się, by choć zarysować rolę, jaką w Bizancjum odgrywały kobiety z wyższych sfer, które, co widać na przykładzie despiny Kleope Malatesty, żony Teodora II Paleologa, niejednokrotnie wywierały znaczny wpływ na życie polityczne i kulturalne. Szkoda, że Runciman nie rozwinął również wątku najazdu Sigismonda Malatesty na Mistrę w 1465 roku, a jedynie zaznaczył, że takowy miał miejsce.
Ci, którzy spodziewają się informacji dotyczących sztuki, rozkwitającej w Mistrze za panowania despotów, będą czuli się zawiedzeni. Krótki rozdział poświęcony budowlom miasta może być traktowany jedynie jako zarys historii architektury i malarstwa na tym terenie. A przecież Mistra, poza ruinami zamku Villehardouinów i ruinami Pałacu Despotów, to przede wszystkim świetnie zachowane kościoły i klasztory, z pięknymi przykładami bizantyńskiego malarstwa naściennego. Oczywiście Runciman świetnie o tym wiedział i świadomie nie rozwijał tematu, skupiając się przede wszystkim na historii politycznej półwyspu, ale mimo wszystko szkoda, że nie zagłębił się choć w niektóre szczegóły.
Jeden z rozdziałów został poświęcony rozwojowi myśli filozoficznej w Mistrze, a dokładnie najwybitniejszemu z bizantyńskich myślicieli – Pletonowi. Widać fascynację Runcimana tą postacią, jej wpływ na humanistów włoskich był znaczny, jednakże określenie, że Italia to kraj, któremu Pleton „przyniósł Odrodzenie” (a mowa tu o I połowie XV wieku), wydaje się być mocno przesadzone2. Podobnie określenie z obwoluty książki, o Pletonie, który przyczynił się do rozbudzenia zainteresowań starożytnością we Włoszech, może budzić sprzeciw.
Książka wydana jest starannie. Przyjazny Czytelnikowi format i ponad dwadzieścia kolorowych ilustracji (wśród nich nie tylko współczesne fotografie Mistry, ale i materiały archiwalne), uprzyjemniają lekturę. Na końcu książki zamieszczono notę bibliograficzną, drzewo genealogiczne Paleologów i Kantakuzenów oraz indeks osób. Całość dopełniają dwie dość schematyczne mapki – Mistry i Peloponezu.
Zapomnianą stolicę... Bizancjum Stevena Runcimana można polecić każdemu, kto interesuje się historią Cesarstwa Bizantyńskiego czy też szerzej, historią Grecji kontynentalnej. Wymaga od Czytelnika skupienia i uwagi, ale w zamian za to daje porządną dawkę wiedzy. Tym zaś, „którym historia nie kojarzy się jedynie z nudnymi, pokrytymi kurzem księgami”3, pozwala na wyobrażenie sobie, jak mogło przed laty wyglądać to tętniące życiem miasto, dziś pozostające jedynie malowniczym elementem przepięknego krajobrazu doliny Sparty.
Plus minus:
Na plus:
+ praca jednego z najwybitniejszych znawców historii i kultury Bizancjum
+ wysoki poziom merytoryczny pracy
+ przejrzysty podział tekstu
+ staranne wydanie – twarda okładka, wygodny format, wkładki z kolorowymi ilustracjami
Na minus:
- ogromna ilość faktów, przytoczonych w dużym skrócie – może sprawiać kłopoty nieobeznanemu w tematyce Czytelnikowi
Tytuł: Zapomniana stolica Bizancjum. Historia Mistry i Peloponezu
Autor: Steven Runciman
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Data wydania: 2013
Okładka: Twarda
ISDN: 978-83-7818-411-9
Liczba stron: 205
Cena: ok. 40 zł
Ocena recenzenta: 8/10
- S. Runciman, Zapomniana stolica Bizancjum. Historia Mistry i Peloponezu, Poznań 2013, s. 15. [↩]
- Ibidem, s. 151. [↩]
- Ibidem, s. 190. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.