„Uwodziciele władzy. Geneza i organizacja dworu Ludwika XIV” - W. St. Magdziarz - recenzja |
Praca Uwodziciele władzy. Geneza i organizacja dworu Ludwika XIV pozwala przenieść się w epokę Króla Słońce. Poznać od podszewki Wersal, urzędy, zwyczaje, prawa, płace, służby króla i rodziny królewskiej. Bo jak pisał profesor Bluche – połowa przyjaciół Ludwika XIV to jego domownicy!
Wojciech St. Magdziarz, ceniony specjalista z zakresu historii nowożytnej Francji to emerytowany już pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez lata prowadzenia zajęć dał się poznać studentom podczas seminariów i konwersatoriów jako znakomity wykładowca zarażający nowożytną pasją. Do kanonu weszła już jego biografia Ludwik XIV (wydanie I, Ossolineum 1991). Napisał także książki biograficzne: Kardynał Richelieu (2011) i Anna Austriacka (2013).
Przedmiotem jego najnowszej książki jest dwór królewski. Trzeba jednak wyjaśnić, jak zauważa autor we wstępie, że słownikowo odpowiednikiem polskiego pojęcia „dwór” jest francuskie la cour, jednakże jest to tylko jedno ze znaczeń1. W słowniku francuszczyzny klasycznej znaleźć można czasownik złożony faire la cour, sa cour – w sensie mieć, okazywać respekt, pochlebiać przez nadskakiwanie. Jest to podstawowe zadanie dworzan (courtisans). Różni się od współczesnego słowa „uwodzić„ (w odniesieniu do kobiety), jednak to określenie jest dobrym punktem wyjścia, by zrozumieć tematykę, jak i genezę książki. Faire la cour może w tym wypadku znaczyć ”uwodzić władzę”, a zatem należy władzę uwieść, by ją posiąść. Dworzanin jest to więc uwodzicielem władzy, którą adoruje by mieć do niej dostęp. Jednocześnie sam jest uwodzony przez władcę, rezygnując ze swych zamków i pałaców, by tłoczyć się wokół monarchy w ciasnocie, oczekując na jego łaskę2.
Oprócz cour, czyli polski „dwór” monarszy, jest także maison du roi – polskie tłumaczenie „dom królewski„ nie do końca oddaje znaczenie ”ogół służb dworskich”. Autor, pisząc o dworze, zręcznie tłumaczy różnice i genezę terminologii. Bowiem oprócz maison du roi - urzędników związanych z osobą króla – na dworze Ludwika są także maison royales, służby nadworne osobistości spośród rodziny króla. I jednym, i drugim poświęcona jest duża część pracy.
W książce bardzo wnikliwie omówiony zostaje dwór królewski (la cour du roi), sięgając do XI-wiecznych tradycji. Wojciech St. Magdziarz poprzez średniowiecze po epokę nowożytną ukazuje ewolucję dworzanina (courtisan), jego typy, dochody, czy nawet motywację. Posiłkując się obfitymi źródłami z epoki (np. pamiętnikami L. Saint-Simona), z imponującą dokładnością przenosi nas do królewskiego Wersalu. Przytaczając regulaminy Henryka III, ukazuje zasady funkcjonowania pałacu („drzwi pałacu otwierają się o godzinie 5-tej rano, i precyzują dość dokładnie, kto, o której godzinie, w jakiej kolejności i do której sali może mieć wstęp”3). Mimo że liczne tabele z wyliczeniami pensji dworskich mogą wydawać się hermetycznym tematem, autor nie ucieka od ciekawostek, a jego humor i barwna narracja sprawiają, że książka zaciekawi nawet laików. Zasady zachowania na dworze możemy bowiem porównać z dzisiejszymi podstawami dobrego wychowania: „nie wolno opierać się ani siadać na krześle królewskim, nie wolno opierać się o królewski bufet ani inne meble i co tyczy się już zasad bezpieczeństwa: nie wolno ruszać królewskich butelek, chleba, naczyń i wszelkiego pożywienia przeznaczonego dla króla itd. Zabrania też Królewska Mość w swojej przytomności i w swojej siedzibie kląć i bluźnić”4.
Szczególnie interesująco wyglądały kryteria selekcji, kariery, motywacje dworzan. Ambicja, duma czy pycha starych rodów była wystawiona na próbę podczas przebywania na dworze. Nawet ci, którzy nie mieli problemów z intendentami i innymi urzędnikami królewskimi, dość poważani na prowincji czy swojej okolicy, ci którzy nie musieli budować swego prestiżu urzędami, zmuszani byli, by antyszambrować w pałacach i korzyć się przed urzędnikami maison. Przepłacali oni niewygodne nieraz izdebki w Paryżu, pozostawiali liczne zamki, rujnowali się na budowę własnych pałacyków w Wersalu lub gnieździli się tam w przydzielonym łaskawie pokoju. Musieli także wykazać wystarczającą odporność nerwową wobec wszystkich afer – pułapek, intryg, wreszcie głodować nieraz, marznąć i uganiać się za pokojowcami stałych lokatorów uprzywilejowanych posiadaniem toalety i pobierających z tej racji znaczne opłaty5.
Dwór ma błyszczeć, ma olśnić. Autor nie pomija kwestii mody, strojów, haftów, posiłków, tradycji, zwyczajów, np. prawa noszenia szpady. Z bardziej praktycznych spraw należy wymienić poruszane problemy mieszkaniowe. Mimo rozbudowy Wersalu zawsze panowała tu ciasnota: „Nawet księżniczki krwi mieszkały tu nie lepiej niż inni – dostały np. pomieszczenie po panu Cavoy, który przeszedł na pokoje diuka de Duras. Saint-Simon razem z żoną długo musiał obywać się pokojem użyczonym mu (według niego samego – wmuszonym mu) przez kanclerza”6.
W. St. Magdziarz w fascynujący sposób opisuje tajemną wiedzę dworu. Kwestia poruszania się po Wersalu była bezcenna, bo często decydowała o być albo nie być dworzanina, wręcz dosłownie! Należało wiedzieć, które z czterech miejsc w karecie posiada jaki stopień godności; że pierwsza wsiada osoba najgodniejsza, ale pierwsza wysiada osoba najmniej godna, z kim i dlaczego należy przywitać się i pożegnać; wreszcie pilnować się, by zwracając się do kilku panów, wiedzieć, czy i który z nich jest na tyle godny, by zwrócić się do niego per – koniecznie odpowiednio – monseigneur lub monsieur, nawet wówczas gdy sprawa dotyczy pozostałych (dyskwalifikuje bowiem zwrócenie się do nich w licznie mnogiej przez messieurs). Jak przestrzega autor, ryzykiem było wreszcie chodzenie na komedię lub na widowiska na dworze, trzeba bowiem było znać podwójny układ godności miejsc w lożach (pierwsze miejsce najbliżej i najdalej położone od sceny – i tak na przemian, aż do środka). Niebezpiecznie było jeść (sic!), gdyż różne części tuszy ptaków i zwierząt rozmaitą miały godność i znaczenie; można było kogoś urazić, krojąc pomarańczę wzdłuż, a jabłko w poprzek – a nie odwrotnie. Niebezpiecznie wreszcie było posiadać zegarek, jeśli bowiem osoba najwyżej postawiona w towarzystwie spytała o godzinę, można śmiertelnie obrazić osobę pośrednią wedle rang, odpowiedziawszy, wykorzystując fakt, że nie ma ona zegarka7.
Temat dworu Ludwika i szlachty wezwanej na dwór bez wątpienia zasługuje na dalsze studia. Jak zauważa R. Mandrou w swojej biografii Króla-Słońce8, ubezwłasnowolnienie wielkich rodów szlacheckich zamkniętych w pełnieniu funkcji ceremonialnych, jakoby w niewoli służby, to istotny element polityki królewskiej. Mimo tego oraz niskich gaż, nigdy nie brakowało kandydatów na stanowiska dworskie, jak i na samo przebywanie w Wersalu. Niewątpliwe znaczącą rolę odkrywała tu chęć przebywania w glorii króla bądź rodziny królewskiej, a więc pośrednio również króla. Władza uwodziła. Uwieść może także ta znakomita książka.
Plus minus:
Na plus:
+ pionierska praca w j. polskim
+ ogrom materiału źródłowego (głównie francuskiego)
+ gruntowność i szczegółowość badań
+ ciekawa narracja
+ wysoka wartość naukowa
+ aparat naukowy, rozbudowane przypisy
+ „nieporuszony” temat w j. polskim
+ przystępne wydanie
+ profesjonalny skład i łamanie
+ aneks – wykaz urzędów i funkcji maison du roi na podstawie L’Etat de la France
Na minus:
– brak większych uwag
Tytuł: Uwodziciele władzy. Geneza i organizacja dworu Ludwika XIV
Autor: Wojciech St. Magdziarz
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-01-17351-7
Liczba stron: 261
Oprawa: miękka
Cena: ok. 35–40 zł
Ocena recenzenta: 9/10
- W. St. Magdziarz, Uwodziciele władzy. Geneza i organizacja dworu Ludwika XIV, Warszawa 2013, s. 15. [↩]
- Ibidem, s. 15. [↩]
- Ibidem, s. 39. [↩]
- Ibidem, s. 41. [↩]
- Ibidem, s. 51. [↩]
- Ibidem, s. 72. [↩]
- Ibidem, s. 75. [↩]
- R. Mandrou, Luis XIV, Paris 1973, s. 117. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Świetna recenzja!
Dziękuję bardzo! 🙂