„Pożar i szpiedzy” – G. Wosińska – recenzja


Jak wiele razy przyszło mi wcześniej oceniać teksty tej Autorki, tak i teraz miotam się między euforią a rozczarowaniem. Grażyna Wosińska, dziennikarka chętnie spisująca ludzkie losy, po dwóch latach żmudnej pracy zaprezentowała czytelnikom swoją nową książkę Pożar i szpiedzy. Pozycja ta traktuje o jednej z mniej znanych spraw z czasów stalinowskich. I to powód, dla którego rzecz polecam. Problemy później.

„Pożar i szpiedzy” – G. Wosińska – recenzjaKsiążka przenosi nas w czasy nie aż tak odległe, choć zupełnie niezrozumiałe dla osób poniżej pięćdziesiątego roku życia. Stalinizm w polskim wydaniu to wszechmocna partia komunistyczna i tajne służby niszczące każdy przejaw niezależności, rozprawianie się z resztkami opozycji w sposób nadzwyczaj brutalny, do fizycznej eliminacji włącznie, wyroki sądowe z politycznego nadania, tortury w śledztwie i idąca za tym bezkarność władzy. Dziś ta rzeczywistość jest nam znana najczęściej przy wspominaniu losów żołnierzy wyklętych, rzadziej ówczesnych czystek w ludowym wojsku, a już najmniej procesów tzw. szpiegowskich. Jednym z nich była właśnie Sprawa Elbląska.

Dla wtajemniczenia podam parę zdań o samym wydarzeniu. Letnią nocą 1949 roku, na kilka dni przed 22 lipca, wówczas najważniejszym świętem w kraju , spłonęła w Elblągu hala Zakładów Mechanicznych. W jej pomieszczeniach były dziesiątki nowo pozyskanych maszyn i raczkowała właśnie produkcja turbinowa, niezwykle ważna dla rozwoju przemysłu ciężkiego w Polsce. Pożar od razu przypisano wrogom ustroju, sabotażystom, być może dywersantom. I zaczęły się aresztowania – milicja zatrzymała wówczas ponad sto osób. Ostrze ciosu trafiło w grupę reemigrantów, którzy przybyli głównie z Francji, ale też z Niemiec. Ci ludzie wrócili budować kraj wolny i sprawiedliwy, jakim miała być dla nich komunistyczna Polska. Wielu z nich było przetrzymywanych w areszcie niemal dwa lata bez wyroku, po czym zostali wypuszczeni bez pomocy czy przeprosin, za to z wilczymi biletami, pozbawieni pracy i mieszkań.

Z czasem na potrzeby bezpieki przygotowano cały mechanizm działania potencjalnej siatki szpiegowskiej, mającej służyć „imperialistom” z wywiadu francuskiego. Do ułożonego scenariusza dopasowano i aresztowano ludzi. Biciem sprawiono, że część z nich przyznała się do niepopełnionych czynów, a także oskarżyła pozostałych. I tak ich ostatecznie skazano. W głównym procesie zapadły trzy wyroki śmierci i sześć długoletniego więzienia – najniższa kara wynosiła jedenaście lat. W procesach pokrewnych skazano około dwudziestu ludzi. Szczęściem, do wykonania kar śmierci nie doszło, bo zamieniono je na wyroki dożywotniego więzienia. Sprawa ta przez lata służyła ubeckim adeptom jako wzorcowy przykład demaskowania wrogów ustroju.

W 1956 roku, po zwrocie w polityce Związku Sowieckim i krajach mu podległych, kiedy potępiono stalinowskie metody sprawowania władzy, więźniów ze Sprawy Elbląskiej wypuszczono na wolność, jednak ich nie zrehabilitowano. Walka o prawdę i zadośćuczynienie za krzywdy trwała następne dziesiątki lat z różnymi nasileniami, których ostatni akcent zakończył się przed dwoma dekadami lokalnym hołdem w postaci nazwy skweru i obelisku pamięci ofiar stalinizmu. W niektórych przypadkach walka ta trwa do dziś z Tym razem książka jest elementem wracającym do trudnej historii; nie tyle poznawczym, ile podtrzymującym tę pamięć, bo dziś żyje już tylko dwóch bohaterów tamtych wydarzeń, z których jeden – Józef Olejniczak – jest główną postacią książki Grażyny Wosińskiej.

I tu pora dojść do rozedrgania, bo o ile Autorka przesiedziała długie godziny w archiwach, głównie gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, i znalazła tam masę dokumentów, to w gąszczu podawanych przez nią szczegółów mało jest usystematyzowania, poprowadzenia czytelnika przez tysiące podawanych faktów. Stoi za tym zrozumiała wnikliwość, drobiazgowość, chęć zawarcia jak największej liczby danych. Coś za coś. I jeszcze jedno: emocjonalność kontra esencjonalność. Autorka stawia na to pierwsze, chętnie szeroko opisując i komentując ówczesną rzeczywistość, nadając jej cechy osobistego zaangażowania. Niech więc zostanie taki zabieg do indywidualnej oceny czytelników, bo dzięki emocjom książkę dobrze się czyta. Jednak chaotyczność podawania wiadomości, nagłe przeskoki zrywające ciągłość wypowiedzi, tysiące dygresji i pojawiające się co rusz powtórzenia, mojej akceptacji nie otrzymały. Zostaję przy pochwale faktów i dobrych chęci.

Technicznie książka przypomina o reporterskim rodowodzie Autorki. Ma dziennikarski sznyt, z tytułami części i poszczególnych rozdziałów, leadami i śródtytułami. Okrasza ją kilkadziesiąt ilustracji, kończy bibliografia i indeks nazwisk. Z okładki patrzy na nas twarz Bieruta, który w tamtych czasach skutecznie wdrażał w Polsce „ustrój powszechnej szczęśliwości„. Spółka 3S MEDIA, najbardziej znana jako wydawca tygodnika „Najwyższy Czas„, umieściła książkę Wosińskiej w serii ”Biblioteka Wolności”.

Rzecz polecam osobom pragnącym poznać świat, którego już nie ma (na szczęście nie ma). Ale był i odkrywanie go jest trudne, bo za fasadą stalinizmu są prawdziwi ludzie – ofiary i kaci. Ci drudzy nigdy nie zostali ukarani za zło, jakie wyrządzili. Może chociaż „zła” pamięć o nich niech będzie potępieniem.

Plus minus:
Na plus:
+ pierwsza książka o mało znanej sprawie
+ bogactwo informacji
+ wnikliwość Autorki
Na minus:
- chaos informacyjny
- wielokrotne powtórzenia

Tytuł: Pożar i szpiedzy
Autor: Grażyna Wosińska
Wydawca: 3S MEDIA
Rok wydania: 2013
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-61935-21-6
Liczba stron: 384
Cena: ok. 40,00 zł
Ocena recenzenta: 7,5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz