„Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli” - W. Jagielski - recenzja


Czy wiecie, co łączy pogromcę apartheidu – legendarnego przywódcę Republiki Południowej Afryki, laureata pokojowej Nagrody Nobla, jednego z najwybitniejszych ludzi XX wieku – Nelsona Mandelę z Freddiem „Saddamem„ Maake – fanatycznym przywódcą ”kiboli” jednego z największych klubów RPA o nazwie Kaizer Chiefs, a zarazem twórcą piekielnie denerwujących wuwuzeli, czyli trąb, które stały się zmorą kibiców z całego świata podczas mundialu w RPA w 2010 roku ? Nie wiecie? Więc jeśli chcecie się dowiedzieć, przeczytajcie najnowszą książkę Wojciecha Jagielskiego Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli.

trebacz-z-tembisy-droga-do-mandeli.1927100.2Piszę tę recenzję 21 grudnia 2013 roku. Od 16 dni nie ma już na świecie Nelsona Mandeli. Nie ma także dawnej polityki prowadzonej przez Brytyjczyków w Republice Południowej Afryki. Nie ma już apartheidu. Nie ma terrorystycznej walki o równouprawnienie czarnoskórych mieszkańców RPA. Jest natomiast książka Wojciecha Jagielskiego, która jest literacką opowieścią o najnowszej historii Republiki Południowej Afryki oraz o jej „największym synu” – Nelsonie Mandeli.

Książka wydana została w 2013 roku nakładem wydawnictwa Znak. Razem ze skromną, jednostronicową bibliografią oraz kalendarium najważniejszych wydarzeń w RPA liczy 350 stron. Zaklasyfikowałbym tę pozycję do gatunku literatury faktu. Nie jest to jednak typowy reportaż. Dominują tu liczne wątki autobiograficzne autora – jednego z najwybitniejszych polskich dziennikarzy, korespondenta wojennego oraz pisarza. Wojciech Jagielski snuje refleksje nad swoim dotychczasowym życiem. Zastanawia się, czy warto było poświęcić się dziennikarskiej pasji. Pasji, która uzależniła go tak jak narkomana heroina, a alkoholika mocna wódka. Bardzo ciekawe są niezwykle barwne literackie opisy przyrody oraz życia w krainie „dobrej nadziei”, które pozwalają wczuć się czytelnikowi w klimat kraju.

Wojciech Jagielski w Trębaczu z Tembisy zaserwował czytelnikom najnowszą historię RPA „w pigułce”. Książka napisana jest prostym językiem. Mógłbym ją polecić praktycznie każdemu. Spodoba się na pewno zarówno miłośnikom reportażu, tym, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o Nelsonie Mandeli, a także kibicom piłkarskim. Jagielski przeplata tu politykę z piłką nożną, opisuje losy znanych na całym świecie ludzi z losami zwykłych obywateli południowoafrykańskiego państwa.

Książka jest opowieścią – wielogłosem. Czytelnik znajdzie w niej informacje o wielkiej polityce i jej przedstawicielach. Przede wszystkim o Nelsonie Mandeli. Nie zabrakło także innych bohaterów oraz antybohaterów RPA: afrykanerów uprawiających zbrodniczy proceder apartheidu (polegający na segregacji ludności na białą – lepszą i czarną – gorszą) oraz jej przeciwnikach – członkach Afrykańskiego Kongresu Narodowego, których przewodniczącym był Mandela. Jagielski przedstawił krwawą walkę, jaką musieli stoczyć czarnoskórzy o podstawowe prawa człowieka. Walkę, która pochłonęła wiele ofiar śmiertelnych. Na marginesie warto wspomnieć o morderstwie Chrisa Haniego – lidera zbrojnego ramienia partii Mandeli o nazwie Umkhonto we Sizwe. Hani zabity został przez polskiego emigranta w RPA – Janusza Walusia. Morderstwo to spowodowało długotrwałe zamieszki i było jedną z przyczyn ostatecznego upadku apartheidu.
Z polityką przeplata się historia południowoafrykańskiej piłki nożnej. Jagielski sporo miejsca poświecił opisowi klubów piłkarskich oraz środowisk kibiców piłkarskich. Pomocą w poznaniu kibicowskich realiów służył autorowi Freddie „Saddam” Maake. Saddam przez całe życie zainspirowany był postacią Nelsona Mandeli. Jak sam określił, podobnie jak Mandela – dostał od Boga rozkaz, aby stać się kimś wielkim. I jak sam uważa – stał się. Był bowiem twórcą wuwuzeli. Trąbki, która służyła kibicom do dopingowania swoich drużyn oraz – początkowo – do walki z kibicami drużyn przeciwnych. Wuwuzela stała się słynna w 2010 roku, kiedy to podczas mundialu w RPA kibicom z całego świata pękały w uszach bębenki od irytującego dźwięku, jaki ta trąbka wydaje.

Książka zawiera także kilka wątków pobocznych. Czytelnik znajdzie w niej m.in. opowieść o osadzie czarownic – kobiet oskarżonych o czary, wyklętych i skazanych na banicję przez innych ludzi, a także o drużynie piłkarskiej składającej się zamiast z młodych mężczyzn z dziarskich emerytek. Sporo miejsca – jak już pisałem we wstępie – Jagielski przeznaczył na opisy miast, miasteczek i wiosek w południowej Afryce. Czytelnik znajdzie tu także wnikliwe opisy dzielnic miast: zarówno bogatych – afrykanerskich, jak i wielkich slumsów zamieszkiwanych przez czarnoskórych.

Podsumowując, uważam, że Trębacz z Tembisy jest jedną z najlepszych – jeśli nie najlepszą – książką Wojciecha Jagielskiego. Pomimo że liczy 350 stron i poświęcona jest sprawom całkowicie mi nieznanym – wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłem się od niej oderwać. Przeczytałem ją w ciągu jednej nocy. I polecam ją wszystkim spragnionym dobrej literatury faktu.

Plus minus:
Na plus:
+ świetny język autora
+ temat aktualnie jest na czasie
+ bardzo wciągająca
Na minus:
- brak jakichkolwiek zdjęć

Tytuł: Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli
Autor: Wojciech Jagielski
Wydawca: Znak
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-240-2776-7
Liczba stron: 350
Oprawa: twarda
Cena: 39,90 zł (z okładki)
Ocena recenzenta: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Racjonalny pisze:

    Wojciech Jagielski to mistrz, ale Ryszard Kapuściński to był arcymistrz.

Odpowiedz