Ach, te dziewczęta! – Oddział DYSK |
Wiele mówi się o mężczyznach biorących udział w tzw. wielkiej dywersji. Niewiele osób jednak wie, że także kobiety były specjalistkami w „bombowej robocie”, a często głównie dzięki nim dochodziły do skutku najsłynniejsze akcje bojowe Związku Walki Zbrojnej-Armii Krajowej. Dziś nazwiska Zofii Franio i Wandy Gertz odeszły w zapomnienie. Warto jednak przypomnieć ten szczególny oddział Walczącej Warszawy.
Wiosną 1940 r. z inicjatywy dr Zofii Franio „Doktora„ utworzono Kobiece Patrole Minerskie pod jej bezpośrednim dowództwem. Do jesieni 1942 r. były jednostką Komendy Głównej Związku Odwetu. Po reorganizacji i przejściu Kobiecych Patroli Minerskich do Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej komendę nad nowym oddziałem objęła porucznik (potem major) Wanda Gertz „Lena„. Zmieniono także nazwę oddziału na DiSK (potocznie DYSK) – Dywersja i Sabotaż Kobiet. W jego skład weszły: Władysława Macieszyna „Sława„, Maria Jankowska „Margerita”, Janina Szymońska „Wiga”, Hanna Bielik ”Filipina”oraz Maria Zielonka ”Zofia”.
Większość członkiń DYSKu uczestniczyła w przedwojennych szkoleniach w ramach przysposobienia wojskowego kobiet prowadzonego w szkołach średnich na mocy ustawy z 1938 r. Jednak już w marcu 1940 r. płk Rowecki zwrócił się do rządu na uchodźstwie z prośbą o znowelizowanie ustawy w taki sposób, aby kobiety były w wojsku, a nie przy wojsku. Wnioskował również o umożliwienie nadawania kobietom stopni wojskowych.
Szkolenie DYSKu obejmowało unitarkę, sabotaż, minerkę i szkolenie sanitarne. Do zadań oddziału należała obserwacja dworców kolejowych, dokonywanie zwiadów kolejowych w terenie i poprzedzających akcje bojowe, dywersja (przecinanie kabli telefonicznych, minowanie i wysadzanie torów), a także działania w ramach małego sabotażu. Kobiety pracowały także jako magazynierki broni. To one organizowały skrytki, a także były odpowiedzialne za dostarczenie broni na miejsce akcji, a po odskoku za odebranie jej i zdanie do magazynów. Także chemiczki DYSKu odpowiedzialne były za przechowywanie chemikaliów niezbędnych do prowadzania aktów sabotażu, takich jak niszczenie maszyn.
Swoją chlubną kartę zapisały wywiadowczynie. Warto wspomnieć choćby oddelegowaną z DYSKu do „Parasola„ Ewę Płoską z d. Prauss „Ewę„, która w ramach Akcji ”Główki” rozpracowała między innymi:
- zastępcę komendanta Pawiaka - Franza Bürkla (zastrzelony 7 września 1943 r.);
- zastępcę komendanta KL Warschau tzw. Gęsiówki - Augusta Kretschmanna (zastrzelony 24 września 1943 r.);
- kierownika oddziału kobiecego Pawiak tzw. Serbii - Ernesta Weffelsa (zastrzelony 1 października 1943 r.)
Drugą oddelegowaną do „Parasola„ mistrzynią wywiadu była Hanka Szarzyńska-Rewska „Renia„-”Hanka”, która rozpracowywała:
- kierownika miejskiego wydziału kwaterunkowego - Emila Brauna, odpowiedzialnego za łapanie i wywożenie młodzieży na roboty przymusowe (zastrzelony 13 grudnia 1943 r.);
- brała udział wraz z Marią Stypułkowską-Chojecką „Kamą„ i Elżbietą Dziembowską ”Dewajtis” w rozpracowaniu i likwidacji szefa SS i policji na dystrykt warszawski - Franza Kutschery (zastrzelony 1 lutego 1944 r.);
- śledziła i brała udział w likwidacji dowódcy policji płk. Erwina Groessera (zastrzelony 26 kwietnia 1944 r.);
- przeprowadziła rozpoznanie komendanta Gestapo Ludwiga Hahna (zamach nie doszedł do skutku).
W czerwcu 1944 r. w ramach przygotowywania do powstania wydano DYSKowi rozkaz przygotowania i rozprowadzenia po kwaterach butelek zapalających z benzyną. Na miejsce zbiórki oddziału (jako części brygady „Broda 53„ Zgrupowania „Radosław„) na godzinę „W” wyznaczono fabrykę Telefunken przy ulicy Mireckiego na Woli. Po upadku dzielnicy, której pomimo zażartych walk nie udało się utrzymać, kobiety przeszły wraz z resztą oddziałów przez ruiny getta na Starówkę. Tutaj walczyły aż do wycofania się kanałami do Śródmieścia, gdzie część zdrowych pod dowództwem ”Zofii” udała się na Czerniaków, a chore i ranne pozostały w Śródmieściu. W czasie walk kobiety nie tylko pełniły funkcję sanitariuszek, minerek, łączniczek i obserwatorek, ale także opracowały sygnalizację świetlną dla alianckich samolotów oraz brały udział w przyjmowaniu zrzutów. Trzeba również przypomnieć, że to kobiety-minerki wykonały wyłom w gmachu PAST-y, przez który udał się drugi szturm na ten budynek. Były bardzo szanowane przez walczących z nimi mężczyzn, którzy doceniali wszechstronność członkiń DYSKu.
Na ostatniej odprawie, tuż przed kapitulacją Czerniakowa, „Lena„ wypłaciła ocalałym kobietom żołd w wysokości 20 dolarów i 10 000 zł (tzw. młynarek). Z 42 dziewczyn i kobiet, które zgłosiły się 1 sierpnia 1944 r. na miejsce zbiórki zginęło 11, a 9 zostało rannych. Po kapitulacji powstania część kobiet 5 października 1944 r. wraz ze swoją komendantką dostała się do niewoli. Jako żołnierze Armii Krajowej przeszły przez obozy jenieckie w Lamsdorf-Mühlbe, Mohlsdorf, Blankheim. Po wyzwoleniu zostały wcielone do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Wiele kobiet nie zdecydowało się na powrót do kraju. Po zakończeniu wojny weszły w skład Polskiego Korpusu Przysposobienie i Rozmieszczeniu, a po zaadaptowaniu się do życia ”w cywilu” wyemigrowały w większości do Ameryki i Australii. Te, które wróciły do Polski nie ujawniały swej przeszłości, a nieliczne, które to uczyniły, zostały aresztowane.
Tak zakończyła się bohaterska epopeja kobiet-żołnierzy Podziemia. Po dzień dzisiejszy wszyscy pamiętają „komandosów„ Armii Krajowej, żołnierzy „Zośki„ i ”Parasola”. Mało jednak mówi się i pisze o komandosach w spódnicy, oddanych sprawie Polski członkiniach oddziału DYSK.
To właśnie, że tak po prostu,
rzeczowo, bez wielkich słów,
ale niezłomnie – wszystko
- do ostatniego tchu,
- żeście po strychach, piwnicach,
u zbiegu ulic czy szyn,
uważnie i poważnie rozkaz
zmieniały w czyn….
/Beata Obertyńska „Kobietom stamtąd”/
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Czekalem na ten tekst! Wyborna lektura! Milo.sie czyta, czekam na kolejne teksty obym mial szczescie znowu od razu po dodaniu na nie trafic. Smutny epilog tego artykulu
Bardzo mi miło. Jednak zazwyczaj piszę recenzje, nie artykuły 🙂
Tak wiem, ale recenzji tak nie sledze jak art. Bardzo wartosciowy material lubie przypominanie zapomnianych bohaterow aka bohaterek
A więc proszę czasami podać o czym chciałby Pan przeczytać. Może uda się coś napisać 😉
Hmm... jakbym mial sobie zyczyc to moze kiedys napisze Pani o powstaniu w ujeciu milosnym? Zwiazkach, slubach, erotyzmie? Powstanie to wielka martyrologia przez to takie watki sa troche tabu
Zobaczymy co da się zrobić.
Erotyzm jasne, ale związki i śluby tabu? Lekka przesada jak dla mnie. Tym bardziej, że ostatnio wyszło trochę prac związanych z tym tematem (Grzebalska, Bukalska i Koper, żeby ograniczyć się do ostatniego roku), a jak obserwuję obecne tendencje, to temat będzie coraz popularniejszy.
Wszystko super, ekstra, fajnie, ale... To jest cały czas ujęcie tematu na zasadzie odtworzenia struktury oddziału i wymienienia jego zadań. Takie bardzo ścisłe i techniczne podejście do tematu, jakie uprawiano w historiografii od x lat. A gdzie w tym wszystkim Zofia Franio, Wanda Gertz i inne konspiratorki wymienione z imienia i nazwiska, a także te nie wspomniane? Proponowałbym pójść raczej w stronę tego, jak wyglądało ich życie na co dzień. Konspiracja to nie tylko wysadzanie pociągów i strzelanie. Konspiracja to także radzenie sobie ze stresem, dzielenie życia na jawne i tajne. Konspiracja to głodny i zmęczony człowiek, który nie może stracić koncentracji, bo to może go kosztować życie. Konspiracja to nauka chodzenia po mieście i motywy, skłaniające ludzi do podejmowania ryzyka związanego z pracą w organizacji. I to jest dopiero temat niezbadany. Zaręczam, że pokazanie konspiratorów i konspiratorek jako ludzi, a nie tylko trybików w machinie podziemnej, powie nam o tym środowisku zdecydowanie więcej, niż kto, co, kiedy.
Jednak najpierw warto poznać techniczne (jak Pan to określił) podstawy, a potem można bawić się w smaczki i jednostkowe losy. Faktem jest, że chociażby życiorys Wandy Gertz jest dobrym materiałem na osobny artykuł.
Nie nazywałbym zagadnienia życia codziennego konspiracji „smaczkami”, oj nie. To sugeruje temat mało istotny, a tutaj dotykamy przecież istoty podziemia - ludzi. To tak jak pisał Tadeusz Mikulski, historyk literatury, „fakty biograficzne nie powiedzą nam wiele o człowieku”.
I jedno pytanie. Na podstawie czego powstał powyższy tekst?
Widocznie różnie rozumiemy pojęcie „smaczki”. Jednak widzę, że Pan jest specjalistą z zakresu konspiracji, więc zachęcam do napisania własnego tekstu. Jestem historykiem akademickim, więc niestety mam brzydki zwyczaj zaczynania tematu ab ovo.
Bibliografia:
Gajowniczek Anna, Strzembosz Tomasz: Zarys historii oddziału „Dysk” [w:] ”Rocznik warszawski t. 15, Warszawa 1979.
Kirchmayer Jerzy: Powstanie Warszawskie, Warszawa 1984.
Komornicki Stanisław: Na barykadach Warszawy, Warszawa 1981.
Oddziały Powstania Warszawskiego, red. Komornicki Stanisław, Warszawa 1988.
Podrygałło Jadwiga: Ach, te dziewczęta. DYSK we wspomnieniach i relacjach, Warszawa 1996.
Specjalistą? Bynajmniej. Ot od paru lat ślęczę nad tematem i tyle. Specjalistą był Tomasz Strzembosz. Specjalistą jest Andrzej K. Kunert. Do tego miana droga jest długa, trudna i kręta. I cholera wie, czy człowiek kiedykolwiek dotrze do celu.
Nie wiem czemu, ale odnoszę przykre wrażenie, że moje wpisy odbiera Pani jako atak na swoje teksty. Jeśli faktycznie tak jest, to mogę jedynie przeprosić i zapewnić, że nie to było moją intencją. W temat podziemia jestem zaangażowany na tyle mocno, że zwyczajnie zależy mi na tym, aby przekazać ludziom jak najwięcej się da z tego zakresu. Stąd i moje sugestie co do tego, na co warto zwrócić uwagę. Nigdzie nie powiedziałem, że nie należy pisać tekstów takie jak ten pod którym rozmawiamy.
Artykułu żadnego nie popełnię z dwóch względów. Pierwszy - przez kilka lat pracowałem przy tym portalu i ten rozdział uważam za zamknięty. Koniec, finito, the end. Drugi - obecnie pracuję nad zagadnieniem życia codziennego konspiracji warszawskiej, i dużo wody w Wiśle upłynie zanim uznam, że praca jest warta pokazania jej. Rzecz łatwo spalić, a tego nie chciałbym. Oczywiście wyjątki pokazuję i chciałbym dalej pokazywać od czasu do czasu w różnych miejscach. Ale nie tu. Tym niemniej widząc, że na portalu jest ktoś, kto interesuje się zagadnieniem, z chęcią porozmawiam o tym. Dyskusja jest kształcąca - zawsze. A ja dyskutować o konspiracji uwielbiam.
Co do bibliografii. Proponuję, o ile jeszcze Pani tego nie zrobiła, zajrzeć do odpowiedniego tomu dokumentów Kedywu OW AK. W 2002 WUW wydało zbiór dokumentów oddziału kobiecego Kedywu OW. Chyba, że ma Pani możliwość zajrzeć do Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. W tamtejszym Gabinecie Rękopisów znajduje się cudowny zbiór po Józefie Rybickim. Szczerze polecam. Sam odkrywam kolejne materiały i jestem zauroczony.
I jeszcze raz przepraszam, jeśli w czymkolwiek Panią uraziłem.
Bynajmniej w niczym mnie Pan nie uraził! Odpisywałam w przysłowiowym międzyczasie, więc mogło dość chłodno wyjść.
Co do wymienionych przez Pana archiwaliów to nie ukrywam, że są mi doskonale znane. Swego czasu sięgałam do nich (i innych traktujących o Kedywie Okręgu Warszawskiego) pracując nad książką. Jednak napisany przeze mnie artykuł jest po prostu popularyzatorski i nie sięgałam do zbyt obszernych materiałów. Raczej tylko do tego, co było pod ręką w domu.
A poza tym ja tu zazwyczaj tylko recenzuję.
Osobiście polecam Panu również zespół AP m. st. Warszawy „Zbiór Stasinka (syna generała Sosabowskiego)”. Traktuje on o Kolegium A Kedywu.
Odpisuję w tym miejscu, ponieważ nie wiem czemu nie mogłam skomentować Pana poniższego wpisu.
System komentarzy chyba nie lubi za długich odpowiedzi...
Skoro tak sprawy stoją, to cieszę się. Co do archiwaliów z BUW-u. Rozumiem, że ostatnią część, przekazaną bodaj w 2012 r., w tym listy J.R. Rybickiego do S. Sosabowskiego, również Pani zna? Bo to głównie dla tego materiału warto zajrzeć, reszta jest w końcu w 90% wydana.
Co do zbiorów S. Sosabowskiego. Oddziałem Dyspozycyjnym „A” (nie Kolegium „A”, coś takiego formalnie nie istniało) ze względu na Tadeusza Wiwatowskiego „Olszynę” zajmuję się od lat, ale to jakoś mi umknęło. Serdeczne dzięki za informację. Planowałem wybrać się tam w najbliższym czasie, więc nie omieszkam zajrzeć. Mam tylko nadzieję, że uda się coś nowego wyciągnąć z tych materiałów...
A ta książka, jeśli wolno spytać, tyczy się jakiego zagadnienia?
Materiały przekazane ostatnio do BUW oglądałam jeszcze dzięki uprzejmości córki Rybickiego.
Z tym moim lapsusowym Kolegium A to tylko potwierdzenie, że jak się człowiek na czymś zafiksuje to trudno go oduczyć. Przeczytałam kiedyś taką nazwę w liście jednej z członkiń Oddziału i tak mi zostało.
Książkę pisałam o Stanisławie Gustawie Jasterze.
To widzę, że oboje mieliśmy przyjemność poznać Panią Rybicką. A z Kolegium „A” to akurat częsty przypadek. W końcu w literaturze dość powszechnie można spotkać tę nazwę. Nic dziwnego, że to ona się ludziom utrwala w pamięci. A co do książki - można ją gdzieś dostać?
Książka dopiero się ukaże. Jest na finiszu prac redakcyjnych. Wydawcą jest IPN, więc nie będzie problemu z dostępnością.
Stad moja propozycja zwiazana z erotyzmem i reszta jesten laikiem i nie sledze literatury nie trudno o czas na taka ksiazke. Chcialbym dostac skobdensowany temat na tacy, mysle ze standardowy czytelnik jest podobny do mnie
Nie jestem ze stolicy, nie znałem tego rozdziału. Myślałem, że kobiety to tylko sanitariuszki i łączniczki.
Pani Dario, a może napisałaby Pani recenzję książki „Auschwitz od A do Z” ? - jest to ciekawie i nowatorsko opracowana publikacja.
Znam tą książkę. Mam do niej pewne zastrzeżenia. Czy jest nowatorska to bym polemizowała. Ale to moje prywatne zdanie.
O Wandzie Gertz wyszła książka w 2009 r. Ukazało się wiele artykułów, także w internecie. Niebawem ukaże się książka o Zofii Franio. O uczestniczkach powstania coraz więcej się pisze, powstają filmy dokumentalne. To jest bardzo gorący temat, analizowany z różnych perspektyw, nie tylko odtworzenie szlaku bojowego, ale też ich prywatnych wyborów, życia osobistego.
Poszukuję pilnie książki o dr. Zofii Franio. Jestem synem jednej z ostatnich , żyjących jeszcze MINEREK - Barbary Matys- Wysiadeckiej ps. Baśka Bomba. Byłem na Targach Ks. Hisyorycznej 25.11.16, byłem na stosku IPN - książka szukana nie rzuciła mi się w oczy , a nie spytałem.
Pozdrawiam serdecznie
Piotr vWysiadecki