„Od rasizmu do ludobójstwa. Antropologia w Trzeciej Rzeszy” - G.E. Schafft - recenzja


Rozprawa Gretchen Schafft to pozycja z tych, które przełamują dotychczas obowiązujące w świecie nauki tabu współudziału naukowców w zbrodniach nazistowskich. Napisana nie przez historyka, ale antropolożkę, jest tytułem tym bardziej interesującym, jako że rozlicza członków konkretnej grupy zawodowej, a wśród nich niemieckich antropologów sprzed kilkudziesięciu lat.

Od-rasizmu-do-ludobojstwa-Antropologia-w-Trzeciej-Rzeszy_Gretchen-E-SchafftPo raz pierwszy praca ukazała się drukiem nakładem University of Illinois Press w 2004 r. (tyt. org.: From Racism to Genocide. Anthropology in the Third Reich) i wywołała w Stanach Zjednoczonych niewątpliwe poruszenie – w „Antrophological Quarterly„ pisano o niej jako o jednej z najważniejszych pozycji z historii antropologii ostatnich trzydziestu lat. Natomiast „Current Anthropology„ uznał ją za cenny wkład w rozumienie relacji zachodzących między antropologami a Trzecią Rzeszą. Z kolei ”Journal of Modern History” wskazywał na płynące z niej przesłanie – nigdy więcej dehumanizacji nauki.

Gretchen E. Schafft, profesor antropologii American University w Waszyngtonie, oparła swoją pracę na wynikach kilkuletnich badań przeprowadzonych w amerykańskich, polskich i niemieckich archiwach. Udało jej się dotrzeć do dotychczas niepublikowanych, a nawet nieopracowanych materiałów, nietkniętych od zakończenia II wojny światowej (na takie natknęła się w Smithsonian Institution). Ponadto autorka wykorzystała zdobyte przez siebie relacje mówione oraz szeroką literaturę w językach angielskim i niemieckim; niestety z monografii polskojęzycznych znalazły się w niej jedynie dwie pozycje.

Praca Schafft składa się z dziewięciu rozdziałów, przy czym siedem pierwszych można określić jako historyczne – znajdziemy tu informacje dotyczące historii niemieckiej antropologii i przemian, jakie przechodziła od 1933 r. – od włączenia antropologii w dziedzinę państwową i pierwszych ustaw przeciwko konkretnym grupom ludności po odczłowieczenie badań naukowych i powstanie obozów zagłady. Dwa ostatnie rozdziały to z kolei wewnętrzne rozważania autorki dotyczące zasadności funkcjonowania w dyskursie naukowym pojęcia „rasy” oraz odpowiedzialności za podejmowane przez siebie badania.

Czym więc tak naprawdę jest praca Schafft? Już w przedmowie autorka zaznaczyła: „Przede wszystkim chodziło o ujawnienie i przestudiowanie działalności antropologów w Trzeciej Rzeszy oraz krytyczne na nią spojrzenie. (…) docieka [książka – przyp.] kwestii (…) powszechnego dążenia reżimu hitlerowskiego do wykorzystania wszystkich dostępnych mu środków do zbudowania wyimaginowanego celu – społeczeństwa nieskazitelnie jednorodnego„. Schafft stawia tezy: antropolodzy niemieccy całkowicie podporządkowali się aparatowi nazistowskiemu, prowadzone przez nich badania nie miały jednolitego programu, a jedynie cele – obok oczyszczenia tzw. ziem niemieckich z nie-aryjczyków także rozwój własnych karier, korzyści finansowe oraz uzyskanie pozycji w nowej hierarchii państwowej. Antropolodzy wiedzieli o kosztach, jakie w wyniku ich badań i decyzji ponoszą miliony mieszkańców Europy. Ich cele uległy całkowitej degeneracji – „uganiano się za rasowością„. Określając to prościej – antropolodzy byli jedną z głównych grup opracowujących i realizujących morderczą politykę rasową Trzeciej Rzeszy. Celem autorki było ukazanie ”rozwoju pojęć rasistowskich [wśród antropologów] do momentu aż ludobójstwo stało się łatwe do przyjęcia”.
Pierwszy rozdział jest majstersztykiem. Poprzez zastosowanie metod mikrohistorii Schafft z niezwykłą plastycznością oddała klimat jednego z terenowych badań antropologicznych przeprowadzonych na tarnowskich Żydach. Oparcie się na korespondencji prywatnej Dory Kahlich i Elfriede Fliethmann, prowadzących doświadczenie, także wydaje się w tym miejscu właściwe. Schafft zaprezentowała szczegółowo proceduralny sposób pracy oraz wpływ ideologii państwowej na jej wyniki. Nie poprzestała jednak na ogólnych stwierdzeniach, a wyłuskiwała z kilku odnalezionych przez siebie notatek całą masę szczegółów, dzięki którym jej tezy nie pozostają czcze.

Warto przeczytać także rozdział drugi, dotyczący rozwoju niemieckiej antropologii na tle światowym. Solidnie napisany, prowadzi nas od czasów przeddarwinowskich przez pierwsze prace dotyczące rasy, pierwsze antropologiczne periodyki oraz zjazdy antropologów i występujące pomiędzy nimi podziały – badania ludów i badania ludzkich typów, po czasy po I wojnie światowej, gdzie autorka słusznie zwróciła uwagę na zmianę charakteru badacza, określając go mianem „czynnika produkcji i konsumpcji wiedzy w świecie kapitału”. Słusznie także zaprezentowała proces zacieśniania więzi nauki, państwa i inicjatyw prywatnych – przykład Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma - oraz mogące wyniknąć z tego konsekwencje.

Im dalej jednak, tym błyskotliwość Schafft blednie. Kolejne opisy są pozbawione głębszej refleksji, tak jakby zależało jej jedynie na przedstawieniu ustalonych przez siebie informacji. Co gorsza, momentami autorka popada w długie, zupełnie niepotrzebne wywody czy to nad życiem Hitlera (od narodzin!), czy dojściem nazistów do władzy. Antropologia i antropolodzy przewijają się tu coraz bardziej nieśmiało, można odnieść wrażenie, że to nie praca naukowa o nich, a popularnonaukowa książka o tym jak doszło proceduralnie do powstania obozów zagłady – nie jak było to możliwe w sensie ludzkim i naukowym. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, na ile naukowcy amerykańscy orientują się w faktach dotyczących II wojny światowej w Europie, na pewno jednak polski badacz wie o tym wszystkim, co Schafft opisała w prawie połowie swojej książki.

Niezmiernie szkoda niewykorzystanego potencjału pracy – z jednej strony dobre opisy funkcjonowania instytucji zajmujących się badaniami nad rasą łącznie z przeprowadzanymi w nich badaniami oraz podejmowanymi przy ich pomocy akcjami (wdrażanie ustaw dotyczących zdrowia genetycznego, volkslisty, ośrodki opieki do dzieci cudzoziemskich, akcje eutanazyjne i sterylizacji), z drugiej jednak Schafft rozrzuciła interesujące informacje pomiędzy zupełnie nieprzystające do pracy akapity, a pozostałe nie łączą się ze sobą w sposób, w jaki wyglądało to w dwóch pierwszych rozdziałach. Autorka podaje ciekawe tezy, jak np. czynnik ekonomiczny przyczyną podjęcia decyzji o eksterminacji Żydów czy interesujące fakty, chociażby współkształtowanie powojennej polityki emigracyjnej Stanów Zjednoczonych przez teorie struktury rasowej i degeneracji ras, padają łupem naukowych „bubli”.
Schaft pozwoliła sobie stawiać nie mające oparcia w źródłach tezy, posiadające charakter tzw. wiedzy powszechnej, przykładowo: „Wiadomo było od samego początku, że mogą oni [antropolodzy] odegrać poważną rolę w nowych władzach„. Może i uznaje to stwierdzenie za „świętą prawdę„, sama jednak nie przeprowadziła w swojej pracy logicznej analizy przyczyn współpracy antropologów z władzą. Po przeczytaniu całej książki może i pojawia się wizja tego, jak mogło dojść do takiego obrotu rzeczy, ale nie jest ona jednak nigdzie jasno postawiona. Wszystko co wiemy, wiemy z własnych kalkulacji wynikających z analizy otrzymanych informacji. Być może zamiarem autorki było pozostawienie tej kwestii otwartą. Wydaje się jednak, że niestety zostało to jasno przedstawione w ciągu przyczynowo-skutkowym. Niedosyt pozostaje tym większy, jeśli przed Schafft przeczyta się ”Sprawców” Haralda Welzera. Nie wystarczy napisać, że Institut für Deutsche Ostarbeit posiadał status jednostki o kluczowym znaczeniu dla wojny, a antropologia rozwijała się w kierunku rasoznawstwa, żeby wyjaśnić jak to się stało, że nauka zaprzęgła się do ludobójstwa.
Podobnie zdaje się, że Schafft posiada pewne braki w ogólnej wiedzy dotyczącej badanego przez siebie okresu. Niewątpliwie błędnym jest stwierdzenie, że zaraz po zajęciu Czechosłowacji Hitler planował najazd na Polskę. Trudno też ustalić, czy używane przez autorkę sformułowanie o polskiej szlachcie w II Rzeczypospolitej odnosi się tylko do grupy, która jako jedyny przywilej posiadała możliwość używania tytułów czy też jest to sformułowanie dosłowne – jest to istotne niedomówienie, biorąc pod uwagę, że praca była pisana z zamiarem rozpowszechnienia w naukowych kręgach amerykańskich, nieznających w znacznej mierze polskich realiów społecznych z tego okresu. Poza tym Schafft rzuciła twierdzenie, jakoby najazd hitlerowski na Polskę był efektem syndromu braku kolonii – owszem, ziemie polskie oraz sami Polacy mieli pełnić rolę dostarczyciela środków utrzymania dla Niemców, trudno jednak uznać, że kompleks Wilhelma został scedowany na Hitlera. Ewidentnie błędny jest także opis konferencji w Wannsee, gdzie, według Schafft, pomysł całkowitej eksterminacji Żydów miał zostać przyjęty „entuzjastycznie”, co bynajmniej nie wynika ze spisanego podczas niej protokołu. Podobnie na pewno nie dyskutowano tam jak usunąć z trupów złote zęby!

Do poważniejszych uwag należy jeszcze dodać jednostronność opisu zbrodni wojennych. Schafft co prawda podaje we wstępie, że ze względu na zimną wojnę ukształtowały się, w zależności od bloku, w którym dany kraj się znajdował, dwa różne dyskursy dotyczące II wojny światowej w Europie - z tą tezą bez wahania trzeba się zgodzić. Dziwi jednak, że po odkryciu drugiego dyskursu Schafft dostrzegła jedynie straty Armii Czerwonej, uznając ją za pełnoprawnego poszkodowanego działań wojennych, nie zwracając jednak uwagi na popełniane przez nią zbrodnie. Idąc tym tokiem myślenia, powinna uznać za poszkodowanych także naród niemiecki, tak jednak nie uczyniła.

Niezwykle trudno jest stwierdzić, jaka rzeczywiście idea przyświecała autorce przy pisaniu pracy. Być może sednem są ostatnie dwa rozdziały, dotyczące polityki pamięci i granic naukowości, a wszystko, co zostało przedstawione wcześniej, ma za zadanie ilustrować hasło „nie dehumanizujmy nauki”. Mam jednak nieodparte wrażanie, że praca Schafft jest przede wszystkim napisana ku przestrodze współczesnej nauki, zwłaszcza kiedy wspomina chociażby o komórkach macierzystych. Może dobrze by było, żeby jedynie tego typu traktatem pozostała.

Plus minus:
Na plus:
+ interesujące i pewnie postawione tezy (praca obfituje zresztą w szokujące i poparte źródłowo informacje)
+ szeroka kwerenda źródłowa
+ zastosowanie mikrohistorii
+ solidne przedstawienie rozwoju niemieckiej antropologii na tle badań światowych
+ odniesienie dehumanizacji badań do współczesnej nauki
Na minus:
- nieznajomość faktów historycznych, poważne (!) błędy merytoryczne
- chaos narracyjny
- brak ciągów przyczynowo-skutkowych
- nadmierny rozrost wątków pobocznych (mini-biografia Hitlera, dojście nazistów do władzy)

Tytuł: Od rasizmu do ludobójstwa. Antropologia w Trzeciej Rzeszy
Autor: Gretchen E. Schafft
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Rok wydania: 2006
ISBN:
Liczba stron: 272
Cena: ok. 30 zł
Ocena recenzenta: 4/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz