Powstanie Spartakusa jako ogólnopaństwowy zryw niewolniczy |
Rozrastający się dzięki podbojom w basenie Morza Śródziemnego, ale nie tylko, starożytny Rzym pozyskiwał co raz to nowe terytoria, a wraz z podbitymi terenami Imperium przybywało niewolników, powstawały coraz większe latyfundia niewolnicze. Los ludzi niewolnych był straszny, traktowano ich na równi ze zwierzętami lub rzeczami, ponieważ stanowili najniższą formę bytu. Handlowano nimi, zabijano ich, eksploatowano podczas pracy ponad siły, a nawet czerpano rozrywkę z ich zmagań na arenie cyrkowej, gdzie ku uciesze tłumów walczyli ze sobą na śmierć i życie jako gladiatorzy. Żyjący w I w p.n.e. charyzmatyczny Trak – Spartakus rzucił wyzwanie potędze Rzymu i wzniecił powstanie, które wstrząsnęło podstawami Imperium.
Buntownik
Powstanie Spartakusa nie było pierwszym powstaniem niewolniczym, lecz trzecim, ale za to już ostatnim tego typu wystąpieniem ludności niewolnej. Doskonale wpisało się w całą serię zrywów, która została zapoczątkowana przez rebelię na Sycylii, mającą miejsce w latach 137-132 p.n.e.
W I wieku p.n.e. około 30% populacji Półwyspu Apenińskiego stanowili niewolnicy. Spartakus był człowiekiem o dużej inteligencji oraz silnym charakterze, które to cechy predestynowały go do roli przywódcy. Z pochodzenia był Trakiem, na arenie prezentował tracki styl walki. Na marginesie można zaznaczyć, że armia tracka słynęła ze świetnie wyszkolonej piechoty, która w walce posługiwała się w sposób mistrzowski sierpowatymi mieczami. Spartakus w przeszłości służył w armii rzymskiej, gdzie poznał styl prowadzenia działań bojowych, co później bardzo mu się przydało podczas powstania.
Przyjmuje się, iż zdezerterował z wojska i zajmował się rabowaniem, zaś po schwytaniu przez Rzymian, sprzedano go do szkoły gladiatorów. W roku 73 p.n.e., wraz z 70 innymi gladiatorami, przebywał w szkole dla gladiatorów w Kapui (na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Apenińskiego). Zajmował stanowisko nauczyciela szermierki. Tam zrodziło się w nim pragnienie wolności, które zaszczepił towarzyszom niedoli, a także przekonał ich, że nie warto jest narażać życia dla udziału w widowiskach. Kolejnym czynnikiem mającym ważne znaczenie w etiologii zrywu było złe traktowanie gladiatorów – w znakomitej większości Traków i Galijczyków – w ciężkiej, słynącej z brutalności szkole Lentulusa Batatiusa.
Powstańcy z kuchennymi nożami
Gladiatorzy mogli posiadać broń tylko na arenie – podczas toczenia walk - zaś poza nią, nie wolno im było nią dysponować, toteż do przełamania oporu strażników w szkole w Kapui posłużyły im zwykłe noże kuchenne. Podczas pościgu za zbiegami, poza murami miejskimi doszło do pierwszej zwycięskiej bitwy, w trakcie której powstańcy zdobyli broń na ścigających ich żołnierzach. Rzymianie nie dali za wygraną i ścigali renegatów aż na zbocza Wezuwiusza. Niewolnicy przebywający w obozie w kraterze wulkanu dokonali wyboru dodatkowych wodzów. Oprócz Spartakusa, godnymi przewodzenia powstańcami okazali się także Kriksos oraz Oinomaos.
Wieść o zrywie byłych gladiatorów zaczęła krążyć po Italii, zbiegli z okolicznych majątków niewolnicy zaczęli zasilać armię Spartakusa, która w krótkim czasie rozrosła się do 10 000 ludzi. Wódz niewolników przyjmował w szeregi swej armii praktycznie wszystkich chętnych, poza zbiegami z armii rzymskiej – nie tolerował dezerterów, ludzi którzy zdradzili i opuścili szeregi swojej armii.
Na majętnych, okolicznych Rzymian padł blady strach, bowiem obawiano się eskalacji rebelii. Wówczas senat zlecił pretorowi Publiuszowi Wariniuszowi zdławienie powstania. Na czele rzymskich sił pacyfikacyjnych stanął Klaudiusz Glaber. Oddziały rzymskie w sile 3000 ludzi (nieregularnego wojska) podeszły bardzo blisko obozowiska rebeliantów. Wówczas Spartakus wydał swoim ludziom polecenie sporządzenia z pnączy winorośli, mocnych i długich drabin linowych, które pozwoliły im nocą przemieścić się niespostrzeżenie na tyły armii wysłanej do stłumienia powstania. Śmierć w walce poniosło wówczas 1500 żołnierzy rzymskich. Powstańcy zdobyli znaczne zapasy tak potrzebnej im broni i żywności. Później Spartakus rozgromił siły dowodzone przez samego pretora Publiusza Wariniusza. Rzymianie długo nie mogli uwierzyć, iż tak naprawdę trwa wojna, długo nie traktowali powstańców jak poważnego przeciwnika, a sam zryw rozpatrywali w kategoriach zbójeckiego napadu zasługującego na ekspedycję karną.
Rozłam
Oddziały rzymskie, które toczyły pierwsze boje nie miały charakteru regularnej armii, a najlepsze legiony przebywały wówczas poza granicami Italii. Sukcesy Spartakusa przysporzyły mu kolejnych zwolenników, jego armia rozrosła się do 70 000 ludzi. Były gladiator systematycznie produkował w swoim obozie broń, gromadził środki walki. Po zwycięstwach nad Klaudiuszem Glaberem i Publiuszem Wariniuszem powstańcy bez większych przeszkód mogli rabować Lukanię oraz Kampanię. Niejednokrotnie wykazywali się wielkim okrucieństwem i brakiem poszanowania dla ludzkiego życia. Spartakus próbował tłumić przejawy takich zachowań, a na pewno ich nie pochwalał. Wówczas doszło do zgubnego w skutkach rozłamu w siłach powstańczych. Spartakus postanowił wraz ze swoimi zwolennikami udać się na północ, by przekroczyć Alpy, co umożliwiłoby jego ludziom opuszczenie Italii i dotarcie do rodzimych krajów. Z kolei jego największy oponent – Kriksos, dowodzący Galijczykami i Germanami w sile 30 000 ludzi, zamierzał pozostać na Półwyspie Apenińskim i plądrować Imperium Rzymskie.
Senat skierował przeciwko podzielonym powstańcom cztery legiony dowodzone przez konsula Lucjusza Gelliusa oraz Lentulusa Klodianusa. Rzymianie rozbili siły dowodzone przez Kriksosa na wschodnim wybrzeżu Italii, w górach Garganus. Poległo 20 000 rebeliantów, a wśród nich sam Kriksos. Rozochoceni tym zwycięstwem rzymscy dowódcy postanowili szybko zaatakować Spartakusa. Ten jednak zwrócił się oddzielnie przeciwko każdemu z nich i rozgromił ich siły, zmuszając do odwrotu. Wkrótce doszło jednak do wielkiej bitwy w obszarze Picenum. Także i tym razem powstańcy górowali na siłami rzymskimi. Po bitwie wódz powstańców w zemście za śmierć Kriksosa zabił 300 Rzymian. Spartakus brał wówczas pod uwagę marsz na sam Rzym, ale zrezygnował z ataku na serce Italii, gdyż nie dysponował jeszcze należytym uzbrojeniem. Nie popierało go żadne miasto Imperium, pod jego dowództwem znajdowała się zbieranina niewolników, przestępców i degeneratów.
Krwawy Krassus
W Rzymie zapanowała panika i trwoga porównywalna do tej jaka miała miejsce w trakcie wojny z Hannibalem. Podczas wyborów na nowych pretorów nie było nowych kandydatur. Wtedy na scenie politycznej pojawił się pretor Marek Licyniusz Krassus, człowiek wielce bogaty, ambitny, rządny zwycięstw i sławy, Rzymianin o znamienitym pochodzeniu. Pokonanie Spartakusa wzmocniłoby go w przyszłej walce z przeciwnikami politycznymi. Sława pogromcy wodza buntowników stałaby się atutem nie do przecenienia i Marek Licyniusz Krassus, jako wytrawny polityk, był tego w pełni świadom. W owym czasie siły rzymskie były podzielone. Legiony toczyły boje w Hiszpanii przeciwko Sertoniuszowi, na Półwyspie Bałkańskim zmagały się z Trakami i Celtami, zaś w Azji Mniejszej realizowały kampanię przeciwko Mitrydatesowi.
Senat udzielił mu nadzwyczajnych pełnomocnictw. Marek Lincyniusz Krassus stanął na czele sześciu legionów, do nich już wkrótce dołączyły jeszcze dwa, które poniosły serię klęsk pod rozkazami poprzednich dowódców. Nowy dowódca armii rzymskiej przeprowadził w jednostkach okrytych hańbą przegranej, decymację, w ten sposób, że zarządził losowanie, po którym jedna dziesiąta sił podlegała egzekucji z rąk towarzyszy broni. W ten sposób zginęło około 4 tysięcy ludzi. Już wówczas w armii Krassusa znajdował się młody wiekiem i jeszcze bez większego doświadczenia militarnego Juliusz Cezar.
W pierwszej walce doszło do rozgromienia sił powstańczych w sile 10 000 ludzi, którzy obozowali w oddzieleniu od głównych sił. Znaczna ich cześć zginęła (około 2/3). Pokrzepiony tym zwycięstwem pretor Marek Licyniusz Krassus zaatakował Spartakusa i odniósł zwycięstwo w świetnym stylu. Uciekające siły powstańcze jesienią 71 r. p.n.e. dotarły na południe Italii, gdzie miały na nich oczekiwać okręty piratów cylicyjskich, które miały ich przewieźć na Sycylie, by połączyć się z tamtejszymi niewolnikami, stworzyć państwo niewolnicze i kontynuować walkę. Korsarze nie wywiązali się z porozumienia. Siły Spartkusa znalazły się w pułapce. Rzymianie zbudowali słynny wał Krassusa, na Półwyspie Brucjum, liczący sobie około 50 kilometrów długości, 5 metrów wysokości, poprzedzony głęboką fosą oraz palisadą. Bardzo szybko armii Spartakusa zaczęło brakować żywności. Powstańcy ruszyli znów na północ i zaatakowali umocnienia rzymskie. Pierwszy atak na wał Krassusa zakończył się sromotną klęską. Spartakus próbował negocjować z Krassuem, ale spotkał się z odmową wyrażoną w pogardliwej formie. Później siły powstańcze nękały poszczególne fragmenty umocnień, atakowały strażnice.
Pewnej zimowej nocy, w trakcie burzy śnieżnej rebeliantom udało się zasypać cześć rowu i przeprawić siły w kierunku muru, w którym udało się uczynić wyłom, co otworzyło siłom powstańczym drogę na północ. Wówczas siły buntowników doznały kolejnego osłabienia, gdyż dwóch wodzów galijskich wystąpiło z armii niewolników, a wraz z nimi udali się ich zwolennicy. Rozłam przyczynił się do późniejszej klęski rebelii. Siły, które opuściły Spartakusa, zostały bardzo szybko rozbite. Rebelianci stoczyli kolejną bitwę u źródeł Silarius, w Lukanii. Marek Licyniusz Krassus odniósł spektakularne zwycięstwo, gdyż jednocześnie odzyskał insygnia legionów zhańbionych w przeszłości klęską.
Klęska powstańców
Spartakus wycofał się na południe, gdzie wygrał jeszcze jedną bitwę w Kalabrii, jak się miało później okazać ostatnią zwycięską batalię w swojej historii zmagań z Imperium Rzymskim. W międzyczasie z pomocą Krassusowi przyszli: Pompejusz Wielki, powracający z Hiszpanii po zwycięskiej kampanii, zaś w Brundizjum wylądował Lukkullus, przybywający z wojny przeciwko Mitrydatesowi. W pobliżu Brundizjum, w Appuli, w roku 71 p.n.e. doszło do przesądzającej definitywnie o losach zrywu bitwy pomiędzy siłami dowodzonymi przez Krassusa oraz Spartakusa. Krassus dowodził armią około 40 000 legionistów, zaś Spartakus miał pod swoimi rozkazami około 60 000 ludzi. Batalia była długa i zaciekła. Wojska Spartakusa ustawiły się w jednej linii, w taki sposób, że najsilniejsze oddziały znalazły się w centrum, zaś jazda i lżej zbrojni znaleźli się na skrzydłach. Rzymianie z kolei zajęli miejsce przed obozem, przed którym wykopali głębokie rowy. Wódz niewolników chciał w czasie bitwy dotrzeć do samego Krassusa i zabić go, ale zdołał zaledwie zabić dwóch jego centurionów. Sam Spartakus został wówczas wprawdzie raniony włócznią w nogę, ale nie zaprzestał walki, tylko przyklęknął i kontynuował bój aż do śmierci. Jego ciała nigdy nie znaleziono. Z czasem powstały mniej lub bardziej wiarygodne pogłoski, iż udało mu się ujść z życiem z bitwy i osiedlił się gdzieś w Galii.
Rzymianie ponieśli w tej bitwie stosunkowo niewielkie straty, gdyż utracili 1000 ludzi. Straty rebeliantów były nieporównywalnie większe (poległo około 50 000 powstańców). Część powstańców, która ocalała z pogromu, uciekła w góry. Krassus udał się za nimi w pościg i rozbił cztery oddziały powstańcze. Większa grupa zbiegów chciała przebić się na północ, aczkolwiek została unicestwiona przez powracającego z Hiszpanii Pompejusza Wielkiego. Ocalałych, w liczbie 6000 ukrzyżowano – ku przestrodze – wzdłuż via Appia, czyli drodze z Kapui do Rzymu, na dystansie około 200 kilometrów. Pompejusz Wielki potwierdził w liście do senatu zwycięstwo Krassusa, ale zaznaczył swój wkład w zadanie decydującego, kończącego kampanię, ciosu siłom powstańczym. Obaj wodzowie rzymscy przypisywali sobie zwycięstwo w tej wojnie. Odmówili rozwiązania legionów. W roku 70 p.n.e zostali powołani na stanowiska konsulów.
Powstanie Spartakusa było największym i najgroźniejszym niewolniczym zrywem w historii Imperium Rzymskiego. Gladiatorowi, który zbiegł wraz z grupą kilkudziesięciu towarzyszy ze szkoły w Kapui udało się stworzyć armię powstańczą liczącą kilkadziesiąt tysięcy ludzi, która wielokrotnie upokorzyła wojska rzymskie. Łącznie wzięło w nim udział około 100 000 niewolników i gladiatorów, którzy pochodzili z wielu grup etnicznych. Zjednoczyła ich walka o wolność. Powstanie miało charakter powszechny, czym różniło się od wcześniejszych rebelii (powstania sycylijskie). Było symptomem kryzysu instytucji niewolnictwa, formą walki z wyzyskiem nobilów i ekwitów. Arystokraci rzymscy, właściciele potężnych niewolniczych latyfundiów ponieśli potężne straty oceniane w wymiarze ekonomicznym. Musieli zacząć doceniać niewolników, dosłownie i w przenośni, gdyż cena niewolnika wzrosła. W następstwie prowadzenia intensywnych działań wojennych zniszczeniu uległa znaczna część Italii. Dostrzegając zagrożenie ze strony niewolników Senat rzymski wprowadził szereg uregulowań zmniejszających rolę niewolnictwa w gospodarce Imperium Rzymskiego. Zaczęto stawić na wolnych ludzi na wsi. Sprzyjał temu fakt zmniejszenia się tępa pozyskiwania nowych terytoriów z podbitymi narodami w drodze podbojów. Nadszedł czas petryfikacji granic Imperium. Powstanie Spartakusa doprowadziło do poprawy losu niewolników. Za rządów cesarza Klaudiusza, w pierwszej połowie I wieku n.e. wprowadzono wprawdzie spóźnione, ale korzystne dla niewolników zmiany legislacyjne. Dzięki tym posunięciom w Imperium Rzymskim aż do jego upadku, nie doszło do kolejnego niewolniczego powstania.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
A bibliografię to pies zjadł?
Sam tytuł sugeruje, że powstanie objęło wiele obszarów republiki (co jest niezgodne z prawdą) gdyż ograniczone było do Italii.
Nie każdy art. ma bibliografię, bo nie każdy to praca magisterska. Mnie ciekawi, czy zdaniem autora miało szansę powodzenia, np. ucieczkę z półwyspu i połączenie z jakąś armią rywala Rzymu.
Albo dążymy do pewnego standardu albo powstają potworki takie jak „ogólnopaństwowy zryw niewolniczy”. Podanie 3-4 pozycji z których się korzystało nie zajmuje więcej niż 2 minuty a podnosi jakość tekstu. To nie wymaga specjalnego wysiłku a owocuje licznymi zaletami (podnosi wiarygodność, daje możliwość osobom zainteresowanym sięgnięcia do literatury czy też ułatwia dyskusje o tekście).
W dziennikach/tygodnikach przypisy nie występują podobnie bibliografia. Pojawia się tylko absolutnie wyjątkowo.
Dzienniki nie aspirują do sprawowania funkcji edukacyjnej a ten portal tak ;).
Ponadto w prasie (czy nawet na portalach typu Onet) często podawane jest źródło informacji np. przytaczane są zagraniczne gazety lub agencje prasowe.
Ale to są źródła do newsów, często wymagane przez partnera. Gazety są opiniotwórcze, wg Twojej logiki powinny mieć przypisy i bibliografię. Wreszcie w gazetach specjalistycznych-tematycznych też nie ma przypisów, bibliografia jest BARDZO RZADKO. Zarzuty są wg mnie chybione, ew. powinieneś „żądać” zmiany „przyzwyczajeń” całego środowiska. Powodzenia.
Artykuły, czy to naukowe, czy popularnonaukowe z dziedziny historii, aby miały znamiona wiarygodności, a nie bajkopisarstwa, MUSZĄ być na bazie czegoś pisane i to coś zwyczajowo się podaje. Jak dla mnie chybione jest twierdzenie, że skoro w dziennikach się „nie podaje” to i w przypadku pisania artykułów z dziedziny historii nie trzeba podawać. To są dwie różne kwestie. Proponuję równać raczej do artykułów w prasie popularnonaukowej z dziedziny historii (bo tu ma być właściwie to samo), gdzie nawet jeśli brak przypisów to jest bibliografia, a nie do dzienników albo czasopism, które są zupełnie czym innym.
Bibliografia w prasie popularnonaukowej to tez rzadkość, ze sie tak wlacze. To z góry nie dyskwalifikuje tekstu tego czy innego.
W takich „Innych obliczach historii” przypisy/bibliografia to norma. W MW niestety nie (choć autorzy w tekstach chętnie odwołują się do konkretnych źródeł co też zaznaczają) nawet w Fokusie osoby piszące teksty popularyzatorskie podają nazwiska badaczy lub konkretne tytuły książek, do których warto sięgnąć. Tak więc teza, że to rzadkość odpada.
Chciałbym by po tekście (np. o japońskich lemingach) wiedzieć gdzie mogę sobie więcej poczytać na ten temat a prosta bibliografia by to ułatwiła (bo wymienienie Madame Chrysantheme to mało). Autora nic to nie kosztuje a podnosi jakość tekstu w sposób znaczny.
Wywołany niejako do tablicy czuję się w obowiązku wyjaśnić kilka kwestii:
- primo – przesłałem do bardzo przeze mnie szanowanej redakcji „historia.org„ artykuł pt. „Powstanie Spartkausa jako ogólnoitalski zryw niewolniczy„, to redakcja uznała, iż słowem bardziej adekwatnym będzie „ogólnopaństwowy”, proszę to sprawdzić, poddaję się niezależnemu arbitrażowi, ja podobnie jak pan Lesław jestem zdania, że powstanie dotyczyło Italii, a nie całego państwa rzymskiego,
- duo – jeśli to takie ważne dla pana Lesława, to podaję ze szczególną dedykacją dla niego następującą bibliografię: 1. Bernard Nowaczyk – Powstanie Spartakusa 73-71 pne Bellona, 2. Philip Matyszak –Wrogowie Rzymu. Od Hannibala do Attyli, króla Hunów, Warszawa 2007, 3. Paweł Rochala, Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e, Zabrze 2009 r.,
- tertio- użycie przez pana Lesława słów „potworki„ „a bibliografię pies zjadł„ uważam za niebezpieczne zmierzanie ku językowi biesiadników „Sowa i Przyjaciele”, szanujmy się nawzajem, ja panu wybaczam po chrześcijańsku, niemniej jednak użycie słowa „potworki” z uwagi na zamianę przez redakcję (ogólnoitalski na ogólnopaństwowy) traktować należy za brak szacunku nie dla mnie – skromnego ogrodnika winnicy pańskiej – lecz „historia.org”.
Wywołany do tablicy odpowiadam.
1) Z tytułem to redakcja powinna się wstydzić nie autor (i zwracam honor), gdyż tytuł zasugerowany przez autora był zgodny z rzeczywistością koszmarek redakcji zaś nie.
2) Fajno że bibliografia w końcu się pojawiła i nie specjalnie rozumiem czemu nie dało się tego zrobić od razu.
3) Gdybym był pierwszą osobą zwracającą uwagę na brak bibliografii w pańskich tekstach (przy pierwszym z pańskich tekstów - o masonach już uwagę zwracano) to byłbym taktowniejszy, a tak robię się niecierpliwy i mam pretensję zarówno do autora jak i do redakcji (że nie stawia takich wymagań).
„w znakomitej większości Traków i Galijczyków”
„Kriksos, dowodzący Galijczykami”
Ki pies owi „Galijczycy” - chodzi o Galów?
Na marginesie w wyliczance po „primo” występuję „secundo”, nie „duo”...