Internetowe Muzeum Zbrodni


Emerytowany policjant Miloslav Jedlička, który 35 lat zajmował się przestępstwami, w tym morderstwami, dziś bada zbrodnie popełnione przed wielu laty. Mężczyzna zdecydował się założyć Internetowe Muzeum Zbrodni.  

Internetowe Muzeum Zbrodnii

Internetowe Muzeum Zbrodnii

Po wejściu na stronę Internetowego Muzeum Zbrodni internauta zostaje poinformowany, że muzeum stawia sobie na cel przedstawienie świata zbrodni w całej jego okazałości. Muzeum ma skłonić odwiedzających do przemyśleń na temat zbrodni i kary. Twórca postawił sobie za cel także uzmysłowienie internautom tego, że walka ze złem jest absolutną koniecznością.

Zanim obejrzymy eksponaty, zostajemy poinformowani, że fotografie prezentowane w Muzeum Zbrodni, włączając w to zdjęcia ofiar, zostały wykonane na miejscu przestępstwa. Twórca ostrzega nas także, że osoby o zbyt słabych nerwach nie powinny odwiedzać muzeum.

Wchodząc dalej otrzymujemy dostęp do autentycznych historii zbrodni nie tylko z Czech, lecz także i ze świata. Na stronie znajdziemy nawet opatrzone rycinami historie mordów sięgające pięciuset lat wstecz. Przechodząc do historii bardziej współczesnych mamy natomiast do dyspozycji często naprawdę szokujące zdjęcia z sekcji zwłok.

Pan Jedlička chciałby założyć Muzeum Przestępstwa „w realu”. Mężczyzna jest pewien, że zdołałby przyciągnąć odwiedzających, gdyż podobne muzea z powodzeniem działają już w Austrii. Policjant ma nadzieję, że fundusze na budowę muzeum uda mu się pozyskać dzięki wsparciu darczyńców oraz Unii Europejskiej.

Poniżej prezentujemy obszerny fragment wywiadu z Panem Jedličką, który w policji, w tym w wydziale zabójstw, przepracował 35 lat. Mężczyzna zdecydował się udzielić wywiadu tygodnikowi Reflex odsłaniając przed czytelnikami kulisy swej dawnej pracy w wydziale zabójstw i garść osobistych wspomnień i refleksji. Z emerytowanym policjantem rozmawiała Pani Adéla Knapová.

Sprawa zamordowanej Czeszki w Indiach wywołała ogromne zainteresowanie mediów i społeczeństwa. Jak Pan to skomentuje?

Tak było zawsze. Może kiedyś ludzie nie mieli takiego dostępu do informacji, jaki mają dziś, ale morderstwa zawsze przyciągały uwagę. Jako przykład mogę podać znaną do dzisiaj sprawę morderstwa prostytutki Otylii Vrańskiej, którą sprawca poćwiartował, a ciało włożył do walizek. To wydarzenie miało miejsce jeszcze za czasów Pierwszej Republiki. Nigdy nikogo nie skazano, ale morderstwo wzbudzało ogromne zainteresowanie społeczne.

Próbował Pan rozwiązać tę zagadkę? Wie Pan kto to zrobił?

Myślę, że tak. Był to jeden z podejrzanych, żołnierz oraz jego kochanka, także prostytutka i znajoma Vrańskiej. Według mnie Vrańską zabiła w domu oficera właśnie ta prostytutka. Z zazdrości. Gdy żołnierz dowiedział się w jaki sposób zakończyła się kłótnia dwóch prostytutek, musiał zdecydować co zrobić z ciałem, które miał w mieszkaniu. Wspólnie ze swą kochanką żołnierz zdecydował się poćwiartować zwłoki i je umyć. W tamtym czasie łazienka w mieszkaniu była czymś niestandardowym, wręcz luksusowym. Mieszkanie oficera, które dostał od rodziców było jednak w nią wyposażone. Po umyciu i poćwiartowaniu ciała żołnierz wyjął z szafy walizki, włożył do nich zwłoki i było po sprawie. to, że walizki, w których znaleziono ciało były własnością żołnierza było policji wiadome. Nigdy jednak nie zdołano udowodnić mu morderstwa.

Potrzeba pewnie szczególnej osobowości, aby poćwiartować człowieka.

To nie jest takie trudne, jakby się mogło wydawać. W pół godziny można sobie z tym poradzić. Kobieta jest także w stanie to zrobić, co pokazała praktyka. Zabić kogoś to wcale nie takie wielkie wyzwanie.. O wiele większym problemem jest to, co później zrobić z ciałem. Morderstwo często ma miejsce w afekcie, gdy sprawca działa impulsywnie. Pozbycie się zwłok jest w przeciwieństwie do zabójstwa całkiem wiadomym i przemyślanym działaniem.

Mam sobie wyobrazić, że amok minie a ja zobaczę leżące na ziemi zwłoki i zacznę działać racjonalnie? Czuję, że raczej wpadłabym wtedy w panikę, byłabym przerażona.

Jest to możliwe. Lecz później, gdyby to przerażenie minęło, a Pani nie zgłosiłaby tego policji, jak się to czasem dzieje, musiałaby Pani logicznie rozważyć co ze zwłokami. Pozbyć się ciała, zatrzeć ślady i wymyśleć alibi nie jest łatwo. Nawet w przypadku gdy sprawca planuje zabójstwo i starannie je przygotowuje, popełni gdzieś błąd. Jak powiedział Fouché: Doskonało zbrodnia nie istnieje, niedoskonała jest tylko policja.

Mówi Pan, że doskonała zbrodnia nie istnieje, ale jednak przypadek Vrańskiej ciągle pozostaje niewyjaśniony.

To prawda, szeroko pisały o tym wtedy gazety. Dziennikarze poszukiwali świadków w pociągach, na stacjach, na ulicach. Prasa spekulowała przypisując coraz to różnym ludziom niczym niepoparte motywy. Potem była cała masa nieprawdziwych zeznań i donosów na policję. o czym wiem z archiwum. Wielu ludzi zeznawało fałszywie przeciw wrogom. Ktoś nawet chciał zrzucić winę na osobistego lekarza Masaryka. Ostatni anonimowy list przyszedł 30 lat po śmierci Vrańskiej! Zbrodni i krwi zawsze towarzyszą „hieny”. Ludzie czytający tabloidy nie są świadomi tego, że bardzo łatwo sami mogą się stać ofiarą przestępstwa. Zbrodnia nie wybiera.

(...)

Czy Pana życie było kiedyś bezpośrednio zagrożone?

O ile pamiętam, to tylko raz. Elegancki, około osiemdziesięcioletni mężczyzna z siekierą. Ten Pan wyglądał jak włoski mafioso, nosił przeciwsłoneczne okulary i był elegancko ubrany. Wyciągnął ją na mnie od tyłu, w ogóle się tego nie spodziewałem. Na szczęście, gdy się na mnie tę siekierą zamachnął, usłyszałem krzyk kolegi. Obróciłem się i zrobiłem unik. Na zachowanie tego mężczyzny wpływ miał alkohol, na trzeźwo był on całkiem spokojnym człowiekiem. Nie przypominam sobie nic równie dramatycznego. Trzeba pamiętać o tym, że życie policjanta z wydziału zabójstw to codzienna walka z mordercami i przestępcami.

Jest Pan w stanie patrzeć na ofiary morderstw spokojnie? Nie czuje się Pan z tym źle? Nie jest Panu smutno?

Policjant z wydziału zabójstw nie może sobie na takie uczucia pozwolić. Patrzę na to jak na przypadek, na całość, bez emocji względem zamordowanej osoby. Gdy jest się na miejscu zbrodni, kluczową wagę ma ustalenie którędy i w jaki sposób przestępca dostał się do obiektu. Trzeba też ustalić, czy ofiara się broniła, zwrócić uwagę na sposób ułożenia zwłok, na to jak one wyglądają oraz na to co się właściwie z nimi stało. Taką samą uwagę trzeba zwracać na samo miejsce zbrodni. Nie można przeoczyć żadnego szczegółu. Zwłoki to po prostu część śledztwa i postrzega się je nie jako człowieka, któremu trzeba współczuć, lecz jak na część zadania, które powinno się zakończyć schwytaniem mordercy.

To brzmi cynicznie. Naprawdę w śledztwo nie angażuje Pan uczuć?

Może i jest to cyniczne, ale gdybym zajmował się uczuciami, nie miał bym wtedy potrzebnego dystansu, który jest podstawą dla odpowiedniego prowadzenia śledztwa. Mnie osobiście złości zbrodnia, której ofiarą jest małe dziecko, lub gdy małe dziecko było świadkiem morderstwa swego najbliższego. Miałem taki przypadek. Coś takiego jak to się mówi „rusza mnie” dlatego, że tu idzie o młode życie, o kogoś kto miał wszystko jeszcze przed sobą.

Przynosił Pan pracę do domu? Był Pan kiedykolwiek w takim stanie, że po prostu nie mógł Pan przestać myśleć o sprawie?

W żadnym wypadku. To jest złe. Zawsze miałem jakieś zainteresowania oprócz pracy. Fotografowałem i robię to do dziś. Byłem także zaangażowany w projekt amatorskiego teatru. Najbardziej jednak pomagało mi to, że grałem w szachy. Nie tylko jest to ćwiczenie, które dobrze działa na mózg, ale także dzięki temu można się „wyłączyć” i przestać myśleć o pracy. Zachowanie dystansu jest bardzo istotne. Trzeba być w stanie zawsze spojrzeć na sprawę „świeżym okiem”. Dzięki temu, można zobaczyć coś co się wcześniej przeoczyło. Niektórzy moi koledzy nie potrafią tego zrobić. Zatną się, są przekonani, że już znają przestępcę i za wszelką cenę próbują udowodnić jego winę. Nie jest to dobre.

Co jest kluczowe, aby rozwiązać zagadkę?

Dla mnie najważniejsze jest znalezienie motywu. Każde morderstwo czy przestępstwo, wyłączając te nieumyślne, ma motyw. Gdy się go odnajdzie, cel końcowy jest już często w zasięgu ręki.

Jak to jest gdy złapie Pan przestępcę, a sąd go uniewinni nawet gdy Pan doskonale wie, że oskarżony jest winny? Bardzo się Pan wtedy złości?

Ja z tym przecież nic nie mogę zrobić. Wiem, że swoją pracę wykonałem należycie. Może gdy ktoś go w przyszłości złapie, wtedy cała prawda wyjdzie na jaw. W systemie jaki mamy dziś musiałbym chyba zwariować. Gdy jest Pani oskarżona o morderstwo np. w Niemczech, z automatu dostanie Pani dożywocie. Tylko obrońca może potem próbować karę zmniejszyć. Tutaj jest zupełnie odwrotnie! Od początku szuka się tylko okoliczności łagodzących. Adwokat zdoła nawet z najbrutalniejszego mordercy za pieniądze zrobić ofiarę. Człowiek nie może się wtedy złościć czy irytować, bo nie nadawał by się do policji.

Uniewinnieni przestępcy śmieją się Panu w twarz?

Nie. Większość z nich mnie szanuje. Ja także podczas śledztwa ich szanowałem. Dla mnie podejrzany nie jest automatycznie winny. Mam takie powiedzonko: Każdy człowiek ma w sobie agresję potrzebną do popełnienia przestępstwa, ale nie każdy przestępcą zostaje. Pomimo tego co w życiu widziałem, a są to naprawdę straszne rzeczy, które jeden człowiek potrafi zrobić drugiemu, staram się w ludziach dostrzegać to, co dobre.

Przestępcy Pana nienawidzą?

Myślę, że nie. Patrzą na to w ten sposób: To była moja praca, żeby udowodnić im zbrodnię. Tak to już jest- ja jestem policjantem, a oni przestępcami. Czasem łapie się ich na miejscu przestępstwa, próbują uciec, co bywa niebezpieczne, ale nie ma w tym nic osobistego. Jeden powiedział mi na przykład: „Panie komisarzu, świetnie Pan mnie załatwił, muszę to przyznać. Dostałem 7-biorę to, ale prokurator się odwołał i dołożyli mi jeszcze 2. Jedynie to mnie rozzłościło”

Poświęca się Pan starym niewyjaśnionym sprawom. Czy miał Pan takie przypadki, które są do dziś niewyjaśnione?

Przyznaję, że tak. Moja pierwsza sprawa jest do dziś niewyjaśniona. Ktoś zastrzelił szefa godziny policyjnej. Jestem jednak przekonany, że sprawy nie udało się wyjaśnić dlatego, że to morderstwo było pomyłką. Zastrzelony dopiero co przejął posadę po swoim poprzedniku. Morderca po prostu nie był świadom zmiany, która miała miejsce.

 

Źródło: Dokonalá vražda neexistujeMuzeum zločinu.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz