„Miasto 44” - M. Mastalerz - recenzja


Chociaż pierwszy uroczysty pokaz filmu Miasto 44 w reżyserii Jana Komasy już się odbył, to ogólnopolska oficjalna premiera ma nastąpić 19 września. Tak więc powieść autorstwa Marcina Mastalerza spisana na podstawie scenariusza, wyprzedza kinowe pokazy filmu i jest jakby awangardą tego obrazu. 

miasto-44_243924

Marcin Mastalerz to polski dziennikarz, współpracujący m. in. z „Super Expressem„ i ”Newsweek Polska”. Jest również autorem powieści M jak Miłość. Początki (powstałej na podstawie pierwszego sezonu popularnego serialu) oraz jednym z wielu współautorów książki pt. Warszawiacy jak leci. Czyli wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Warszawie ale boicie się zapytać.

Na początku muszę zaznaczyć, że nie oglądałem filmu Jana Komasy (recenzję piszę 15 września) i dlatego nie będę porównywał treści książki do obrazów filmowych. Odbieram powieść wydaną przez PWN jako całkowicie nowy, premierowy produkt, bez konfrontacji z dziełem kinowym, a nawet bez porównania ze scenariuszem, na podstawie którego  powstała książka.

Miasto 44 opowiada burzliwe dzieje kilku młodych ludzi, żyjących w czasie kiedy do okupowanej przez Niemców Warszawy zbliżał się front wschodni. Głównym bohaterem powieści jest Stefan, półsierota, mieszkający wraz z matką i młodszym bratem. Na gorące zaklęcia matki próbuje przejść bez szwanku obok wojny, okupacji, konspiracji kolegów i koleżanek. Chce pracować, mieć mocne papiery i przeżyć. Potem wszystko radykalnie się zmienia, kiedy na młodego chłopca zaczynają wpływać dwie wyjątkowe dziewczyny. „Kama„ z Woli już dawno konspiruje i to jej wybryk powoduje, że chcący uniknąć kłopotów Stefek dostaje się w sam środek polskiego podziemia. Druga dziewczyna to panienka spod Warszawy. Jak „Biedronka„ (taki wybrała sobie konspiracyjny pseudonim) jest delikatna, zafascynowana poezją i początkowo nieuchwytna. Młodzi konspirują, bawią, zakochują się w sobie i żyją, radując się swą młodością. Do czasu kiedy w Warszawie słychać pomruk dział frontu wschodniego, a potem w mieście rozpoczyna się Powstanie. Wszyscy przyjaciele trafiają do jednego oddziału dowodzonego przez ”Kobrę”, a początkowe sukcesy mogą nieść wrażenie, że będzie jak w roku 1918. I wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa wojna, a tempo akcji powieści niezwykle wzrasta.

Oddział, w którym znalazł się Stefan, to bliżej nieokreślony pluton należący do zgrupowania „Radosław„. Coś obok „Zośki„, „Parasola„ i Oddziału Dyspozycyjnego Kolegium A. Młody chłopak walczy w obronie cmentarzy, gdzie zostaje ranny. Z płonącego szpitala ratuje go „Biedronka”, a kiedy prowadzi ulicami Starówki, młodzi są świadkami wybuchu „czołgu – pułapki”. Stefan i ”Biedronka” podczas Powstania przeżywają swoją pierwszą najpiękniejszą miłość, ale to ta druga, wiecznie zazdrosna ”Kama”, ubiegnie swoją rywalkę w tym pierwszym razie… Miłość pali się pośród śmierci przyniesionej przez SS i niemieckich kolaborantów ze wschodu. Masowe egzekucje, gwałty, bombardowania bezbronnego miasta. Kiedy czytam otwarta książkę, mam w ustach ceglany pył z zawalonej dopiero co kamienicy, i czuję zapach krwi oraz palonego mięsa. Potem kanały, czyste Śródmieście i bastion ostatniej szansy – Czerniaków.

Powieść Miasto 44  jest bardzo przekonywująca. Być może bohaterowie są bardziej współcześni niż powinni, ale to jest (tak myślę) celowa próba zainteresowania ludzi młodych do głębszego poznania historii Polski i miasta, a nie przeciwnie – zniechęcenia ich. Poprzez takie przedstawienie Stefka, „Biedronki„, „Kamy„ i ”Beksy”, autorzy chcieli zatrzeć różnicę pomiędzy rokiem 1944 a 2014. Tak aby współcześni młodzi z wypiekami na twarzach czytali recenzowaną książkę. Uważam, że ten zabieg się udał.

Dlatego książkę Marcina Mastalerza mogę śmiało polecić każdemu czytelnikowi, w tym również młodym ludziom. Nie przekroczona została granica między wymyśloną fabułą i stworzonymi postaciami, a prawdą historyczną realnych wydarzeń tamtych dni w powstańczej Warszawie. Osoby zainteresowane historią naszego kraju znajdą wiele ciekawych treści, a być może niektórzy zachęceni przez prezentowaną powieść, sięgną po inne, bardziej już historyczne książki o Powstaniu Warszawskim.

Warto podkreślić przepiękne wydanie książki, ilustrowanej zdjęciami z filmu lub materiałami promocyjnymi. Świetnie dobrane fotografie ożywiają jeszcze bardziej i tak dramatyczną przecież opowieść. Do książki dołączona została płyta ze zwiastunem filmu oraz rozmowami z twórcami i aktorami. Nie mam uwag do pracy redakcyjnej.

Z pewnością powieść Miasto 44 (jak również film) przyczyni się do szerokiego spopularyzowania historii Powstania Warszawskiego. Szczerze polecam tę lekturą, a teraz niecierpliwie czekam na film.

Nie jestem w stanie poznać ogromu pracy autora, kiedy z suchego (może się mylę?) scenariusza stworzył ciekawą opowieść, mogącą ukazać się w formie książki. Gdy kilka sekund sceny filmowej, zamienił w kilka, kilkanaście stron atrakcyjnego tekstu. To z pewnością wielki plus Marcina Mastalerza.

Ale miało być o uwagach.

Po pierwsze drażnią kilkakrotnie powielane zwroty „powtarzał / powtarzała jak mantrę”. Jeśli już, to Polacy w dobie II wojny światowej, a myślę że i teraz, częściej powtarzają paciorki, cząsteczki lub Zdrowaśki różańca, a nie żadną mantrę.

Może denerwować trochę sztuczny, pisany jakby na siłę, korowód Świętych, do których bezskutecznie modlili się Warszawiacy. Albo idąca w dziesiątkach i setkach liczba martwych ciał, które mijał Stefek na Czerniakowie i liczył je sobie w myślach.

Przez tekst książki przebija niechęć do ludzi z dowództwa AK, odpowiedzialnych za decyzję o rozpoczęciu walk. Czuć drwiący ton, że dzień przed godziną „W„, gen. „Monter„ pojechał rowerem na Pragę na zwiady. W innym miejscu w obliczu tragedii z 13 sierpnia (wybuch niemieckiego nosiciela min) zacytowano wypowiedź z pamiętnika gen. ”Bora” o jego przypadłości - zapaleniu jamy Highmore’a. Również daje się zauważyć niechęć do żandarmów Barryego.

Dla odmiany Niemcy stanowią bezosobową zbrodniczą masę z tymi pozytywnymi wystraszonymi wyjątkami, złapanymi przez Powstańców, i tak zamordowanymi lub zmuszonymi do samobójstwa. Polityczna poprawność?

Nie mogę również zrozumieć czym kierowała się „Biedronka”, kiedy z narażeniem życia (i uszczerbkiem na swoim dziewictwie) przedostała się na Czerniaków, aby szukać swego ukochanego. Kiedy jednak znalazła się już tam, zamiast dołączyć do Stefka, schroniła się w pierwszej lepszej piwnicy.

Plus minus:
Na plus:
+ świetna opowieść
+ pomysł na powieść na podstawie scenariusza filmowego
+ udany dobór bohaterów
+ wiele interesujących zdjęć z filmu
+ znakomite wydanie
Minusy:
- uwagi zamieszczone powyżej

Tytuł: Miasto 44
Autorzy: Marcin Mastalerz na podstawie scenariusza filmu Miasto 44 Jana Komasy
Wydawca: PWN
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7705-665-3
Strony: 342
Oprawa: twarda
Cena: 44,90 zł (z okładki)
Ocena recenzenta: 7/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

9 komentarzy

  1. Szymon Nowak pisze:

    Obejrzałem film „Miasto 44„i muszę przyznać, że kilkoma scenami byłem wręcz zażenowany (np. pocałunek wśród kul, które - o zgrozo - nie lecą nawet w linii prostej, lecz wykonują w powietrzu jakieś esy floresy). Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać z żalu nad zmarnowanym budżetem tego dzieła. Scenarzysta i reżyser nie mógł się chyba zdecydować czy robi groteskę, pseudokomedię, melodramat czy film wojenny. A może to podziemny horror, reklama nowej strzelanki lub techno trailer? Muzykę, poza jednym wciąż tym samym powtarzającym się do znudzenia tematem, dobrano katastrofalnie (piosenki „Nie płacz kiedy odjadę...”, „Dziwny jest ten świat” wsadzone w film bez sensu). Film jest jeszcze mniej poukładany niż powieść. Zupełnie nielogiczne są decyzje głównych bohaterów - Stefka i „Biedronki”, którzy niby chcą być ze sobą, a wiecznie od siebie uciekają. To jak, kochają się czy nie? I wychodzi na to, że Stefan to nie bohater Powstania, a taka „pierdoła” - zostawia dziewczynę, która wyniosła go ze szpitala, prawie do końca walk pozostaje bez broni (a na Czerniakowie ta wala się wszędzie pod ręką...). Można by jeszcze tak długo mnożyć uwagi: Niemcy nie mieli czołgów Panter na Czerniakowie, dlaczego mordercy od Dirlewangera noszą maski, a bezbronni Niemcy mordowani przez Polaków już nie? Przejście przez zalaną wodą piwnicę na Czerniakowie - skąd ta woda?(wyjątkowe suche bezdeszczowe lato, poziom Wisły najniższy od lat).
    Ale film ma też dobre strony: zupełnie nieznani aktorzy w pierwszoplanowych rolach (gdybym zobaczył Karolaka bądź młodego Stuhra chybabym puścił...), efekty specjalne na poziomie (poza jednym - wysadzeniem mostu), no i niezły dramat wojenny (gdyby powycinać trochę scen, tak z połowę filmu).
    Podsumowując: katastrofa za wielkie pieniądze i żal niespełnionych oczekiwań po tym filmie.

  2. ELiza pisze:

    Zarówno film jak i książka Miasto44 wywarły na mnie ogromne i pozytywne wrażenie. Dla mnie jedno nie może istnieć bez drugiego, to jak awers i rewers, idealnie się dopełnia, zresztą ja bardzo lubię i czytam często książki napisane na podstawie scenariuszy. Mimo, ze już jestem kilka tygodni po lekturze, to sięgam do niektórych fragmentów. A drobne nieścisłości językowe, czy redaktorskie wcale mi nie przeszkadzają w odbiorze całości.!

  3. Tom pisze:

    Mnie się książka bardzo podobała, świetnie ukazane emocje bohaterów, a opisy realiów wojny wstrząsające, zresztą cały manewr ukazania Powstania oczyma młodych niesamowity - zarówno w książce jak i w filmie.

  4. Magda pisze:

    Film bardzo realistyczny i mimo, ze nie mam nastu lat zrobil na mnie ogromne wrazenie... A efekty specjalne tylko poteguja to wrazenie. Mlodzi aktorzy swietnie poradzili sobie z tematem.

  5. Alicja89 pisze:

    „Nie jestem w stanie poznać ogromu pracy autora, kiedy z suchego (może się mylę?) scenariusza stworzył ciekawą opowieść, mogącą ukazać się w formie książki. Gdy kilka sekund sceny filmowej, zamienił w kilka, kilkanaście stron atrakcyjnego tekstu. To z pewnością wielki plus Marcina Mastalerza”

    Też jestem pełna podziwu. Dzięki temu, ze nie jest to suche przepisanie scenariusza, książka automatycznie zostaje wykreślona z pozycji czysto komercyjnych. Na plus zasługuje również przywołanie źródeł historycznych - fragmenty meldunków, rozkazów dają ciekawy ogląd i pozwalają umieścić losy bohaterów w makroskali, jaką jest Powstanie. Dla mnie książka nie tylko opowiada pewną historię fabularną, ale umiejętnie i nienachalnie wprowadza pewną dozę wiadomości historycznych. Jak dla mnie - pozycja obowiązkowa, nawet dla historyka.

  6. Tomasz pisze:

    „Dzięki temu, ze nie jest to suche przepisanie scenariusza, książka automatycznie zostaje wykreślona z pozycji czysto komercyjnych.” Dokładnie. poza tym książka jest świetnym uzupełnieniem tego typu filmu. można podejść bardziej analitycznie do tematu, nie odwoływać się do samych emocji. Grunt,żeby zainteresowanie tamtymi wydarzeniami ciągle rosło, a książka daje inną optykę niż film na temat Powstania.

  7. Judyta pisze:

    Podobał mi się film jednak bardziej wolę Powieść Miasto 44. Jest uzupełnieniem filmu, gdzie opisane są bardziej różne wątki, pewne sceny łatwiej można zrozumieć po przeczytaniu książki

  8. Aneta pisze:

    Muszę mieć tę książkę! Podobno jest świetna. Film mi się podobał, więc chętnie uzupełniłabym treść książką.

  9. Mariusz pisze:

    Książka pięknie wydana, w twardej okładce z wysokiej jakości zdjęciami już na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie. Jak zacząłem czytać to utonąłem w niej, bardzo wciągająca i poruszająca powieść. Świetnie zarysowani bohaterowie, historia przekonywująca i autentyczna, mimo iż wiemy że to fikcja literacka. Dla fanów pozycja obowiązkowa, ale myślę że jest to lektura uniwersalna.

Odpowiedz