Proces pokazowy Zygmunta Augustyńskiego w świetle wybranej prasy polskiej


W latach 1944-1956 w Polsce miało miejsce tysiące procesów o podłożu politycznym, jednak tylko niewielki procent z nich był dostępny dla prasy. Relacje z sali rozpraw nie mogły być jednak niezależne ze względu na kuriozalny i mający niewiele wspólnego z wymierzaniem sprawiedliwości przebieg postępowania sądowego. Wszystkie elementy, będące przejawem łamania prawa przez sąd i prokuraturę, musiały być tuszowane lub przeistaczane na korzyść oskarżenia.

gazeta

Gazeta Ludowa

Procesy pokazowe służyły przede wszystkim funkcjom propagandowym. Miały na celu sterroryzowanie społeczeństwa, rozbicie solidarności poszczególnych grup społecznych oraz złamanie woli oporu. Oskarżonych przygotowywano przed procesem do składania odpowiednich zeznań, mających potwierdzać zarzuty zawarte w akcie oskarżenia oraz zawierających wiele propagandowych tez. Zmaltretowani i zastraszeni podczas „śledztwa” często nie byli w stanie się  przeciwstawić i godzili się zeznawać zgodnie z wytycznymi1.

Akt oskarżenia był zazwyczaj przygotowywany przez partyjnych ideologów i zatwierdzany przez członków najwyższych gremiów partyjnych. Rola sędziów i prokuratorów była marginalna. Nierzadko otrzymywali oni gotowe zestawy pytań lub instrukcje określające ich zakres2. Wyrok także był ustalany jeszcze przed początkiem procesu i stanowił najczęściej potwierdzenie aktu oskarżenia, co odzwierciedlało się w przepisywaniu jego fragmentów do tekstu wyroku3.

Procesy pokazowe w świetle prasy

Niebagatelną rolę propagandową odgrywały radio oraz przede wszystkim prasa, która niemal codziennie donosiła o „sądzeniu„ i skazywaniu kolejnych wrogów Polski „ludowej„. Sprawozdania prasowe pełne były specyficznego słownictwa, a nawet całych zdań, mających wskazać czytelnikowi, że ”prawda” może być jedynie po stronie oskarżenia. Służyły temu również propagandowe nagłówki, liczne uwagi dziennikarskie oraz opisy rzekomych żywiołowych reakcji publiczności, zgromadzonej na sali sądowej.

By nie podsycać w społeczeństwie atmosfery dyskusji, procesy zazwyczaj nie były nazbyt szeroko komentowane w prasie. Pojedyncze artykuły miały utwierdzać czytelników, że zapadły wyrok jest jak najbardziej słuszny. Ponadto opisywane były rzekome masowe manifestacje robotników w zakładach pracy, które potępiały działalność skazanych. Poza kilkoma dużymi procesami, materiały prasowe dotyczące postępowań sądowych o charakterze politycznym zaczynały i kończyły się z pierwszym i ostatnim dniem rozprawy.

W prasie polskiej pierwsze artykuły poświęcone procesom politycznym zaczęły pojawiać się dopiero w drugiej połowie 1945 roku. Informacje na temat wcześniejszych rozpraw sądowych i wyroków, wydawanych wobec przeciwników politycznych nowej władzy komunistycznej, nie były zazwyczaj przekazywane do wiadomości publicznej. Z tego okresu wymienić można jedynie kilka przykładów tekstów prasowych, które dotyczyły głównie spraw skierowanych przeciwko domniemanym współpracownikom gestapo lub tzw. sabotażystom gospodarczym, ale nie mających powiązań z działalnością  jakiejkolwiek ówczesnej opcji politycznej4.

Pierwsze pokazowe procesy polityczne rozpoczęły się w 1946 roku. Były to przede wszystkim rozprawy skierowane przeciwko Narodowym Siłom Zbrojnym i Stronnictwu Narodowemu5. W roku następnym „publicznie rozprawiono się„ z Zrzeszeniem ”Wolność i Niezawisłość” oraz Polskim Stronnictwem Ludowym6. Od 1949 roku głównym celem „władzy ludowej” stali się przedstawiciele Kościoła katolickiego7. W międzyczasie (od roku 1948), gdy wciąż narastało napięcie w stosunkach państw bloku komunistycznego z Zachodem, można zauważyć zdecydowany wzrost liczby procesów skierowanych przeciwko rzeczywistym oraz domniemanym szpiegom USA i państw zachodniej Europy czy rządu polskiego na emigracji8. Po 1953 roku władze zaprzestały organizowania dużych procesów pokazowych.

Prasa z każdym rokiem poświęcała coraz więcej miejsca rozprawom sądowym prowadzonym wobec przeciwników politycznych „władzy ludowej”. Jednak rzadko były to informacje zamieszczane na pierwszych stronach gazet, a więc wydaje się, że nie były traktowane jako główne wydarzenie dnia9. Częściej pierwsze strony zajmowały procesy odbywające się w innych państwach komunistycznych, a nawet  polityczne rozprawy sądowe w państwach „imperialistycznych„ (szeroko rozpisywano się m.in. o postępowaniu sądowym w USA przeciwko małżeństwu Rosenbergów – szpiegom sowieckim). Trudno ocenić czy był to celowy zabieg prasowy. W tym kontekście interesującym zagadnieniem wydaje się także brak zazwyczaj artykułów, które pisane byłyby na kilka dni przed rozprawą, a które mogłyby stanowić preludium do tak istotnego wydarzenia dla powojennego społeczeństwa, jakim były zapewne procesy przeciwko znanym działaczom podziemia i tzw. legalnej opozycji. Aspekt ten zwraca szczególną uwagę po przeanalizowaniu pierwszych artykułów z kolejnych procesów, z których można wnioskować, że dzienniki posiadały dużą ilość informacji o oskarżonych jeszcze przed początkiem rozpraw sądowych. W tym przypadku również niełatwo stwierdzić jaki był tu wpływ cenzury, a jaki świadomego zabiegu prasowego. Innym argumentem mogącym potwierdzać znajomość sprawy przed procesem, było informowanie czytelników ile potrwa postępowanie sądowe. Najczęściej było to widoczne w relacjach zawartych w „Głosie Ludu„ i ”Rzeczpospolitej”, a więc w dziennikach najściślej związanych z władzą komunistyczną10. Przykładowo w drugim z wymienionych periodyków napisano, że proces przeciwko K. Pużakowi „potrwa 10 dni”11. Niemożliwe wydaje się takie przewidywanie bez znajomości „zakulisowych” ustaleń odnośnie rozprawy pokazowej.

Szczególnie widoczne jest nasilenie liczby pokazowych procesów w okresach przed ważnymi wydarzeniami dla pierwszych lat powojennej rzeczywistości w Polsce. Mowa tu zwłaszcza o referendum ludowym z czerwca 1946 roku i wyborach ze stycznia roku następnego. Należy jednak pamiętać, że procesy pokazowe stanowiły jedynie ułamek wszystkich procesów politycznych toczących się przed polskimi sądami w omawianym okresie. Wielu znanym działaczom przedwojennym, podziemia lub legalnej opozycji, wytoczono procesy, o których nie zdecydowano się informować społeczeństwa. Wymienić można tu chociażby gen. A. E. Fieldorfa, B. Kontryma, W. Kostka-Biernackiego czy K. Świtalskiego, których sądzono „przy zamkniętych drzwiach”.

Jedynym dostępnym powszechnie dziennikiem, w którym próbowano nie poddawać się presji władz i redagować bardziej odpowiadające prawdzie artykuły, była „Gazeta Ludowa”, związana z PSL. Działalność dziennika była notorycznie utrudniana (cenzura, ograniczanie nakładu, liczne rewizje UB, niszczenie lokali prasowych itp.)12. Przejawiało się to również w związku z samymi procesami. Relacje były o dzień lub dwa opóźnione. Zdarzało się, że mimo zapowiedzianego czytelnikom sprawozdania próżno było go szukać następnego dnia.

Proces Zygmunta Augustyńskiego

Częściowa niezależność „Gazety Ludowej” trwała do drugiej połowy 1947 roku, kiedy to rozpoczęły się procesy pokazowe skierowane przeciwko Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, którego sytuacja z każdą chwilą stawała się coraz trudniejsza, osiągając moment krytyczny po ucieczce Stanisława Mikołajczyka z Polski w październiku tego roku13.

Wstępem do tych wydarzeń był m.in. proces skierowany przeciw redaktorowi naczelnemu „Gazety Ludowej„ Zygmuntowi Augustyńskiemu. Bezpośrednią przyczyną aresztowania dziennikarza było znalezienie na jego biurku podczas przeszukania w lokalu gazety, przeprowadzonego 11 października 1946 roku, niewygodnego dla władzy ludowej dokumentu. Rewizja była jednym z etapów akcji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, prowadzonej pod kryptonimem ”Redaktor” i skierowanej przeciwko Augustyńskiemu14. W znalezionym meldunku dziennikarz zawarł informacje otrzymane od ks. Leona Pawliny, który to z kolei otrzymał je od funkcjonariusza bezpieki Zygmunta Maciejca. Sporządzony w trzech egzemplarzach raport miał zostać przekazany Stanisławowi Mikołajczykowi, Władysławowi Kiernikowi (minister administracji publicznej z ramienia PSL), a także miał zostać opublikowany na łamach gazety15. Augustyński kilkakrotnie otrzymywał meldunki od ks. Pawliny. Zawierały one informacje dotyczące działalności bezpieki (aresztowania, morderstwa, stan uzbrojenia itp.)16.

15 października dziennikarz był przesłuchiwany. Utrzymywał, że raport otrzymał pocztą i nie zna jego nadawcy. Następnego dnia Z. Augustyński został aresztowany17. Wkrótce śledczy ustalili, że dokument został napisany na maszynie używanej w siedzibie redakcji „Gazety Ludowej”. Redaktor nadal utrzymywał, że nie zna człowieka, od którego pochodziły informacje. Dopiero pod koniec listopada przyznał, że był nim ks. Pawlina. Aresztowanie księdza miało miejsce 21 grudnia. Pod koniec stycznia 1947 roku podobny los spotkał Z. Maciejca, którego ks. Pawlina rozpoznał na zdjęciu18.

Śledztwo trwało do 2 czerwca 1947 roku. W jego wyniku Z. Maciejec przyznał się do przekazywania informacji dotyczących UB ks. Pawlinie. Wkrótce sporządzono akt oskarżenia, który 19 lipca został zatwierdzony w ostatecznej formie, a sprawę skierowano do Rejonowego Sądu Wojskowego w Warszawie19. Wspomniane zarzuty zostały uzupełnione o kilka następnych „przestępstw” redaktora.

Rozprawa sądowa przeciwko Z. Augustyńskiemu i pozostałej dwójce oskarżonych rozpoczęła się 4 sierpnia 1947 roku. Procesowi przewodniczył płk Romuald Klimowiecki, który był kolegą szkolnym redaktora „Gazety Ludowej”20. Oskarżycielem był natomiast prokurator płk Stanisław Zarako-Zarakowski. Skład sędziowski uzupełniali sędzia mjr Michał Górski oraz ławnik por. Jan Grynkiewicz. Obrońcą Z. Augustyńskiego został adwokat Mieczysław Maślanko21.

Ostatecznie redaktora oskarżono o „działanie mające na celu usunięcie Krajowej Rady Narodowej i rządu poprzez utrzymywanie kontaktu z [Adamem] Obarskim22, że okazał mu pomoc w wymianie 20 tys. dolarów oraz wydrukowania nielegalnej ulotki WiN o referendum; gromadził wiadomości dotyczące tajemnic wojskowych i państwowych i przekazywał je drogą pośrednią przez WiN zagranicę i że przekazywał wiadomości St. Mikołajczykowi, Wł. Kiernikowi i St. Wójcikowi”23. Redaktor przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie przyznał się do winy. Głównym dowodem przeciw Z. Augustyńskiemu była zbieżność wiadomości zawartych w dokumencie z meldunkiem ks. Pawliny z informacjami zamieszczonymi w odnalezionym raporcie wywiadu Obszaru Centralnego WiN krypt. „Stocznia”24.

Po bardzo krótkim procesie, 6 sierpnia 1947 roku Z. Augustyński został skazany na 15 lat więzienia. Wyrok odsiadywał w zakładzie karnym we Wronkach. Prawie 5 lat był przetrzymywany w izolatce. Był bity i poniżany. Często odbierano mu prawo do odwiedzin oraz otrzymywania korespondencji, paczek, prasy czy książek. Pobyt w więzieniu spowodował, że podupadł na zdrowiu. Z tego powodu 10 lutego 1955 roku otrzymał zgodę na roczną przerwę w odbywaniu kary. 4 lutego 1956 roku Rada Państwa skorzystała z prawa łaski i zmniejszyła Z. Augustyńskiemu wyrok z 15 do 10 lat oraz zawiesiła dalsze wykonywanie kary na okres 3 lat. Przebywanie w więzieniu niewątpliwie przyczyniło się do przedwczesnej śmierci redaktora, która nastąpiła 26 sierpnia 1959 roku25.

pol_glos

Głos Ludu

Prasa o procesie Zygmunta Augustyńskiego

Proces Z. Augustyńskiego był krótki. Zaledwie w ciągu dwóch dni redaktora oskarżono oraz  wydano na niego wyrok. Z tego powodu w prasie nie poświęcono mu tyle miejsca co innym procesom pokazowym. Jednakże w aspekcie propagandowym miał zapewne duże znaczenie. Chodziło bowiem o to, aby skompromitować jedyny niezależny dziennik ogólnopolski, a także podważyć pozycję PSL poprzez oskarżenie partii o współpracę z Podziemiem26. Najwięcej uwagi procesowi poświęciła z oczywistych względów „Gazeta Ludowa”, lecz cenzura uniemożliwiła opublikowanie rzetelnej relacji z sali rozpraw. Z prasy partyjnej tzw. Bloku Demokratycznego27 najszerzej o sprawie Z. Augustyńskiego rozpisywały się „Głos Ludu„ i „Rzeczpospolita„. O przebiegu rozprawy informowały również dzienniki lokalne m.in. ”Życie Warszawy”.

Stosunek prasy „blokowej„ do oskarżonego od początku był jednoznacznie negatywny. Widoczne to było już w nagłówkach artykułów i tak na przykład „Życie Warszawy„ oskarżało: ”Za zdradę tajemnic państwowych i kontakt z podziemiem. Redaktor naczelny <Gazety Ludowej> Augustyński przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie”28. Natomiast „Głos Ludu„ na pierwszej stronie wytłuszczoną czcionką informował: ”Od NKW PSL do wywiadu WiN. Wykazy składów broni, jako redakcyjny  materiał <Gazety Ludowej>. Pierwszy dzień procesu red. Augustyńskiego”29. Opozycyjna „Gazeta Ludowa„ ograniczyła się jedynie do powtarzanego kilkukrotnie nagłówka ”Proces redaktora Augustyńskiego”30. Prasa katolicka, uznawana przez Episkopat Polski, w ogóle nie podjęła tematu procesu. Był to zabieg stosowany przy praktycznie wszystkich tego typu sprawach. Kościół katolicki starał się zachować neutralność.

Większość omawianych dzienników w podobny sposób relacjonowała przebieg wydarzeń na sali sądowej. Pierwszego dnia przytaczano akt oskarżenia odczytany przez prokuratora. Następnie przechodzono do cytowania pytań oskarżyciela i zeznań oskarżonych i świadków. Pytania obrońców oskarżonych były całkowicie przemilczane31. W drugim dniu prasa obszernie referowała mowę końcową oskarżyciela publicznego, natomiast niewiele miejsca poświęcała przemówieniu obrońców i „ostatniemu słowu” sądzonych, które traktowano bardzo wybiórczo. Zwieńczeniem relacji było podanie wyroku oraz jego uzasadnienia, choć ta ostatnia z czynności nie zawsze miała miejsce. Pozostawano wtedy jedynie przy samym werdykcie sądu.

Proces Z. Augustyńskiego był „żywiołowo„ komentowany przez prasę. Szczególnie aktywny był „Głosu Ludu„. Roman Werfel jeszcze przed wydaniem wyroku przez sąd pisał o redaktorze „Gazety Ludowej„ jako winnym zarzucanych mu czynów. W jednym z artykułów dużo uwagi poświęcił przedwojennej, rzekomo ”sanacyjnej” działalności Z. Augustyńskiego, pisząc: ”przedstawiciel interesów wielkiego kapitału w szeregach ruchu ludowego, przedstawiciel koncepcji bloku bogatych chłopów z bogaczami w mieście”32. W tym samym artykule R. Werfel propagandowo oskarżał również całe PSL: „Taką była grupa, którą on [Augustyński -przyp. R.S.] reprezentuje: prawicowa, mikołajczykowska, reakcyjna grupa, agentura reakcji, agentura wielkiego kapitału w ruchu ludowym, grupa, którą dotąd reprezentuje PSL„ oraz ”PSL – to nie tylko legalna przybudówka podziemia. PSL – to zarazem zbiorowisko lumpen-burżuazji, zbiorowisko elementów, które robią brudne prywatne interesy nawet przy uprawianiu rzekomo <ideowej> roboty wywiadowczej”33. W podobnym tonie pisała „Rzeczpospolita”34. Wszystkie oskarżycielskie wywody drukowane były pogrubioną czcionką by sugestywniej oddziaływać na czytelników. „Gazeta Ludowa” zdecydowanie reagowała na tego typu oskarżające publikacje, odpierając wszelkie insynuacje na temat współpracy z Podziemiem oraz działalności szpiegowskiej35.

Charakterystyczne dla propagandy komunistycznej było przedstawianie sądzonych przeciwników politycznych, jako ludzi wykonujących pracę konspiracyjną głównie w celu uzyskania jak największych korzyści materialnych. Również w procesie Z. Augustyńskiego prasa chętnie przytaczała pytania związane z domniemanymi korzyściami finansowymi, czerpanymi   przez oskarżonych. Nierzadko informacje o wątpliwych beneficjach umieszczano już w „krzykliwych” nagłówkach36.

Treść artykułów prasowych dzienników zależnych od władzy komunistycznej była przepełniona odpowiednimi słowami i zabiegami językowi, mającymi zdyskredytować sądzonych, nadwątlić ich autorytet oraz przedstawić opinii publicznej jako najgorszy rodzaj przestępców. Już sam akt oskarżenia był opisywany jako coś niepodważalnego. Służyły temu zwroty typu „akt oskarżenia stwierdza„, „podaje„ czy ”charakteryzuje” przestępstwa oskarżonych. Także stosowanie czasu przeszłego dokonanego przy opisywaniu domniemanych przestępstw sądzonych miało dawać czytelnikowi do zrozumienia, że przytoczone czyny kryminalne są prawdziwe i wina oskarżonych jest bezsporna, a więc nie podlega dyskusji i należy tylko czekać na oficjalne jej potwierdzenie przez sąd37. Z tego schematu wyraźnie wyłamywała się „Gazeta Ludowa”, która nie przytoczyła aktu oskarżenia, a jedynie ogólnikowo podała o co oskarża się jej redaktora naczelnego.

Przy opisywaniu zeznań oskarżonych i świadków autorzy artykułów w gazetach życzliwie ustosunkowanych do władzy komunistycznej stosowali szereg słów mających odpowiednio zasugerować czytelnikom co ma być dla nich prawdą. Zeznania, które nie były zgodne z informacjami zawartymi w akcie oskarżenia lub nie odpowiadały ówczesnemu zapotrzebowaniu politycznemu, określano m.in. jako „kłamliwe„ lub informowano, że „nie wniosły nic nowego do sprawy„. W ten sposób „Głos Ludu” zrelacjonował zeznania szefa wywiadu WiN ”Stocznia” Haliny Sosnowskiej38. Przytoczyła je natomiast „Gazeta Ludowa„: ”Świadek Sosnowska stwierdza wyraźnie i bez wątpliwości, że jako kierowniczka komórki informacyjnej <Stocznia> otrzymała informacje, znajdujące się w omawianym dokumencie WiN-u z kilku źródeł, od osób, z których żadna nie była ani oskarżonym Augustyńskim, ani nikim z PSL-u”39. Z powyższego fragmentu jasno wynika, że słowa te mogłyby mieć duże znaczenie dla oskarżonego, gdyby proces nie był fikcją.

W artykułach prasowych dostrzec można również opisy rzekomego zachowania lub sposobu mówienia sądzonych lub świadków. W jednym z artykułów „Rzeczpospolitej„ tak opisywano sposób składania wyjaśnień przez Z. Augustyńskiego: „zmieszany milczy przez dłuższą chwilę poczym [sic!] z zakłopotaniem mówi„, a także ”zakłopotany milczy przez chwilę”40. Natomiast przeciwnie postępowano w „Gazecie Ludowej„. Przede wszystkim wytłuszczano zeznania działające na korzyść oskarżonego oraz opisywano je jako ”nie pozostawiające wątpliwości”41. Również w przypadku pytań i wywodów prokuratora gazeta starała się osłabić ich znaczenie oraz propagandowy wydźwięk. Używano przy tym sformułowań „uważa„. „utrzymuje„ lub ”twierdzi”42.

Istotnym elementem propagandowym były mowy obrońców. Adwokaci przydzieleni sądzonym często dodatkowo oskarżali swoich klientów w procesie. „Gazeta Ludowa„ przytacza mowę końcową M. Maślanko (obrońcy Z. Augustyńskiego), która jest pełna sprzeczności. W pierwszym momencie adwokat broni swojego klienta: „(...) nie zostało nigdzie dowiedzione, że Augustyński przekazywał otrzymywane wiadomości„ by następnie zarzucić mu, że ”zapomniał o granicach immunitetu dziennikarskiego w zakresie zdobywania wiadomości”43.

„Ostatnie słowo„ oskarżonych było przez prasę zazwyczaj marginalizowane. Ograniczano się głównie do przytoczenia fragmentów, w których sądzeni wyrażali skruchę i prosili o „łagodny wyrok„. Tak było w przypadku ks. Pawliny i Z. Maciejca. Szerzej rozpisywano się jedynie o mowie Z. Augustyńskiego, w której oskarżony bronił się przed zarzutami prokuratora o ”działanie na rękę władzy sanacyjnej”44.

Najmniej „ingerencji„ prasy można odnotować przy publikowaniu wyroków i ich uzasadnień. Tylko w sporadycznych przypadkach dodawano do nich komentarz, zwykle opisujący zachowanie oskarżonych po usłyszeniu decyzji sądu. Propagandowo informowano, że skazani przyjmowali wyrok ”spokojnie”, co wskazywałoby na to, że się z nim w pełni zgadzali45.

Po zakończeniu procesu zazwyczaj próżno szukać komentarzy stron procesu do przebiegu postępowania sądowego. Nie było również praktycznie żadnych wzmianek w prasie na temat prób rewizji wyroku ze strony skazanych. Było to charakterystyczne dla wszystkich procesów pokazowych. Natomiast jeszcze przez kilka dni prasa prokomunistyczna „atakowała„ skazanych, a także „Gazetę Ludową„ i PSL jako współpracowników Podziemia. „Rzeczpospolita” tuż pod informacją o wyroku komentowała: ”Pozaredakcyjna <praca> Augustyńskiego to jeszcze jeden, ujawniony teraz odcinek wielopłaszczyznowej współpracy mikołajczykowskiego PSL z podziemiem, z żywiołami działającymi na korzyść niektórych wrogich naszemu krajowi czynników zagranicznych”46. W ten sposób przygotowywano grunt pod ostateczną rozprawę ze Stronnictwem oraz z S. Mikołajczykiem.

Bibliografia:

Prasa:

„Gazeta Ludowa”

„Głos Ludu”

„Robotnik”

„Rzeczpospolita”

„Słowo Powszechne”

„Życie Warszawy”

Opracowania:

Chrzanowska A., „Na łaskę nie zasługuje„. Zygmunt Maciejec - ”nielegalny członek PSL”, „Biuletyn IPN” 2009, nr 10-11, s. 138-147.

Grosicka M., Walka o demokrację. Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947, „Biuletyn IPN” 2009, nr 10-11, s. 36-40.

Musiał F., Procesy pokazowe jako forma represji. Rozprawy zarządów głównych WiN, „Zeszyty historyczne WiN-u” 2006, nr 25, s. 65-74.

Paszkiewicz L. B., „Gazeta Ludowa”. Próba walki o wolność myśli i słowa 1945-1947, Toruń 2007.

  1. F. Musiał, Procesy pokazowe jako forma represji. Rozprawy zarządów głównych WiN, „Zeszyty historyczne WiN-u”, nr 25: 2006, s. 67. []
  2. Ibidem, s. 68. []
  3. Ibidem. []
  4. „Głos Ludu„, 26 listopada 1944, s. 3; ”Rzeczpospolita”, 20 października 1944, s. 3. []
  5. Najgłośniejsze to tzw. proces 23 członków NSZ z lutego i marca 1946 roku, proces przeciwko studentom-członkom NSZ z maja oraz proces Komendy Głównej NSZ z przełomu listopada i grudnia tegoż roku. []
  6. Najważniejsze to procesy trzech pierwszych Zarządów Głównych WiN, które odbyły się kolejno w styczniu, sierpniu i grudniu 1947 roku. []
  7. Przede wszystkim proces oo. Bonifratrów ze stycznia 1950 roku oraz procesy kurii krakowskiej (styczeń) i biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka (wrzesień) z roku 1953. []
  8. Najbardziej znanymi przykładami są m.in. proces W. Pileckiego (marzec 1948) i proces pracowników francuskich placówek dyplomatycznych w Polsce (grudzień 1949). []
  9. W prasie ogólnopolskiej na pierwszych stronach komentowano jedynie kilka „dużych„ procesów m.in. hr. Grocholskiego, II ZG WiN, K. Pużaka, A. Doboszyńskiego, gen. Tatara, Z. Augustyńskiego czy księży z kurii krakowskiej. Poza tym na pierwszych stronach pojawiały się niewielkie wzmianki o ”mniejszych” rozprawach sądowych przeciwko opozycji. []
  10. „Rzeczpospolita„, 28 lutego 1946, s. 6; ”Głos Ludu”, 13 sierpnia 1947, s. 2. []
  11. „Rzeczpospolita”, 5 listopada 1948, s. 1. []
  12. L. B. Paszkiewicz, „Gazeta Ludowa”. Próba walki o wolność myśli i słowa 1945-1947, Toruń 2007, s. 105,107. []
  13. M. Grosicka, Walka o demokrację. Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947, „Biuletyn IPN” 2009, nr 10-11, s. 37-38. []
  14. A. Chrzanowska, „Na łaskę nie zasługuje„. Zygmunt Maciejec - ”nielegalny członek PSL”, „Biuletyn IPN” 2009, nr 10-11, s. 142. []
  15. Ibidem, s. 142. []
  16. Ibidem, s. 141. []
  17. L. B. Paszkiewicz, „Gazeta Ludowa”... s. 266. []
  18. A. Chrzanowska, „Na łaskę..., s. 143-144. []
  19. Ibidem, s. 144. []
  20. L. B. Paszkiewicz, „Gazeta Ludowa”... s. 267; A. Chrzanowska, „Na łaskę..., s. 144. []
  21. A. Chrzanowska, „Na łaskę..., s. 144. []
  22. Od września 1946 roku wiceprzewodniczący konspiracyjnego Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Demokratycznych Polski Podziemnej (KPODPP), z ramienia Niezależnej Polskiej Partii Socjalistycznej. []
  23. „Gazeta Ludowa”, 6 sierpnia 1947, s. 6. []
  24. A. Chrzanowska, „Na łaskę..., s. 144. []
  25. L. B. Paszkiewicz, „Gazeta Ludowa”... s. 268; A. Chrzanowska, „Na łaskę..., s. 145. []
  26. „Robotnik„, 5 sierpnia 1947, s. 3; ”Słowo Powszechne”, 5 sierpnia 1947, s. 4. []
  27. Koalicja partii politycznych powstała przed wyborami do Sejmu Ustawodawczego w 1947 roku, zdominowana przez Polską Partię Robotniczą (oprócz niej do koalicji należały Polska Partia Socjalistyczna, Stronnictwo Demokratyczne oraz Stronnictwo Ludowe). []
  28. „Życie Warszawy”, 5 sierpnia 1947, s. 2. []
  29. „Głos Ludu”, 6 sierpnia 1947, s. 1. []
  30. „Gazeta Ludowa”, 6 sierpnia 1947, s. 6-7; ibidem, 7 sierpnia, s. 4. []
  31. „Rzeczpospolita”, 6 sierpnia 1947, s. 3. []
  32. „Głos Ludu”, 7 sierpnia 1947, s. 2. []
  33. Ibidem, s. 2. []
  34. „Rzeczpospolita”, 8 sierpnia 1947, s. 3. []
  35. „Gazeta Ludowa”, 7 sierpnia 1947, s. 3. []
  36. „Głos Ludu”, 6 sierpnia 1947, s. 2. []
  37. „Rzeczpospolita”, 6 sierpnia 1947, s. 3. []
  38. „Głos Ludu”, 6 sierpnia 1947, s. 2. []
  39. „Gazeta Ludowa”, 6 sierpnia 1947, s. 7. []
  40. „Rzeczpospolita”, 6 sierpnia 1947, s. 3. []
  41. „Gazeta Ludowa”, 6 sierpnia 1947, s. 7. []
  42. Ibidem, 7 sierpnia 1947, s. 4. []
  43. Ibidem, s. 4. []
  44. „Życie Warszawy„, 7 sierpnia 1947, s. 2; „Rzeczpospolita„, 7 sierpnia 1947, s. 3; ”Głos Ludu”, 7 sierpnia 1947, s. 2. []
  45. „Głos Ludu”, 7 sierpnia 1947, s. 1. []
  46. „Rzeczpospolita”, 8 sierpnia 1947, s. 3. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz