„Pogrom czy odwet? Akcja zbrojna Zrzeszenia »Wolność i Niezawisłość« w Parczewie 5 lutego 1946 r.” - M. Bechta - recenzja


5 lutego 1946 r. do Parczewa wkroczyli partyzanci WiN-u z oddziału Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”. Rozbroili paramilitarne żydowsko-komunistyczne bojówki i na kilka godzin zajęły prawie całe miasteczko. Podczas akcji ze strony komunistów zginął jeden milicjant Polak oraz zostało rozstrzelanych trzech Żydów z komunistycznej uzbrojonej bojówki.

230a3a6ab6d0a7161901c61117f9f7bcW Polskę, a potem w świat poszła fama o „antysemickim pogromie„, którego dokonali ”bandyci” spod szyldu WiN. Czy słusznie? Z tym tematem postanowił zmierzyć się Mariusz Bechta, zadając sobie i czytelnikom pytanie w recenzowanej książce: Pogrom czy odwet?

Według notki zamieszczonej w książce, Mariusz Bechta to historyk, wydawca, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii, pracownik naukowy BEP IPN w Warszawie. Zajmuje się historią polityczną Polski w XX w., ze szczególnym uwzględnieniem tożsamości historycznej Podlasia. Jest autorem monografii Rewolucja, mit, bandytyzm. Komuniści na Podlasiu w latach 1939-1944 (Biała Podlaska 2000) oraz …między Bolszewią a Niemcami. Konspiracja polityczna i wojskowa Polskiego Obozu Narodowego na Podlasiu w latach 1939-19521 (Warszawa 2008, 2009). Jest redaktorem naczelnym czasopisma „Templum Novum”.

Zanim autor szczegółowo opisał akcję oddziału „Jastrzębia” w Parczewie oraz odpowiedział na pytanie zadane w tytule książki, początkowo skupił się na wyjaśnieniu wszelkich społecznych niuansów panujących w tamtejszym regionie. Zaczął jeszcze od przedwojnia i przedstawił jak kształtowały się narodowościowe struktury ludności oraz polityczne sympatie mieszkańców miasteczka. Kiedy wybuchła wojna, z kart recenzowanej książki możemy przekonać się jak zachowywali się miejscowi Żydzi, których sympatia bez wątpienia ciążyła ku czerwonej gwieździe najeźdźcy ze wschodu.

W dalszej części książki Mariusz Bechta opisał niemiecką eksterminację ludności żydowskiej Parczewa, historię miejscowej partyzantki komunistycznej oraz partyzanckich grup żydowskich. I w tym miejscu żydowskim uciekinierom bliżej było do GL-AL. lub sowieckich oddziałów leśnych, niż do polskiej armii podziemnej ZWZ-AK.

Po przejściu frontu i przegnaniu niemieckiego okupanta, ocaleni z niemieckiego Holokaustu Żydzi znaleźli się na uprzywilejowanym miejscu. Część z nich (często byłych partyzantów AL.) mocno włączyła się w umacnianie władzy ludowej. Kilkudziesięciu Żydów z Parczewa tworzyło uzbrojoną grupę samoobrony miasteczka, współdziałającą z UB i MO. Dochodziło do tego, że Żydzi ci chodzący zwykle z bronią w ręku, nie podlegali praktycznie żadnej władzy i mogli bezkarnie szkalować Polaków i grabić ich mienie. Nawet miejscowy komunistyczny starosta z Włodawy kilkakrotnie zwracał swym przełożonym na to uwagę. Pisał m. in., że Żydzi opanowali całkowicie miejscowy handel (handlując nielegalnie), że „wdzierają się„ do MO, że ”podszywają pod miano partyzantów”.

I w dalszej części: „(…) wielu Żydów, nie należących do kadr Milicji Obywatelskiej, afiszuje się posiadaniem broni palnej, kiedy element polski nawet nie myśli o potrzebie uzbrojenia dla własnego bezpieczeństwa. (…) Ludność żydowska jest zupełnie obojętna na sprawy ogólnopaństwowe i społeczne. Interes osobisty i pogoń za pieniądzem prawie wyłącznie wypełnia jej treść działalności.”2

Do poakowskiej konspiracji również dochodziły głosy Polaków skarżących się na bezprawne działanie komunistycznych żydowskich bojówkarzy z Parczewa. Konflikt od dłuższego czasu wisiał na ostrzu noża i akcja, która rozegrała się zimowym popołudniem 5 lutego 1946 r. nie powinna być dla żadnej ze stron zaskoczeniem. Do takich wniosków można dojść chłonąc kolejne strony tej pasjonującej opowieści.

Po zapoznaniu się z recenzowaną pozycją książkową, należy bezwzględnie odrzucić propagandowy slogan o pogromie Żydów w Parczewie. Partyzanci WiN pod dowództwem Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” wpadli do miasteczka nie po to, by wymordować w nim Żydów (zginęło zaledwie trzech spośród 178 żydowskich mieszkańców), lecz aby ukarać nazbyt gorliwych komunistycznych funkcjonariuszy oraz pokazać miejscowym Polakom, że walka z Bolszewią ciągle trwa.

Książka Pogrom czy odwet? w pewnym sensie przypomina pracę Marka Jana Chodkiewicza Ejszyszki. Pogrom którego nie było. W przypadku tych dwóch książek autorzy w bezwzględny sposób rozprawiają się z narosłymi przez lata mitami.

Jak widać warto drążyć, warto nadal badać historię, ponieważ tylko prawda jest ciekawa.

Książka Mariusza Bechty jest znakomicie opowiedzianą historią, choć – należy podkreślić – jest to praca naukowa. Podobno autor pracował nad tematem aż cztery lata, ale widać w tej książce ogrom poznanej wiedzy, przeszukiwania archiwów, rozmów ze świadkami wydarzeń.

Książkę uzupełniają interesujące aneksy, bogata bibliografia, a także pomocne przy tego typu pracach: wykaz skrótów, indeks osobowy i nazw geograficznych.

Podczas lektury nie natknąłem się na błędy, a więc pozytywnie należy ocenić pracę redakcji i korektę.

Także wydanie książki, zachęca do sięgnięcia po ten tom i przeczytania. Klejone kartki (ale solidnie) oprawiono w miękką okładkę ze skrzydełkami. Na okładce znalazło się miejsce na archiwalną fotografię ze stycznia 1946 r. przedstawiającą Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” oraz dwóch jego partyzantów z oddziału WiN. Postacie na zdjęciu stoją w białym śniegu, takim samym, jaki okrywał Parczew w pewne lutowe popołudnie…

Książka Mariusza Bechty to obowiązkowa lektura dla wszystkich osób zainteresowanych działaniami Żołnierzy Wyklętych. To także pozycja, po którą mogą sięgnąć osoby interesujące się historią II wojny światowej, antykomunistycznym podziemiem oraz ogólnie historią Polski w XX wieku.

Plus minus:
Na p
lus:
+ temat książki
+ wnikliwe studium epizodu antykomunistycznego podziemia
+ wartość merytoryczna pracy
+ opis parczewskiej społeczności
+ szeroka bibliografia
+ bardzo ładne wydanie
Na minus:
- brak

Tytuł: Pogrom czy odwet? Akcja zbrojna Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w Parczewie 5 lutego 1946 r.
Autor: Mariusz Bechta
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-7785-281-1
Strony: 512
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena: 49 zł (z okładki)
Ocena recenzenta: 8,5/10

  1. Recenzja książki dostępna na: https://historia.org.pl/2014/06/27/miedzy-bolszewia-a-niemcami-konspiracja-polityczna-i-wojskowa-polskiego-obozu-narodowego-m-bechta-recenzja/ []
  2. M. Bechta Odwet czy pogrom? Poznań 2014, s.244. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

53 komentarze

  1. ffatman pisze:

    „Pogrom czy odwet?” - To jest jakaś różnica?

  2. Piotrek pisze:

    ffatman: bo pogrom jest niepoprawny politycznie a odwet ładnie brzmi... choć skutek ten sam

  3. Szymon Nowak pisze:

    Piotrek jak zawsze prostuje pokręcone ścieżki polskiej historii - powinieneś zostać politykiem 🙂
    PS. Nawet w internetowych słownikach łatwo sprawdzić, że „odwet” i „pogrom” to nie to samo...

  4. miro pisze:

    Żadnego pogromu tam nie było, chyba, że pogrom ubeków.

  5. Piotrek pisze:

    Sz.N.: Jakby to określić. Plany były tylko z jakiegoś powodu zdecydowano się zabić 3 Żydów oczywiście rabując sklepy i to co w ogóle do Żydów należało. Oczywiście problemem jest to, że Parczew miasto przed wojną żydowskie, liczba Żydów wynosiła ok połowy (49-51%), po wojnie staje się takim na powrót, a mieszkańcy wracają do swych przypisanych im od dawna zajęć. W Polsce powojennej nadal silny był antysemityzm, a wydarzenia r ’68 pokazują jak łatwo było je rozgrzać. Wydźwięk jest taki: patrzcie jaki Jastrząb dobry zabił trzech i zrabował a mógł więcej...
    m: bo pracownik spec służb to nie Polak? Po pilnujący porządku to nie Polak? Bo wierzy w system sprawiedliwszy dla niego niż sanacyjny?

  6. miro pisze:

    Tych trzech Żydów z Parczewa zginęło dlatego, że byli komunistami i współpracowali z UB, a nie dlatego, że byli Żydami. To była walka z władzą komunistyczną plus chęć zdobycia zaopatrzenia dla oddziału. Motywy antysemickie, jeśli były, to na dalszym planie.

  7. Jan Muszyński pisze:

    miro napisał:
    „Tych trzech Żydów z Parczewa zginęło dlatego, że byli komunistami i współpracowali z UB”
    Czy można zabić kogoś dlatego, że ten ktoś był komunistą?
    Miro jest przekonany, że tak. I próbuje nas do tego przekonać.
    A czy można było zabić kogoś dlatego, że był socjalistą, chrześcijańskim demokratą, narodowym demokratą lub pacyfistą? Czy w ogóle można zabijać przeciwników politycznych? Czy ten facet, który kilka lat temu w Łodzi zabił działacza partii „Prawo i Sprawiedliwość” - mógł go zabić jako przeciwnika politycznego?

    • WiN pisze:

      cyt. „Czy można zabić kogoś dlatego, że ten ktoś był komunistą?” - no cóż, typowy komunistyczny punkt widzenia. Oczywiście wg. Pana komuniści mogli MORDOWAĆ, bo robili to w imię „polski”? W 1944-1956 w Polsce komuniści MORDOWALI żołnierzy podziemia niepodległościowego, temu Pan nie zaprzeczy. No chyba, że jednak jest Pan jednym z nich. A wtedy czasy były takie, że albo oni nas, albo my ich. To trzeba brać pod uwagę tamtych wydarzeń z obecnego punktu widzenia. A może jednak można? Może zapyta Pan Inkę, Żelaznego, Łupaszkę i tysięce innych bezimiennych?

  8. miro pisze:

    Napisałem, że „byli komunistami i współpracowali z UB”. Brali udział w obławach na żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Akcja „Jastrzębia” była odwetem lub zemstą, zależy jak to nazwiemy. Można tego nie pochwalać, ale obiektkwnie rzecz biorąc w Polsce toczyła się wówczas wojna, w której po jednej stronie ginęli żołnierze niezłomni, a po drugiej komuniści.

    • Piotrek pisze:

      miro: jakby to ująć - jest rok ’46, czy druga połowa ’45, rząd rezydujący w Warszawie uznawany jest za polski i to w całym tzw. cywilizowanym świecie co oznacza, że prawo jakie jest uchwalone i zapisane w kodeksach i ustawach wprowadza w życie. To jest jego obowiązek, czyli oznacza to także, że tworzy własne służby milicyjne i specjalne (w tym bezpieczeństwa), ktore mają mu w tym pomagać. Oddziały grasujące po całej Polsce z bronią w ręku stanowią dla niego zagrożenie a przy okazji łamią prawo (dokładniej - na odwrót), co oznacza, że narażają się na kontrę ze strony rządu i przeciwdziałanie.
      Każdy rząd ma swoje spec służby, których rola jest zawsze określona. Służą rządowi - każdemu. Podlegają ochronie prawnej zwykle bardzo mocnej bo mu służą.
      Zabójstwo każdego człowieka tylko dlatego, że ma inne poglądy niż zabijający, bo służy krajowi jest mordem i żadne hasła tego nie wytłumaczą, nawet te durne i chmurne - bo Jastrząb czy Inny wierzył w swoją słuszną sprawą inną niż ten milicjant...

      • kopromil pisze:

        „rząd rezydujący w Warszawie uznawany jest za polski i to w całym tzw. cywilizowanym świecie co oznacza, że prawo jakie jest uchwalone i zapisane w kodeksach i ustawach wprowadza w życie.” - dodajmy, że jeszcze parę lat wcześniej za polski uznawano emigracyjny rząd w Londynie. Uznano prosowiecki bo zwyczajnie to ZSRR rozdawało karty.

        „To jest jego obowiązek, czyli oznacza to także, że tworzy własne służby milicyjne i specjalne (w tym bezpieczeństwa), ktore mają mu w tym pomagać. Oddziały grasujące po całej Polsce z bronią w ręku stanowią dla niego zagrożenie a przy okazji łamią prawo (dokładniej - na odwrót), co oznacza, że narażają się na kontrę ze strony rządu i przeciwdziałanie.” - wszystko ładnie i pięknie „kolego od białego cementu”, ale zapominasz o czymś:
        - podziemie związane było z rządem londyńskim
        - rząd komunistyczny został narzucony z zewnątrz i ugruntowany po sfałszowanych wyborach
        - partyzantka akowska już pod koniec wojny była zwalczana przez siły radzieckie i podwładne polskim komunistom, mimo że partyzanci byli na swoim terenie.

        „Zabójstwo każdego człowieka tylko dlatego, że ma inne poglądy niż zabijający, bo służy krajowi jest mordem i żadne hasła tego nie wytłumaczą, nawet te durne i chmurne ” - wygląda to tak, jakbyś w ogóle nie zapoznał się z recenzją książki. Może lepiej wróć do swojego białego cementu, zamiast wygadywać swoje farmazony?

        • Jan Muszyński pisze:

          kopromil napisał:
          „dodajmy, że jeszcze parę lat wcześniej za polski uznawano emigracyjny rząd w Londynie.”
          W ciągu tych paru lat wszystko się zmieniło.
          Generała Sikorskiego Churchill uznawał za partnera. Z Mikołajczykiem konferował często. Z premierem Arciszewskim nie spotkał się ani razu, chociaż dzieliło ich tylko kilka ulic w tym samym Londynie i chociaż formalnie rząd Arciszewskiego był uznawany przez Wielką Brytanię. Po prostu: nie mieli o czym mówić, bo z góry było wiadomo, że się nie dogadają. Rząd „londyński” sam się wyautował, ponieważ nie chciał zaakceptować zasad powojennego ładu pokojowego wypracowanych przez Wielką Trójkę.
          Nawet to, że partyzanci AK działali na własnym terenie, było poddawane w wątpliwość. Churchill zrobił Mikołajczykowi awanturę za operację „Ostra Brama” przeprowadzoną przez AK.

          • kopromil pisze:

            „ Rząd „londyński” sam się wyautował, ponieważ nie chciał zaakceptować zasad powojennego ładu pokojowego wypracowanych przez Wielką Trójkę.” - bo te zasady były sprzeczne z interesem Polski i nieadekwatne do wysiłku wojennego Polaków. Wiele krajów miało rządy na wychodźstwie, ale władze do nich wróciły tylko jeśli kraje nie wpadały pod wpływy ZSRR.

            „Nawet to, że partyzanci AK działali na własnym terenie, było poddawane w wątpliwość. ” - ale bzdura.

  9. miro pisze:

    Po pierwsze - nie wszystkie kraje uznawały rząd w Warszawie (czy np. Hiszpania i Watykan nie były cywilizowane?)
    Po drugie - uznanie TRJN przez mocarstwa zachodnie (tzw. cywilizowany świat [a propos: czy Stalin to też cywilizowany świat?])było po prostu efektem zdrady w Jałcie.
    Po trzecie i najważniejsze - po jednej stronie byli polscy patrioci, po drugiej ludzie służący władzy narzuconej przez Moskwę (absolutnie nie wybranej przez Polaków!).
    Bardziej legalna była władza Hitlera w Niemczech, bo wybrali go sami Niemcy.
    Zgadzam się tylko z tym, że żołnierze podziemia nie zawsze stosowali właściwe metody w swojej walce - ale to oni walczyli o niepodległość, a ich przeciwnicy byli po prostu zdrajcami.

    • Piotrek pisze:

      miro: za mało miejsca na wykład: odsyłam do „Cata” w kwestii legalności i konstytucji kwietniowej i wyboru rządu londyńskiego. Zdziwisz się.
      Watykan od zawsze jest krajem prowadzącym specyficzną politykę i tak samo jak rząd polski, uznawał on rząd ks. Tiso czy faszystów chorwackich. Hiszpania to cywilizowany Franco. Z mniej cywilizowanego : Wielka Brytania, Francja, USA, Kanada itd... (to takie kraiki bez znaczenia...)
      Jałta, a dokładniej Teheran, to taka sama umowa jak Monachium w ramach której w dość podobny sposób wycyganiliśmy od sąsiadów Zaolzie i przyległości (ale tam to my byliśmy górą...). Zaś jeśli b. żołnierze podziemia uznawali, że system jest be to mieli inne metody walki niż kula w łeb i rabunki z morderstwami. Poza tym sytuacja ekonomiczno - gospodarcza polski międzywojennej była taka, że gdyby pojawił się w niej ktoś z programem typu TRJN wygrała by w cuglach.

      • miro pisze:

        W wyborach do Sejmu w styczniu 1947 r. Polacy głosowali w większości na PSL Mikołajczyka, który wcześniej był premierem owego wg Piotrka „nielegalnego rządu londyńskiego”. To lewicowa społecznie PSL mogła legalnie rządzić w Polsce, a nie PPR i jej satelici. Przypominam, że wybory zostały sfałszowane.
        Tak czy siak władza po 1944 r. była nielegalna bo nie została wybrana przez Polaków, tylko przywieziona na sowieckich czołgach. Taka jest banalna prawda.
        Polaków w Monachium nie było, proszę nie przeinaczać faktów.
        A w Jałcie postanowiono utworzyć TRJN nie pytając Polaków o zdanie.
        System był antypolski.
        W Parczewie nie było morderstwa, tylko wyrok na komunistach, którzy mieli na sumieniu ludzi podziemia.
        Poza tym nie było innej metody zaopatrzenia się jak rabunek na zwolennikach reżimu. Czy mieli zdzierać z biednych polskich chłopów?
        PS. Franco był dużo bardziej cywilizowany niż ta lewacka swołocz z Republiki Hiszpańskiej.
        To, że GB, USa itd. zdradziły Polskę nie oznacza, iż mamy to zaakceptować. Legalny polski rząd był w Londynie, a nie w Warszawie.

  10. miro pisze:

    W Parczewie nie było morderstwa, tylko wyrok na komunistach, którzy mieli na sumieniu ludzi podziemia.
    Poza tym nie było innej metody zaopatrzenia się jak rabunek na zwolennikach reżimu. Czy mieli zdzierać z biednych polskich chłopów?
    PS. Franco był dużo bardziej cywilizowany niż ta lewacka swołocz z Republiki Hiszpańskiej.
    To, że GB, USa itd. zdradziły Polskę nie oznacza, iż mamy to zaakceptować. Legalny polski rząd był w Londynie, a nie w Warszawie.

  11. Szymon Nowak pisze:

    Ja już pisałem dziesiątki razy: jeśli ktoś uznaje Polskę w kajdanach komunistycznej niewoli (czyli PRL 1944-1989) za legalne państwo, to nawet może morderców z UB traktować jak normalnych funkcjonariuszy państwowych.
    Ale czy to jest historyczna prawda? Nie sądzę.

  12. Michał pisze:

    Książki nie czytałem, zresztą nie chcę się nawet do niej odnosić.
    Komentarze Jana Muszyńskiego i Piotrka uważam po ludzku za przykre. Nie wiem kim trzeba być, żeby pleść takie androny.

  13. Piotrek pisze:

    Kimś kto uważa, że nie zawsze broń w ręku i osobiste przekonania o słuszności sprawy są najlepszym argumentem w dyskusji. Kimś kto nie uznaje faktu, że za poglądy niezgodne z moimi należy się kula w łeb. Kimś kto nie uważa sanacji za idealny ustrój, Piłsudskiego za bożyszcze nie tylko tłumów, a tych co przyszli w ’44 za najgorszą swołocz. Kimś to uważa granicę na Odrze i Nysie i Mazurach za naprawdę coś świetnego, o edukacji i innych takich nie wspominam bo to się samo przez się rozumie.

  14. Michał pisze:

    „Kimś kto nie uznaje faktu, że za poglądy niezgodne z moimi należy się kula w łeb” to się nazywa mieć podwójne standardy. Jak leśni zabili ubeka to źle, jak ubecy zakatowali zaplutego karła reakcji to dobrze.
    Aż nie mogę uwierzyć, że na forum historycznym trzeba komuś tłumaczyć jak katastrofalne skutki miała dla Polski okupacja przez sowietów...
    Jak tak czytam co niektóre posty to mi się przypomina Wiktor Suworow i jego komentarz na temat ludzi, których GRU nazywało „gównojadami”.

  15. Michał pisze:

    Bardzo sprytnie zagadałeś komunistyczne zbrodnie w Polsce. Z Twoich postów wyłania się świat w którym złowrodzy „Leśni” plądrowali i mordowali prostych ludzi, a dzielni Ubecy próbowali zaprowadzić ład, porządek i dobrobyt. No cóż, Wiktor Suworow w którejś ze swoich książek napisał, że GRU miało nawet potoczną nazwę dla takich fanów nowego ustroju, takich jak Ty 🙂

  16. Jan Muszyński pisze:

    Panie Szymonie,
    historia jest nauką. Podstawą badań historycznych jest rzetelna analiza faktów. Ideologiczne zacietrzewienie jest kiepskim doradcą przy ustalaniu prawdy historycznej.
    Odnośnie legalności różnych form polskiej państwowości.
    Pisze Pan:
    „ jeśli ktoś uznaje Polskę w kajdanach komunistycznej niewoli (czyli PRL 1944-1989) za legalne państwo,”
    miro zaś napisał:
    „Legalny polski rząd był w Londynie”
    W moim komentarzu do artykułu p. Grzegorza Michalaka „Dymisje po pogrzebie stalinowskiego prokuratora” napisałem między innymi:
    „Odnośnie ciągłości prawnej w Rzeczypospolitej Polskiej:
    w Polsce Ludowej przez kilka dziesięcioleci obowiązywały akty prawne uchwalone w II Rzeczypospolitej, zmodyfikowane dla potrzeb nowego ustroju i aktualizowane w miarę potrzeb. Podobnie w III Rzeczypospolitej przez pewien czas obowiązywały ustawy i rozporządzenia z czasów Polski Ludowej. Niektóre nadal obowiązują, na przykład Kodeks Pracy, w wersji zmodyfikowanej ze względu na wymogi ustrojowe i konieczność ich aktualizacji.„
    A także:
    „akty prawne wydane przez władze emigracyjne państwa polskiego nie są częścią dorobku prawnego Rzeczypospolitej.”
    Co każdy łatwo może sprawdzić na stronie internetowej Sejmu RP.
    Polska Ludowa jest legalną formą polskiej państwowości poprzez uznanie ciągłości prawnej II RP - PRL - III RP.
    Ale jak można mówić o legalności rządu RP na emigracji w Londynie, skoro władze emigracyjne nie pozostawiły nawet śladu w dorobku prawnym państwa polskiego?
    Miro napisał:
    „po jednej stronie byli polscy patrioci, po drugiej ludzie służący władzy narzuconej przez Moskwę (absolutnie nie wybranej przez Polaków!).”
    Ci „polscy patrioci” - uznający zwierzchność rządu RP na emigracji w Londynie, który ustami swojego premiera zrezygnował z roszczeń Polski do ziem nad Odrą i Bałtykiem - walczyli między innymi o to, aby Wrocław i Szczecin należały do Niemiec, a nie do Polski; ci „polscy patrioci” działali za pieniądze i na zlecenie wywiadów USA i Wielkiej Brytanii (patrz np. afera Bergu), które to państwa w latach powojennych były wrogami Polski; ci „polscy patrioci” liczyli na wybuch III wojny światowej, która toczyłaby się także na ziemiach polskich, która do reszty zniszczyłaby wszystko, co zdołało ocaleć po II wojnie światowej i w której zginęłoby kolejne parę milionów Polaków.
    Tacy to byli patrioci.
    Michał uważa moje komentarze za przykre.
    No cóż, prawda potrafi być przykra.
    Dlatego tak ponętna jest postawa Greków, którzy do świętego Pawła krzyczeli:
    „Mów nam miłą nieprawdę!”

  17. miro pisze:

    Ja też nie uważam sanacji za idealny ustrój, ale i tak było o niebo lepiej niż w okresie stalinizmu.
    Nie każdemu komuniście należała się kula w łeb, ale wielu na to zasłużyło.
    Polska po 1944 r. pod innymi rządami niż komuniści też stawiałaby na edukację i prawa socjalne bo taka była tendencja w całej Europie. A pod względem rozwoju gospodarczego bylibyśmy daleko w przodzie.
    Nie dla każdego granica na Odrze i Nysie była ideałem. Te tereny w świadomości ówczesnych Polaków były dużo mniej polskie, niż Lwów czy Wilno. Trzeba o tym pamiętać. W innym wypadku myślimy ahistorycznie!

    • Piotrek pisze:

      Czy o niebo lepiej - nie wiem, nie byłbym taki pewny, założeń bym nie robił, głowy nie postawił. Poza tym sanacja na zmiany miała przynajmniej 12-13 lat. Nie zrobili nic albo mało co. Poza tym to nie jest myślenie ahistoryczne, tylko nie uznawanie tego, co zauważono w Poczdamie i innych miejscach ważnych spotkań: czyli marzenie Dmowskiego - kraje czyste „narodowo” mają o kilka problemów mniej. O granicach nie decydowaliśmy my a łudzenie się, że Stalin odda ziemie zabrane w ’39 było mrzonką historyczną od ’44 r. a nawet i wcześniej. Mrzonką o tyle ciekawą, że wierzyli w nią ci, którzy uznawali nielegalne władze londyńskie, nie mające żadnego poważania w świecie, ci którzy nie chcieli i nie umieli zaakceptować, nie tylko zmian politycznych, ale faktu, że po wojnie pewnych spraw nie rozwiązuje się metodą „ołów i kula w łeb” tylko dlatego, że nie umiem dyskutować i rozumieć zmian jakie następowały

  18. Szymon Nowak pisze:

    Piotrek, niektórzy próbowali dyskutować (np. „Wilk” na Wileńszczyźnie, „Niedźwiadek” i innych szesnastu w Pruszkowie a potem w... Moskwie). Ba nawet niektórzy próbowali współrządzić (Mikołajczyk) i współpracować (Kuraś i Żubryd w UB. Zadzierski i Flame w MO). Jak to wszystko się skończyło przecież wiemy...

    • Piotrek pisze:

      Twierdzenie, że Kuraś próbował dyskutować i dlatego wszedł do UB jest no delikatnie mówiąc wątpliwe. Już za jego działań w partyzantce wojennej zmieniał sobie podporządkowanie kilka razy...
      Proces Szesnastu poza całą swoją pokazowością ujawnił,że tzw. przywódcy podziemia w kwestiach politycznych byli dziećmi we mgle. Z jednej strony Zachód od dawna traktował ich jak zło konieczne, z drugiej chciał zadowolić Stalina, wiadomo było co robi Stalin z tzw. elitami wrogimi sobie. Wiadomo jak traktował Mikołajczyka rok niemal wcześniej. I liczyli, że będzie z nimi o rządzie dyskutował na ich warunkach?

      • miro pisze:

        Piotrek najpierw pisze, że należało dyskutować, a potem krytykuje Mikołajczyka i przywódców podziemia za naiwność.
        Niech się zdecyduje - albo dało się z komunistami rozmawiać albo nie!

        • Szymon Nowak pisze:

          Właśnie 🙂

        • ciekawski pisze:

          Bo to jest tak, że z komunistami rozmawiać się dało, przecież UB na Mokotowie bardzo czule i z troską rozmawiało z wieloma osobami.

          • Piotrek pisze:

            Stalin formalnie w ’43 roku nie utrzymywał relacji z rządem londyńskim, od grudnia ’41 r. rząd polski nawet dla W.B. nie odgrywał żadnej roli. W ’44 r. ten poziom był poniżej dna. Vide wizyta Mikołajczyka w Moskwie. Układ Sikorski - Majski znaczy dla W.B. tyle, że ona nie wnika w relacje pol - radz. I przychodzi rok ’45 i emigracja dziwi się (widząc co było w okresie ’39-41 w kwestii rządzącej sanacji), że Staln traktuje ich jako swoją konkurencję, że nie traktuje poważnie różnych dziwnych planów i AK i politycznych? Do tego dochodzi kwestia terytorium Polski, obywatelstwa z ’39 r., oraz prawa wojennego które z racji tego co się działo na terenach Pl obowiązywało jeszcze długo.
            Przy okazji: tzw. rządy londyński także dyskutował z sanacją. Miał o wiele mniej siły ale obóz dla niej też założył. Każdy ma taki obóz na jaki go stać...

  19. Clodith pisze:

    Jak się czyta posty co niektórych o tym, jak to komunizm świetnym ustrojem był, nóż sam otwiera się w kieszeni.

    • Jan Muszyński pisze:

      Kapitalizm w Grecji w wersji „czarnych pułkowników”, kapitalizm w Nikaragui w wykonaniu rodziny Somozów, kapitalizm w Haiti realizowany przez Duvaliera - to był kapitalizm na pewno gorszy od komunizmu w wersji Gierka czy nawet Gomułki.
      Wracając do roku 1946 - po II wojnie światowej nie było w Europie miejsca dla Polski programowo antyradzieckiej i radykalnie antykomunistycznej. Takie były postanowienia Wielkiej Trójki. A o taką właśnie Polskę walczyły oddziały takie, jak opisany w recenzowanej książce.

      • kopromil pisze:

        „Wracając do roku 1946 - po II wojnie światowej nie było w Europie miejsca dla Polski programowo antyradzieckiej i radykalnie antykomunistycznej.” - nie było miejsca dla ZSRR.

        „ Takie były postanowienia Wielkiej Trójki.” - co było dowodem zdrady sojusznika, jakim była Polska.

        • Piotrek pisze:

          Pod względem militarnym z Rosją i / lub jej dziedzicami liczyć zawsze się liczono. Tak naprawdę zachowanie wzgl. ZSRR to czkawka po polityce prowadzonej przed wojną.
          Wielka Brytania od ’41 r. zostawiła rządowi polskiemu w Londynie ułożenie sobie stosunków z ZSRR, a jak się okazało, że nie jest do tego zdolny - to robiła to za niego. Tak naprawdę układ układ został złamany tylko w jednym punkcie - zaakceptowanie nowej granicy na wschodzie. Pytanie jest jedno czy warto było przesunąć ją na zachód. Dla mnie tak.

          • kopromil pisze:

            „Wielka Brytania od ’41 r. zostawiła rządowi polskiemu w Londynie ułożenie sobie stosunków z ZSRR, a jak się okazało, że nie jest do tego zdolny - to robiła to za niego. ” - w taki sposób, że zdradziła rząd polski. A tamten nie mógł się dogadać z prostej przyczyny - Stalin chciał wprowadzić w Polsce władzę komunistyczną, tak jak i w innych krajach. Że przypomnę, politycy i przedstawiciele krajów Europy Wschodniej znaleźli się w podobnej sytuacji, jak polscy.
            Nie rozumiem, jak można tłumaczyć i bronić coś, co było ewidentnie zdradą sojusznika.

            Wielka Brytania od ’41 r. zostawiła rządowi polskiemu w Londynie ułożenie sobie stosunków z ZSRR, a jak się okazało, że nie jest do tego zdolny - to robiła to za niego.

            Może lepiej zajmij się lepiej swoim białym cementem, bo znowu płyniesz w dziwne poglądy.

  20. Jan Muszyński pisze:

    kopromil napisał:
    »„ Takie były postanowienia Wielkiej Trójki.” - co było dowodem zdrady sojusznika, jakim była Polska.
    Nie rozumiem, jak można tłumaczyć i bronić coś, co było ewidentnie zdradą sojusznika.«
    I to jest przejaw polskiego szowinizmu. Przeświadczenie, że cały świat jest po to, żeby nam służyć, żeby realizować nasze zachcianki, nawet najbardziej nierealne i fantastyczne. Bo takie właśnie - nierealne - były oczekiwania elit politycznych Polski. Że alianci pokonają Niemców, a potem podadzą na tacy owoce zwycięstwa rządowi polskiemu. Te oczekiwania były nie tylko nierealne. Były też sprzeczne z interesami aliantów. Bo w żadnym razie w interesie aliantów nie leżało, aby na życzenie polskich polityków doprowadzić do trzeciej wojny światowej.
    „Stalin chciał wprowadzić w Polsce władzę komunistyczną, tak jak i w innych krajach.”
    No i wprowadził. I co takiego strasznego się stało? Przeżyliśmy to całkiem nieźle. A gdyby w 1945 roku doszli do władzy panowie z Londynu? Jak nic mielibyśmy dyktaturę wojskową Andersa albo Sosnkowskiego wraz z represjami wobec sympatyków lewicy. Jak nic mielibyśmy kilka wojen: z Czechosłowacją o Zaolzie, z ZSRR o Wilno i Lwów. Kolejne zniszczenia, kolejne setki tysięcy ofiar. I jeszcze wewnętrzna wojna (nie nazwę jej domową) - wojna z Ukraińską Powstańczą Armią. Niewątpliwie - wspaniałe warunki do rozwoju.
    A może kopromil uważa, że to alianci powinni za nas pokonać naszych wrogów?
    „nie było miejsca dla ZSRR.”
    Tak właśnie myślał Adolf Hitler. Alianci mieli na ten temat inne zdanie.

    • Piotrek pisze:

      tytułem cytatu klasyka: „Wielka Brytania nie ma przyjaciół ma interesy”. I to jest mądrość w relacjach dyplomatycznych i politycznych której powinniśmy się nauczyć. Interesem Polski przy braku oparcia w W.B. było popieranie Stalina i wygrywanie tego poparcia. On sam nas docenił dając nam nowe granice i bogactwo jakiego nigdy wcześniej nie mieliśmy. Wystarczy porównać co było wcześniej.
      Ci co mordowali ludzi bo mieli inne poglądy niż oni (tzw. podziemie) byli dokładnie tego samego sorta albo i jeszcze gorsi niż ci co wsadzali do Berezy. Z drugiej dziwią się oni, że za bunt przeciw władzy legalnej owa władza stara się ich ukarać...

      • kopromil pisze:

        „Interesem Polski przy braku oparcia w W.B. było popieranie Stalina i wygrywanie tego poparcia.” - kolejna bzdura, oderwana od rzeczywistości. Jak Polska miałaby zyskiwać poparcie Stalina? Ty myślsiz, co piszesz? On nie potrzebował tego - inni musieli mu się podporządkować. Widać nie masz pojęcia o realiach, jak Piotrku pokazałeś, że nie masz pojęcia choćby o religii.

        „On sam nas docenił dając nam nowe granice i bogactwo jakiego nigdy wcześniej nie mieliśmy. Wystarczy porównać co było wcześniej.” - wiesz, nawet nie mam siły na to odpisywać. Albo jesteś trollem, albo nie masz pojęcia o historii. Kompletne idiotyzmy, pod jakimi żaden historyk się nie podpisze.
        Idź lepiej bawić się na swoim forum o białym cemencie, nikt tam Cię krytykować przynajmniej nie będzie.

    • kopromil pisze:

      „ to jest przejaw polskiego szowinizmu. Przeświadczenie, że cały świat jest po to, żeby nam służyć, żeby realizować nasze zachcianki, nawet najbardziej nierealne i fantastyczne.” - przejaw szowinizmu? Dobre sobie. Najpierw obiecali pomoc, potem o nią sami prosili, by na koniec znowu wystawić sojusznika do wiatru. To żaden przejaw szowinizmu, tylko złość, że sojusznik, którego nieba się broniło, zwyczajnie zdradził.

      „Że alianci pokonają Niemców, a potem podadzą na tacy owoce zwycięstwa rządowi polskiemu.” - tyle że wśród aliantów byli Polacy. Alianci przywrócili należną władzę we Francji, Belgii, Holandii, Norwegii, Danii - bo im byli po drodze? A inne państwa, które walczyły po ich stronie? Kolejny raz oszukali Czechów, kolejny raz Polaków. Długo och wspierali, a potem porzucili. Sorry, ale nie da się bronić takiej postawy. Tak samo jako nie broni się faktu, że w 1922 w Rydze Polska zdradziła Ukrainę, która wspierała ją w walce z bolszewikami.

      „Bo w żadnym razie w interesie aliantów nie leżało, aby na życzenie polskich polityków doprowadzić do trzeciej wojny światowej.” - typowe, poświęcić jednych, by chronić własne tyłki. Tłumacz, tak, tłumacz. To jak „Lepiej poświęcić milion, by uratować 2 miliony”. Nawet Churchill uważał, że Sowietom powinno się przeciwstawić, bo nie są lepsi od nazistów. A okazało się, że ZSRR szybko stało się rywalem.

      „No i wprowadził. I co takiego strasznego się stało? Przeżyliśmy to całkiem nieźle.” - porównaj to, jak 20 lat po wojnie miały się Włochy i RFN, a jak Polska i inne kraje Europy Wsch. Błagam, nie wydurniaj się.

      „A gdyby w 1945 roku doszli do władzy panowie z Londynu? Jak nic mielibyśmy dyktaturę wojskową Andersa albo Sosnkowskiego wraz z represjami wobec sympatyków lewicy. ” - co za bzdura. I oj, tak szkoda Ci sympatyków komunizmu? Tęsknota za PRL się budzi?

      Dalej pierdzielisz tylko gorsze bzdury. Alianci zachowali się tak samo jak we wrześniu 1939 - byli w stanie się przeciwstawić, ale nic nie zrobili.

      • Piotrek pisze:

        Pisałem ja i nie tylko: Alianci mieli interesy. Ameryka w Azji, Wielka Brytania w Europie, Stalin i tu i tu. Dogadali się.
        W kwestii tzw. strat i kresów: proponuję poczytać to i owo, choćby reportaże, czy to co chłopi pisali.Zmiany trzeba było zaakceptować a nie z karabinem w ręku przeprowadzać sąd ludowy oceniający kto jest a kto nie jest komunistą, kto jest a kto nie Żydem i dlaczego zasługują by ich zabić, a innym „tylko” zrabować co się da...

        • kopromil pisze:

          „Pisałem ja i nie tylko: Alianci mieli interesy. Ameryka w Azji, Wielka Brytania w Europie, Stalin i tu i tu. Dogadali się.” - tym samym zdradzając innych sojuszników, jak Polska, Czechosłowacja itp. A efektem tego zrobili sobie potem ze Stalina potężnego konkurenta.
          Nie wiem, po jaką cholerę ty wypowiadasz się w tym temacie. Nie poszło Ci z popularyzacją białego cementu i trollujesz na portalu historycznym?
          Takie wypowiedzi jak „„Interesem Polski przy braku oparcia w W.B. było popieranie Stalina i wygrywanie tego poparcia” tylko Ciebie pogrążają.

          • Piotrek pisze:

            A co machanie sztandarem „my wielcy i potężni i trzeba się z nami liczyć” pomogło? A może zabijanie i próba walki z nowym systemem pomogła (rabunki, zabijanie każdego kto mógł uchodzić za przedstawicieli nowej władzy) i Żydów - sprawiło, że szary człowiek się cieszył i skakał z radości a władza padła na kolana i o zmiłowanie prosiła?

  21. kopromil pisze:

    @Piotrek
    „A co machanie sztandarem „my wielcy i potężni i trzeba się z nami liczyć” pomogło? A może zabijanie i próba walki z nowym systemem pomogła” - taa, od tak mieli oddać im władzę? Tak, byli skazani na porażkę. Jednakże przybyła władza była im narzucona więc nic dziwnego, że chcieli stawiać opór. Może w czasie wojny też źle, że walczyli z Niemcami? Bo też były rabunki, zwalczanie zdrajców itp.

    Serio, wróć na swój portal o białym cemencie, do którego masz odsyłacz w nicku.

  22. Jan Muszyński pisze:

    kopromil napisał:
    „ taa, od tak mieli oddać im władzę?”
    kopromil, kto ciebie uczył historii Polski?
    Oni nie mieli przecież żadnej władzy, więc nie mieli co oddawać.
    Wyklęci nie mieli żadnej władzy, poza tą, którą dawał pistolet trzymany w garści i przystawiony komuś innemu do głowy.
    W latach 1939 - 1944/45 w Polsce pełnię władzy mieli Niemcy, którzy na terenie Polski byli panami życia i śmierci (częściej śmierci). W latach 1944 - 1945 Armia Czerwona wyzwoliła Polskę spod hitlerowskiej okupacji, wypędzając Niemców. Każdy, kto chciał sprawować władzę w powojennej Polsce, musiał tę władzę otrzymać z rąk Sowietów. Władzę nad Czechosłowacją otrzymał Benesz, ale Czechosłowacja Benesza miała poprawne stosunki z ZSRR.
    Wyjaśnij nam, dlaczego rząd ZSRR miał przekazać władzę nad Polską właśnie polskim antykomunistom, którzy deklarowali się jako przysięgli wrogowie Związku Radzieckiego?

    • kopromil pisze:

      „kopromil, kto ciebie uczył historii Polski?” - raczej istotne jest, że mnie uczono w III RP. Raczej nikt nie zaprzeczy teraz, że komuniści siłą narzucili swoją władzę, fałszowali wybory i ścigali opozycjonistów.

      „Oni nie mieli przecież żadnej władzy, więc nie mieli co oddawać.” - mieli, reprezentowali przedwojenny rząd. Niby dlaczego III RP uznaje ciągłość władzy z rządem na uchodźstwie?

      „Wyklęci nie mieli żadnej władzy, poza tą, którą dawał pistolet trzymany w garści i przystawiony komuś innemu do głowy.” - szczególnie gdy był to komunistyczny aparatczyk, a sami Wyklęci byli ścigani jako zagrożenie dla narzucanej władzy komunistycznej. Niby czemu w wojsku PRL nie znalazło się miejsce dla byłych żołnierzy i oficerów PSZ i AK?

      „W latach 1944 - 1945 Armia Czerwona wyzwoliła Polskę spod hitlerowskiej okupacji, wypędzając Niemców.” - zaprowadzając swoją okupację. Tak jak gdy Niemcy wkraczali w 1941 na Kresy zajęte przez ZSRR.

      „Każdy, kto chciał sprawować władzę w powojennej Polsce, musiał tę władzę otrzymać z rąk Sowietów.” - a Sowieci chcieli ją dać swoim, tym samym przekreślając wszystkich tych, którzy nie należeli do opcji komunistycznej.
      Może jeszcze będziesz usprawiedliwiał porządki wprowadzane przez komunistów?

      „Wyjaśnij nam, dlaczego rząd ZSRR miał przekazać władzę nad Polską właśnie polskim antykomunistom, którzy deklarowali się jako przysięgli wrogowie Związku Radzieckiego?” - o tym, kto przejmie ostatecznie władzę zdecydowałyby wybory, a te pewnie wygraliby przedstawiciele antykomunistów, więc tym bardziej nie chcieli ich w kraju.
      Ważniejsza rzecz - rząd londyński był kontynuatorem rządu II RP i chodziło też o kwestię ciągłości władzy. A Stalin wolał zainstalować swoje marionetki, które aresztowały i mordowały ludzi nie zgadzających się na narzucony porządek.
      Może zamiast gadać głupoty i bronić reżim komunistyczny pogadasz z kolegą Piotrkiem i zaczniesz razem z nim fascynować się białym cementem?

      • Piotrek pisze:

        O ciągłości władzy pisałem. Pod względem ściśle prawnym bliżej prawa byli tzw. komuniści. Pod względem faktycznym ciągłość władzy polega na tym, że nowa władza przejmując stery państwa bierze od starej wszelkie prawa i obowiązki międzynarodowe w różnych kwestiach (np. granice, umowy międzypaństwowe i in) w kraju (choćby wypłata emerytur, opieka zdrowotna, ustalenia w kwestii podziału etc)

        • kopromil pisze:

          „Pod względem ściśle prawnym bliżej prawa byli tzw. komuniści.” - bo fałszowali wybory. I o to przede wszystkim chodzi - nowa władza została narzucona, wybory zostały sfałszowane, natomiast opozycja była zwalczana. Podziemie zaczęło zbrojnie walczyć z narzuconą władzą gdyż aresztowania akowców po wyzwoleniu Wilna pokazały, jaki jest stosunek komunistów do Podziemia.
          Serio Ci radzę, zajmij się lepiej tym swoim białym cementem.

      • Jan Muszyński pisze:

        kopromil napisał:
        „Niby dlaczego III RP uznaje ciągłość władzy z rządem na uchodźstwie? ”
        Przecież już wcześniej tłumaczyłem, że nie ma żadnej ciągłości prawnej między rządem na uchodźstwie a III RP. Żaden akt prawny wydany przez władze na uchodźstwie nie wszedł do dorobku prawnego państwa polskiego. „Ciągłość władzy III RP z rządem na uchodźstwie” - to kłamstwo wymyślone dla potrzeb propagandy. A ty to kłamstwo bezmyślnie powtarzasz.
        „a sami Wyklęci byli ścigani jako zagrożenie dla narzucanej władzy komunistycznej. ” - w każdym państwie zbrojne podziemie prowadzące walkę przeciw władzy jest bezlitośnie zwalczane. Nie każda władza państwowa oferuje zbrojnemu podziemiu kilka kolejnych amnestii, jak to robiły władze Polski Ludowej.
        „Niby czemu w wojsku PRL nie znalazło się miejsce dla byłych żołnierzy i oficerów PSZ i AK? ”
        Jak możesz tak kłamać? W powojennym Wojsku Polskim było wielu żołnierzy i oficerów z rodowodem przedwrześniowym, a także wywodzących się z PSZ oraz z AK. Niektórzy dosłużyli się nawet stopni generalskich. Ciekawe, jakie szanse na kariery wojskowe mieliby dowódcy oddziałów Armii Ludowej, gdyby władzę w Polsce przejął rząd „londyński”? Wystarczy przypomnieć, jak w II rzeczypospolitej popierano „legionistów” i jakie marne szanse na karierę wojskową mieli na przykład Hallerczycy. Wiadomo, każda klika popiera swoich. A Żołnierze AK byli włączani do szeregów ludowego Wojska Polskiego od lipca 1944 roku. Niejeden z nich doszedł w szeregach WP do Berlina. Było odwrotnie, niż ty piszesz: żołnierze AK podlegali poborowi do (l)WP. Tyle, że spora ich część odmawiała walki przeciw hitlerowcom i wolała jechać do obozów internowania w głębi Rosji.
        „a Sowieci chcieli ją dać swoim, tym samym przekreślając wszystkich tych, którzy nie należeli do opcji komunistycznej.”
        Nie. Po prostu - nie chcieli oddawać władzy swoim przysięgłym wrogom. Byliby idiotami, gdyby to zrobili. W Polsce - w przeciwieństwie do Czechosłowacji - nie było ugrupowań i polityków umiarkowanych, opowiadających się za współpracą z ZSRR, takich jak Benesz.
        „Może jeszcze będziesz usprawiedliwiał porządki wprowadzane przez komunistów?”
        A może jeszcze będziesz mnie przekonywał, że powojenna odbudowa Polski z ruin była zbrodnią komunistyczną? Bo przecież twoi idole mieli tylko jeden cel: zniszczyć Polskę do reszty, jeśli tylko to pomoże zdobyć władzę.

        • kopromil pisze:

          „Przecież już wcześniej tłumaczyłem” - co zostało już podważone.

          „Żaden akt prawny wydany przez władze na uchodźstwie nie wszedł do dorobku prawnego państwa polskiego.” - jednakże III RP uznaje ciągłość z II RP właśnie dzięki rządowi londyńskiemu.

          „to kłamstwo wymyślone dla potrzeb propagandy. A ty to kłamstwo bezmyślnie powtarzasz.” - powiedz to koledze od białego cementu który uważa, że Polacy mogli się starać o poparcie Stalina, który wiele im dał.

          „Wystarczy przypomnieć, jak w II rzeczypospolitej popierano „legionistów” i jakie marne szanse na karierę wojskową mieli na przykład Hallerczycy.” - i to wg Ciebie usprawiedliwia działania komunistów?

          „Jak możesz tak kłamać? W powojennym Wojsku Polskim było wielu żołnierzy i oficerów z rodowodem przedwrześniowym, a także wywodzących się z PSZ oraz z AK.” - a przypominać mam o tym, że wielu było szykanowanych i spotykały ich represje z powodu przeszłości w AK? Dlaczego tak wielu trafiało do wiezień? Ba, a jak szli do LWP, to pod groźbą, że inaczej wysłani zostaną wgłąb ZSRR. Dodajmy, sporą część korpusu oficerskiego stanowili oficerowie z Armii Czerwonej.

          „Nie. Po prostu - nie chcieli oddawać władzy swoim przysięgłym wrogom.” - a więc usprawiedliwiasz komunistów, a z tego samego powodu atakujesz przedstawiciel rządu londyńskiego.
          Nie i jeszcze raz nie - ich działania nie można usprawiedliwiać, gdyż wprowadzili terror wobec opozycji, skazywali w pseudoprocesach akowców. Do tego sfałszowali pierwsze powojenne wybory.
          I ty jeszcze ich usprawiedliwiasz? Nie ma czego.

          „A może jeszcze będziesz mnie przekonywał, że powojenna odbudowa Polski z ruin była zbrodnią komunistyczną?” - oj taaak bardzo była odbudowana, porównaj sobie, jak odbudowywane były kraje nierządzone przez komunistów, a jak te na Wschodzie. Do tego Stalin nie pozwolił na przyjmowanie amerykańskiej pomocy.
          Zbrodnią komunistyczną było to, jak potraktowano przedstawicieli poprzedniego ustroju, oraz Podziemia. Zbrodnią było to, że narzucili własną wizję odbudowy Polski i gdy tak biadolisz, jacy byli ich poprzednicy zapominasz właśnie o komunistach, przez których mieliśmy pół wieku „szczęśliwego socjalizmu”, z którego tak bardzo chciano uciekać i przeciwko któremu protestowano.

          • Piotrek pisze:

            kopromil: jakby zostało podważone to nie mielibyśmy uznanych granic, uznanych porozumień gospodarczych i kilku innych „detali” które są normą w świecie
            W kwestiach innych: wypominanie nowemu rządowi czy władzą, że bardziej wierzyli swoim niż nie swoim - jest w świetle praktyki rządu londynskiego czy sanacji, co najmniej „nie na miejscu”.
            A zasadniczo każdy rząd sprawujący władzę z grupami zbrojnymi rozprawia się zbrojnie... a nie kwiatami...

  23. kopromil pisze:

    „jakby zostało podważone to nie mielibyśmy uznanych granic, uznanych porozumień gospodarczych i kilku innych „detali” które są normą w świecie” - taaaa
    Czy normą są „korekty” granic, na które Polacy się nie godzili?
    Czy normą jest, że wybory mogą być fałszowane?

    „W kwestiach innych: wypominanie nowemu rządowi czy władzą, że bardziej wierzyli swoi” - co innego to, a co innego że komuniści sfałszowali wybory i zrobili na opozycję nagonkę, przy której to, co robiła sanacja się chowa.

    „A zasadniczo każdy rząd sprawujący władzę z grupami zbrojnymi rozprawia się zbrojnie... a nie kwiatami...” - ta, a więc usprawiedliwisz Niemców, którzy w ’39 zajęli kraj?

    Serio, wracaj do swojego białego cementu lepiej, bo na historii to ty się nie znasz. W sumie zabawne, że nie reagujesz, jak o tym Twoim portalu przypominam.

Zostaw własny komentarz