Śmierć i Nieśmiertelność |
Życie jest jak gra w szachy,
gdzie za przeciwnika ma się los,
ale ważne jest, by ostatni ruch
należał do ciebie...
/ T. Dwornik /
Wiadomo, że narodziny filozofii nierozerwalnie łączą się z mitologią. Szczególnie charakterystyczna jest ona dla cywilizacji z tzw. kręgu śródziemnomorskiego, do którego dotarła, przemieszała się i dojrzewała również nasza, choć trochę zmieniona tradycja słowiańska, a wraz z nią – tradycja polska. Tym bardziej jest nam bliższa, iż z naszym najprawdopodobniej indoeuropejskim pochodzeniem, jak i w mitologii, łączy się szereg podań, legend i opowieści, czasami najzwyczajniej pozbawionych argumentów do rzeczowego jednoznacznego przekonania, a jednak coś w tym wszystkim pozostaje, co zmusza do myślenia, refleksji i nie tylko... Praktycznie „od zawsze„, jedną z głównych fabuł tych opowieści jest sentencja życia w postaci śmierci lub powrót z zza światów. Jeżeli nawet nie jako duch, to prawie zawsze w postaci tzw. „głosu wewnętrznego„, bądź ”nakazu sumienia”1 czy też tzw. „intuicji”2, iż coś należy tak rozumieć, tak wykonać, tak zadośćuczynić.
Na pewno również kiedyś, jak i obecnie, zmarli – oczywiście w naszym mniemaniu, są w znacznym stopniu uzależnieni od „świata żywych”, chociażby poprzez modlitwę dziękczynną, wspominanie albo odpowiednio realizowane ku ich wiecznej pamięci rytuały. Aby problem maksymalnie zbliżyć do współczesnego człowieka, proponuję spojrzeć na dzieje z perspektywy poglądów wybitnych w dziejach naszego świata filozofów, mędrców i myślicieli z różnych czasów i okresów życia, stron zamieszkania, różnych wyznań, a także, co nie jest bez znaczenia, różnego stopnia posiadanej wiedzy i wychowania oraz zasobności materialnego bytu życia codziennego.
Już w okresie starożytnej Grecji, tzw. „przedsokratycy” próbowali zdefiniować zagadnienie śmierci i jej skończoności lub nie oraz jej znaczenia i sensu dla życia całkiem przeciętnego człowieka. Zapewne dość obszernie na ten temat wypowiedział się m.in. prawdopodobnie uczeń Talesa oraz twórca pierwszego znanego nam zegara słonecznego – Anaksymander. Twierdził mianowicie, że życie jest nieskończone i dlatego śmierć stanowi zaledwie etap przejściowy do jakiegoś bliżej nieokreślonego następnego życia. Niestety, obraz z tamtego drugiego żywota jest dla człowieka z bliżej nieokreślonych powodów jednak niedostępny. Z kolei jeden z później żyjących filozofów jońskich, filozof przyrody – Heraklit z Efezu, głosił na temat tego zagadnienia sąd, że na pewno nie istnieje wyraźna granica pomiędzy życiem i śmiercią, nawiązując do swojej przewodniej wykładni sensowności bytu w ogóle, że harmonia Wszechświata i tak jest wynikiem narastających sprzeczności.
Inne poglądy na temat zagadnienia śmierci głosił filozof i matematyk grecki – Pitagoras. Według niego ciało w trakcie trwania życia, jak i zaraz po śmierci, ulega rozpadowi, ponieważ jest nietrwałe. Faktycznie nieśmiertelna – jest tylko i wyłącznie o naturze boskiej – ludzka dusza. Ona to po śmierci za popełnione przez człowieka błędy, musi wcielać się w „nowe życia”, aby te błędy naprawiać i wreszcie czegoś porządnie człowieka w tych kolejnych wcieleniach nauczać. Dopiero po zdobyciu tak cennego i zarazem niezbędnego doświadczenia, może wówczas powrócić, jako twór już doskonały, do swojego właściwego miejsca w harmonii Kosmosu.
Jeden z uczniów Pitagorasa – filozof, mówca, polityk, przyrodnik, a także lekarz – Empedokles, rozpatrywał zagadnienie jeszcze z innego punktu widzenia. Dla niego życie stanowiło dwie przenikające się fazy: Miłość i Nienawiść. Uważał, że dusza musi być na pewno nieśmiertelna. Ponadto winna mieć w sobie pierwiastek boskości. Dzięki tym cechom właśnie może doznawać rzeczy boskich, pozostając jednocześnie zanurzona w realnej rzeczywistości, z którą w każdym kolejnym wcieleniu jest jak najściślej związana.
Osobnym poglądem jest również teoria jednego z największych myślicieli i filozofów czasów starożytnej Hellady – Platona (właściwie: Arystotelesa), który dzielił całkowicie byt na dwa odmienne i zróżnicowane światy. Jednym był chronologicznie następujący po sobie i bezpowrotnie niszczejący świat zmysłowy zwany też „światem pozorów„. Drugi, to ”świat idealny”, pozostający w harmonii z ideami abstrakcji, które go tworzą. Dla tego mędrca, człowiek pozostawał istotą śmiertelną i skończoną. Jego dusza jednakże była nieśmiertelna i boska, która może krążyć pomiędzy różnymi bytami i zawsze dąży tylko i wyłącznie do dobra, by uszczęśliwiać i być szczęśliwą.
Nie do końca przekonany o nieśmiertelności duszy pozostawał inny myśliciel, polityk i orator czasów starożytnego Rzymu, Cyceron, który stworzył łaciński język filozoficzny, niejednokrotnie kopiując wiernie wielu mistrzów greckich. Dowodził w czasie swojego życia potrzebę prezentacji różnorodnych punktów widzenia, wdając się w pisane traktaty filozoficznych dialogów, gdzie próbował zgłębić nie tylko istotę życia, ale i bezkres śmierci.
Jednym z filozofów, dla którego zjawisko śmierci odgrywało jedną z fundamentalnych ról dla życia ludzkiego był bezsprzecznie polityk i filozof rzymski urodzony w Hiszpanii, nauczyciel cesarza Nerona – Seneka. Ten nieskazitelny zwolennik ciągłej walki człowieka z własnymi słabościami w postaci różnych namiętności, które uważał za źródło wszelkiego zła, kierując się ideologią swojego greckiego „duchowego przewodnika” Epikura, głosił za nim, iż śmierć nas nie dotyczy, ponieważ pozostaje niebytem. Zastrzegał jednakże Seneka, iż dusza jest nieśmiertelna i na pewno ma wpływ na nasze późniejsze ewentualne zmartwychwstanie. Jeszcze inne poglądy na kwestię życia i śmierci pojawiają się w okresie europejskiego średniowiecza. Otóż jeden z najwybitniejszych filozofów tego czasu, zwany niejednokrotnie „doktorem anielskim”, późniejszy święty – Tomasz z Akwinu, forsuje teorię na kanwie wiary tryumfującego wówczas chrześcijaństwa, że człowiek stanowi cielesne samoprzejawianie w materialność z jednoczesnym przenikaniem ducha przez wszelką materię.
Trochę inne poglądy, choć na pewno zbliżone, głosi żyjący w okresie renesansu francuski matematyk, filozof i przyrodnik Kartezjusz. Dzieli on jakoby człowieka na dwie odmienne sfery rzeczywistości tzw. „substancję myślącą„ oraz „substancję rozciągłą„, pomimo, iż istotę ludzką w ogóle uważał za bezsprzeczny cud Natury. Śmierć natomiast uważał za faktyczny koniec ”maszyny”, którą stanowiło za życia nasze ciało.
W podobnej, choć bardziej uduchowionej doniosłości, widział człowieka i śmierć na przełomie XVII wieku filozof holenderski żydowskiego pochodzenia Benedykt Spinoza, dla którego pozostawały owe fakty w znacznej jedności Boga i Natury. Podobnie zresztą postrzegał te zagadnienia niemiecki filozof z Królewca, człowiek nieprzeciętnie uporządkowany wewnętrznie – Immanuel Kant. Dostrzegał mianowicie duszę, w możliwości postrzegania jej poprzez sam umysł jako transcendentną3.
Całkowicie natomiast odrzuca możliwość nieśmiertelności duszy, a więc i perspektywy życia „po śmierci” na przełomie wieku XVIII i XIX inny niemiecki filozof oraz gorący zwolennik, a także niekwestionowany wielbiciel faktu konsekwencji zdarzenia Wielkiej Rewolucji Francuskiej, a jednocześnie jeden z prekursorów późniejszego niemieckiego totalitaryzmu i nacjonalizmu – Johann Fichte, dla którego „człowiek jest człowiekiem tylko wśród innych ludzi”.
Inny czołowy przedstawiciel niemieckiej filozofii klasycznej – Georg Hegel – twórca całego nowoczesnego (do jemu współczesnych) systemu filozoficznego uważał, że dzieje świata i człowieka nigdy nie mają dowolnego przebiegu. Zawsze ulegają stopniowemu rozwojowi umysłu oraz mają właściwy cel i sens, zawsze ukryty pod pozorną niby przypadkowością zdarzeń. Uważał też, że duch ludzki tylko wówczas uzyskuje potęgę, gdy nie lęka się unikając zarówno rzeczy pozytywnych, jak i negatywnych, ale staje na wprost zdarzeń i faktów negatywnych, podejmując się ich rozwiązania. Według niego, każdy pojedynczy człowiek jest zawsze tylko tym, którym jest, takim jak widzą i uznają go inni. Bóg natomiast swoją śmiercią i zmartwychwstaniem udowodnił, że każda jednostka ludzka ma swój indywidualny los z góry ściśle określony i jemu dokładnie ulega. Uważał również, iż żadna jednostka ludzka nie posiada sama w sobie swojej indywidualnej autonomii, a jedynie pozostaje funkcją grupy, powszechności.
Trochę różną koncepcję istoty życia i śmierci prezentował jeszcze inny niemiecki filozof, rodem z Gdańska – Arthur Schopenhauer żyjący w wieku XIX. Twierdził jakoby otaczający nas świat rzeczywisty faktycznie nie istniał, a był tylko i wyłącznie wytworem ludzkiej woli i wyobraźni. Życie według niego ma sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy człowiek wyrzeknie się własnego egoizmu, będzie dążył do wszelkiej dobroczynności oraz podda się całkowicie „ascezie”4, dążąc do „nirwany”5. Generalnie widział w śmierci autentyczny i absolutny koniec wszystkiego. Podpierał to rozważaniem, iż śmierć stanowi totalne wyzwolenie jednostronnej ludzkiej indywidualności. Zaznaczał jednocześnie, że śmierć każdego dobrego człowieka przebiega jak jego życie – łagodnie i spokojnie, natomiast dla złych ludzi, taka śmierć pozostaje niestety tylko i wyłącznie w sferze odrealnionych marzeń.
Jeszcze inne, z pogranicza skrajności, stanowisko proponuje w swoich wywodach z końcem wieku XIX, jeden z ideowych twórców komunizmu – niemiecki filozof i ekonomista żydowskiego pochodzenia Karol Marks. Ten właśnie twórca słynnego twierdzenia jakoby „rewolucja„ była „motorem napędowym dziejów„ twierdził, iż śmierć jednostki jest czymś normalnym, ponieważ człowiek jest śmiertelny. Faktyczny „ideowy marksista”, gdy znajdzie się w obliczu śmierci, pokona strach przed nią i może spokojnie umierać tylko wówczas, kiedy jego śmierć przyjęta zostanie ”na ołtarz” wspólnej sprawy przeciwko ograniczeniu i zniewoleniu, ponieważ człowiek to nierozerwalnie państwo, jak i społeczeństwo.
Jeszcze w zupełnie innym kontekście postrzegał zjawisko życia i śmierci, także z końcem wieku XIX syn niemieckiego pastora – Friedrich Nietzsche. Twórca ponadwiekowego poglądu, że „Bóg umarł„, pozostawiając człowieka z jednej strony samego sobie. Z drugiej strony jednak pozwolił jemu również sięgnąć do własnej wyobraźni boskości. Był zdecydowanym przeciwnikiem demokracji, którą uważał za banał i głosicielem nowej prawdy o „nadczłowieku„ w postaci narodowego socjalizmu. Siebie samego uważał za twórcę „nowej fali„ w filozofii i koncepcji ówczesnego życia jednostki arystokratycznej. Religia i jej poglądy dla niego samego stanowiły rodzaj <anemii woli>. Zwalczał moralność, słabość ludzką, cnotę, uważając cechy te za niewolę narzuconą człowiekowi przez Boga. Odrzucał również tym samym śmierć i nieśmiertelność, twierdząc, iż Bóg umarł i uwolnił w ten sposób swoją śmiercią istotę ludzką od siebie, dając jej boskość, a więc prawo do czynienia swojej woli. Natomiast swoim boskim odejściem w cnocie i moralności, zaznaczył pogardę dla ciała i ludzkiej słabości w odwiecznym pojedynku człowieka z grzechem. Twierdził, iż wiara i kreująca ją religia za pomocą obłudy ukrytej w miłości bliźniego, a także stałym weryfikowaniu pomiędzy „dobrem” i „złem”, oznacza niezmiennie uciemiężenie podporządkowanego kanwie kłamliwej wiary i religii człowieka, która kokietuje go życiem wiecznym, rajem i niebem. Zupełnym bezkresnym absurdem jest w jego mniemaniu pojmowanie ”duszy” oraz ”nieśmiertelności”, którą obiecuje zakłamana religia. Niestety nikt jeszcze wciąż stamtąd nie powrócił i nie zdał relacji – jak tam jest...
Swoistą i na pewno ciekawą koncepcję życia oraz co po nim, stworzył jeden z głośnych filozofujących pisarzy francuskich końca wieku XX – Jean Sartre. Twierdził, że „człowiek jest jedynie bezużyteczną namiętnością„, określając w ten sposób bezsens życia, które kończy się totalną klęską w postaci śmierci, za którą już nic absolutnie nie istnieje. Uważał, że człowiek jako istota zupełnie wolna jest wciąż i całkowicie odpowiedzialny nie tylko za siebie i swoje czyny, ale też i za całą ludzkość poprzez swoje wybory, które mają służyć w pewnym sensie całej ludzkiej populacji. Podobnie zresztą uważał autor słynnej ”Dżumy”, również jeden z filozofów i znaczących pisarzy francuskich, – Albert Camus, który w sensie życia widział kompletny absurd poprzez nieustępliwą walkę człowieka ze złem w imię bliżej nieokreślonej jakoby ludzkiej solidarności.
Żyjący do około połowy wieku XX inny niemiecki filozof, jak również i psychiatra – Karl Jaspers, twierdził natomiast, że życie ludzkie wypełnione jest nieprzystosowaniem do świata i niedosytem wszystkiego. Stanowi rodzaj pogoni za bezwarunkowymi decyzjami. Dlatego stąd właściwie człowiek boi się śmierci Po prostu zakłada, że po życiu już nie ma zupełnie nic – niebyt.
Patrząc okiem współczesnego mędrca, problem śmierci niestety nie został, o ile w ogóle kiedyś to nastąpi, rozwiązany, a nawet wprost przeciwnie, cały czas otacza go nimb zakrycia i nieprzeniknionej tajemnicy. Z końcem wieku XX rozpatrywał go m.in. jeden z największych niemieckich filozofów, wyedukowany ksiądz, który nigdy nie założył jednak sutanny – Martin Heidegger. Określił on śmierć jako zdecydowany „sarkofag”6 nicości, gdzie przebywają istoty ludzkie w stanie swojej śmiertelności, gdyż naprawdę są śmiertelne. Uważa nawet, iż śmierć celowo ukrywa się za nieprzeniknioną tajemnicą, gdyż taka jest jej natura i boskie przyzwolenie na nią, ponieważ jest ostatecznością na razie bez prawa zbliżenia się do tej wciąż nieprzekraczalnej dla człowieka granicy.
Literatura:
Bauman Z., Śmierć i nieśmiertelność. O wielkości i strategii życia, Warszawa 1998.
Bowker J., Sens śmierci, tłum. J. Łoziński, Warszawa 1996.
Durozi G., Roussel A., Filozofia – słownik (pojęcia, postacie, problemy), Warszawa 1997.
Chabanis C., Śmierć, kres czy początek, tłum. A. D. Tuszyńska, Warszawa 1985.
Kapellari E., Sztuka umierania, tłum. J. Jurczyński, Kraków 2006.
Makselon J., Lęk wobec śmierci. Wybrane teorie i badania psychologiczne, Kraków 1988.
Nola A., Tryumf śmierci. Antropologia żałoby, tłum. J. Kornecka, Kraków 2006.
Scherer G., Filozofia śmierci (od Anaksymandera do Adorno), Kraków 2008.
Siemianowski A., Śmierć i perspektywa nadziei, Gniezno 1992.
Szaniawski T., Typy postaw wobec śmierci, a osobowość, Kraków 1998.
Szymczak M. (red.), Słownik języka polskiego, t. 1-3, Warszawa 1978/19
- sumienie – właściwość psychiczna, zdolność pozwalająca odpowiednio oceniać własne postępowanie jako zgodne lub niezgodne z przyjętymi normami etycznymi; świadomość odpowiedzialności moralnej za swoje czyny, postępowanie. Szytmczak M. (red.), Słownik języka polskiego, t. 3, Warszawa 1981, s. 370. Duchowa władza, dzięki której jednostka jest zdolna oceniać w kategoriach dobra i zła postępowanie ludzkie, zarówno własne, jak i cudze. Jeżeli normy przyjęte przez danego człowieka popadają ze sobą w sprzeczność, to wytwarza się sytuacja psychiczna, która nazywa się konfliktem sumienia. W dziejach filozofii pierwszy na istnienie sumienia wskazał Sokrates, który nazywał je swoim „dajmonionem„. J. J. Rousseau określał sumienie mianem „nieomylnego sędziego„ i uważał, że jego źródłem jest instynkt. I. Kant widział w sumieniu wyłącznie przejaw rozumu. S. Freud uznał, że nakazy i zakazy moralne należą do sfery ”superego”, a tym samym, że sumienie ma swe oparcie nie w świadomości, ale w nieświadomości. Durozi G., Roussel A., Filozofia – słownik (pojęcia, postacie, problemy), Warszawa 1997, s. 267. [↩]
- intuicja – przeczucie, zdolność przewidywania, twórcza wyobraźnia; rodzaj irracjonalnego poznania polegającego na uchwyceniu prawdy dzięki wewnętrznemu przekonaniu, bez pomocy rozumowania lub działalności praktycznej; narzucające się przekonanie, którego nie można w pełni uzasadnić, powstające w wyniku nieświadomego przeniesienia postaw wytworzonych w stosunku do podobnych sytuacji lub wyniku działania bardzo słabych bodźców. Szymczak M., (red.), dz. cyt., t. 1, s. 804. Słowo wywodzi się z jęz. łac. intueri – widzieć; w szerokim rozumieniu poznanie proste i bezpośrednie, które w całości ujmuje swój przedmiot, ze względu na intelektualny charakter różni się od poznania zmysłowego, które również jest bezpośrednie z powodu swej prostoty; u Kartezjusza ma intuicja charakter racjonalny jako „jasne i wyraźne pojmowanie, którego źródłem jest światło rozumu„. Bez względu na to czy jest poznaniem jasnych i wyraźnych idei, czy też stanowi całościowy ogląd jakiegoś koniecznego rozumowania, zawsze towarzyszy intuicji poczucie oczywistości, które kładzie kres wszelkiemu zwątpieniu. U Bergsona z kolei ma charakter irracjonalny. Jako ”świadomy instynkt” stanowi przeciwieństwo inteligencji (czyli rozumu). Jest to poznanie proste i bezpośrednie, w którym poznający podmiot całkowicie utożsamia się z poznawanym przedmiotem. Poznawania intuicyjnego nie można przekazać za pomocą pojęć, ani też wykorzystać w celach praktycznych. Intuicja jest absolutnie bezinteresowna i jako akt utożsamiania się z trwaniem i pędem życiowym przynosi jedynie radość. Durozi G., Roussel A., dz. cyt., s. 116-117. [↩]
- transcendencja – istnienie na zewnątrz przedmiotu (umysłu), w szczególności istnienie przedmiotu poznania poza umysłem poznającym lub poza rzeczywistością. Szymczak M. (red.), dz. cyt., t. 3, s. 523. To, co wobec świata i przynależnych doń bytów ma naturę całkowicie różną bądź absolutnie wyższą; w szczególności jest to Bóg; u I. Kanta leży poza wszelkim możliwym doświadczeniem; w fenomenologii, a następnie egzystencjonalizmie, cechę transcendencji przyznaje się wszystkiemu, na co skierowana jest świadomość, cały czas zasadniczo różna od swego obiektu. Durozi G., Roussel A., dz. cyt., s. 291. [↩]
- asceza – wyrzekanie się przyjemności, unikanie uciech życiowych, bardzo skromny tryb życia; wstrzemięźliwość. Szymczak M. (red.), dz. cyt., t. 1, s. 86. Wyraz pochodzenia greckiego: askesis – ćwiczenie; powstrzymanie się od wszelkich przyjemności zmysłowych, które ma służyć doskonaleniu moralnemu czy duchowemu bądź też jest to niezbędne do urzeczywistnienia dzieła wymagającego ogromnej koncentracji woli; w ten sposób asceci chrześcijańscy pragnęli przybliżyć się do Boga; zbiór praktyk polegający na dobrowolnym i metodycznym umartwianiu się (głód, pragnienie, ból), które ma prowadzić do doskonałości i zbawienia. Durozi G., Roussel A., dz. cyt., s. 22. [↩]
- nirwana – jedno z podstawowych pojęć religijno-filozoficznych buddyzmu rozumiane jako stan uniemożliwiający ponowne narodziny, polegający na nieśmiertelności i najwyższej szczęśliwości bądź jako stan dynamiczny, w którym istota wolna od niewiedzy, namiętności i uczynków popełnionych w poprzedniej egzystencji działa dla dobra wszystkich żyjących; potocznie pojmowane w Europie jako unicestwienie, zapomnienie. Szymczak M. (red.), dz. cyt., t. 2, s. 380. [↩]
- sarkofag – grobowiec w kształcie ozdobnej trumny wykonanej z kamienia, drewna lub metalu. Szymczak M. (red.), dz. cyt., t. 3, s. 180. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.