Leszczyński jako „Władca Ziemniaków” |
Stanisław Leszczyński to najdłużej żyjący z polskich władców, pamiętany jako Filozof Dobroczynny, człowiek otaczający się artystami i myślicielami, z którymi prowadził uczone dysputy. Wdał się w polemikę nawet z samym Rousseau.
Trzy ostatnie dekady życia Leszczyńskiego to jego spektakularny sukces w Europie. Paradoksalnie, słaba pozycja księcia Lotaryngii oraz jego uzależnienie od Francji stworzyły mu bezpieczną atmosferę w interesujących go dziedzinach: polityce kulturalnej, działalności intelektualnej i aktywności społecznej. W Lotaryngii Stanisław rozwinął i w niebywałym stopniu pomnożył swe dokonania na polu kulturalnym, nie minęło wiele czasu, a europejskie elity towarzyskie uznały za jednego z najciekawszych władców kontynentu. Lotaryńczycy natomiast uczynili z polskiego króla ikonę swojej odrębności. Sarmata awansował do grona autorytetów epoki. Początki byłe jednak zupełnie inne.
Mieszkańcy Lotaryngii bardzo ozięble przyjęli narzuconego im księcia. Leszczyński nie tylko był dla nich postacią nieznaną, ale przede wszystkim uosabiał obcą, opresyjną władzę. Brak entuzjazmu i obojętność okazali nowemu władcy podczas oficjalnych ceremonii przyjęcia księstw (21 marca 1737 roku w Nancy). Podczas gdy przedstawiciele Leszczyńskiego z duża pompą przyjmowali przysięgę wierności od reprezentantów nowych poddanych, nadając uroczystościom wspaniałą oprawę (nabożeństwa, mowy, bankiety, sztuczne ognie, iluminacje) mieszkańcy pozostali bierni i obojętni. Kronikarz miejski Nancy, Jan Franciszek Nicolas, jak większość Lotaryńczyków nie kryjąc swojego przywiązania do dawnych książąt, zanotował że w stolicy księstwa „cała ta ceremonia przebiegła w dość napiętej atmosferze”.
Stanisław nie uczestniczył w uroczystościach unikając oficjalnych spotkań z nowymi poddanymi w pierwszym okresie panowania, pozostawiając przeprowadzenie reform swoim reprezentantom, wśród których prym wiódł La Galazière’owi, który miał spotkać się zamiast króla z niechęcią poddanych. Niechęć poddanych wiązana się w dużej części z uwielbieniem dla dawnych książat i niepopularnością Rzeczypospolitej, określanej jako „pays du pomme de terre„, czyli dosłownie mówiąc „Kraju Ziemniaka”. W stolicy Lotaryngii nowy książę pojawił się dopiero po czterech miesiącach, znajdując czas by jedynie zwiedzić pałac i ogrody. Jak zauważył w swojej relacji już wspominany kronikarz Nicolas: „Podczas wjazdu i wyjazdu króla strzelano z armat i bito w dzwony wszystkich kościołów, ale tylko dzieci krzyczały »Niech Król Ziemniakówl wraca do Polski!«”. Natomiast niektórzy dorośli lotaryńczycy - jak dowiadujemy się z kronik - krzyczeli wręcz hasła mówiące dość dwuznacznie o tym, gdzie Leszczyński może sobie wsadzić swoje ziemniaki, wysuwali też propozycję wyręczenia go w tej pracy. Leszczyński natomiast mylnie sądził, że lud wiwatuje na jego cześć. Lotaryńczycy przyjęli wiec Stanisława z rezerwą.
Obojętność i chłód została jednak z czasem wyparta przez ciekawość, wdzięczność, a wreszcie przywiązanie i uwielbienie. Sposoby jakimi polski król zjednał sobie nowych poddanych wymagały czasu, będąc jednocześnie oryginalne i nowatorskie jak na epokę. Władca nie posługiwał się przemocą, nie zmuszał do uległości i nie narzucał modelu silnej władzy monarszej. Narzędziami, dzięki którym zdobył sobie Lotaryńczyków były otwartość, dobroduszność oraz współczucie.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Ciekawy wstęp, ale gdzie jest reszta artykułu?