Jak powstawała legenda Stacha Konwy – bohatera Kurpiów?


„Był” obrońcą ludu kurpiowskiego, wspaniałym dowódcą, symbolem Kurpia jako doskonałego strzelca i wojownika o wolność ojczyzny. „Był”. Nie bez przyczyny użyto cudzysłowu. Stach Konwa – bo o nim mowa – to bohater, którego w rzeczywistości być może nie było.

413px-Stach_Konwa-Mikan-2006-profile

Pomnik Stacha Konwy, fot. Mikan, plik na licencji CC BY-SA 3.0

Podróżując na Kurpie i przyglądając się nazwom ulic tamtejszych miejscowości możemy z łatwością natrafić i na te ulice, których patronem jest Stach Konwa, tajemnicza postać, której życiorys według wszelkich prawdopodobieństw to mieszanina kurpiowskiej tradycji z jednej strony i literackiej wyobraźni pisarzy XIX-wiecznych z drugiej. Kim miał być Stach Konwa?

Według tradycji kurpiowskiej Stach Konwa był przywódcą Kurpiów, którzy w latach konfederacji dzikowskiej, zawiązanej w 1734 roku, stanęli po stronie Stanisława Leszczyńskiego, rywalizującego z Augustem III. Wojna o sukcesję polską jaka wybuchła w 1733 roku nie tylko skomplikowała sytuację wewnętrzną w Rzeczypospolitej, ale i wpędziła Kurpie w obręb działań zbrojnych. Pochodzący z Inflant płk Jerzy A. Rehbinder sformował wojskowo oddział złożony z mieszkańców puszczy, którzy jeszcze w grudniu 1733 roku atakowali Rosjan stacjonujących w pobliskich miejscowościach: Przasnyszu i Chorzelach. W 1734 lub 1735 roku miały się rozegrać na Kurpiowszczyźnie wydarzenia, które wiązały się z osobą Stacha Konwy.

Konwa miał wsławić się wypadami zbrojnymi, którymi Kurpie nękali saskie wojska obecne w Puszczy. Między listopadem 1734 roku, a sierpniem 1735 roku wojska saskie starły się z oddziałem Kurpiów pod Jednaczewem niedaleko Łomży, bądź pod Nowogrodem jak domniemywał Bronisław Wojciechowski. To wtedy właśnie miał się dostać do niewoli Stach Konwa i za odmowę przejścia na stronę saską, został ponoć powieszony i pochowany na uroczysku Rycerski Kierz (lub Rycerka). Tu właściwie historia się urywa.

O Konwie i jego dowodzeniu Kurpiami w okresie konfederacji dzikowskiej można pisać tylko w trybie przypuszczającym. Jak z ostrożnością stwierdzał Wiesław Majewski, twórca biogramu Stacha Konwy w Polskim Słowniku Biograficznym: „prawdopodobnie siły Kurpiów posiadały jakąś autonomię”. Jeśli tak rzeczywiście było, jakiś przywódca pochodzący z ludu kurpiowskiego mógł prawdopodobnie istnieć. Źródła współczesne odnoszące się do wypadków z lat 1733-1735, milczą na temat tej postaci.

W jaki sposób więc „pojawił się” Stach Konwa w historii ludu kurpiowskiego? XIX wiek to w skali historii regionalnej Kurpiowszczyzny stulecie odkrywania tego regionu. Jednym z ówczesnych badaczy i popularyzatorów wiedzy o Kurpiach był Kazimierz Władysław Wójcicki (1807-1879). Badacz ten, autor publikacji na temat Warszawy, literat i historyk, zajął się Kurpiami w dwóch większych pracach. Najpierw w 1834 roku napisał powieść pt. „Kurpie”, a w 1842 roku poświęcił sporo miejsca regionowi w III tomie swych „Zarysów Domowych”. Ani jednak powieść historyczna poświęcona walkom Kurpiów ze Szwedami, ani późniejsza rozprawa zawierająca dane na temat kurpiowskiej historii z okresu konfederacji dzikowskiej, nie zawierają informacji na temat Stacha Konwy. Nie bez przyczyny jednak zatrzymaliśmy się nad Wójcickim, który prawdopodobnie jako pierwszy zanotował nazwisko Konwa. Uczynił to jednak dopiero w sporządzonym przez siebie haśle do 16 tomu „Encyklopedii Orgelbranda”, wydanego w 1864 roku. Wójcicki pisał następująco: „Na czele tego ludu stał wtedy Kurp Konwa, wodzem od nich wybrany. Ten w licznych walkach z rossyjanami dał dowody wielkiego męstwa i zdolności. W lesie Jedynaczewskim, o pół mili od Łomży, pokazują do dziś dnia mogiłę w miejscu, gdzie wykrudowana łąka nosi nazwę Rycerki, pod którą spoczywają zwłoki tego wodza Kurpiów poległego w bitwie z rossyjanami”.

Wójcicki był tym, który jako pierwszy zanotował tradycję kurpiowską dotyczącą Konwy i jego porażki pod Jednaczewem. Za Wójcickim poszli inni. Przełomowe znaczenie w dziejach legendy bohatera Kurpiów chyba należałoby przypisać wydarzeniom 1881 roku. Wówczas to gazety w stolicy, takie jak „Kurier Warszawski”, „Gazeta Świąteczna”, czy „Ekonomista”, rozpisywały się na temat panującego na Kurpiach głodu, jaki nawiedził i tak już ubogich mieszkańców ówczesnego powiatu ostrołęckiego. Powołano nawet specjalny komitet mający na celu pomoc głodującym Kurpiom, na którego czele stanął hrabia Ludwik Krasiński. Niejako na fali tej katastrofy dla ludności Puszczy Zielonej, zaczęły powstawać liczne artykuły na tematy związane nie tylko z bieżącym życiem Kurpiów, ale i z ich historią. W latach 80. XIX wieku wyróżniali się szczególnie dwaj badacze Kurpiowszczyzny: Wiktor Czajewski i Adam Zakrzewski.

Czajewski urodził się w 1857 roku w Ostrołęce i był jedynym z badaczy przełomu XIX/XX wieku, który pochodził z miejscowości tak blisko związanej z Kurpiowszczyzną, choć większość życia spędził w Warszawie i Łodzi. Był dziennikarzem, literatem, parał się także etnografią i historią Kurpiów. Można przypuszczać, że jako Ostrołęczanin z urodzenia miał bliższy kontakt z tradycją kurpiowską. Wiktor Czajewski w „Tygodniku Ilustrowanym” z 1881 roku, w artykule poświęconym m.in. historii Kurpiów zapisał „Pieśń o Konwie”. Warto przytoczyć fragment tej pieśni:

Nas Konwa to nie król śwecki,

co to nie wart torby siecki.

Bzije tęgo, strzela lepsiej

i robaka wnet oślepsi.

A też Sasów nie żałuje

tylko strzelbą ich traktuje

W kwestii życiorysu Konwy, Czajewski nie podaje nic więcej poza to, co wcześniej zapisał Wójcicki. Do 1881 roku o Konwie było więc nie wiele wiadomo i swego rodzaju rozwój życiorysu Konwy zawdzięczamy Adamowi Zakrzewskiemu. Zakrzewski (1856-1921) był ekonomistą i etnografem, który ogłosił w 1886 roku na łamach czasopisma „Wędrowiec” pracę na temat etnografii i historii Kurpiów. Podjął w niej również wątek postaci Stacha Konwy. Nie rozwinął go jednak wówczas szerzej. Podał wiadomości te tylko, które wcześniej notowali Wójcicki i Czajewski. W tym samym jednak roku 1886 nastąpił przełom w wizerunku Konwy. Zakrzewski napisał wówczas powieść „Kurpie. Opowiadanie historyczne”, wydaną pod pseudonimem Tomka Piasta, która prawdopodobnie nie przyniosła nowych danych wziętych z kurpiowskiej tradycji, ale… tę tradycję ubogaciła. Zakrzewski do nikłych wiadomości na temat Konwy dorzucił sporo informacji znanych mu ze studiowania dziejów Kurpiowszczyzny. Obudował więc legendarną postać pewnego rodzaju kurpiowskimi realiami. Przede wszystkim, zwrócił uwagę na zajęcia Kurpiów, z których wyróżniało się bartnictwo. Zakrzewski, aby uwiarygodnić swoją opowieść, powoływał się m.in. na prawa bartne, spisane przez Krzysztofa Niszczyckiego, czy  na przywileje królewskie, zaprzysięgane przez kolejnych królów od Zygmunta III Wazy począwszy. Na tym tle pisarz tworzy malowniczy, oparty na swej fantazji obraz Stacha Konwy. Miał być on synem Kurpia z okolic Nowogrodu i po jego śmierci dostał się pod opiekę niejakiego Matusa Bartodzieja. Dalej Zakrzewski snuje obraz Konwy walczącego pod Kopańskim mostem, o czym nie informuje tradycja, choć jak przypuszcza znawca tematu Wiesław Majewski, nie można odrzucić przypuszczenia, iż dowódca Kurpiów z lat 1733-1735 mógł mieć doświadczenie w walkach Kurpiów ze Szwedami w 1708 roku podczas III wojny północnej.

220px-A._Zakrzewski_-_Kurpie

Strona tytułowa opowiadania Adama Zakrzewskiego, który zapoczątkował legendę Stacha Konwy

Zakrzewski obdarza bohatera swego opowiadania nie tylko przymiotami, takimi jak pracowitość czy mądrość, ale i takimi, które wpasowują się szerzej w mit Kurpiów. Stąd Konwa miał być przede wszystkim znakomitym strzelcem, pełnym odwagi, uosabiającym etos patrioty, dumnego ze swego kurpiowskiego pochodzenia. Pisarz swoją narrację uzupełnił fragmentami kurpiowskich pieśni, a wśród nich „Pieśnią o Konwie”, ledwie kilka lat wcześniej po raz pierwszy zanotowaną.

Dalsze losy legendy kurpiowskiej można określić jako stopniowe rozwijanie wątków, które podejmowali Wójcicki, Czajewski, a szczególnie Zakrzewski. Konwa jako bohater kurpiowski pojawiał się później m.in. w twórczości regionalistów: Adama Chętnika i Henryka Syski. Szczególnie warto zwrócić uwagę na zainteresowanie Chętnika kurpiowskim bohaterem. Znany etnograf, popularyzator wiedzy o regionie kurpiowskim, poświęcił w co najmniej kilku swoich pracach miejsce Stachowi Konwie, a w 1922 roku nawet wydał osobną książeczkę mu poświęconą, której sam tytuł „Stach Konwa, wielki patriota Ziemi Łomżyńskiej, pogromca Szwedów, Sasów i Moskali” mówi wiele o stosunku twórcy Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie do przywódcy Kurpiów w walkach z wojskami sasko-rosyjskimi. Także i po wojnie oprócz wspomnianego Syski i inni podejmowali wątek kurpiowskich zmagań z najeźdźcami, których bohaterem miał być Konwa.

Nie tylko literatura miała upamiętnić wodza Kurpików, jak pisano w XVIII wieku o mieszkańcach Puszczy Zielonej. Nie kto inny, jak Adam Chętnik, postarał się o budowę pomnika, jaki w 1922 roku wystawiono w Jednaczewie, miejscu domniemanej śmierci Konwy. Do dziś ślady kultu wobec dzielnego przywódcy Kurpiów widnieją przede wszystkim w nazwach ulic takich miejscowości, jak Myszyniec, Łyse, czy nawet w położonej nieopodal Ostrołęce.

Stach Konwa okazuje się być ciekawym przypadkiem postaci, o której niewiele wiadomo, której nawet samo istnienie jest bardzo niepewne. Mimo to funkcjonuje jako bohater i symbol wolnego Kurpia w świadomości lokalnej i to być może głównie dzięki XIX-wiecznym miłośnikom Kurpiowszczyzny, takim jak Kazimierz Władysław Wójcicki, Wiktor Czajewski i Adam Zakrzewski. W 1892 roku w znakomitej rozprawie „Kurpie” Ludwik Krzywicki, znawca dziejów kurpiowskiego osadnictwa, pisał o mieszkańcach Puszczy Zielonej: „Jest to jedyny odłam wśród naszego ludu, który usiłował, że tak powiem robić i układać własnoręcznie swą historię”.

Tę niosącą wiele prawdy charakterystykę mieszkańców regionu warto uzupełnić też konstatacją, wedle której w owym „robieniu i układaniu własnoręcznie swej historii” pomagali także Kurpiom miłośnicy „starożytności”, nierzadko ową historię odkrywający dla szerszej publiczności, nasycając ją przy okazji elementami własnej literackiej wyobraźni.

Bibliografia:

Źródła:

1. Adam Chętnik, Stach Konwa, wielki patriota Ziemi Łomżyńskiej, pogromca Szwedów, Sasów i Moskali, Nowogród 1922.

2. Wiktor Czajewski, Kurpie. Kartka etnograficzna, „Tygodnik Ilustrowany”1881, t. XII, nr 295-297.

3. Kazimierz Władysław Wójcicki, Kurpie [w:] Encyklopedia Powszechna S. Orgelbranda, t. XVI. Warszawa 1864.

4. Adam Zakrzewski, Kurpie: opowiadanie historyczne, Warszawa 1886.

5. Adam Zakrzewski, Kurpie, „Wędrowiec” T. 24, 1886.


Opracowania:

1. Ludwik Krzywicki, Kurpie [w:] Dzieła, T. 6, Warszawa 1962.

2. Małgorzata Madej, Obraz Kurpia na przestrzeni dziejów, „Rocznik Mazurski”, T. 11, s. 132-139.

3. Wiesław Majewski, Konwa Stach, Polski Słownik Biograficzny, T. XIII, 1967–1968, s. 609-610.

4. Bronisław Wojciechowski, Ignacy Przyjemski (1703-87). Starosta łomżyński 1730-74. Polityk lokalny czasów saskich, Olsztyn, 2004.

5. Wojciech Woźniak, Mit wolnego Kurpia w literaturze, Ostrołęka 1984.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

4 komentarze

  1. Kopt pisze:

    może umaili tę historię, a może docierali do świadków. O moim dziadku też nic nie jest opublikowane. Nikt nigdy nic nie potwierdzi w źródłach. A w tradycji ustnej rodzinnej istnieje bohater. I ja teraz chodząc po różnych wsiowych dzikich ciotkach to spisuje. Pewnie za 100 lat ktoś powie, że ubarwiam, żeby mieć wśród przodków bohatera. Wymyślić takiego bohatera od zera się nie da, bo miejscowi pamiętają - zresztą wystarczyłoby sprawdzić księgi parafialne. Skoro następni przyjeżdżali tam na miejsce i o Konwie miejscowi wiedzieli, to raczej był. Ta moda na dekonstrukcje już jest na prawdę upierdliwa... „Jezus Chrystus - personifikacja mitu” jak było w komunistycznej encyklopedii. Nie było żadnych bohaterów, może w ogóle nikogo nie było, i nie wiadomo skąd się dzisiaj ludzie wzięli jak w przeszłości nikogo nie było...

    • Łukasz Gut pisze:

      Nie zanegowałem jego istnienia choć muszę przyznać, że źródła są niepewne. Natomiast w tekście zwrócono uwagę głównie na to, że paru autorów po prostu rozbudowało jego legendę, a to jak i w jaki sposób to oczywiście pole do dyskusji.

      Na pewno odżegnuję się od dekonstrukcji jak to pan ujął. Po prostu źródła są mętne i należy o tym wspomnieć. A sam jestem miłośnikiem tej postaci.

      Co do ksiąg parafialnych - tam nazwiska Konwy nie znaleziono. Może to pseudonim? Nie wiadomo.

      Najciekawsza jest zresztą w postaci Konwy niewiadoma 🙂

      Pozdrawiam i dziękuję za uwagi.

  2. Robert pisze:

    To wstyd, że tak skrupulatnie podajecie źródła i bibliografię, a pominęliście autorkę zdjęć i licencję!

    • Bardzo dziękujemy za zwrócenie uwagi. Pominięcie autora jednego zdjęcia wynikło ze zwykłego przeoczenia, nie zaś celowego działania. Już poprawiliśmy. Drugie zdjęcie jest skanem w domenie publicznej.

Odpowiedz