„Przedwojenne Tatry, Zakopane i Podhale. Najpiękniejsze fotografie” – M. Pinkwart - recenzja


Tatry od dziesiątek lat były wdzięcznym obiektem dla sztuki. Dla poezji, dla prozy, dla filmu, no i dla fotografii, a może przede wszystkim dla niej? Obecnie chyba każdy turysta po zdobyciu nawet dość skromnego szczytu musi utrwalić to wydarzenie na karcie swojej cyfrówki. A jak było w czasie dwudziestolecia międzywojennego? Dzięki zdjęciom Narodowego Archiwum Cyfrowego wydanym w formie albumu przez wydawnictwo RM możemy się tego teraz dowiedzieć.

przedwojenne-tatry-zakopane-podhale-najpiekniejsze-fotografie-b-iext2687103Moda na Zakopane i Podhale zaczęła się w latach dwudziestych XX wieku. Wśród ludzi z kręgów artystycznych zapanowało przekonanie, że twórczy status niejako zmusza do pielgrzymki do tej polskiej mekki artystów: jesteś twórcą, więc musisz pojechać do Zakopanego. Chcesz być postrzegany jako twórca – musisz pojechać do Zakopanego. Uwielbiasz grzać się w słońcu sławy – musisz pojechać do Zakopanego. I odwrotnie – przyjechałeś do Zakopanego – a więc jesteś kimś lepszym, kimś ważniejszym od innych, którzy jeszcze tu nie dotarli.

W ten sposób powstał mit miejscowości; mit, który żywił się sam sobą. Wszyscy jeździli do Zakopanego (wojskowi, politycy, malarze, filozofowie, poeci, etc.), bo przecież wszyscy jeżdżą do Zakopanego. Im było tam ciaśniej, mniej komfortowo, trudniej i niebezpieczniej – tym więcej było chętnych do odwiedzenia Podhala.

Dochodziły do tego jeszcze cztery czynniki wspomagające ów mit. Po pierwsze – Zakopane uchodziło za klimatyczną stację przeciwgruźliczą. Gruźlica zaś była modna, z podobnych względów co sama miejscowość: jesteś prawdziwym artystą, więc chorujesz na gruźlicę! Po drugie – wycieczki tatrzańskie, stosunkowo łatwo dostępne dla niemal wszystkich, stawały się dość tanim probierzem męstwa, ersatzem dawnych turniejów rycerskich. A przecież milszym okiem patrzy dama na „zdobywcę” Giewontu niż na kogoś, kto jedynie szlifował bruk warszawskiej Agrykoli. Po trzecie – tutejsza ludność, tak odmienna od chłopstwa nizinnych stron Polski, przyciągała uwagę, inspirowała twórców i pociągała romantyków. Po czwarte w końcu – Zakopane leżało na dalekich peryferiach Galicji – wówczas krainy cieszącej się stosunkowo największymi swobodami narodowymi – i atmosfera tutejsza, szczególnie dla Polaków z zaborów pruskiego i rosyjskiego, była przesycona polskością i wolnością.

Mit ten możemy zobaczyć na zebranych zdjęciach. Zatłoczone Krupówki, minister przemysłu i handlu Ferdynand Zarzycki ze swoją świtą, malarz Leon Chwistek na pikniku z przyjaciółmi, prezydent Ignacy Mościcki (oczywiście w towarzystwie elit) czy jeden z najbardziej znanych i lubianych aktorów komediowych w latach międzywojennych – Adolf Dymsza (z nartami, jakże by inaczej) – wszyscy uwiecznieni na przedwojennych kliszach. No właśnie, narciarstwo. Zdjęcia obrazują także ten ważny dla tamtejszej turystyki sport. W latach trzydziestych uczestnictwo w licznych amatorskich zawodach narciarskich było niejako wyznacznikiem towarzyskiej nobilitacji. Stąd wielka liczba chętnych, którzy nie pochodzili z Podhala. Na jednej z fotografii widać, że nawet pułkownik dyplomowany Stefan Rowecki szusował po stoku. Architektura (wille i chaty), chłopstwo i pasterstwo są kolejnym tematem zbioru. Na podkreślających „ludowość” przedwojennego Podhala zdjęciach poza samym Zakopanem ukazano także okoliczne wsie i miasteczka (Bukowina, Poronin i inne), hale i szczyty górskie.

Mimo dość szerokiego wyboru, wygórowana cena i skąpy rozmiar nieco odstraszają od sięgnięcia po album. Na upartego można go przejrzeć (i przeczytać krótkie opisy do zdjęć) w mniej niż 30 minut. Fotografie nie przygniatają oryginalnością, a NAC w swoich zasobach posiada znacznie ciekawsze pozycje. Miłośnicy gór zapewne – mimo przestróg – i tak sięgną po album, fani międzywojnia i starych zdjęć pewnie też. Wybredny czytelnik może być jednak rozczarowany.

Plus minus

Na plus:

+ zdjęcia

+ wydanie

Na minus:

– krótka

– wysoka cena

– mało oryginalna

Tytuł: Przedwojenne Tatry, Zakopane i Podhale. Najpiękniejsze fotografie

Autor: Maciej Pinkwart

Wydanie: 2011

Wydawca: Wydawnictwo RM

ISBN: 978-83-7243-946-8

Stron: 104

Oprawa: twarda

Cena: ok. 50 zł

Ocena recenzenta: 4/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Jan pisze:

    ciekawe!

Odpowiedz