„Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn” - D. Schmitz-Kӧster, T.Vankann - recenzja


Gdy ukazuje się nowa książka o Lebensborn zawsze mam mieszane uczucia. Z jednej strony czuję ogromny głód wiedzy na temat tej organizacji, z drugiej jednak obawiam się, że będzie to kolejna powielająca nieprawdziwe mity publikacja, na którą szkoda czasu. Jeśli ktoś czytał już wcześniej książkę Dorothee Schmitz-Kӧster pt. „W imię rasy. Dzieci dla Führera – mity i rzeczywistość„ może być pewien, że autorka ta podchodzi do tematu wnikliwie i rzeczowo, a jej najnowsza książka pt. ”Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn” jest tego kolejnym dowodem.

dziecihitleraDorothee Schmitz-Kӧster od dwudziestu lat zajmuje się Lebensbornem. Przez ten czas poznała sto trzydzieścioro kobiet i mężczyzn, którzy urodzili się lub zostali zarejestrowani w Lebensbornie. To zaledwie niewielki ułamek całej liczby – łącznie przez tę organizację przeszło osiemnaście tysięcy dzieci. Dzisiaj mają od 69 do 79 lat i nie wszystkie wiedzą o swoim pochodzeniu, bo po zakończeniu II wojny światowej urodzenie w takim miejscu nie było dobrze odbierane. Część z nich woli pozostać w cieniu – nie chcą rozmawiać o swojej przeszłości, a już na pewno nie publicznie. Na kartach tej niezwykłej książki poznajemy dziewiętnaścioro żyjących dzieci Lebensbornu, które zdecydowały się opowiedzieć swoje zagmatwane historie. Dwudziesta bohaterka tej książki, Sigune Imma D., nie mogła tego uczynić, gdyż III Rzesza skazała ją na śmierć ze względu na wady genetyczne.

Książka składa się z przedmowy, dwudziestu jednostkowych historii oraz kilku wplecionych rozdziałów omawiających bliżej organizację Lebensborn. Ogromnym plusem tej książki jest to, że autorka wybrała różne historie, aby pokazać całą złożoność i mnogość losów dzieci Lebensborn. Tu nie ma jednego powielającego się scenariusza. Jest jednak coś, co łączy wszystkie te życiorysy – zagubienie własnej tożsamości. Schmitz-Kӧster podkreśla bardzo wyraźnie, że rozwiązania oferowane przez Lebensborn były dobre dla kobiet, ale nie dla ich dzieci. Dla nich był to trudny początek. Część z nich nie zaznała ciepła domu rodzinnego. Te, które zostały adoptowane przez kochające rodziny, często dość późno dowiadywały się o prawdzie. Powoli odsłaniały kolejne karty. Rodzinom adopcyjnym łatwiej było milczeć niż mówić. I po raz kolejny wybierano w ten sposób dobro dorosłych kosztem dziecka.

Niezwykle interesujący jest rozdział dotyczący germanizacji polskiej dziewczynki, Barbary P., urodzonej w 1938 roku w Gdańsku. Tą historią autorka przypomina, że Lebensborn to nie tylko ciche porody niemieckich czy norweskich kobiet, ale również porwania dzieci innych narodowości, które uznano za wartościowe rasowo. Barbara P. do 1948 roku wychowywała się w niemieckiej rodzinie by potem trafić do swoich krewnych w Polsce. Logiczne rozwiązanie nie okazało się jednak dobre dla małej dziewczynki, która przywiązała się do swoich nowych rodziców, która nie potrafiła powiedzieć słowa po polsku. Po raz kolejny wyrwano ją ze znanego jej środowiska i przeniesiono na obcy emocjonalnie teren. Tożsamość tego dziecka nie mogła się spokojnie uformować, bo życie dostarczało jej nieustannych wstrząsów i podkopywało osiągniętą stabilność.

Słowa uznania należą się autorce za umiejętność pokazania historii Lebensbornu wykraczając znacznie poza suche fakty. To jest książka pełna emocji – bo historią są tu prawdziwe dzieci, które często jako dorosłe już osoby odkrywały dopiero prawdę o własnych korzeniach. To książka o ludzkim cierpieniu, zmaganiach wewnętrznych, żmudnym budowaniu swojej tożsamości i walce o prawdę. To nie jest książka na jeden wieczór. Ze względu na złożoność historii i masę informacji nie można jej przeczytać jednym tchem.

Publikacja jest wzbogacona zdjęciami autorstwa Tristana Vankanna, fotografa znanych pism takich jak „Spiegel„ czy ”Stern”. Na uwagę zasługuje również wzorowe wydanie: twarda okładka, porządne szycie, poręczny format. Przypisy na dole strony są znacznym ułatwieniem dla wnikliwego czytelnika, na końcu książki znajduje się też bibliografia i wykaz źródeł ilustracji.

Czy książka ma jakieś minusy? Myślę, że część czytelników może czuć niedosyt części historycznej. Na polskim rynku w 2000 roku pojawiła się jednak książka tej samej autorki, która stanowi znakomite uzupełnienie. Jeśli chcemy lepiej poznać organizację Lebensborn, przeczytanie ich obu jest obowiązkowe.

Podsumowując uważam, że „Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn” to perełka na polskim rynku wydawniczym. Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej, tak wnikliwie przygotowanej książki, która dodatkowo porusza wciąż mało znany temat. Książkę polecam zwłaszcza tym, którzy interesują się drugą wojną światową (szczególnie historią społeczną III Rzeszy), psychologom i socjologom, dla których może być to niezwykle interesująca lektura.

Plusy:
+ analiza indywidualnych przypadków dzieci urodzonych w Lebensborn
+ dobór różnorodnych historii
+ wykroczenie poza suche fakty, podmiotowe podejście do opisywanych historii
+ wnikliwość i rzetelność autorki
+ fotografie wzbogacające książkę
+ wzorowe wydanie książki (przetrwa lata)

Minusy:
- część czytelników może czuć niedosyt części historycznej

Tytuł: „Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn”
Autorzy: Dorothe Schmitz-Kӧster, Tristan Vankann
Wydanie: 2014
Wydawca: Prószyńsk i S-ka
ISBN: 978-83-7961-053-2
Stron: 420
Oprawa: twarda
Cena: ok 40 zł
Ocena recenzenta: 9,5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz