Król polskiego bikiniarstwa – Leopold Tyrmand


Człowiek, który całe życie grał rolę samego siebie. Uwielbiany przez kobiety i szanowany w środowisku zawodowym. Był pisarzem i publicystą, szczególnie zainteresowanym jazzem i jego popularyzacją w Polsce.

Tyrmand urodził się 16 maja 1920 roku w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. W wieku osiemnastu lat wyjechał do Francji, aby studiować architekturę w Academie des Beaux-Arts. Pierwszy i ostatni zarazem rok był dla niego trudny. Jednymi środkami, które dawały przyszłemu pisarzowi szansę przeżycia we Francji były korepetycje z języka polskiego.

Paryż był znaczący dla Leopolda Tyrmanda, gdyż to właśnie tam po raz pierwszy zetkną się z jazzem. Kontynuację studiów uniemożliwił mu wybuch II wojny światowej, który zastał go w Polsce. Ojciec zginął w obozie koncentracyjnym, a matka po zakończeniu działań wojennych uciekła do Izraela. W tym czasie Tyrmand przedostał się do Wilna, w którym współpracował z komunistyczną gazetą wydawaną po polsku – „Prawda Komsomolska”. Tam również poznał swoją pierwszą miłość, Janinę Balukiewicz.

Podczas pracy w czasopiśmie, zaczął prowadzić działalność konspiracyjną przy współpracy z Armią Krajową. Został aresztowany w 1941 roku przez NKWD, jednak przed więzieniem uratował go nalot niemieckich samolotów na Wilno. Tyrmand załatwił sobie francuskie papiery i wyjechał do Niemiec. Tam parał się różnych zajęć. Przed końcem wojny zaciągnął się na statek chcą uciec do Szwecji. Tym razem jednak szczęście go opuściło, został złapany i osadzony w obozie Grini, gdzie przebywał do końca wojny.

Po zakończeniu działań spędził jeszcze rok w Skandynawii, pracując m.in. dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża czy jako korespondent Polpressu. Do Warszawy powrócił w 1946 roku. W Polsce rozpoczął pracę jako dziennikarz pisząc do „Przekroju„, „Tygodnika Powszechnego„ czy ”Ruchu Muzycznego”. Tyrmand dzięki swojemu zawodowi otrzymał szansę na przeprowadzenie wywiadu z Pablem Picasso czy Julianem Huxleyem.

W Polsce był uznawany za czołowego przedstawiciela bikiniarzy. Pokazywał to swoim strojem i zachowaniem, co było szczególnie nie do zaakceptowania dla władz komunistycznych. Buty na słoninie, krótsze o 10 cm spodnie i słynny krawat z plamami z atolu z Bikini. Co więcej, ten nurt był o tyle ciekawy, że im bardziej kolorowo tym lepiej. Tyrmand jako przodownik w walce z propagandą był znany z noszenia czerwonych skarpetek będących jego znakiem rozpoznawczym.

Bikiniarze nosi także koszule w plamy. Leopold miał na nie swój sposób, korzystając z usług zaprzyjaźnionego krawca. Zwykła koszula była przerabiana przez rzemieślnika specjalnie na zachodni styl. Pisarz był pomysłowy i zaradny. Dbał o swój wygląd dzięki domowym sposobom. Bikiniarze swą ekstrawagancją spowodowali, że uważano ich za chuliganów i bandytów, a propaganda mówiła jedynie o usunięciu ich ze społeczeństwa.

Warto również wspomnieć o wyglądzie Tyrmanda. Co ciekawe, mężczyzna nie należał do najbardziej urodziwych. Był niski, a jego rysy nie odzwierciedlały kanonu ówczesnego piękna. Jednak największym atutem pisarza była autokreacja oraz urok osobisty, które wspólnie potrafiły przekonać nawet najbardziej niechętnych mu ludzi.

W 1950 roku Tyrmand został zwolniony z „Przekroju„ za krytykę stronniczości radzieckich sędziów. Od tej pory pisał jedynie do ”Tygodnika Powszechnego”, w którym naraził się władzy odmawiając opublikowania redakcyjnego nekrologu po śmierci Stalina, za co trafił do więzienia i został obłożony zakazem publikacji.

Środowisko dziennikarskie nadal szanowało i pożądało obecności Leopolda. Tyrmand wkrótce dał upust swojej frustracji na łamach Dziennika 1954 oraz wydając powieść Zły w 1955 roku. Co ciekawe, chociaż dzieło pisarza odbiegało od nurtu socrealistycznego to nie miał problemów z cenzurą, a autor nawet otrzymał talon na samochód marki Wartburg od samego premiera Cyrankiewicza.

Tyrmand uwielbiał luksus i ostentacyjnie się z nim obnosił. Wkrótce po publikacji książki zmienił samochód na opla, którym powoli jeździł po Krakowski Przedmieściu, wzbudzając powszechną zazdrość. Kochał kobiety. Wiązał się z nimi w burzliwe związki, jak z Bogną, nieco spokojniejsze – Marią Iwaszkiewicz, czy dla obustronnego „zysku”.

Co ciekawe, wspomniana już Bogna, znana w Dziennikach jako Krystyna była szesnastoletnią dziewczyną. Kochankowie poznali się w stołówce Związku Literatów. Szybko przypadli sobie do gustu, a Tyrmand z korepetytora stał się dla Bogny kimś więcej. Ta burzliwa relacja nie była ukrywana. Leopold z dziewczyną pojawiał się na balach i spotkaniach. Pięcioletni związek się rozpadł, a życie Leopolda nabrało nowego tempa.

Dla kobiet, które go nie zachwycały potrafił być złośliwy, a jego zgryźliwe i dwuznaczne żarty niejednokrotnie doprowadzały do konfliktów. Mimo to, Tyrmand był duszą towarzystwa, ludzie wręcz go uwielbiali. Potrafił być szarmancki i czarujący, skupiając całą uwagę na sobie.

Rok 1955 był przełomowy dla bikiniarzy i muzyki jazzowej. Wtedy właśnie zaprzestano negowania tej subkultury i zaakceptowano nowe brzmienie. Można powiedzieć, że wydarzyło się to dzięki przemysłowi obuwniczemu, który zaczął produkować typowe buty bikiniarskie. Już w listopadzie 1954 roku odbyły się pierwsze Zaduszki jazzowe, a kilka miesięcy później Tyrmand zorganizował Jam Session nr 1. W 1956 roku w Sopocie stworzono festiwal „Zielone Światło dla jazzu”.

Co ciekawe, Leopold stał się głównym popularyzatorem tej muzyki i trwało to do czasu, gdy na dobre została przeniesiona na salony. Później zaczął swoją przygodę z nieakceptowanym rock and rollem. W jego zachowaniu można dopatrywać się pewnego rodzaju walki z system totalitarnym, którego Tyrmand nie znosił. Mimo swych emocji potrafił także korzystać z możliwości panujących realiów, chociażby odbierając nagrody. W 1955 roku wziął ślub z Małgorzatą Rubel-Żurowską, ale związek przetrwał jedynie dwa lata.

Już w 1958 roku stanął ponownie na kobiercu ślubnym, tym razem z Barbarą Hoff. Kobieta była samozwańczą projektantką mody, która przez tworzenie nowej mody walczyła z komunizmem. Pracując w „Przekroju„ radziła Polakom jak zmienić zwykłą koszulkę czy tenisówki w obuwie amerykańskie. Wszystko własnej roboty. Pomysłowość i charyzma sprawiły, że wkrótce dorobiła się własnej marki – Hoffland. Cenzura za Gomułki zaczęła przeszkadzać Tyrmandowi w publikacjach. Jego powieści albo były zatrzymywane („Siedem dalekich rejsów„), albo pojawiały się bez rozgłosu – ”Filip”.

To wszystko spowodowało, że Tyrmand coraz głośniej i częściej wytykał błędy nie tylko władzy, ale także i środowisku artystyczno-inteligenckiemu. Fragment nowej powieści „Życie towarzyskie i uczuciowe„ publikowane w ”Kulturze” wywołały burzę w tym właśnie gronie. Prześmiewczy ton i karykaturalne ukazanie świata pisarzy, dziennikarzy, artystów i filmowców sprawiło, że jego własny światek go nie akceptował. Fragmenty przedstawiały rzeczywiste sytuacje, z których bez problemu można było zorientować się o kogo chodzi, a to z kolei uderzało bardzo mocno w wizerunek warszawskiej bohemy. W 1965 roku Leopold otrzymał paszport i wyjechał za granicę. Odwiedził matką w Izraelu, a następnie udał się do USA, aby skorzystać z otrzymanego w 1959 roku stypendium.

W Ameryce początkowo pisał do paryskiej „Kultury„, wkrótce jednak z pomocą kochanki Beverly de Luscii otrzymał pierwszy czek od „New Yorkera„. Związek z Barbarą Hoff w tym czasie należał już do przeszłości. Pisarz uważał się za obrońcę społeczeństwa przed systemem i próbował swoich sił również w USA. Napisał „Cywilizację komunizmu„, którą przesłał do ”New Yorkera”. Gdy została odrzucona z powodu słabej jakości dzieła, zerwał wszelkie stosunki z gazetą. W tym czasie także popadł w konflikt z Jerzym Giedroyciem i zakończył pracę w paryskiej ”Kulturze”.

Tyrmand związał się ze środowiskiem konserwatystów i rozpoczął pracę w Rockford Institute. Teksty publikował w miesięczniku wydawanym przez tę organizację – „Chronicles of Culture”. W 1971 roku wziął kolejny ślub z Mary Ellen Fox. Romans zaczął się od korespondencji, młoda dziewczyna uwiodła pisarza intelektem i ostatecznie doprowadziła do ślubu.

W 1981 roku Leopold został ojcem bliźniąt: Matthew i Rebecci. Jak twierdziła jego żona, od tego momentu Tyrmand się ustatkował i przestał ją zdradzać. Zmienił się w opiekuńczego ojca, który żył swoim szczęściem. W 1984 roku wybudował duży dom w Belvidere. Co więcej, uwielbiał bigos i polską wódkę, do czego przyzwyczajał swoich pracowników i potomstwo. Dzieciom zaszczepił także zainteresowanie jazzem, które znali od najmłodszych lat. 19 marca 1985 roku zmarł na zawał. Został pochowany na cmentarzu Wellwood w Pinelawn w Long Island.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Michał pisze:

    Ktoś czyta te teksty przed publikacją? Tulu błędów i literówek od dawna już nie widziałem w internecie.

  2. Popejusz pisze:

    Został ojcem bliźniąt w wieku 61 lat.
    Jak twierdzła jego żona, od tego momentu Leopold Tyrmand ustatkował się i przestał ja zdradzać.
    Budujący przykład.
    Mam zamiar pójść w jego ślady.

  3. Vroobel pisze:

    Bzdury, niestety - LT osierocił swoje bliźniaki gdy miały 4 latka, wg autora przyzwyczajał je do jazzu, bigosu i wódki. Literówki przy tym to pryszcz... Przede wszystkim nie był żadnym „bikiniarzem”, taką gębę przyprawiła mu komuna,żeby go zdyskredytować w oczach robotniczo-chłopskiego ludu pracującego. Dobrze byłoby, żeby historia.org.pl nie była historią przepisywaną z dawnych nie zawsze prawdziwych źródeł.

Zostaw własny komentarz