Sandwicz story, czyli od kiedy jemy kanapki


Stół do kart, eleganckie kieliszki i grono zapalonych graczy, które właśnie raczy się partią kart. Jeden z nich, John Montagu nagle czuje nieprzyjemne skurcze żołądka – jednym słowem głód. Prosi lokaja o przekąskę, która nie oderwie go od ulubionej rozrywki. Po chwili otrzymuje dwie kromki chleba, pomiędzy którymi znajduje się solony plaster wołowiny. Właśnie tak wyglądają początki jednego z najpopularniejszych i najtańszych dań – sandwicza.

800px-John_Montagu,_4th_Earl_of_Sandwich

Lord Sandwich, portret z 1783 r. namalowany przez sir Thomasa Gainsborough

Protoplasta

Badania archeologiczne wykazują, że o powstaniu pierwszych kanapek możemy mówić już w neolicie. Wówczas ludzie posiedli umiejętność wypiekania ze zbóż chleba. Pieczone na ogniu, cienkie placki wypełniano kawałkami mięsa i warzywami, które następnie w całości spożywano. Prototyp kanapki, którą znamy w dzisiejszej formie powstał prawdopodobnie w I w. p.n.e. „Wynalazcą” miał być rabin – Hillel Starszy. Pomiędzy kawałki macy umieścił paschalną jagnięcinę, jabłka, mieszankę gorzkich przypraw i orzechy. Do swojego dania miał dodać sałatę rzymską oraz chrzan. Tak przygotowana potrawa miała charakter symboliczny – upamiętniała oswobodzenie Izraelitów z niewoli egipskiej, a jej smak przypominał o cierpieniach Żydów. W sferze kulinariów gest przywódcy religijnego nie miał jednak żadnego znaczenia.

Bliższy współczesnym kanapkom był ich średniowieczny odpowiednik, czyli kawałki chleba, pomiędzy które wkładano upieczone mięso oraz warzywa. Średniowieczni notable maczali pieczywo w gęstych sosach, które podkreślały smak dania. Sam chleb nie był jednak spożywany. Stanowił rodzaj „opakowania„. Szlachetnie urodzeni „wyjadali„ ze środka wyłącznie ”farsz”. Co działo się potem z chlebem? Rozmaczano go w wodzie i rozdawano ubogim jako jałmużnę.

Kanapka, jaką znamy dziś

Historia powstania sandwicza wydaje się dość banalna. Jeżeli jednak sięgniemy nieco głębiej, dostrzeżemy, że nawet tak mała rzecz jak kanapka może przejść ogromną ewolucję i wpłynąć na zmianę obyczajowości. Mówimy o przejściu od słowiańskiego podpłomyka, który podawano z miodem oraz konfiturami, poprzez weselne kołacze, tartinki, paszteciki aż po kultowe już dziś suby. Dlatego aż trudno uwierzyć, że w Polsce angielski przysmak odkryto dopiero w XIX wieku. Raczyło się nim wąskie grono wybrańców. Podobnie sprawa miała się w Anglii, w której od 1762 roku tylko szlachetnie urodzeni mogli skosztować wybornego sandwicza. Szczególnie na wykwintnych przyjęciach robił ogromną furorę jako lekka i elegancka przekąska.

W XVIII-wiecznych kuchniach królowali mężczyźni, którzy przygotowywali uroczyste potrawy i znacznie wyżej ceniono ich umiejętności niż dokonania kobiet-kucharek. Hołdowali prostym „sandwiczowym„ kompozycjom – naśladowano Johna Montagu, hrabiego Sandwich – który uważany jest za ”wynalazcę” popularnego przysmaku. Podawano zatem kromki chleba przełożone solonymi plastrami wołowiny. Dopiero z czasem zaczęto wzbogacać kanapkę o nowe składniki. Wszystko zależało od gustów konsumentów oraz… tradycji kulinarnych kraju, do którego sandwicz zawędrował.

Koniec z savoir-vivrem

Niewątpliwie kanapka przyczyniła się do złamania sztywnej etykiety. Lord Sandwich nie widział przeszkód w tym, aby ulubioną przekąskę spożywać palcami. Arystokrata nieprzywiązany do konwencji? W wyższych sferach było to szokujące! W XVIII-wiecznej Anglii podawanie oraz jedzenie posiłków miało własny rytuał. Żywność, która pojawiała się na stole musiała być pocięta według ściśle określonych procedur. W momencie, w którym John Montagu postanowił swój posiłek zjeść palcami, zerwał z ogólnie przyjętymi regułami. Jego kompanii uznali jedzenie za pomocą rąk za absolutny upadek manier. Z biegiem czasu okazało się, że kanapka przyczyniła się do poluzowania sztywnych zasad obyczajowych. Panie i Panowie zyskali więcej swobody, a swoją ulubioną potrawę mogli spożywać także w dowolnym miejscu – niekoniecznie przy stole.

Kanapka na polskim gruncie

Swoją karierę na terenach polskich kanapki rozpoczęły dopiero w XIX wieku. Wówczas we wszystkich zaborach nazywano je tartinkami. Uświetniały one liczne przyjęcia. Daniem zachwycała się królowa polskiej kuchni – Lucyna Ćwierczakiewiczowa, która podkreślała, że przygotowanie wybornych kanapek to sztuka bardzo trudna, a „chcąc je dobrze podać, trzeba umieć i wiedzieć wiele rzeczy„. XIX-wieczny sandwicz Ćwierczakiewiczowej był elegancką przystawką. Jego podstawę stanowiły oczywiście biały chleb i masło, a za jego najsmaczniejsze dopełnienie uważała: jajka ze szczypiorkiem, mięso sarny, zająca, a także kawior. Był to szczyt wykwintności – ”Tylko takie tartinki i to robione po południu, aby były świeże, nie wyschnięte zowią się eleganckie i najwybredniejszy gust zadowolić mogą”.

Polski wkład

Zasady komponowania doskonałych kanapek poznał Franciszek Trześniewski, który w 1902 roku postanowił zarazić wiedeńczyków miłością do tego przysmaku. Pomysł Polaka na „rozkręcenie” interesu był bardzo prosty – zaspokoić szybko i tanio głód. Spożywanie posiłków na stojąco, wydawało się zbyt ekstremalne dla miasta, w którym wszystko płynie powolnym rytmem, ale pomimo upodobań Austriaków, koncept Trześniewskiego okazał się strzałem w dziesiątkę. Krakowianin wyprzedził zjawisko fast foodów o dziesięciolecia, chociaż pierwsze bary szybkiej obsługi istniały już w XIX-wiecznej Francji. Swój sukces Polak oparł o rodowity wynalazek – pastę jajeczną. Kanapkarnia na przestrzeni lat stała się tanią jadłodajnią, w której serwowano chleb z rozmaitymi pastami i co ciekawe, do dziś z powodzeniem funkcjonuje. Jak się szacuje, rocznie sprzedaje około 4,5 mln kanapek, a polski przysmak zna niemal każdy wiedeńczyk.

Kanapka w ojczyźnie fast foodu

Do Stanów Zjednoczonych sandwicze dotarły dopiero w 1840 r. za sprawą angielskiej damy, Elizabeth Leslie, która dokładnie opisała, jak należy podawać kanapki. W swojej książce kucharskiej proponowała, aby serwować je jako danie główne – na śniadanie, lunch oraz kolację. Radziła, by starannie pokroić chleb i cieniutko posmarować masłem. Pomiędzy kromki należało ułożyć jeden plasterek zimnej lub gotowanej szynki. Według uznania można było dodać odrobinę musztardy. Popularność kanapek w USA znacznie wzrosła, gdy w piekarniach zaczęto sprzedawać krojony chleb. Od tej pory ulubione danie stało się dostępne niemal dla każdego obywatela. W błyskawicznym tempie stały się nieodłącznym elementem jadłospisu uczniów i pracowników fizycznych. Kanapka z elitarnego posiłku stała się powszechna wśród zwykłych „zjadaczy chleba”.

Do wyboru do koloru

Współczesna kanapka odzwierciedla nie tylko gust konsumenta, ale także jego styl życia. Mamy coraz mniej czasu, posiłki jemy „w biegu„, na mieście. Ogromny wybór, jaki mamy nie zwalnia nas jednak z troski o dobre samopoczucie. Dlatego korzystamy z ofert restauracji serwujących lekkie, niskokaloryczne dania, z mniejszą zawartością tłuszczu. Sięgamy również po sandwicze – które kiedyś mogły nam się kojarzyć przede wszystkim z serem i szynką, czyli zwyczajną, nudną kanapką. Obecnie możemy mówić o prawdziwym ”festiwalu smaku”, gdyż liczba dodatków może przyprawić o przysłowiowy zawrót głowy. Jak oszacował poznański Uniwersytet Ekonomiczny z oferty dostępnej np. w polskich restauracjach, w których serwuje się kultowe suby, można stworzyć aż 900 000 000 kombinacji. Taka ilość na pewno oderwałaby od gry nawet samego hrabiego Sandwicha!

Bibliografia:

  1. Ćwierczakiewiczowa L., 365 obiadów, Warszawa 1989.
  2. Wilson B., Sandwich. A Global History, Londyn 2010.

Więcej o historii Anglii przeczytasz klikając na poniższą grafikę:

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz