„Uwikłani” – M. Ogdowski – recenzja


Konflikty zbrojne, choć w dzisiejszych czasach w znacznie mniejszym stopniu niż dawniej, wiążą się z walką na froncie i idącym za tym poświęceniem żołnierzy, którzy dla ojczyzny gotowi są oddać własne życie. Tak naprawdę jednak prawdziwy teatr działań rozgrywa się za kulisami okopów, w gabinetach co ważniejszych polityków i ich szpicli. Szantaż, intryga i korupcja przypieczętowane podpisem czy uściskiem dłoni – to zasady już nie walki, ale gry, która wielokrotnie decyduje o losach świata. Mit wojny upadł, o czym przekonuje bez reszty najnowsza powieść Marcina Ogdowskiego pt. Uwikłani, której fabuła ukazuje brutalną rzeczywistość konfliktu na wschodniej Ukrainie.

UwikłaniDziennikarz i korespondent nazywany „pierwszym polskim blogerem wojennym” – tak zwykło się mawiać o Marcinie Ogdowskim, który aż dziesięciokrotnie był uczestnikiem misji w Afganistanie i Iraku. Owocem tych wypraw był cieszący się ogromną popularnością, zwłaszcza wśród żołnierzy i ich rodzin, blog zatytułowany zAfganistanu.pl. W 2011 roku na jego kanwie ukazała się książka pt. zAfganistanu.pl. Alfabet polskiej misji, która pociągnęła za sobą inne publikacje o tematyce afgańskiej: powieści Ostatni świadek (wyd. 2013 r.) i (Nie)potrzebni (wyd. 2014 r.) oraz album Polski Afganistan. (Foto)historia największej operacji Wojska Polskiego od czasów II wojny światowej, przygotowany wspólnie z Marcinem Wójcikiem. Z kolei udział w misjach podczas konfliktu na Ukrainie zaprocentował nie tylko kolejnym blogiem bezkamuflazu.pl, lecz także oddaną do rąk czytelnika nieco ponad miesiąc temu powieścią Uwikłani.

Marcin Ogdowski zabiera nas na kartach Uwikłanych w samo serce ukraińskiej wojny, do Doniecka, gdzie wspierani przez armię rosyjską i siły specjalne separatyści dążą do oderwania samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej od Ukrainy. W bagno tego konfliktu wrzuca także czworo bohaterów, z pochodzenia Polaków, którzy, jak się później okazuje, znają się z wcześniejszych misji w Afganistanie. Kim oni są i co robią na Ukrainie w tak niebezpiecznym momencie? Cóż, po przeczytaniu Uwikłanych odnosi się wrażenie, że bohaterowie Ogdowskiego, niczym glina i gangster z filmu Gorączka, choć zdają sobie sprawę z destrukcyjnego wpływu swojego, jakkolwiek to rozumieć, uczestnictwa w wojennym konflikcie, to mimo wszystko nie potrafią z niego zrezygnować. Grupę otwiera Marek Wojciechowski – dziennikarz wojenny, oddany bez reszty swej misji. Z kolei Michał Domański to polski żołnierz, który walczy na Ukrainie jako najemnik rządu z Kijowa. Ciekawą i niejednoznaczną postacią jest Piotr Mazur, dawniej funkcjonariusz BOR, dziś ochroniarz premiera Donieckiej Republiki Ludowej. Ów kwartet zamyka, rzecz jasna, kobieta – Daria Iwaszko, która tak jak Wojciechowski jest dziennikarką. Grupa, wydawałoby się, zwyczajna, gdyby nie fakt, że nasi bohaterowie walczą po przeciwnych stronach barykady. Motywują ich różne czynniki: pieniądze, walka dla idei, pogoń za sensacją i ludzką tragedią, czy chęć posiadania wpływów. Pozornie odmienni, ale tak naprawdę na swój sposób szukają tego samego: poczucia spełnienia i przekonania, że to, o co walczą w tych pełnych tragizmu czasach, rzeczywiście ma sens.

Uwikłani to książka ukazująca wojnę z całym szerokim wachlarzem jej cech. Mamy zatem wojnę, do której, po pierwsze, ludzie są zupełnie nieprzygotowani, a wszelkie działania są totalną improwizacją:

Dobrze wiedział, co się niebawem wydarzy. Za jakieś trzydzieści-czterdzieści minut na miejsce dotrze zdezelowany ambulans z najbliższego cywilnego szpitala – najpewniej z odległego o kilkanaście kilometrów Słowiańska. Z kierowcą, wkurwionym, że musiał pętać się po wiejskich drogach, w rejonie, w którym jeszcze wczoraj toczyły się ciężkie walki. Z otyłą lekarką koło czterdziestki, narzekającą na polityków i oligarchów, bo ci „własnych synów na wojnę nie puścili„. I dwoma pianymi sanitariuszami, którzy swój stan wytłumaczą stwierdzeniem, że ”przecież nikt na trzeźwo w takie miejsce nie przyjedzie”. To oni zapakują Daniłowa do karetki, z której chłopak trafi na stół operacyjny pamiętający czasy świetności Związku Radzieckiego. ( s. 11)

Po drugie, wojnę, w której cierpi ludność cywilna…

Donieck nie głodował, ale ceny żywności wzrosły trzykrotnie. Co więcej, nie działała większość sklepów, a w tych, które zapewniły sobie dostęp do towarów, często zamiast świeżego mięsa można było kupić tylko konserwy. Mieszkańcom dokuczał brak lekarstw – ponad połowę aptek już dawno zamknięto. Leki – tak jak jedzenie – sprowadzano z Rosji bądź szmuglowano z terenów kontrolowanych przez kijowskie władze. W efekcie ich ceny także były niewspółmiernie wysokie do możliwości finansowych przeciętnych doniecczan.

Salony samochodowe straszyły pustkami. Nowych aut nikt nie sprowadzał, te z zapasów rozkradły zbrojne bandy, z których budowano wojsko nowej republiki. Skutkiem zachodnich sankcji były zabite dechami fast foody oraz sieciowe sklepy odzieżowe. Nie funkcjonowała większość restauracji i knajp, a część przerobiono na jadłodajnie, w których można było zjeść jeden posiłek dziennie za symboliczną opłatą. (s. 22)

… a mocarstwa zachodnie nie potrafią jej pomóc:

[…] Pomyśl, ile pieniędzy kosztuje wysłanie takiego konwoju – ubezpieczenie sprzętu, towaru, ludzi. Wynagrodzenie dla wolontariuszy, dla kierowców, przynajmniej dwóch na każde auto. Paliwo, opłaty drogowe. Łapówki dla milicji i armii ukraińskiej na kordonie […]. To są tysiące, jak nie dziesiątki tysięcy euro. Wiesz, ile mleka, mięsa i leków moglibyśmy za to kupić? […] Nasi przyjaciele z Zachodu muszą swoją pomoc zracjonalizować. Inaczej trudno nie podejrzewać, że tak naprawdę chodzi tylko o uspokojenie iluś tam sumień. I danie zarobku paru awanturnikom. (s. 36–37)

I po trzecie wojnę, w której nie odnosi się ostatecznego zwycięstwa tylko dzięki sukcesom na froncie:

Mimo to sama gotowość do współpracy dowodziła, jak bardzo umownym zjawiskiem była wojna. Wystarczył wspólny interes, by przeciwnicy odwiesili broń na kołki. (s. 267)

Naturalnie, fragmentów charakteryzujących opisany przez Marcina Ogdowskiego konflikt na Ukrainie można by wskazać znacznie więcej. Bo wojna na kartach Uwikłanych, to przede wszystkim walka, którą nie rządzą żadne zasady i rzeczywistość, w której nikomu nie można ufać. Dopiero w tym kontekście można w pełni zrozumieć otwierające narrację książki słowa Seana Penna: „Nie żyjemy w świecie, w którym źli niszczą dobrych. To świat, w którym trudno odróżnić jednych od drugich”.

W jednym z wywiadów radiowych Marcin Ogdowski przyznał, że w dziesięciostopniowej skali fabuła Uwikłanych w 6-7 punktach odpowiada właściwym realiom konfliktu na Ukrainie, a „wątki fabularne służą temu, by się to lepiej czytało”. Do rąk czytelnika trafiła zatem książka oddająca właściwy obraz wojny, dodatkowo podany w bardzo przystępnej językowo formie. Poza wpływającymi na emocje opisami frontowych zmagań czy burzliwych losów bohaterów, na szczególną uwagę zasługuje także kwestia, która, mam wrażenie, w rozmowach na temat wojny, nie tylko w odniesieniu do konfliktu na Ukrainie, jest rzadko poruszana. Chodzi mianowicie o rolę i sposób funkcjonowania mediów, w gestii których leży informowanie społeczeństw o działaniach na froncie. Problem przekazu wiadomości z samego serca konfliktu także jest jednym z ważnych wątków tej powieści.

Uwikłani to powieść brutalna, ukazująca bezmiar nieludzkich zachowań i wszechobecną hipokryzję. I nie, to nie jest niestety tylko i wyłącznie literacka fikcja. Co gorsza – ten „świat” istnieje tuż obok nas.

Gorąco zachęcam do przeczytania. A potem do refleksji.

Plus/Minus

Na plus:

+ fabuła opisuje realia konfliktu na Ukrainie

+ ciekawe, niejednoznaczne postaci

+ relacja z pierwszej ręki

+ wiadomości podane w przystępnej, powieściowej formie

+ brutalny, ale autentyczny język przekazu

Na minus:

- brak

Tytuł: Uwikłani

Autor: Marcin Ogdowski

Wydanie: Kraków 2015

Wydawca: WarBook

ISBN: 978-83-64523-45-8

Ilość stron: 281

Oprawa: miękka

Cena: 34,90 zł

Ocena recenzenta: 10/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz